Forum › Fandom › Kluby i grupy › [Raport] Szedariada by Beyo
USS Posnania Away Team Database
Foreign Operation Section
Case file: Codename Szedariada 2003
Data update by Lt. Beyonder The Q, mission commander
Stardate 79112003
Dzień pierwszy.
Termin konwentu we Wrocławiu w końcu nadszedł wielkimi krokami. Była sobota godzina 6 rano. Będąc już spakowanym wyruszyłem na Dworzec Główny gdzie czekać miała na mnie reszta Away Teamu czyli Magda i Ratlerr. Konwent zaczął się wprawdzie dzień wcześniej ale nawał naszych zajęć ( krystalografia a kysz...) sprawił że bardziej opłacało się nam jechać w sobotę rano. O 10 miał się zacząć turniej LOTR CCG więc zależało mi by być o czasie. Bilety kupiliśmy bezproblemowo co mnie zdziwiło tym bardziej że dostałem ulgę 33%. W pociągu okazało się że są nawet wolne miejsca wiec usiedliśmy sobie w trójkę i podziwialiśmy krajobrazy za naszymi oknami czyli pole,las,pole,las...o jakąś wieś, pole,las...
Rozmowa toczyła się na różne tematy, część uwieczniono na filmie. Dojeżdzając do Wrocławia stwierdziłem że naprawdę nie jest to ładne miasto- architektura z czasów komuny ale blokowiska nawet w Poznaniu wyglądają lepiej. Kiedy dojechaliśmy na dworzec oczywiście nikt na nas nie czekał-pewnie Browarek leżał już powalony w trupa. Udaliśmy się na tramwaj numer 5 bo 11 zmieniła trasę z powodu remontu i dojechaliśmy do szkoły parę minut po 10. Obsługa przy wejściu rejestrująca gości była strasznie wesoła, może coś pili poprzedniego wieczoru w każdym bądź razie byli na tyle przytomni by powiedzieć nam gdzie mamy się rozlokować a dowiedziawszy się, że jesteśmy trekowcami poinformowali nas o pewnym niezwykłym gościu o którym za chwilę. Z początku było nieco nudnawo. W sali trekowej leżał sobie tylko ZwierzaQ i nie było nikogo innego. Na dole w jakimś chorym konkursie brał udział Ausir jak zawsze chętny na jakieś nagrody. Jedyna pozytywna rzecz z jego spotkania to taka, że mogliśmy w końcu poznać jego siostrę Karolinę. Potem udałem się do gralni gdzie okazało się że chętnych na turniej LOTR jest trzech(!) na booster drafta jeden(!!!) a na Magica zerooo(!!!!!!) – takiej frekwencji już dawno nie pamiętam na konwentach. Zostawiając Magdę na górze w sali 28 poszliśmy z Ratlerrem pochodzić sobie po szkole i obejrzeć te prelekcje, które już się rozpoczęły. Trafiliśmy dzięki temu do sali gdzie parunastu maniaków dyskutowało o jakichś pbm co jak się później dowiedziałem oznaczało play-by-mail. Musieliśmy wejść do środka bo jakaś laska stwierdziła że nie lubi jak jej ktoś stoi za plecami bo za dużo grała w cyberpunka..zaiste różne są zboczenia wśród kobiet. Z początku było wogóle nudnawo gdyż większość ludzi nie zdążyła jeszcze dojechać na Konwent dlatego też pewnie było tak cicho. Wykorzystaliśmy ten czas by rozlokować się nieco w sali i uprzątnąć trochę bałagan, który tam zastaliśmy. Karolina zgodziła oddać się nam swój materac gdyż sama biedactwo nabawiła się czegoś w oskrzelach i musiała wracać niestety do Głogowa...niestety Ausir jak na dobrego brata przystało nie pojechał z nią i dzięki temu przystąpił do konkursów ktore tego dnia się odbywaly. Pierwszym z nich były „Kalambury” o godz 13, które trwały przez dwie godziny. Co się tam działo to widać na filmie. Mięliśmy najmniej szczęścia i do tego tendencyjne pytania, naszym najlepszym pokazywaczem był Ratler i tylko wtedy zdobywaliśmy jakieś punkty. Załoga USS Silesia miała jeszcze gorzej bo po każdym losowaniu pytania prowadzący mówił „hm no łatwe to to nie jest...” 😛 ale w końcu udało im się nas wyprzedzić i wylądowali na przedostatnim miejscu. Zmęczeni konkursem zdążyliśmy tylko zjeść coś na ząb a o godz. 15 rozpoczynał się konkurs filmowy. Akurat żadnego pytania tekowego tam nie było za to trafiły się pytania z Gwiezdnych Wojen ( czyli coś dla Oreła). Drużyny były trzyosobowe tym razem do USS Posnania Team dołączyła Basia na moją usilną prośbę. Przez cały czas prowadziła drużyna amatorów z Wrocławia z Ausirem na czele , pewnie znali pytania już wcześniej. Co gorsza część pytań dotyczyła filmu, którego nie widział nikt poza prowadzącym 😛 Nam trafiło się troche pytań z „Nieśmiertelnego IV” ( nie widziałem a mam na płycie.grrr) , „Animatrixa” ( Ratler oglądał) i innych dziwnych produkcji. Przy pomocy Basi, której w międzyczasie dostarczono doping z replikatora, który na tę okazję przybrał kształt pani ubranej troche zbyt falloutowo jak na mój gust, nasza drużyna wyszła na trzecie miejsce w konkursie wygrywając 4 książki o Buffy a więc coś co Ocampy lubią najbardziej. Kolejny konkurs czyli klubowy mial się zacząć z opóźnieniem więc wykorzystaliśmy ten czas by udać się trekową ekipą do jedynego słusznego lokalu w czasie Konwentu a więc TelePizzy. Z gospodarzy towarzyszyli nam Ausir i mastah Kivas, który niestety w międzyczasie zdążył schować swoje pudło z Second Anthology i uniemożliwił nam handel, tak więc Ratlerr i ja wzbogacilismy się jedynie o pare uncommonów z TMP za 5zł. TelePizza jak zwykle nas nie zawiodła i dzięki temu mieliśmy za co przeżyć do wieczora. Tyle tylko,że oczekiwanie na przygotowanie pizzy sprawiło,że straciliśmy możliwość zdążenia na konkurs klubowy. Jak się okazało jednak nic takiego strasznego się nie stało gdyz konkurs klubowy się przeciągnął dosyć długo choć podobno kalambury tam prezentowane były rewelacyjne i wzbudzały wśród kibiców salwy śmiechu. Trekowców w czasie konkrusu reprezentował nie pamiętam już kto i nawet nie wiem jakim wynikiem się konkurs zakończył. Trekowcy bowiem woleli z braku lepszych pomysłów udać się do swej sali i dojeść w spokoju Pizze i przy okazji trochę sobie pogadać i poznać się lepiej. Skorzystałem z okazji i pozwiedzałem sobie stoiska sklepowe,w których szło kupić wszystko od kart do figurek przez podręczniki RPG. Na sali gimnastycznej odbywały się potyczki w rózne gry bitwene, których nowe systemy jak np. Full Thrust były także przedstawiane podczas pokazów. W tym miejscu muszę napisać o tym co wzbudziło w trekowcach największą sensację. Otóż obok stoisk sklepowych od godziny 10 rano rozłożył się że swoim stoiskiem pewien starszy pan – Nick Miller – fan treka z USA!!!. Gość pod 50tke, nauczyciel angielskiego, był w trakcie swoistego tourne po Japonii i Europie i przybył do Wrocławia prosto z Czech. Rano wspólnie z Ratlerrem i PAS-em rozmawialiśmy z nim ponad godzinę zapominając sobie usiąść( ała, co mnie te nogi tak bolą...) i dowiedzieć się mogliśmy wielu ciekawych rzeczy także dotyczących funkcjonowania treka w USA. Uzyskawszy zapewnienie, że w niedzielę także rozstawi swoje stoisko dalismy sobie na razie spokój z zakupami licząc w myśli na ile też starczy nam pieniędzy i czy da się kupić choć jedną książkę. Tymczasem oglądaliśmy sobie,karty, szykowaliśmy śpiwory i karimaty. Udało mi się później dopaść gdzieś na dole pewnego redaktora Sfery,z którym załatwiałem pewne bardzo ważne sprawy – jak na razie jeszcze bez widocznych efektów. Zbliżała się godzina 20 czyli czas przeznaczony na zwiedzanie Wrocławia w specjalnie wynajętym na ten cel tramwaju. Wszystko byłoby pięknie tyle,że zrobiło się potwornie zimno. W tramwaju nieco wiało więc ludzie rozgrzewali się czymś mocniejszym. Niestety tramwaj w czasie jazdy zachaczył o jakieś auto i mimo,że wina ewidentnie była tamtego, kierowca zajechał nam drogę i stwierdził,że czeka na policję. Policja kiedy przyjechała musiała się nieźle zdziwić widzac tramwaj napakowany rozesmianymi i nieco podchmielonymi ludźmi wśród których był też Kirył Yeskov oraz nasz gość z USA czyli Nick. W końcu po parunastu minutach udało się nam ruszyć dalej czyli na pętlę, gdzie tramwaj został podmieniony na inny by reszta wycieczki mogła kontynuować swą podróż. Kivas stweirdził,że skoro jest już po 21 to idziemy do klubu 13 lub 31 (nie pamiętam dokładnie) znanego pod handlowa nazwą „Soczek”. W tym momencie dały o sobie znać zdolności organizacyjne USS Browarek. Nikt nie zarezerwowal stolika i nie moglismy znalezc wolnego miejsca dla tak licznej grupy. Snując się po mieście bylismy m.in w „Liverpool”, KFC a nawet w „5 nutek” co pdobno jest szczytem obciachu. W końcu stwierdziliśmy,że najlepiej będzie pić w szkole i zostawilismy załogę okrętu C2H5OH a sami udalismy się na miejsce konwentu. Przyszlismy późno bo było już późno. BSL wpadł na pomysł,że przecież można zagrać w mafię, która to rozgrywkę poprowadził jego znajomy. Rozgrywka trochę trwała, w międzyczasie dokoptowalismy do zabawy dwie dziewczyny z sali obok. Jako znaczników używaliśmy kart Kivasa 😛 Ceti Eel robili za mafię, a Cattaniego reprezentował jakiś dron Borga. Gra toczyła się dosyć długo w końcu jednak jakaś przytomna osoba około wpół do czwartej nad ranem stwierdziła,że warto by iść jednak spać co też w końcu powoli się stało i wkrótce w naszej sali zrobiło się ciemno i cicho...i tylko BSL jak nawiedzony pisał swoją wersję raportu...
Niedziela rozpoczeła się dla mnie dosyc wczesnie bo o 6 rano. Pzynajmniej mi się zdawalo że byla szosta bo nie moglem siegnac do zegarka. Obudzilem się wczesnie bo zmarzlem a i wczorajsza pizza dawala niepokojaco znac o sobie w zoladku. Wstalem poszedlem się rtoche przejsc po szkole- wszedzie ciemno i cicho czyli ogolnie niezly klimat. Po krotkim spacerze polozylem się znowu, nakrylem bluza zeby nie zmarznac i udalem się spac znowu tym razem tylko na 2h gdyz o 8 wzyscy zaczeli budzic się do zycia a nas o 10 czekać miał jak zawze trudny konkurs wiedzy trekowej. Poranek upłynął nam całkiem dobrze,poza tym że byłem oczywiście jak zwykle jedną z pierwszych osób które wstały i mogłem troche pofotografować innych jak śpia hyhy udało mi się od pewnej ekipy z sali obok pozyczyć czajnik ( co to jest,że na konwentach są same problemy z czajnikami...) dzieki czemu śniadanko mozna było popić ciepłą herbata. Schodząc na dół zauwzylismy że niestety Nick nie rozlozyl jeszcze stoiska i co gorsza nie bylo wiadomo czy wogole rozłoży. Miotajać z Ratlerrem w myslach przeklenstwa usilowalismy sobie przypomniec czy jest jakas Zasada Zaboru mowiaca o kupowaniu czegos szybko,poki okazja jest. Jednak najbardziej nam chyba utkwiła w pamięci zasada 113 dlatego nie mogliśmy przypomnieć sobie innych. Tymczasem udalismy się do Sali Głównej gdzie odbywał się konkurs trekowy. Miało to swoje dobre strony gdyż jak się okazało byl ktoś kto chciał zrobić wywiad z trekowcami ale nie mial odwagi wejść do sali konkursowej skutkiem czego upiekło się nam. Konkurs jak to konkurs – jeśli kogokolwiek mamy bić za organizację to Kazeite.Pytania jakie wymyślił podzielone były na 4 cześci po 10 i co jedno to bardziej złośliwe. Koniec końców wygrał Kivas a za nim jakimś cudem uplasował się...tak już na pewno wiecie Ausir. Nagrody zostały wręczone a były dość atrakcyjne po czym rozeszliśmy się z powrotem do swej sali. Ponieważ chciałem wyplacic kase z bankomatu i przy okazji kupic cos do jedzenia razem udalem się do „Żabki” a towarzyszyli mi PAS i Ratlerr. Okazalo się że nie moge wyplacic kasy z bankomatu w zadnej zadanej przeze mnie ilosci gdyż na koncie mialem za mało pieniedzy...w tym momencie wizja zakupów u Nicka oddaliła się znacznie ale jak się okazalo nie było tak źle. Po powrocie zaczęliśmy zwijać swoje manatki,z prezentacji niewiele się już działo ciekawych rzeczy może z wyjątkiem referatu Marcy ale odbywał się on o godz 13 więc i tak nie moglibyśmy w nim uczestniczyć ze względu na rozkład jazdy pociągów do Poznania. Pakując się zostalismy zaskoczeni przez Nicka, który w końcu się zjawił z kartonami pełnymi stuffu, które to kartony pomoglismy mu wnosic na góre. Ponieważ był to ostatni dzień konwentu Nick spuścił ceny na książki o połowę czyli do 7 zł za sztukę a zwycięzcy konkursu mieli pierwszeństwo w wybraniu sobie książek. Ratlerr i ja zakupiliśmy razem chyba z 16 pozycji a niestety przegapiłem moment gdy Nickowi zostało już mało towaru i oddawał go za darmo!!! Ech a miałbym jeszcze dwie książki Highlandera... ale i tak przynajmniej zwrócił się nam koszt dojazdu na Szedarkę. Mniej więcej po wpół do drugiej pożegnałem Magdę i Ratlerra,którzy spieszyli się na pociąg a sam spakowawszy się i porobiwszy wcześniej pare fotek cyfrakiem , przekazawszy na pożegnanie Marcy wirtualnego kissa wsiadłem do auta z ekipą USS Silesia, z którymi to udałem się na Rynek by coś zjeść. Załoga okrętu była dla mnie nadzwyczaj szczodra stawiając mi posiłek w Macu. Następnie pobuszowalismy troche po Empiku gdize BSL nie wytrzymał i za 99zł kupił ST:Nemesis na DVD. Około 15 górnoślązacy zostawiając mnie przed dworcem udali się w podróż do domu machając mi na pożegnanie, gdzie byłem umówiony z moimi przyjaciółmi którzy zapewnili mi nocleg do poniedziałku. Stojąc tak i czekając na nich zdołałem jeszcze znaleźć na ziemi czyjąś komórkę, skutkiem czego jej piękna właścicielka była mi ogrooomnie wdzięczna ( a ja oczywiście nie mam jej numeru...:PP i już słyszę komentarze Tipsa...). Ale nic to, niedziela upłynęła mi na spotkaniu z dawno nie widzianymi znajomymi a rano udałem się z Pawłem na spacer do Panoramy Racławickiej, która niestety była off-line bo był poniedziałek, no ale kto wiedział. Obejrzałem sobie też Katedrę, Kościół Matki Bożej na Piasku gdzie znajduje się fajna kapliczka z szopkami, w której odprawiane są nabożeństwa dla głuchych. Idąc spacerkiem z powrotem pooglądałem sobie nieco mostów, których we Wrocławiu jest grubo ponad setka i obejrzałem także miejsce gdzie wkrótce powstanie nowy budynek Biblioteki Głównej UW. Niestety reszta architektury była tragiczna jak dla mnie, o czym pisałem już na początku i nadal podtrzymuje, że poznańskie bloki są ładniejsze. Te we Wrocku to wyglądają czasem jak nasze akademiki 😛 a całe miasto zostało zabudowane kompletnie bez żadnego sensownego planu. O godz. 1351 odjechałem że stacji Wrocław- Mikołajów żegnany przez mojego przyjaciela Pawła i do Poznania dotarłem o 1610 skąd odebrany przez mojego tatę dotarłem do domku. Tak zakończył się poznański wyjazd na Szedarkę 2003. Przyznam,że impreza ta rok wcześniej znacznie bardziej mi się podobała, pewnie ze względu na stado nastoletnich ubranych na czarno panienek kochajacych anime ktore tak podobobały się Ocampie 😛 W tym roku nie było ich a POGF nie współorganizował Konwentu stąd wolno mi trochę ponarzekać na Wrocławski Oddział, brak miejsc w pubach, brak turnieju w lotki i generalną prowizorkę organizacyjną, co tylko utiwerdziło mnie w postanowieniu by na Pyrkon 2004 przygotować coś porządnie, co też miejmy nadzieję się stanie.
RECORD MODE OFF
UPDATE FINISHED AND ADDED TO DATABASE.
AUTHORIZATION GRANTED TO ALL CIVILIAN AND OFFICER PERSONEL FROM NOW.