Forum › Fandom › Opowiadania › Cykle opowiadań › dział tymczasowy › Nowy dom - rozdzial 1 (nowa wersja)
Star Trek; Babylon 5; Federacja; Akiko
TYTUŁ: Nowy Dom
AUTOR: Jerzy ?Zarathos? Jabłoński
KONTAKT: zarathos1@poczta.onet.pl
OCENA: ŻÓŁTA ? PG-13
PRAWA WŁASNOŚCI: TA HISTORIA MOŻE BYĆ DYSTRYBUOWANA BEZ ZGODY AUTORA TAK DŁUGO, JAK DŁUGO NIE WIĄŻE SIĘ TO Z UZYSKIWANIEM KORZYSCI MAJĄTKOWYCH W ŻADNEJ FORMIE.
Pełen spis praw własności nie należących do autora zostanie umieszczony na końcu opowiadania. Chciałbym tylko zaznaczyć, że nie jestem właścicielem żadnej rzeczy umieszczonej w tym opowiadaniu, a będącej pod ochroną praw autorskich któregokolwiek ze studiów. Tylko część postaci oraz technologii należą do mnie i biorę za nie pełną odpowiedzialność.
TO STWIERDZENIE MUSI POZOSTAĆ W NIEZMIENIONEJ FORMIE PODCZAS DYSTRYBUCJI OPOWIADANIA.
Rozdział 1
Dziennik kapitański, data gwiezdna 810502.1233
Dwa dni temu USS Discovery nadał sygnał pomocy. Discovery to jeden z pierwszych nowych okrętów badawczych przeznaczonych do samodzielnych badań głębokiego kosmosu zbudowany od czasów Galaxy. Sygnał był krótki i wyjątkowo słaby. To, że go przechwyciliśmy, zawdzięczamy tylko naszej aparaturze. I teraz lecimy na pomoc Discovery. Ciekawe, w co teraz się wpakowali nasi wspaniali naukowcy. Swoją droga, jestem bardzo ciekawa oficera dowodzącego tym okrętem. Jeżeli Discovery są tym, czym w 60-tych były Galaxy, to musi być ktoś wyjątkowy.
Za parę minut okręt wejdzie w mgławicę, w której powinna znajdować się jednostka naukowa. Mam nadzieję, że znajdziemy ich całych i zdrowych. Koniec zapisu.
Akiko Hinagata wyszła z biura na mostek.
- Status?
- Dwie minuty do mgławicy. ? zameldował Piotr Skaryszewski, sternik.
- Jakieś sygnały?
- Nie, m?am ? Vulcanin Dereev, oficer naukowy, był jak zwykle oazą spokoju.
Akiko zagryzła wargi. Dwie minuty to przy akcji ratunkowej cała wieczność. Wieczność, której być może ludzie uwięzieni w mgławicy nie mieli.
- Wyjść z warp jak najbliżej mgławicy. Żółty alarm!
Światła na okręcie zmieniły poświatę z jasno-błękitnej na żółtą.
- Jest żółty alarm. Pola podniesione. ? zameldował Derek Heresa, oficer taktyczny. Teraz pozostawało tylko czekać.
Dwie minuty później Ares wyszedł z warp na obrzeżach mgławicy i na pełnej impulsowej wleciał do jej wnętrza. Błyskawice wyładowań plazmowych uderzały o pola, jednak nowoczesne systemy radziły sobie z niegościnnym środowiskiem. Nagle okręt wyszedł z czerwonych oparów. Akiko wstała widząc na monitorze to coś. Już wiedziała, dlaczego Klingonie ryzykowali wejście w mgławicę. Cokolwiek by to nie było, było znaleziskiem olbrzymiej wartości. I olbrzymiej wielkości. Discovery wyglądał przy tym czymś jak mrówka przy słoniu.
- Dereev, wykrywasz ślady życia na Discovery?
- Tak, m?am. 981 istot żywych, jednak u ponad stu odczyty na minimalnym poziomie.
- Sternik, kurs na naszą zgubę. Ustawcie nas na granicy zasięgu transporterów. Sekcja medyczna, przygotować się do odbioru rannych.
Ares zawrócił w stronę martwego okrętu badawczego.
- Jesteśmy w zasięgu. Cała stop. Opuścić pola, transport.
W momencie, w którym Ares uruchomił transportery na okręcie zgasły światła.
- Co jest? ? Akiko wstała i odwróciła się w stronę Dereeva. ? Raport!
- Nie wiem, m?am. Cokolwiek by to nie było, wysysa energię z okrętu. Całą energie. To samo chyba spotkało Discovery. Reaktor pracuje na pełnej mocy, ale nie jest w stanie skompensować? m?am. Artefakt zaczyna emitować energię! On się nami posila!
- Maszynownia, odłączyć reaktor, natychmiast!
Jednak było za późno. Potężny reaktor Aresa dostarczył wystarczająco dużo energii by artefakt mógł się w pełni uaktywnić. Z jego wnętrza wystrzeliły białe promienie i nagle dla wszystkich na pokładach Discovery i Aresa świat zapadł się na chwilę. Gdy powrócił, nic nie było już takie samo.
Akiko podniosła się spośród zwałów łączy złomu, w jaki zmienił się mostek.
- Status ? wychrypiała widząc stojącego jakimś cudem Dereeva.
- Zasilanie powoli wraca, m?am. Przebicia kadłuba na poziomach 1,2,5 oraz 12 do 15. Pola integralności strukturalnej nie działają. ? Akiko skrzywiła się. Wiedziała, co to znaczy: ci z tych pokładów, którzy nie byli w swoich kwaterach bądź jakimś cudem nie zdążyli uciec, byli martwi. ? Wyciek plazmy na pokładzie 3 i 19. Pierwsze meldunki załogi mówią o 87 zabitych i 145 rannych.
- Maszynownia?
- Sprawna. Rdzeń warp nieuszkodzony. Według komandora Tokiry pełną moc uda się przywrócić za 10 godzin.
- Znakomicie. Pozostaje nam czekać. Niech każdy pokład urządzi sobie polowe ambulatorium, osoby z wykształceniem medycznym mają przejąć dowodzenie na pokładach, Wyjątkiem jest mostek oraz maszynownia. Naprawy mają absolutny priorytet.
- Aye.
Pozostało czekać. Dopóki nie wróci zasilanie, ludzie nie mieli nawet jak poruszać się między pokładami. Szczególnie, że część okrętu była pozbawiona powietrza, blokując przejścia. Akiko miała nadzieję, że na Discovery radzą sobie jakoś. Bała się, że i tak uszkodzony okręt nie poradzi sobie sam. W wtedy do trupów będzie mogła doliczyć 1200 ciał załogi okrętu badawczego.
Osiem godzin później główne światła na okręcie zapłonęły pełnym blaskiem. Okręt odzyskał moc. Zaczęła się gorączkowa naprawa systemów, pomoc rannym oraz usiłowanie nawiązania kontaktu z Discovery, który znów zaczynał wykazywać ślad życia. Kolejne dwadzieścia godzin zajęło załodze doprowadzenie Aresa do stanu używalności. Jeden z najnowocześniejszych okrętów Floty Gwiezdnej mógł znów latać.
Podobnie okręt badawczy. Załodze udało się przywrócić reakcję warp i okręt znów miał zasilanie. Dzięki specjalnym systemom umożliwiającym badanie anomalii kosmicznych udało się Discovery uniknąć przerwania kadłuba, jednak w innych przypadkach mili miej szczęścia. Wydajna i skuteczna w warunkach badań technologia nowego okrętu nie była przystosowana do radzenia sobie w takich sytuacjach i spora część systemów została poważnie uszkodzona. Jednak pola działały a to było najważniejsze. Oba okręty mogły opuścić mgławicę i wezwać pomoc. Oraz grupy badawcze, które przeanalizowałyby, co stało się z artefaktem, który nagle zniknął.
- M?am, wyszliśmy z mgławicy.
- Znakomicie. Nadać sygnał awaryjny do najbliższej bazy. Niech przyślą okręt naprawczy.
- Aye? brak odpowiedzi.
- Brak odpowiedzi? Stan naszych nadajników?
- Sprawne. Kapitanie, ja nie słyszę? - Dereev zawahał się ? czegokolwiek.
- Jak to czegokolwiek?
- Całe pasmo podprzestrzenne jest puste. Nie ma nawet szumu podprzestrzennego.
- Jesteś pewien, że nasze systemy działają?
- Tak, m?am. Odbieramy i nadajemy. Słyszę nasze sygnały oraz Discovery. Jest tak cicho, że słyszę nawet emisje naszego napędu. Ale nic poza tym.
Akiko zastanowiła się. To było nienormalne. Zbyt nienormalne nawet jak na szalony artefakt wysysający energię z przelatujących okrętów.
- Proszę się tym zająć panie Dereev. Ma pan do dyspozycji cały personel, jakiego będzie pan potrzebował. I niech maszynownia kontynuuje naprawy. Chcę żeby okręt był w pełni sprawny. Mam dziwne przeczucia.
- Aye.
Pięć godzin później wyżsi oficerowie zebrali się w sali konferencyjnej. Przez okna widać było jak ubrani w kombinezony mechanicy kręcą się wokół sekcji napędowej. Błyski światła pojawiające się wokół drugiego okrętu mówiły, że oni także przeprowadzają naprawy bez czekania na dok. Akiko skinęła głową gościom ? kapitanowi i oficerowi naukowemu Discovery.
- Kapitanie Galloway, dziękuje, że pan przybył. ? kapitan odpowiedział kiwnięciem. ? Panie Dereev, więc co się stało?
- Mówiąc krótko ten artefakt przeniósł nas do miejsca, z którego pochodził.
- Skąd ten wniosek?
- Sygnatura kwantowa artefaktu, przynajmniej wg tych krótkich skanów, jakie zdołaliśmy zebrać, jest identyczna z sygnaturą kwantową materii miejsca, w którym jesteśmy.
- Aha ? Akiko zupełnie automatycznie pokiwała głową. Dopiero chwilę później zrozumiała, co chciał powiedzieć Dereev. Otworzyła usta, jednak Galloway ją ubiegł
- Chce pan powiedzieć, Dereev, że jesteśmy w innym uniwersum?
- Tak. ? potwierdził spokojnie Vulcanin. W Sali narad rozpętała się burza. Tylko trzy osoby były spokojne: Dereev, z natury; oraz kapitanowie. Akiko patrzyła w oczy drugiego kapitana i widziała w nich to samo, co on musiał widzieć w jej oczach. Strach. Zagubienie. I determinację.
- Cisza! ? wrzasnęła po paru chwilach Akiko. Załoga natychmiast się uspokoiła. ? Jakieś inne dane potwierdzają tą teorię?
- Tak, m?am ? Piotr wstał i uaktywnił główny monitor ? to mapa gwiezdna znanej nam przestrzeni. A to wynik skanów astrometrycznych tego świata przeprowadzonych przez Discovery ? dwie mapy nałożyły się na siebie. Już na pierwszy rzut oka widać było, że prawie wszystko się różni. ? Obliczyliśmy orbity wszystkich ciał niebieskich w przedziale 12 miliardów lat przed i po 2381. Nic nie pasuje. To nie jest mapa naszego uniwersum.
Akiko zamyśliła się. Reszta załogi nie ośmieliła się przerwać kapitan. W końcu Galloway odezwał się.
? Nie wiem gdzie i dlaczego tu jesteśmy. Jednak wiem jedno. Skoro artefaktu nie ma w mgławicy, musimy spróbować odtworzyć warunki samemu. Ferrey ? zwrócił się do swojego oficera naukowego - Zajmij się próbami.
Dereev, współpracujcie.
- Tak jest.
- Tokira, jak okręt?
- Sprawny, m?am. Regeneracja pancerza potrwa jeszcze pięć godzin, jednak poza tym okręt jest jak spod igły. Odkąd flota zaczęła montować replikatora przemysłowe na większych okrętach i stosować replikowane części, naprawy są znacznie łatwiejsze. W teorii moglibyśmy zbudować nowy okręt.
- Znakomicie. Jak skończycie, chcę dokładny test całego okrętu. Kapitanie?
- Discovery będzie sprawny za sześć godzin.
- Dobrze, to wszystko. Wachta alfa ma wolne przez następne sześć godzin. Wyśpijcie się. Odpocznijcie. Za sześć godzin zaczynamy szukać drogi do domu. To wszystko. - Oficerowie, poza kapitanem Gallowayem i Ferreyem wyszli z sali. Akiko wstała i podeszła do okna. Kapitan stanął obok niej.
- Nie wierzy pani w powrót?
- A pan?
- Nie. Federacja parokrotnie próbowała znaleźć sposób na zmianę sygnatury kwantowej. Jednak nigdy się to nie udało.
- No, parę razy udało, ? Akiko uśmiechnęła się smutno widząc zdziwioną minę kapitana ? parę razy się udało. Ale to były zmiany w granicach spektrum naszego własnego uniwersum. Przenosiliśmy się tylko do uniwersów równoległych. A to ? wskazała przestrzeń za oknem ? to jest zupełnie coś innego.
- Nie wiedziałem.
- Ja do niedawna też nie. Dziwnych rzeczy się człowiek dowiaduje służąc, nawet tymczasowo, w wywiadzie.
Kapitan skinął głową
? Cokolwiek się stanie, jestem pewien, że będą w tym uniwersum śpiewać pieśni o załogach naszych okrętów.
- Mówi pan jak klingonin.
- Poważam tą rasę. Chociaż podejście do nauki mają? osobliwe.
Dwa dni i osiem prób później obie załogi wiedziały, że nie tędy droga do domu. Galloway i Hinagata znów spotkali się, tym razem, aby omówić kolejne kroki. Sposoby przetrwania w obcym świecie.
- Będziemy potrzebować bazy ? zaczęła Akiko. ? Miejsca, w którym będziemy mogli naprawiać nasze okręty. Dawać załogom wypocząć. Odnawiać zapasy. Wiem, że nasze okręty są całkowicie samowystarczalne i mogą latać aż rozpadną się ze starości. Ale w ten sposób nie znajdziemy drogi do domu.
- Nie możemy mieszać się w sprawy innych ras. Pierwsza dyrektywa?
- Do diabła z pierwszą dyrektywą! ? Akiko się wściekła ? to jest sytuacja, w której nie możemy sobie pozwolić na przestrzeganie przepisów Floty. One może i sprawdzają się w przestrzeni Federacji, w zasięgu flot i baz gwiezdnych. Ale nie tutaj!
- Wiem ? Galloway zdawał sobie z tego sprawę ? Ale wbrew pozorom one mogą ułatwić nam życie, pani kapitan. Nie wiem, czy istnieje tu życie rozumne. Ale jeżeli tak, i jeżeli lata wśród gwiazd ? spojrzał na nią ? to ma nad nami olbrzymią przewagę. Dwa okręty kapitanie, to nic. A my mamy właśnie dwa okręty. Prawa Federacji napisano, aby ułatwić kontakty z innymi rasami.
- Zgoda. Ale bez interakcji z mieszkańcami tego wymiaru, nie mamy większych szans na przetrwanie.
- Będziemy musieli handlować, chcąc zdobyć zaopatrzenie. Płacić za ich usługi. Jak? Jak chce pani to zrobić bez gwałcenia Pierwszej dyrektywy?
- Mamy replikatory. Powinny wystarczyć.
- Zgoda pani kapitan. Ale w kontaktach z obcymi ja i moja załoga mamy pierwszeństwo. Zostaliśmy wybrani do takich zadań. Wy nie. Będziecie naszą? eskortą. ? Akiko uniosła brew w typowo Vulcańskim geście ? Wie pani dobrze, że Ares przewyższa siłą ognia Discovery co najmniej dwukrotnie, ale jest co najmniej czterokrotnie gorszy na polu naukowym, że o dyplomatycznym nie wspomnę. ? Galloway ma racje, skonstatowała Akiko i kiwnęła głową.
- Zgoda kapitanie. ? Odetchnęła. Poszło łatwiej niż się spodziewała. Moi oficerowie przebadali mapy. Największe zakłócenia wykrywane są przy tym obiekcie ? wskazała na niewielką planetę stosunkowo niedaleko Ziemi. ? Poza Ziemią, Kronosem i Andorem, większość planet nie pasuje do naszego świata. Chciałabym się najpierw zorientować, czego możemy oczekiwać na naszych planetach, więc postanowiłam, że polecimy tutaj. Zakłócenia wskazują na obecność technologii. Co pan na to?
- Zgoda pani kapitan. Zawsze najrozsądniej zbadać sytuację. Wrócę na mój okręt i poinformuje moich ludzi o sytuacji i naszych uzgodnieniach. ? Galloway skinął jej głową i wyszedł. Akiko usiadła na fotelu i ciężko westchnęła. Czuła się jak dziecko porzucone przez rodziców. Samowystarczalne dziecko, ale zawsze. Przyzwyczaiła się do działania ze wsparciem floty, ze świadomością, iż w razie kłopotów przyjdzie jej z pomocą gigantyczny organizm nazywający się Flotą Gwiezdną. Teraz była sama?
- Pani kapitan, kapitan Galloway melduje gotowość Discovery do lotu.
- Znakomicie. Kurs na wyznaczony system, warp 8. Niech zmiana Alfa odpocznie. Musimy być gotowi, gdy znajdziemy się na miejscu.
- Aye, m?am.
Akiko uniosła się z fotela i powędrowała do swojej kwatery. Musiała odpocząć, jeżeli ma nawiązać pierwszy kontakt. Inaczej gotowa zrobić to po klingońsku, a to nie posłuży ich sytuacji w tym świecie.
Dźwięk komunikatora przerwał sen kapitan. Wściekła wyciągnęła rękę i aktywowała system komunikacyjny
- Czego?
- Pani kapitan, proszę na mostek. Wykryliśmy sygnały łączności.
- Już idę ? senność i gniew wyparowały niemal natychmiast. Uniwersum było zamieszkane. Wsunęła się w mundur i pognała na mostek
- Status?! ? zapytała, gdy wpadła na mostek.
- Odebraliśmy słaby sygnał tachionowy. Tylko dźwięk. To sygnał wezwania o pomoc!
- Na głośniki.
Przez chwilę rozlegały się trzaski i zgrzyty oraz jakaś nieznana mowa, w końcu jednak komputer oczyścił ścieżkę na tyle, że można było zrozumieć słowa.
- ? u frachtowiec Fr.. kowani przez Cent? gro? nieuzbroje? Powtarzam, tu fra ? itar jeste? atako..ni prz.. C..uri. Jest.. nieuzbroj ? prosi..
- Możecie to poskładać?
- Tak, m?am ? odpowiedział oficer taktyczny. ? Oto cały tekst depeszy.
- Tu frachtowiec Freitar. Jesteśmy atakowani przez Centauri. Jesteśmy nieuzbrojonym okrętem transportowym. Prosimy o pomoc. Powtarzam, tu ?
- Jak daleko od nas są?
- Dwa lata świetlne.
- Sternik, kurs na tą jednostkę. Maksimum warp. Poinformujcie Discovery.
- Aye. Discovery dostosuje kurs i prędkość.
- Czas?
- Dwie minuty, piętnaście sekund.
- Ile? ? pomijając wszelkiego rodzaju anomalie i ?autostrady?, powinni lecieć co najmniej 4 godziny, jako że nie używali napędu slipstream.
- Minuta, osiemnaście sekund. M?am, najprawdopodobniej w tym uniwersum są inne właściwości napędu warp. Albo trafiliśmy na ścieżkę podprzestrzenną. ? Akiko skinęła głową. Nieważne, dlaczego, niech się martwią jajogłowi z Discovery. Na razie chciała dotrzeć do obcego okrętu.
Dwa jasnoszare okręty Federacji gnały przez przestrzeń z prędkością przekraczającą prędkości światła. Dwie minuty później oba okręty wyszły z warp sto tysięcy kilometrów od niepozornego, brązowego frachtowca atakowanego przez sześć niewielkich, podobnych do promów maszyn.
- Wykrywam zakłócenia przestrzenne, sto tysięcy kilometrów stąd. ? jeden z Centauryjskich pilotów zameldował, gdy jego sensory wskazały dziwne zakłócenia. Podobne trochę do punktów skokowych, ale nie do końca.
- Dokończmy tego grata i sprawdzimy ? odpowiedział dowódca. Chwilę później zmienił zdanie, gdy na sensorach pojawiły się dwa dziwne okręty. ? Sprawdzimy teraz. Eskadra, kurs na obce jednostki. Poinformować Ferrenha, możemy potrzebować wsparcia, jeżeli to sojusznicy Narnów.
Na pokładzie USS Ares kapitan Hinagata przypatrywała się rozwojowi sytuacji na monitorze taktycznym. Obce maszyny, najprawdopodobniej myśliwce jak jeden zawróciły i skierowały się w ich stronę.
- Status?
- Obce okręty napędzane są systemem jonowym, klasy 1. Brak pól osłonnych i pancerza. Wykrywam systemy grawimetryczne wspomagające manewrowanie.
- Brak osłon? ? Dereev był najwyraźniej zdziwiony. Zakładając, że Vulcanin może być zdziwiony ? przecież to nielogiczne konstruować okręty bojowe pozbawione osłon.
- Dla nas tak. Dla istot tutaj być może nie.
- M?am wywołują nas.
- Głośniki.
- Tu porucznik Venda Dertoni z Republiki Centauri. Podajcie powód pobytu w tym sektorze przestrzeni.
- Tu kapitan Akiko Hinagata, dowódca okrętu Federacji Zjednoczonych Planet. Odebraliśmy wezwanie o pomoc?
- ?wezwanie o pomoc. Przylecieliśmy to sprawdzić.
- Nie wiem, czym jest Federacja ? Centauryjczyk spoglądał na angielskie napisy na kadłubie ? ale wiem, że ludzie nie mają tu nic do szukania. To nie wasza wojna. ? przełączył system łączności na wewnętrzną ? eskadra, przechodzimy ma minimalnej odległości od tego większego dziwadła. Pokażemy im, że z nami nie ma żartów.
- M?am, obce myśliwce przyspieszają. Jeżeli nie zmienią kursu, zderzą się z Discovery.
- Do Centauri, zmieńcie kurs. Powtarzam, zmieńcie? - za późno. Centauri nie mieli pojęcia o energetycznym bąblu chroniącym okręt Federacji i dwa z nich podleciały za blisko. Dwie eksplozje rozjaśniły na moment kadłub.
- Co to było? ? dowodzący eskadrą był pewien, że żadna z jego maszyn nie wpadła na ludzki okręt. Wniosek mógł być tylko jeden. ? rozproszyć się, atakujemy. Przesłać sygnał do Ferrera.
Pozostałe przy życiu cztery myśliwce przyspieszyły jeszcze bardziej ostrzeliwując biały okręt. Widząc to, Ares okręt ruszył z miejsca. Pomarańczowe wiązki energii omiotły myśliwce i dwa z nich eksplodowały. Pozostałe dwa szybko odwróciły się i zaczęły uciekać. Ares ruszył w pościg. Myśliwce nie miałyby szans, gdyby nagle tuż nad nimi nie otworzył się punkt skoku. Żółto fioletowy okręt o kształcie drapieżnego ptaka wyleciał strzelając z olbrzymich dział jonowych w goniący myśliwce jasnoszary okręt. Popełnił błąd. Akiko nie miała zamiaru pozwolić napastnikom uciec. Fazery ponownie wystrzeliły, tym razem trafiając w śródokręcie centauryjskiego okrętu. Pierwszy strzał rozerwał kadłub pozostawiając powoli rosnącą dziurę w miejscach, gdzie rozprzestrzeniał się efekt NDF. Drugi strzał przepalił okręt na wylot pozostawiając w przestrzeni dziób i sekcję napędową dryfujące osobno. Ares zawrócił i podleciał do Discovery. Niech myśliwce odlatują. Akiko nie miała zamiaru urządzać rzezi.
Galloway westchnął. Pierwszy kontakt w wykonaniu sekcji wojennej Floty Gwiezdnej. Fakt, że obcy zaczęli strzelać pierwsi, ale widocznie tutaj nie używa się pól osłonnych, więc skąd mogli wiedzieć, że zderzyli się z systemem ochronnym, a nie zostali ostrzelani.
- Sir, wywołuje nas ten transportowiec.
- Przeskanować go. Co jest takiego w środku, że ci? Centauri go zaatakowali?
- Skanuję? 367 istot, 45 nieżywych. Pozostałe mniej lub bardziej ranne. Żadnych śladów broni ani niczego, co mogłoby tą broń przypominać. Sam okręt ma prymitywny pancerz, mocno uszkodzone silniki, załoga jest także ranna. To okręt z uchodźcami.
- Z uchodźcami? - Galloway od razu przestał żałować zniszczonych okrętów. ? Na głośniki.
- Przekazują też obraz.
- No to popatrzmy, kogo uratowaliśmy ? na monitorze pokazała się twarz gadziej istoty. Żółta skóra w czarne plamki wyglądała niezbyt zdrowo, wrażenia wcale nie zmniejszały zakrwawione bandaże opasujące głowę istoty.
- Jestem G?Dret, kapitan transportowca G?Dral. Nie wiem, kim jesteście, ludzie, ani dlaczego nam pomogliście, ale pragnę wam podziękować. Gdyby nie wy, ci przeklęci Centauri zniszczyliby nas.
- Kenneth Galloway. Do usług. Jeżeli potrzebujecie eskorty, możemy lecieć z wami.
- Będę wdzięczny. Lecimy na stację Babilon 5. Tylko tam chcą nam pomagać.
- Babilon 5? jeżeli poprowadzicie, to chętnie polecimy za wami.
- Nie wiecie gdzie jest Babilon 5?
- Jesteśmy z daleka ? przerwał kapitanowi Galloway. ? Więc?
- Oczywiście, lećcie za nami. ? Galloway skinął głową sternikowi, który wprowadził okręt na kurs pościgowy.
- Kapitanie G?Dret, jak mówiłem, jesteśmy z? daleka. I nie bardzo znamy sytuację polityczną w tym rejonie uniwersum. Jeżeli wyraziłby pan zgodę, przeskanowalibyśmy pana archiwum i ściągnęli dane na temat tego rejonu przestrzeni.
- Proszę bardzo. Ale chyba prościej będzie, jeżeli je wam prześle ? G?Drat wcisnął parę przycisków na konsoli i po chwili Ferrey zameldował
- Mamy sygnał tachionowy z G?Drala. Potwierdzam odbiór danych? transfer zakończony.
- Dziękuję, kapitanie.
- Przynajmniej tyle możemy dla was zrobić. Lot do wrót potrwa jeszcze pięć godzin. Jeżeli nie macie nic przeciwko, zajmę się teraz swoimi pasażerami.
- Oczywiście. Galloway, koniec.
Monitor na Aresie, monitorującym komunikację między Narnami a Discovery, zgasł. Akiko odwróciła się do Dereeva.
- Komandorze, niech pan i reszta głównych oficerów zajmą się opracowaniem tych danych.
- Aye, m?am.
- Znakomicie. Do roboty.
Cztery i pół godziny później wyżsi oficerowie zebrali się w sali odpraw. Dereev, jak zawsze ostatnimi czasy, przewodniczył spotkaniu.
- Pani kapitan, panie Galloway. Trafiliśmy do interesującego uniwersum. Można powiedzieć, że stanowiącego wręcz podręcznikowy przykład tego, co mogłoby się stać, gdyby nie postała Federacja. ? monitor zapalił się, ukazując mapę galaktyki. Po chwili przestrzeń skurczyła się do jednego kwadrantu, potem jeszcze bardziej, do terenu niewiele większego niż Imperium Gornów.
- To cała, znana tutejszym rasom przestrzeń.
- Cała? Niemożliwe ? Piotr był bardziej niż zdumiony. Przecież to nie była nawet czterdziesta część terytorium Federacji.
- Zgadza się. To najprawdopodobniej z powodu ich prymitywnego napędu. W danych z G?Darla nie było specyfikacji, ale 10 lat świetlnych to dla tutejszych ras całkiem długi dystans ? mapa zmieniła się, pokrywając się siecią linii łączących oznaczone na kolorowo układy ? to sieć boi nawigacyjnych. Jeżeli chcą podróżować między układami szybciej niż światło, muszą się ich trzymać. Co więcej, tylko duże jednostki wojskowe posiadają własny napęd. Reszta uzależniona jest od statycznych punktów ?skokowych? jak je nazywają. Z takiego punktu skorzysta nasz podopieczny.
- Dziękuje Dereev. A sytuacja polityczna?
- Wyjątkowo niestabilna. W zasadzie nie ma tutaj czegoś takiego jak Federacja Planet. Każda rasa posiada swoje własne, mniejsze lub większe terytorium i dba o swoje własne interesy.
- Najczęściej w dość brutalny sposób ? dodała Fillipa Gordon, counselor ? wojny są w tym świecie na porządku dziennym. Na przykład Narnowie zostali podbici przez Centauri jakiś czas temu. Wyzwolili się. Teraz Centauri znów ich atakują. Podobnie ma się sytuacja z ludźmi. Sporą część terytoriów zagarnęli dzięki przewadze militarnej.
- Ciekawy światek. A to duże u góry?
- To terytorium Vorlonów. Prawie nieznana rasa. Żaden okręt wysłany na jej terytorium nie powrócił, a sami Vorlonowie niechętnie kontaktują się z innymi rasami. W zasadzie mają tylko jednego przedstawiciela: ambasadora, właśnie na Babilonie 5.
- Babilon 5? Co to za miejsce?
- Ludzka stacja kosmiczna. Zbudowano ją, aby służyła za neutralne miejsce, umożliwiające pokojowe rozwiązywanie konfliktów. Przez jakiś czas nawet to się im udawało.
- Dopóki Centauri nie wzięli spraw w swoje ręce?
- Zgadza się. Centauri, obok Vorlonów i Minbari, to najbardziej zaawansowana technicznie rasa w tym sektorze przestrzeni.
- Zgadza się ? taktyczny, mimo iż parę razy widział te dane, nadal nie bardzo mógł w nie uwierzyć ? Poziom technologiczny w tym świecie jest zadziwiająco niski. Mimo iż na paru polach biją naukę Federacji, to jednak ogólnie rzecz biorąc, mieliśmy wyższy poziom technologii, gdy wypuszczaliśmy pierwsze NX-y.
- Ciekawy światek ? powtórzyła Akiko ? Jak działa ich system napędu nadświetlnego?
- To też spora ciekawostka. Wykorzystują inny wymiar, coś podobnego do podprzestrzeni, ale w zupełnie inny sposób. Zamiast zwijać przestrzeń, tak jak robi to napęd warp, ich okręty przechodzą do nadprzestrzeni fizycznie. Podróżują w innym wymiarze. To ich właśnie najbardziej ogranicza. Ich skanery nie są w stanie obrazować rzeczywistej przestrzeni z nadprzestrzeni. To nie pozwala na swobodną nawigację.
- Stąd te boje?
- Zgadza się, m?am.
- Jakie mamy możliwości w tym świecie na uzyskanie potrzebnych usług i materiałów.
- Nawet zakładając, że nie będziemy handlować technologią ? Akiko potwierdziła skinięciem ?Dzięki replikatorom i tak jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji. Tutaj nadal ceni się złoto, klejnoty. No i quantum 40.
- Quantum 40?
- To pierwiastek, dość niestabilny zresztą, dzięki któremu można fazować i modulować duże ilości energii. Próbowano używać go zamiast dilitu, jednak okazał się zbyt niestabilny. Tutaj używa się go do konstrukcji kluczowych elementów napędu nadświetlnego.
- Możemy go replikować?
- Owszem, nawet łatwo. To zresztą był główny powód, dla którego chciano zastąpić nim dilit.
- Znakomicie. No to teraz pozostaje nam? -
- Kapitan na mostek. Dolecieliśmy do punktu skokowego.
- Już idę. Cóż panowie. Chyba niedługo sprawdzimy nasze teorie w praktyce.
Gdy kapitan Hinagata weszła na mostek, widać było potężny pomarańczowy wir energii, w który wlatywał właśnie transportowiec. Mijając barierę wiru przyspieszył gwałtownie i zniknął.
- Żółty Alarm. Pola na maksimum, Sensory też. Chcę wiedzieć jak najwięcej o tym przejściu. Sternik, wchodzimy.
- Aye ? syrena i migające na żółto światła obwieściły żółty alarm. Chwilę później okręt był po drugiej stronie wiry, w czerwono-czarnej przestrzeni.
- Intrygujące. ? coś takiego na ustach Dereeva musiał oznaczać prawdziwą sensację.
- Tak?
- To coś w rodzaju przestrzeni pośredniej między rzeczywistą przestrzenią a podprzestrzenią. Działa na zasadzie tuneli podprzestrzennych, stanowi jednak stały wymiar.
- Jak wnętrze piłeczki pingpongowej w stosunku do jej powierzchni?
- Trafne porównanie, pani kapitan. Co więcej, przestrzeń ta ma w sobie niesamowite możliwości. Jest co najmniej tak szybka jak transwarp.
- Sam mówiłeś, że ograniczenia tutejszych ras wynikają ze sposobu podróżowania szybciej niż światło.
- Zgadza się m?am. Oraz ich prymitywnej technologii. ? dodał sternik - W tej chwili korzystamy tylko z silników manewrowych żeby utrzymać się za tym pudłem. I wg sensorów mamy na liczniku coś koło warp 5. Niech pani pomyśli, jak szybko lecielibyśmy z pełną impulsową!
- Moglibyśmy użyć warp?
- Teoretycznie tak, pani kapitan. Ale odradzałbym przynajmniej dopóki nie przeprowadzimy testów.
- Zgoda. Kiedy dolecimy do celu?
- Według kapitana, za pięć minut.
- No to za pięć minut zaczną się negocjacje. Będę u siebie. Połączcie mnie z Gallowayem. Musimy coś omówić.
- Aye.
Sygnał o przyjściu połączenia pojawił się na monitorze zanim jeszcze Akiko usiadł na swoim fotelu.
- Witam, kapitanie.
- Pani kapitan.
- Za pięć minut wejdziemy w przestrzeń Babilonu 5. Pewnie będzie można wylądować etc. Jednak największe pytania z pewnością wzbudzą okręty. Dlatego chciałam uzgodnić naszą wersję wydarzeń.
- Tak, sądząc z dotychczasowego zachowania ludzi z tego rejonu przestrzeni, będą chcieli przejąć kontrolę nad nami. I położyć łapę naszej na technologii.
- Zgadza się. Dlatego proponuję mówić im tak dużo, jak to możliwe. Najlepiej, że jesteśmy? Akiko zawahała się, a potem szeroko uśmiechnęła ? jesteśmy kolonią z innej galaktyki.
- Innej galaktyki?
- No po części to będzie prawda. Więcej nie muszą wiedzieć. Przy taki amalgamacie ras, jaki mamy na pokładzie naszą technologię też nie będzie wytłumaczyć. Poza tym ani słówka.
- Kto dokona pierwszego kontaktu?
- Najlepiej my oboje. No i po jednym oficerze, może pan weźmie naukowego, a ja doktora.
- Dobrze ? potwierdził Galloway. - Niech pani weźmie ochronę, dwóch marines w pełnym ekwipunku. Lepiej robić wrażenie. Ja wezmę ze sobą dwóch oficerów ochrony.
- Zgoda panie kapitanie. I proponowałabym nie używać transporterów. Zawsze lepiej mieć przewagę nad wrogiem.
- Chciałam zaproponować to samo. Co prawda z innego powodu ? Akiko uśmiechnęła się ? ale nieważne. Zaraz będziemy. Niech pani utrzymuje stan alarmu bojowego.
- Dobrze. Akiko, koniec.
Gdy twarz Gallowaya zniknęła z monitora, nadszedł sygnał z mostka. Byli gotowi do przejścia w rzeczywistą przestrzeń. Akiko wstała, poprawiła mundur i wyszła na mostek. Dokładnie w tym momencie okręt przeskoczył do rzeczywistej przestrzeni. Widok na monitorze był fantastyczny. Dziesiątki większych i mniejszych okrętów krążących dookoła stacji, patrol niewielkich myśliwców lecący w ich stronę, oraz wysypujący się rój podobnych maszyn ze stacji. No i stacja. Olbrzymia, wrzecionowata stacja kosmiczna wirująca dookoła własnej osi.
- Dereev, nadaj sygnał do tych myśliwców i na stację. Jeżeli zbliżą się na mniej niż 100 metrów, potraktujemy to jako wrogi akt. Operacyjny, niech pan trzyma w gotowości promienie trakcyjne. Jeżeli któryś myśliwiec przekroczy granicę, nich go pan chwyta.
- Aye, m?am.
- Aye
- Dereev, co masz o tej stacji?
- Skanery wykazują zaawansowaną technologię elektromagnetyczną używaną do utrzymania stacji w rotacji, reaktory fuzyjne? Poza tym brak nawet płyt grawitacyjnych. Prymitywna technologia podtrzymania życia.
- Taktyczny?
- Działa elektromagnetyczne, miotacze cząsteczkowe. Jakiś rodzaj pola elektromagnetycznego. Nic, co mogłoby nam zagrozić.
- Wywołują nas! ? zameldował Pavel Grioriew, oficer operacyjny
- Monitor.
Na ekranie pojawiła się twarz dość młodego człowieka ubranego w ciemno-niebieski mundur. Tuż obok stała ubrana w podobny mundur kobieta.
- Kapitan John Sheridan do niezidentyfikowanych okrętów Sojuszu Ziemskiego. Podajcie powód pobytu w przestrzeni Babilonu 5?
Nowy Dom został edytowny i jak z pewnoscia widzieliscie, ma zupelnie nowa skorke :D. Uznalem, ze Federacja i Klingonie robiacy B5 kuku w Pomylkach wystarcza i zmienilem ND calkowicie. skreslajac klingonow. Jakos mi nie pasuja do delikatnych sytuacji 😀
Mozecie sie wyzywac