Forum › Fandom › Opowiadania › Cykle opowiadań › dział tymczasowy › Pierwsza Era - część 5
Tagi: Polska, Białoruś, Wojna
BBC News
piątek, 13 listopada 2006, 22:24 czasu warszawskiego (GMT + 1)
Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie uchwaliła rezolucję wzywającą Gruzję do zaprzestania akcji prowokacyjnych w regionie sporny: Abchazji. Rezulcja odnowiła także mandat sił rozjemczych Narodów Zjednoczonych, uchwalony po pierwszych zamieszkach w tym regionie, w roku 1990.
Napięcie w Abchazji wzrosło, gdy w czerwcu Gruzińskie wojska weszły do Kodori Gorge, aby usunąć stamtąd siły rebelianckie.
Rosja wezwała do uchwalenia rezolucji potępiającej Gruzińską obecność w Kodori Gorge...
BBC News
środa, 25 listopada 2006, 12:33 czasu warszawskiego (GMT + 1)
Rosyjski prezydent Włodzimierz Putin oskarżył przywódców Gruzińskich o chęć rozstrzygnięcia konfliktu terytorialnego siłą.
Putin powiedział dla rosyjskiej telewizji, że ludzie w gruzińskim rejonie Abchazji są ?bardzo zaniepokojeni wzrastającą militaryzacją Gruzji?.
Rosja także jest ?zaniepokojona tendencjami wśród obecnych rządzących Gruzją, do rozwiązywania problemów przez użycie siły...?
PAP
piątek, 1 grudnia 2006, 11:15 czasu warszawskiego (GMT + 1)
Marszałek Senatu Konfederacji Łukasz Dąbrowski na piątkowym spotkaniu w Tbilisi z przewodniczącą parlamentu Gruzji Nino Burdżanadze wyraził zaniepokojenie polityką Rosji w stosunku do jej południowego sąsiada.
?W interesie Polski jest budowanie stabilizacji na Kaukazie" - powiedział Dąbrowski na spotkaniu z Burdżanadze.
PAP
piątek, 15 grudnia 2006, 14:28 czasu warszawskiego (GMT + 1)
Sejm przyjął przez aklamację uchwałę w sprawie ostatnich wydarzeń w stosunkach gruzińsko- rosyjskich oraz integralności terytorialnej Gruzji.
W uchwale posłowie wzywają Gruzję i Rosję do podjęcia dialogu "przy wykorzystaniu wszystkich dostępnych instrumentów".
Sejm wyraził też poważne zaniepokojenie restrykcjami Rosji wobec Gruzji oraz osób narodowości gruzińskiej zamieszkałych na terytorium Rosji. "Tego rodzaju działania strony rosyjskiej uważamy za niezgodne z wartościami, które wyznajemy" - czytamy w uchwale.
PAP
piątek, 22 grudnia 2006, 17:23 czasu warszawskiego (GMT + 1)
Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, uchwaliła w piątek ustawę przewidującą nakładanie sankcji ekonomicznych na kraje stwarzające zagrożenie dla Rosji w przypadku kryzysu międzynarodowego.
Ustawa zezwala prezydentowi na nałożenie sankcji - w tym "zawieszenie pomocy gospodarczej, technicznej i wojskowej" czy "zakaz prowadzenia operacji finansowych" z innym krajem - w razie kryzysu "zagrażającego bezpieczeństwu państwa rosyjskiego".
Prezydentowi będzie także przysługiwało prawo "zawieszenia traktatów międzynarodowych", "modyfikacji opłat celnych" i "zamknięcie rosyjskiego terytorium dla obcych samolotów".
CNN, Tbilisi
wtorek, 9 stycznia 2007, 11:09 czasu warszawskiego (GMT +1)
Michaił Saakaszwili wyraził głębokie zaniepokojenie agresywnymi krokami Rosji, szczególnie w związku z odmową Rosji Sowieckiej na wycofanie swoich jednostek Floty Czarnomorskiej z terytorium Gruzji.
Wg prezydenta Saakszwiliego jest to, obok groźby sankcji gospodarczych, jeszcze jeden element nacisku tego mocarstwa na Gruzję...
BBC News
sobota, 13 stycznia 2007, 20:21 czasu warszawskiego (GMT +1)
Wg. niepotwierdzonych informacji Rada doradcza przy prezydencie Domirałowie zaleciła wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec Gruzji po tym, jak ta parę godzin wcześniej wprowadziła swoje wojska na teren Abhazji w pościgu za grupą terrorystów.
Jak podał gruziński MSZ, pośród zabitych bojowników był oficer rosyjski, pełniący rolę doradcy. Rosja wszystkiemu zaprzecza, nazywając działania Gruzji ?prowokacją, mającą na celu zaognienie wydarzeń i doprowadzenie do siłowego rozwiązania konfliktu.?
PAP, Moskwa
niedziela, 14 stycznia 2007, 20:21 czasu warszawskiego (GMT +1)
Duma Państwowa uchwaliła ustawę wprowadzającą sankcje gospodarcze wobec Gruzji. Wg. rzecznika Rosyjskiego MSZ, sankcje mają polegać na odcięciu Gruzji od dostaw ropy i gazu, a także blokadzie powietrznej granicy Rosyjsko-Gruzińskiej.
Polski ambasador w Moskwie, pan Henryk Groniewko ocenia to posunięcie jako wysoko agresywne i grożące wybuchem lokalnego konfliktu między oboma państwami. Wg. pana Groniewki, konflikt najprawdopodobniej ograniczy się do Ossetii i Abchazji, jednak i tak znacząco wpłynie na pogorszenie stosunków w całym rejonie oraz zagrożenie dla interesów państw basenu Morza Czarnego, jeżeli w konflikcie udział weźmie Flota Czarnomorska.
TVK, Abchazja, rejon Kodori Gorge
czwartek, 8 luty 2007, 15:36 czasu warszawskiego (GMT +1)
?... dzą za mną wiwatujący tłum, cieszący się z widoku czołgów Armii Czerwonej, które dzisiejszej nocy wkroczyły na teren Abchazji i w śmiałym marszy dotarły aż tutaj, niszcząc po drodze nieliczne i słabo uzbrojone pro-gruzińskie bojówki.
Pułkownik Nikita Władimirowa Uhaniow oświadczyła, że jej siły są tutaj tylko po to, aby zgodnie z mandatem ONZ zapewnić spokój w regionie. Gruzini, bardzo już nieliczni, z jakimi rozmawiałem, twierdzą, że to nie rozjemcy, tylko okupanci. Wg. nich siły rosyjskie w ciągu jednej nocy zabiły ponad stu ludzi, w tym kobiety i dzieci. Kobiety, a nawet małe dziewczynki były przed śmiercią bestialsko gwałco...?
W obiektywie pojawił się cień olbrzymiej głowy i gniewnie wykrzykiwane po rosyjsku słowa, a po chwili obraz zanikł. Parę sekund później pojawił się widok praskiego studia ?Informacji? TVK.
?Jak państwo widzieli, sytuacja w Abhazji jest daleka od spokojnej. Mamy nadzieję, że naszemu korespondentowi nic się nie stało, o jego losie będziemy państwa informować jak tylko dowiemy się czegoś bliższego.
A tymczasem w naszym studiu gość specjalny, profesor Stepan Żiżka, specjalista od stosunków bliskowschodnich z Uniwersytetu Praskiego. Dzień...?
...
Ekran telewizora zgasł, a siedzący naprzeciw niego postawny jegomość zaklął głośno, a szpetnie. Miał szczerą nadzieję, że te durne ruski nie palnęli czegoś głupiego, bo kryzys w polityce z Rosją był mu teraz potrzebny jak dziura w moście. Niedługo wybory, a na konfliktach nie zawsze dobrze się wychodzi, szczególnie takich durnych jak ten. Zaraz zaczęłyby się oskarżenia, że sprzedawał Gruzinom sprzęt i co tam jeszcze.
Fakt, niedawne porozumienie z brudasami i idący za nim lawinowy wręcz rozwój gospodarki, pomijając nowy rurociąg i uniezależnienie się od dostaw z Rosji podbiły mu poparcie na ponad siedemdziesiąt procent. I nie miał zamiaru tego tracić, a wyglądało na to, że może przez jakiegoś durnego sołdata i dziennikarza nie wiedzącego, że jak w pobliżu koszą, to trzeba zapiąć rozporek, bo można stracić ptaka.
Oby ich wszystkich jasna cholera! Nie mogli poczekać z tą piekielną inwazją jeszcze dwa tygodnie!
?Panie prezydencie.? Prezydent podskoczył, przestraszony. Rzadko zdarzało mu się przegapić otwarcie drzwi do jego gabinetu.
?Elena? Coś się stało?? To coś musiało być poważne, inaczej nigdy by mu nie przeszkodziła w poobiedniej sjeście.
?Ambasador Gruzji poprosił o pilne spotkanie.? Odpowiedziała asystentka i zaczerwieniła się słysząc odpowiedź. Długo pracowała z Turboniem i nie jedno słyszała z jego ust gdy byli sami, ale żeby aż tak kląć. I co to znaczy 'tnutnić'?
?Przyślij mi tu biegiem wojsko i gospodarkę? nakazał Turboń, mając na myśli swoich doradców w tych dziedzinach. ?A tego palanta w rzyć... ten tego, umów na dwudziestą. Mam sraczkę albo co i wcześniej nie mogę.?
?Tak jest, panie prezydencie.?
Parę godzin później, pałac prezydencki, sala sytuacyjna
Turboń wolno kręcił lampką wypełnioną po brzegi koniakiem. Do spotkania z gruzińskim ambasadorem zostało niewiele czasu, a oni ni cholery nie mogli wymyślić, jak im pomóc tak, żeby samemu nie ubabrać się polityczną, brązową masą jaka niedługo będzie wręcz tryskać z Abhazji i Osstei. Pięknie. Jego najlepsi doradcy, z założenia geniusze skończeni, a wiedzą tyle co on, albo i mniej.
Fakt, gdyby nie te cholerne wybory, sprawa byłaby znacznie prostsza. Ot, wysłać Gruzinom parę Twardych i Gripenów, może nawet podpisać jakiś długoterminowy kontrakt na użytkowanie ich baz nad Morzem Czarnym. Trzeba brać przykład z Zachodniego Wielkiego Brata i korzystać z możliwości, jakie daje Leand-Lease. Tak, tylko to by była opcja rok temu albo za dwa tygodnie. Teraz takie pomysły o kant rzyci potłuc albo co.
- A może... - szef sztabu generalnego, generał Hosteowic zaczął myśleć na głos. - ... A może zagrać tą samą kartą, co Rosjanie?
Wszyscy popatrzyli na niego, jakby oznajmił, że jednak się nie kręci. Grać tą samą kartą co Rosjanie? Niby jak. Do Gruzji trochę daleko, żeby pchnąć tam swoje wojska. Zresztą w czasie kampanii taki pomysł.
- To znaczy, Janie?
- No bo tak. Gruzini od dawna jęczą o te MiGi-35 cośmy je ostatnio na spółkę z Ruskimi modyfikowali. Może im wreszcie je sprzedamy? A razem z nimi poślemy naszych instruktorów. Żeby, rzecz jasna, instruowali, jak ich używać. A, że w Gruzji czasy niespokojne, to i jakiś batalion pancerny się nam przyda. Dla ochrony naszych instruktorów, rzecz jasna. Do końca wyborów wystarczy, żeby ruskie pomyśleli, a po wyborach... - urwał. Wiedział, że z takim poparciem Turboń nie może przegrać, ale cuda w polityce zdarzają się nader często, szkoda tylko, że zazwyczaj obdarzeni są przeciwnicy. Więc lepiej nie zapeszać.
- Nie głupiście, panie Janie. Nie głupiście. Tylko trzeba wysłać kogoś mądrego, co by wojny z sowietami nie zaczął, trzeciej światowej albo co.
- Chyba znam odpowiedniego człowieka. - Jan Hosteowic uśmiechnął się drapieżnie.
- Tylko nie on ? jęknął po chwili prezydent, gdy zrozumiał, o kogo jego doradcy chodzi. - Znowu zacznie jakąś durną rozpierduchę na końcu świata!
- Na ostatniej źle nie wyszliśmy...
Liban, Dowództwo Polskiej Misji Wojskowej
sobota, 10 luty 2007, 10:05 czasu warszawskiego (GMT +1)
Jerzy Gruszajew popijał zimną oranżadę i z wielkim zainteresowaniem oglądał tutejszy kanał rozrywkowy. Transmitujący akurat taniec brzucha. Dla generała, słowianina z krwi i kości, kobiety w nim występujące wydawały się znacznie bardziej ponętne, niż te chude tyczki jakie chołubił ?zepsuty zachód?.
Generał uśmiechnął się. Zepsuty zachód. Miłe określenie. Szkoda, że już wyszło z użycia. Teraz to oni byli zgniły zachód, przynajmniej dla ?drogich rosyjskich przyjaciół?. Drodzy to oni byli. To ile liczyli sobie za modernizację sprzętu Libańskiego powodowało, że Gruszajewowi włosy dęba stawały. A nawet chyba parę nowych wyrosło. Inna sprawa, że zmodyfikowane MiGi-21 z nowoczesną awioniką i wektorowym sterowaniem ciągiem były zabójczymi maszynkami. Już zwyczajne MPF'y latały jak złoto, te nowe były wprost Rolls-Royce'ami wśród samolotów. Był strasznie ciekaw, jak latają zmodyfikowane 29'tki. Pewnie jeszcze lepiej. Jezu... dwa silniki z wektorowanym ciągiem. No, jak brudasy się trochę wzbogacą, to kupią od Konfederacji parędziesiąt sztuk. Już on tego dopilnuje.
Pociągnął łyczek oranżady i parsknął śmiechem, gdy zobaczył minę swojego libańskiego adiutanta, który akurat wszedł do pokoju. Ani on, ani reszta arabskiego personelu jakoś nie mogła zrozumieć, jak można preferować inny napój gazowany niż Coca-Cola. Może i nie można, ale on lubił ten ?relikt? starych, dobrych czasów, gdy generał miał realną władzę, a w kioskach można było kupić gumę do żucia ?Kaczor Donald? za którą przepadał jego młodszy brat.
- Co jest, Alad?
- Przybył ktoś ważny z ambasady. Chcą się z panem widzieć.
- Już? Zaraz?
- Tak jest, generale. Już. Zaraz.
Gruszajew westchnął i skinął głową ? Dawaj ich tutaj. I przynieś coś zimnego do picia. Byle nie Colę.
Gdy adiutant wyszedł, do pokoju weszło trzech mężczyzn. Pierwszy nie specjalnie interesował generała. Z ambasadorem spotykał się na tyle często żeby wiedzieć, że to nadęty władzą dupek. Skuteczny nadęty władzą dupek, ale to nie zmieniało fakty, że jest dupkiem. Drugim był jakiś generał którego pierwszy raz widział, na szczęście równy mu stopniem więc...
- Panie generale! - Gruszawoj zerwał się i stanął na baczność na widok trzeciego gościa. ?Jezu najmiłosierniejszy, szef sztabu generalnego! A ten drugi to pewnie jego adiutant.? Uśmiech samozadowolenia na twarzy ambasadora nie wróżył niczego dobrego ?Co ja ostatnio sknociłem? Przecież od trypra i tutejszych panienek trzymałem się daleko, a żaden szejk nie zabił się na szkoleniu??
- Spocznijcie, generale. Możemy zabrać chwilkę?
- Oczywiście panie generale. Proszę usiąść. Alad zaraz przyniesie coś do ochłody. Czym mogę panu służyć, generale?
Oficer nie odpowiedział, tylko wyciągnął w stronę Gruszawoja niewielką teczkę mieszczącą parę kartek. Gruszawjo uniósł brew, zdziwiony tą ?konspiracją?, ale wziął teczkę i pogrążył się w lekturze. W miarę czytania jego zdziwienie wyraźnie rosło, ale nic nie mówił. W końcu zamknął teczkę i odłożył ją na stół. Spojrzał po gościach i pochylając się w ich stronę zapytał
- Co to, kurka wodna, ma być?
Hoesteowic uśmiechnął się szeroko. Dokładnie takiej reakcji się spodziewał. Prawdę mówiąc specjalnie się nie dziwił swojemu podwładnemu. Jak czytał ten swój plan, to włosy mu się na głowie jeżyły. Z punktu widzenia zawodowego żołnierza, plan był pełen sprzeczności i niedomówień, i jego realizacja to będzie koszmar operacyjny. Przynajmniej do końca wyborów, po potem to zależy kto wygra, i jakie będzie miał plany względem Gruzji.
- Co to ma być: ?za wszelką cenę unikać wrogich kontaktów z siłami ZSRR? i dwie linijki dalej ?aktywnie bronić niepodległego terytorium Gruzji przed agresją z zewnątrz?. Albo to: ?za wszelką cenę unikać ataków na siły lądowe ZSSR? i zaraz obok ?wspierać działania armii Gruzji?. To co, Gruzini z kosmitami walczą? Stany Zjednoczone inwazje robią, czy jak? - usiadł wygodnie i autorytarnie stwierdził: - Panowie, to nie jest plan, to jest polityczne gówno owinięte w sztabowy papierek. Co za geniusz to wymyślił?
- Pan prezydent ? odpowiedział ambasador, na co Gruszawoj kwaśno rzucił:
- To widać. - zanim ambasador zdążył cokolwiek odpowiedzieć, generał zapytał ? To czym będę dysponował w tej Gruzińskiej dziurze?
- Dwa dywizjony MiGów-35. Miała być brygada zmechanizowana na PT-91, ale nie zdążymy dostarczyć ich w jakimś sensownym terminie, więc nic z tego. Sprzęt kupiony za gotówkę przez Gruzinów, wy tam będziecie jako instruktorzy. Więc uważaj, Jura, żeby z tym wspieraniem przeciw kosmitom nie przesadzić. Polityczny smród nam nie potrzebny.
- No pięknie, to ja się doprosić o parę 35'tek, a wy do jakieś zakichanej Gruzji dwa dywizjony wysyłacie. Jeszcze pewnie sami daliśmy Gruzinom pożyczkę na ten sprzęt. Kiedy lecę?
- Zaraz. Wracasz ze mną. Na Węgrzech przesiądziesz się w MiGa i lecisz do Gruzji. Reszta samolotów już tam będzie, a sprzęt naziemny dojedzie w ratach. Większość Busów jest zajęta tutaj. Sam zresztą wiesz.
- Tak, czyli wpakowaliśmy paluchy między drzwi i nie mamy jak ich powstrzymać przed zamknięciem...
MiG-35 - 01, Abchazja, rejon Kodori Gorge
poniedziałek, 12 luty 2007, 13:54 czasu warszawskiego (GMT +1)
Jerzy Gruszawoj obrzucił uważnym wzrokiem ciekłokrystaliczne wyświetlacze i uśmiechnął się na widok małej blaszki z wytrawionym napisem ?Unitra?. Stare, dobre czasy zdają się powoli wracać. Znów za sterami MiGa, parę kilometrów nad ziemią. Znowu maszyna którą lata wzbudza szacunek przyjaciół i lęk przeciwników. Szkoda, że zanim to nastąpiło, jego kraj musiał przejść przez okres w którym wszyscy go lekceważyli. Zdecydowanie za długi okres. No, ale teraz pokazali całemu światu, że Polska, kraj gdzie żyją smoki, wcale nie jest taki odległy i biedny, jakby się wydawało. Znowu pełni przewodnią rolę w centrum Europy. I znowu pilnuje reszty świata przed zagrożeniami ze wschodu i południa.
I znając życie, reszta świata wcześniej czy później zechce zrobić Polsce i jej sojusznikom kuku. W imię tradycji. Ot, choćby jak ta parka.
Na wyświetlaczu pokazującym obraz z radaru Irbis ? pierwszego radzieckiego radaru w technologi aktywnego sterowania wiązką pokazały się dwie plamki.
Jedna z niewielu rzeczy, których jego Gripen jeszcze nie miał. Co prawda ptaszki ćwierkały, że Ericsson ma już gotowe prototypy takiego radaru dla Gripena, ale znając życie, wyjdą dopiero razem z następnym modelem samolotu. Ciekawe, czy Konfederacja kupi licencje na następną wersję.
Gruszawoj przełączył radar na tryb TV i przez parę chwil podziwiał czarno-biały obraz dwóch MiGów-29 lecących prosto na niego. Informacja na wyświetlaczu hełmowym mówiła, że to MiG-29 ? 9.15.
- Job twoju mat ? mruknął pod nosem Gruszawoj. - A kiedy wy sobaczki znaleźli kasę, żeby te maszyny kupić?
Pytanie było całkiem na rzeczy, bo Rosja zrezygnowała wcześniej z tej wersji MiGów ? właśnie ze względu na brak gotówki. Jak widać gotówka się znalazła, zdecydowanie za szybko jak na gust Gruszawoja. Szczególnie, że akurat ta wersja MiGa miała rakiety o paskudnie dalekim zasięgu. Znacznie przewyższającym MICI jakich używała Gruzja na swoich 35-tkach.
- Nie cierpię, jak życie robi się za ciekawe. - Włączył nadajnik i nakazał swojemu skrzydłowemu odsunięcie się od samolotu. Zgodnie z wytycznymi, oni tu tylko trenowali lot w szyku, a Gruszawoj miał szczerą nadzieję, że niczego innego nie będą musieli trenować. Bo siedzący mu na skrzydle as gruzińskiego lotnictwa bełtał się w powietrzu jak nieopierzony pisklak. Walka z Rosjanami zdecydowanie go przerastała.
- Dwójka, leć za mną. Trzymaj się na pozycji bojowej, ale nic poza tym nie rób.
Widząc na ekranie niemrawe manewry swojego skrzydłowego, nie był do końca pewien, czy ten go zrozumiał. I czy będzie w stanie wykonać polecenie. Cholera, co oni sobie w sztabie myśleli? Pisklaki z paroma setkami godzin nalotu, w większości na rzęchach w rodzaju Su-7 pamiętających połowę zeszłego stulecia wsadzać na nowoczesne MiGi bez żadnego okresu przejściowego. Politycy.
Oba MiGi-35 powoli położyły się na skrzydła i rozpoczęły wykonywanie zwrotu. Zgodnie z planem misji miał być ?wojewódzki? i objąć całą Abchazję. Trening i okazja do pokazania, że to jeszcze Gruzińskie niebo i mogą sobie latać i patrolować do woli. I że żaden rusek nie będzie im się szarogęsił.
Mały problem polegał na tym, że Rosjanie mieli mandat ONZ na wprowadzenie do Abchazji ?sił rozjemczych?, a mandat, jak to mandaty ONZ, nie był na tyle dokładny, żeby określić jakie. Poza tym, że miały być wyraźnie oznaczone. Dzięki temu Rosjanie mogli wprowadzić tu i atomówki, byle były pomalowane na biało i miały gustowny napis ?UN? na kadłubach...
Na ziemi, ruchomy sztab dowodzenia ?Sił Pokojowych? Federacji Rosyjskiej
- Pani pułkownik ? w przeciwieństwie do milicji i polityków, rosyjskie wojsko zdemokratyzowało się błyskawicznie i w cale nie miało ochoty się de-demokratyzować. Towarzysze poszli w diabły i pewnie nie wrócą. Przynajmniej taką nadzieję miała pułkownik Nikita Władimirowna Uhaniow, głównodowodząca rosyjskimi siłami w Abchazji. Patrząc na tego wypierdka z FSD miała niejakie wątpliwości, ale w przeciwieństwie do dawnego KGB, FSD nie miała czasu obrosnąć w piórka i nie była groźna. A armia miała zamiar ten stan utrzymać.
- Czego? - zapytała nad wyraz uprzejmie. Kapitan FSD poczerwieniał słysząc ton pułkownik. Był ze starej gwardii i pamiętał czasy, gdy taka baba trzęsłaby portkami na widok oficera politycznego. A teraz? Co za czasy, żadnego szacunku.
- Nasze siły przechwyciły te nowe MiGi Gruzinów i proszą o pozwolenie na otwarcie ognia.
Uhaniow popatrzyła na oficera jak na idiotę. Wyjątkowo szczęśliwy wyraz twarzy tego palanta sugerował, że wręcz marzył o tym, że ona się zgodzi, a on będzie mógł wygłosi pogadankę o tym, jak to Matuszka Rosija broni biednej ludności gruzińskiej przed bandytami i innym elementem jak na porządnych żołnierzy ONZ przystało.
Spojrzała na leżące przed nią akta. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie kogo bronić. Znaczy zostaną Abhazowie, ale pewnie nie na długo, szczególnie jak się zorientują, że Rosjanie wcale nie mają zamiaru sobie pójść i zaczną się bić. Doświadczenia z Czeczeni i Afganistanu nie poszły w las. Nie tak daleko stacjonowała lotna brygada pacyfikacyjna z paroma bombowcami Tu-160 załadowanymi bombami termobarycznymi. Wyrówna się teren i będzie po problemie z powstańcami.
Ale to z czasem, z czasem. Teraz trzeba ostudzić tego kretyna, zanim nie narobi szkód.
- Nie. Coś jeszcze?
- Ale pani pułkownik. Taka okazja? Przecież jak ich zestrzelimy to...
- Powiedziałam nie. Coś jeszcze?
- Rozkazy z Moskwy...
- Wsadź je sobie w dupę i podpal. Znikaj skatino, zanim się nie rozmyślę i nie każę cię rozstrzelać za sabotaż.
Widok ulatniającego się z podkulonym ogonem politruka zdecydowanie poprawił jej humor. Z rozmachem podpisała rozkaz szturmu... tfu, wyzwolenia z rąk bandytów jedynej już chyba ocalałej wioski Gruzińców. Podobno mieli tu sporo partyzantów, więc trzeba się będzie postarać.
Następny dzień, koło południa, baza lotnicza Tbilisi
Gruszawoj oglądał zniesmaczony w telewizji zdjęcia z wioski... jak jej tam. Marku...coś tam. W każdym razie zdjęcia nie przedstawiały już wioski, ale masowy grób. Według raportu sił pokojowych, w nocy wioska została napadnięta przez gruzińskich bandytów, którzy wymordowali ludność w odwecie za sprzyjanie siłom pokojowym. A Rosjanie nie zdążyli zapobiec masakrze. Rzecz jasna śledztwo i pościg za bandytami trwa.
Ciekawe tylko skąd w tym wyczyszczonym etnicznie kawałku Abchazji wzięły się jakieś grupy gruzińskich bandytów? Bo to, że w ogóle tam byli bandyci nie ulegało wątpliwości. Jednego ubranego w mundur rosyjskiej armii właśnie miał okazję podziwiać. Gdy reportaż się skończył, wyłączył magnetowid i spojrzał na generała Karoszczdżandzego.
- No i? Przecież nie zaatakujecie Rosjan. Fizycznie niemożliwe, przynajmniej tak długo, jak długo nie zrobią czegoś naprawdę głupiego. Zresztą i wtedy nie będziecie mieli dość sił, żeby coś Ruskim zrobić. Patowa sytuacja.
- Jak wreszcie przyjdzie sprzęt z Konfederacji, to będziemy mogli im odpłacić. - zawzięcie odpowiedział generał. Gruszawoj tylko pokiwał głową, ale nic nie powiedział. Generał był całkiem inteligentny, więc sam dobrze wiedział, że zanim się na nowym sprzęcie wyszkolą, to w Abchazji nie będzie już żadnego Gruzina, a wtedy Abchazowie przy poklasku ONZ urządzą sobie demokratyczne wybory i zdecydują o tym, że chcą własne państwo. Rzecz jasna Rosja tam zostanie pilnować porządku i tak dalej... Generał potwierdził opinię o sobie i szybko oklapł ? Tylko wtedy to będzie już po ptokach. Musimy coś zrobić!
- Jestem otwarty na sugestię. Mogę pogonić ruskich z nieba, ale baz armii lądowej nic nie zrobicie.
Obaj pokiwali głowami. I jeden i drugi dobrze wiedzieli, że poganianie Rosjan wcale nie będzie takie łatwe. Gruszawoj musi grać tak, jak mu politycy z Warszawy zagrają, a ci na razie nie mieli ochoty na jakiekolwiek bijatyki z Rosją.
- Cholerne wybory ? zaklęli obaj jak na komendę i uśmiechnęli się do siebie. Przypomnienie sobie widoku zmasakrowanej wioski zmiotło uśmieszki z ich twarzy. Trzeba było coś z tymi Rosjanami zrobić, bo inaczej Gruzja straci Abchazję i tyle tej całej polskiej pomocy będzie. Największym problemem było to, że do czasy wyborów mogli tylko siedzieć i kląć. I mieć nadzieję, że po wyborach prezydent, kimkolwiek by nie był, nie cofnie pomocy i nadal będzie chciał walczyć za Gruzję.