Zarówno dla Spocka, jak i Leonarda Nimoya, dorastanie było balansowaniem miedzy logiką a emocjami.
Jak informuje CinemaSource.com, Nimoy wyjaśnił różnice między Spockiem ze Star Trek XI i Spockiem z oryginalnej serii. "Ten aspekt Spocka, którego ja grałem, był zaakcentowany dużo bardziej stanowczo," wyjaśnił Nimoy, "Równowaga miedzy logiką a emocjami była u niego wyraźna, tak jak w moim osobistym życiu."
[more]
Własne doświadczenia życiowe pozwoliły Nimoyowi na pewien komfort w odtwarzaniu postaci pierwszego Spocka. "Teraz wiem instynktownie, jak radzić sobie z kryzysami, sytuacjami stresowymi, czymkolwiek, co się pojawi, i myślę, że to właśnie ukazałem w filmie, więc czułem się z tym bardzo dobrze," powiedział Nimoy. "To bardzo odmienne niż Spock, którego gra Zachary i Spock, którego grałem wcześniej w serialach i filmach."
Zgodnie z tym, co mówi Nimoy, Zachary Quinto bardzo dobrze ukazał rozwój psychiki Spocka. "To jasne, że występ Zachary'ego i mój dotyczą tej samej postaci, którą znamy z oryginalnych seriali i filmów," powiedział Nimoy. "To, co on zrobił w filmie, z powodzeniem ukazuje nam korzenie postaci Spocka, jego wewnętrzną walkę, by znaleźć własną, osobistą filozofię, według której mógłby żyć."
Pod koniec filmu Spock Quinto osiąga ten moment w życiu, od którego [Nimoy] zaczynał odtwarzać postać Wolkana. "A potem, pod koniec filmu, osiąga punkt, gdzie łączy się to, co on robił z tym, co robiłem ja w oryginalnej serii," powiedział Nimoy.
Dla Nimoya ponowne wcielenie się w postać Spocka było łatwe ze względu na podobieństwa między miejscem w życiu, w jakim obaj się znajdują. "...W moim przypadku jest tak, że ten film jest teraz bliższy mego osobistego życia, nie musiałem się więc wysilać, by ukazać tę postać w filmie. Myślę, że tak najlepiej można to opisać."
Źródło: Trektoday[/more]