Nawet kilka serwisów o tym pisało, ja trafiłam na info m.in. tutaj. Twórcy filmu potwierdzili, że jest to skradziona wersja robocza, pozbawiona wielu efektów specjalnych, części dźwięku i niektórych scen. Dziwię się ludziom, którzy chcą coś takiego oglądać zamiast pełnej wersji - bo jedynym wytłumaczeniem byłaby dla mnie chęć porównania wczesnej wersji montażowej z ukończonym filmem, ale jakoś wątpię, żeby na świecie było minimum kilkaset tysięcy ciekawskich, chcących sprawdzić "jak to się robi", którzy potem pójdą do kin.