Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBf - Podporucznik Mendak
Ogniste wodospady Gal Gath'thong były ewenementem nie tylko w Imperium Romulańskim, ale i w całym wszechświecie. Każdy szanujący się Romulanin musiał przynajmniej raz w życiu zobaczyć ten cud natury. Wielu nie mogło dostąpić tego zaszczytu.Ty, syn admirała, mogłeś każdego dnia patrzeć na nie. Jedna z rodowych posiadłości znajdowała się praktycznie tuż przy nich. Nawet widok ci z powszedniał. Ale teraz znów wydawały się piękne. Po kilku latach szkolenia na okręcie w głębokim kosmosie z rozczuleniem wspominałeś czasy młodfości i zabawy z rodzeństwem.- Cześć braciszku. - dobiegł cię głos z boku. - Miło znów jest w domu? - starsza siostra, Taleria Mendak otwarcie śmiał asię z twojego zaskoczenia. Nikt nie zaszedł cię od 5 lat. Jak to jej sie udało?
- Cześć braciszku - doszedł mnie zza pleców ze zdwojoną siłą znajomy głos, po chwili zaś filuternie dodał - Miło znów jest w domu? - - Witaj siostrzyczko - odparłem stoicko, nie dając się zbić z tropu. Jednocześnie lekko kłaniając się Talerii ale tak by mogła dojrzeć lekko drwiący uśmiech. - Widzę, że nie zmieniłaś się bardzo przez te kilka lat ? - rzuciłem dogłębnie lustrując filigranową postać siostry. Nie doczekawszy się odpowiedzi kontynuowałem:- Rad jestem , iż niedługo będziemy w rodzinnych gronie. Ale.. jak mnie podeszłaś ? Czasami naprawdę żałuję, że nie posiadam podręcznej sondy...- po czym roześmiałem się perliście.- A propo , mam dla Ciebie prezent...-
- Naprawdę? Gdzie?- W twoim pokoju.- Chodźmy go zobaczyć.Gdy juz dochodzili do pokoju rozległ się wysoki kobiecy krzyk.- Apnexia! - krzyknęła Taleria i zaczęła biec."Wciąz kręci z tą Gerau?" - zapytałeś w myślach.Gdy doszedłeś do pokoju zastałeś szlochającą Apnexię w ramionach siostry. Na środku pokoju stał, uwiązany na łańcuchu z duranium, potężny Klingon z kokardką na szyi.- Kto to jest? - zapytała ostro siostra.
- Kto to jest? - zapytała ostro siostra.- Ja to kto ? - Prezent dla ciebie kochanie - odparłem szeroko się uśmiechając. Widząc szamocącego się osobnika, wepchnąłem mu do ust ogromnego lizaka w kształcie serca po czym dodałem:- Słodki nieprawdaż ? - Zwracając się do Apnexii:- Gerau miło cię znowu widzieć. Rozważyłaś moją propozycję wyleczenia cię z tej perwersyjnej aberracji ? - Mrugnąłem przy tym wymownie. Nie spuszczając jednak wzroku rąk i nóg kobiety.
- O zesz ty... - zaczęła, ale Taleria jej przerwała.- Przestań. On po prostu zazdrości mi takiej dziewczyny jak ty. - namiętnie ją pocałowała. - Zawsze mi wszystkiego zazdrościł. - popatrzyła na niewyraźnie coś mruczącego Klingona. - Chyba jeszcze nie jest do końca wyszkolony. Podeśle go trenerowi. - z przytuloną kochanką skierowała się do drzwi. - A ty Miral, idź do ojca. Ja też mam dla ciebie prezent. Niech on ci pierwszy o tym powie.
- Przestań. On po prostu zazdrości mi takiej dziewczyny jak ty - - Zawsze mi wszystkiego zazdrościł. - - Ehh - westchnąłem - siostrzyczko, takich jak ona miałem , mam i mogę mieć na pęczki.- No tylko, żartowałem. A co do zazdrości to nie egzaltuj się tak Talerio. Po czym oddałem honory paniom ruszając w stronę gabinetu ojca. Po drodze odżywały we mnie wspomnienia nie tak odległego dzieciństwa. Podtapianie się z Talerią w stawie, ćwiczenia z zbrojmistrzem domu Mendak. Po kilku minutach marszu przez pogrążaony w mroku korytarz dotarłem do progu kwatery ojca. Na szczęście automatyczne systemy obronne posiadłości zweryfikowały moją biosygnaturę..Poprawiłem mundur , lustrując po raz kolejny siebie. Po czym przekroczyłem próg enklawy mojego rodziciela.- Witaj ojcze - powiedziałem czcigodnym głosem, wykonując pełen pokory , głeboki ukłon.
- Witaj synu. - admirał w stanie spoczynku siedział przy ogromnym biurku pokrytym paddami i holograficznymi papierami. Nawet na emeryturze nie przestał służyć Republice. - Pewnie przybyłeś spytać się o prezent Talerii? Obecnie jest na orbicie Romulusa. To fregata klasy Falcon. Od tej chwili to twój okręt, a załoganci to twoi podwładni. I pamiętaj, że to nie jest prywatny okręt, tylko Galae. Wszystkie dane o okręcie i załodze mam tutaj. - podał ci padda.
- Pewnie przybyłeś spytać się o prezent Talerii? Obecnie jest na orbicie Romulusa. To fregata klasy Falcon. Od tej chwili to twój okręt, a załoganci to twoi podwładni. I pamiętaj, że to nie jest prywatny okręt, tylko Galae. Wszystkie dane o okręcie i załodze mam tutaj. - podał ci padda.- Dziękuje wam obojgu za ten hojny prezent mam jednak kilka próźb tato - powiedziałem spokojnie biorąc pad do ręki.- Bardzo mi zależy na kilku modyfikcjach okrętu i doborze załogi. Mam pieniądze na dodatkowe wyposażenie załogantów w kilka bajerów. Skafandry bojowe, ręczną broń ponadźwiękową etc. Pragnąłbym skorzystać z pobliskiego replikatora przemysłowego i wydzierżawić pewną ilość energii.Przy milczeniu ojca rzuciłem okiem na padd , ze szczególnym uwględnieniem załogi mostka. Przejrzałem pobieżnie dossier oficerów.PO : Saren Hdaen. Stary wyga weteran wojny z Dominium. Zdegradowany w wyniku przepychanek w Galae. Uparty, inteligentny , niebezpieczny. - Ale dając mu 2 szanse, eliminiuje zagrożenie. Ja cię wyciągnąłem z niebytu i ja mogę cię spowrotem tam zepchnąć - mruknąłem.Taktyczny : Isha Kassus - młoda ambitna Romulanka, doskonały taktyk i strateg. Mistrzyni walki bronią biała. Ma skłonności nimfomańskie. - Na szczęście hetero - pomyślałem.Sternik : Ael Merek - 20 latka prosto po Akademii, spokojna i stonowana jak a Romulankę. Wykazuje duży zmysł organizacyjny i kreatywność. Jej ojciec jest generałem TS - cóż trzeba będzie ją mieć na oku. - Lekarz : Delon Xereth - 28 latka, była podwładna mojej siostry. Z zamiłowania exobilog, dowcipna i szczebiocząca. Jest raczej uległa. Wyprowadzona z równowagi wykazuje skołonności sadystyczne - a to ciekawe - ale może szpiegować dla Talerii. -Główny mechanik : Takaram R'Mor , wcześniej główny mechanik Devorasa. Przyjaciel rodzinny. Jeden z najlepszych inżynierów floty.Operacyjny: Ael Dar - << brak danych >> oprócz wieku, daty ukończenia Akademii. I profilu psychologicznego. Dobrze, że chociaż ten napawał optymistycznie. O ile był prawdziwy. - wymaga głębszej analizy. - - Mam nadzieje, że zdołam ich kontrolować i nimi dowodzić - usłyszałem w głowie znajomy głos.- Ojcze chiałbym także mieć możliwość wyboru nazwy okrętu. Najbardziej pasuje mi IRW Decius. -
- Nie wiem co powie na to admirał Tomalak, że wykorzystujesz nazwę jego przyszłościowego okrętu. I do tego wymyslona przez Barasha. Ale jak nie ma takiej nazwy to zapytaj sie go grzecznie. I nie IRW tylko IRS. bo z tego statku to taki Warbird, jak ze mnie Ferengi. Z replikatora mozesz skorzystać tylko nie przesadzaj z pomysłami. A co do załogi, pamiętaj, że mimo romulańskiego wyglądu kilku nie jest Romulanami tylko plastycznie zmienionymi przedstawicielami ras, co niegdys podbilismy. Nigdy nie zrozumiem jak to możliwe, że oni moga służyć w Galae...
- Rozumiem ojcze. Poproszę admirała Tomalaka o udostępnienie mi tej nazwy okrętu. - Wziąwszy głęboki oddech kontynuowałem. Zażenowany własną pomyłką postanowiłem się pokajać - Przepraszam za te infantylne przejęzyczenie - spojrzałem ojcu prosto w lodowate oczy - Zrobię wszystko by nie zawieść Imperium jak i wzmocnić pozycje naszego rodu. Nawet za cenę życia. - wykonawszy głeboki , uniżony pokłon dodałem:- Dziekuję Ci jak i matce za wychowanie. Dzięki wam jestem kim jestem. -Po czym opuściłem kwatere ex admirała.<< Rasy podbite w Galae. Niesłychane, słyszałem plotki ale to..., pewnie jeszcze Remanie.. >> pomyślałem.Po chwili byłem już przy boku matki. Wymieniliśmy czułości. Kilka minut później znalazłem się przy replikatorze przemysłowym.Przetransferowałem latinum , które zarobiłem handlując deficytowanymi towarami z wysokimi rodami. << Proste prawo popytu i podaży. Wzmocnione ambicjami poszczególnych rodów i już się jest bogatym... >> Kilka sekund później moim oczom ukazały się interesujące mnie gadzety. Osobiste bioinplanty, pistolet i karabin HS wraz z kilkuset pociskami z trytaniun-duranium, gogle taktyczne rodem z Dominium. Wszystko to było już po chwili w mojej torbie. Nacisnąwszy t'lissa wywołałem mój okręt. Niedługo potem niknąc w smugach zielonego światła.
Nim zdążyłeś wyjść z gabinetu ojca, do środka wpadła mała dziewczynka. W ręku trzymała kartkę papieru.- Tatusiu, tatusiu. Patrz co namalowałam!Za nią wbiegła lekko zdyszana opiekunka.- Przepraszam Panie, ale ona...- Nie ma problemu. - przerwał jej admirał, biorąc na ręce dziewczynkę, która mocno się do niego przytuliła i żaśmiała. - Zawsze mam czas dla moich dzieci. - bez słowa popatrzył na twoją postać. - Na dzisiaj koniec roboty. Komputer, zapisz i zamknij program. - wszystkie papiery na biurku zniknęły. - Ifinio, na co masz ochotę?- Na lody! - wykrzyknęła mała.- Więc chodźmy na dużą porcję lodów...Pojawiłeś się w pokoju teleportera nienazwanego jeszcze Falcona. Młody kadet przywitał się zwyczajowo.- Jestem Aebelk. To zaszczyt służyć pod panem...
<< Mam nadzieję, że małej Ifini spodoba się mój prezent. Wielki pluszony targ. >>Młody kadet przywitał się zwyczajowo.- Jestem Aebelk. To zaszczyt służyć pod panem...Skinąłem tylko głową , ruszając na mostek. Pozostawiając młodego kadeta za sobą. W trakcie marszu doszedłem do wniosku iż jednaknie nie będę fatygował adm Tomalaka. Przy najbliższym panelu sprawdziłem czy w Galae figuruje okręt o interesującej mnie nazwie. Na szczęście nie.<< IRS Vorta Vor >>Charakterystyczny świst otwieranych drzwi turbowindy oznajmił moje przybycie na mostek. Jakiś młody Romulanin służbista wykrzyknął: - Kah'tan Miral Mendak na mostku - ku mojej uciesze załoga przyjęła postawę zasadniczą.- Jak już wiecie nazywam się Miral Mendak. Jestem kapitanem tego okrętu = IRS Vorta Vor = mam nadzieję , że będzie nam się dobrze pracowało. Ku chwale Imperium !! - zakrzyknąłem. Niczym echo odpowiedział mi chór głosów.- Znam pobieżnie wasze dossiery. Jak i wy mój. Pominę więc ceremoniały. Aa.. i bym zapomniał niech pokładowy agent Tal'Shiar stawi się w mojej kwaterze za 25 minut -Wygodnie usadowiwszy się na fotelu kapitańskim :- Jakieś rozkazy, wytyczne od dowództwa panie Saren ?? -
- Po skompletowaniu załogi mamy skierowac się ku granicy z Klingonami. Ma to być wschodni odcinek granicy z nimi, więc podróż nawet w warp 9 potrwa kilka dni. Po drodze będziemy mamy wypełniać rozkazy lokalnych dowódców. Zapewne głównie jako transportowe.Po 25 minutach w twoim biurze- Miałem się stawić. - przed tobą stał obserwator z Tal Shiar. - Obecnie nazywam się Gurelk. Od razu informuje, że nie jestem Romulaninem. Pochodzę z układu Dre'Zlea. Dzięki traktatowi federacyjnemu sprzed 30 lat Dre'Zleanie przestali być narodem podbitym. Staliśmy się jedną z podpór Imperium Romulańskiego, któremu służymy już od kilku stuleci.
- Rozumiem a i spocznij. Czy mógłby pan opowiedzieć mi coś o swojej rasie i sobie samym. Wolałbym to usłyszeć od pana. Aaa i jeszcze coś byłbym wdzięczny za opinie i informacje na temat załogi mostka. Panie Gurelk. -
- Dre'Zlanie zostali podbici prawie 600 lat temu. Nie było większych walk, bo napęd warp opracowaliśmy 6 lat przed inwazja i naszą flotą obronną były 3 wahadłowce z rakietami atomowymi. Siły lądowe były podobnie zacofane, więc planeta została zajęta w ciągu 2 tygodni. Przez kolejnych kilka miesięcy Romulanie zlikwidowali wszelki ruch oporu. Potem stworzyli rząd marionetkowy. Gdy w ciągu 10 lat nie nastąpiły żadne powstania osłabili swoją politykę. Zmniejszyli podatki na stolicę, powstał częściowo demokratycza Rada, gdzie 5 miejsc obsadzali Dre'Zlanie, 3 przedstawiciele kolonistów romulańskich i 2 z centrali. Rozwijano infrastukturę, ewakuowano legiony okupacyjne. Wreszcie 30 lat temu podpisano tarktat federacyjny. Dre'Zlanie zostali oficjalnie włączeni w struktury państwa, zajęli większość stanowisk cywilnych i siłach samoobrony. Obecnie na planecie stacjonują 2 legiony, w większości złożonych z kolonistów i Dre'Zlan. Jedynym przejawem obecności Romulan jest flota w kosmosie. - Gurelk przerwał swój monolog, by zaczerpnąć powietrza. - Ja jestem wychowankiem szkoły Tal Shiar na Romulusie. Ze mną studiowało kilkadziesiąt nieromulan. Jesteśmy taktowani tak samo jak Romulanie. Jedynym wymaganiem służby w Tal Shiar i Galae jest to, że musimy przechodzić operacje plastyczne, aby nasi wrogowie nie wiedzieli, że Imperium nie niszczy podbitych narodów, co nie chcą walczyć za wszelką cenę.