Tagi: Star Trek, najemnicyW stu procentach sprawne?......
Występują:Shene- genetycznie zmodyfikowana Romulanka, koordynator działań Klingonów i RomulanDarel- Klingoński najemnik szukający chwały w bezkresnym kosmosieKhoret- dawniej centurion we flocie romulańskiej teraz dowódca grupy najemnikówJi'Rel- Takaranin, specjalista od broni okrętowej i komputerów, opozycjonista wygnany z ojczyznyMinal Selene- młoda Ktarianka, która poszukuje własnej drogi życia, dyplomatka i sabotażystkaDr.Suwahr- Romulański ideolog opętany manią stworzenia idealnego Romulanina, "ojciec" SheneScorab- Romulański android używany dawniej do misji szpiegowskich, teraz najemnikKhebat- Romulański najemnik, inżynier i specjalista od komputerowych symulacjiThorel- brat Khoreta, dawniej członek podziemia romulańskiego, zdolny konstruktorDhar Elis- pół Angozjanka, pół Klingonka, fizyk i najemnik, posiada bardzo "barwną" przeszłość, łącznie z wyrzuceniem z Angosjańskiej Akademii Walki za brutalnośćGhereb- Kardazjański najemnik, biolog i medyk, doskonały konstruktor broniBrath- zdolny Kardazjański dowódca (ciągle coś knuje), został najemnikiem dla pieniędzyGoul- Ferengi, przemytnik i "artysta" w jednym, nienawidzi federacjiDrahzz- bezmózgi ochroniarz Goula, Nausicianin... i wielu innych, którzy zostaną przedstawieni późniejOpowieść pierwsza:- Sto sztabek latinum za ten cholerny wrak - krzyknął Khoret do małego ferengijskiego "sprzedawcy", który właśnie usiłował mu wcisnąć stary wrak statku dryfujący pewnie w przestrzeni od conajmniej dziesięciu lat.- Jest w idealnym stanie, może nie działa tak jak powinien ale....... no niech stracę, możesz go mieć za marne......90......nie 95 sztabek latinum- powiedział węsząc interes wszechczasów- Zwróci się wynajęcie frachtowca Razki do przewozu tego śmiecia- kalkulowałw swoim nieodgadnionym umyśle.- Idealnym? Nie działa tak jak powinien? Systemy podtrzymywania życia: sprawne w 50%, broń: działa tylko jeden burtowy phaser, o torpedach nie wspominając bo ktoś wymontował wyrzutnie.....- nie zdążył dokończyć Romulanin, gdyż mały, gruby Ferengi powiedział:- Akurat mam takie tutaj i mogę ci je sprzedać za marne 10 sztabek, a do tego wyremontuję ci go za pół ceny, to znaczy za 90 sztabek, co jest niewielką sumą dla tak sławnego najemnika jak wielki Khoret...- Masz takie tutaj? A może sam je wymontowałeś ty.......- wyrzucił z siebie najemnik jednak opamiętał się na widok nausiciańskiego ochroniarza wysuwającego się przed swojego pracodawcę z wyrazem twarzy, jakby chciał powiedzieć: - Go ahead punk, make my day!- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele. Wiem, że potrzebujesz okrętu, a ja jestem jedyną osobą która może Ci sprzedać jakikolwiek w promieniu 2 lat świetlnych. A ty? Ty ignorujesz pomoc przyjaciela po fachu? Pamiętaj, marne 200 sztabek. - wyskrzeczał kupiec zza pleców swego ochroniarza. - Jak się zdecydujesz to przyjdź. Wiesz gdzie mnie znaleźć.Gdy już odszedł Khoret rozładował swoją złość: - Pie...... Ferengi.- Odwrócił się i ruszył do poziomu mieszkalnego Stacji Handlowej numer 129, została mu jeszcze jedna szansa, to dziwne zlecenie. Podszedł do kajuty i spojrzał na numer.- 34 poziom B. To chyba tu miało być.- Chciał już "zadzwonić" gdy drzwi otworzyły się bezszelestnie ukazując przestronny pokój osławionego "Hotelu Goula" - gdzie wasze marzenia stają się rzeczywistością.- Wejdź.- odezwał się ktoś ze środka. Khoret rozejrzał się i z ręką na distruptorze ostrożnie wszedł do środka, rozglądał się w poszukiwaniu najmniejszego ruchu zwiastującego zasadzkę. Wielu chciało go już zabić. Próbował odnaleźć źródło głosu i spojrzał na nieoświetlony kąt pokoju, w którym znajdował się wygodny fotel z wysokim oparciem, obok którego stał stolik z postawioną na nim smukłą butelką drogiego Canar. - Komputer, świa...- zaczął, jednak ten tajemniczy ktoś mu przerwał: - Potrzebujesz statku? Ja potrzebuję kogoś kto jest w stanie przelecieć bezpiecznie przez Badlands i zostawić mnie na opuszczonej stacji badawczej koło pulsara PSR125-27. Nazywacie to chyba: "Przysługa za przysługę". Czyż nie mam racji? Podejmiesz się tego zadania, jestem tego pewien. Oboje wiemy, że nie masz innego wyjścia.- stwierdził głos, który Khoret trafnie zidentyfikował jako Kardazjański. - To jest dość trudna droga jednak.....po pierwsze, bym musiał znać odpłatność i statek którym mam tam dolecieć. Oraz ładunek ponieważ zapewne wiesz, że promieniowania plazmy w Badlands wpływają często dość....destrukcyjnie na niektóre....towary.- odrzekł Romulanin obliczając już odległość i przypominając sobie informacje, które pamiętał o tamtych okolicach. - Średniej klasy Zibiliański transportowiec. Prędkość do sześć WARP, dwa dziobowe phasery i domontowany ciężki systemowy phaser dolny. W ramach odpłatności będziesz mógł zatrzymać statek i już się nie zobaczymy. Nie martw się o ładunek, mój "pomocnik" zadba aby stał się stabilny. Najnowsze dane nie wskazują na jakąkolwiek działalność zorganizowanych grup na tamtych terenach. Będziemy bezpieczni.- zakończył rozmowę głos. -Aby był stabilny? Co wy chcecie tym przewieźć? Duranium? Dwulit? Czynną plazmę...- nie dał za wygraną najemnik. - Nic o czym musiał byś wiedzieć. Jeżeli się podejmujesz zadania, to zamierzamy odlecieć stąd jutro o 12 czasu tutejszego z trzeciego pylonu dokowego.- Kardazjanin zbył go niczym. -Więc do jutra.- powiedział Khoret i wyszedł udając się do baru. Był pewien jednego. Nie ufać temu komuś i mieć ciągle się na baczności, albo już nigdy nie wykona innego zadania............................- I powiedział, że będziemy mogli zatrzymać statek w ramach zapłaty? Z udoskonalonym uzbrojeniem i średniej klasy osłonami, transportowiec, przecież to jest kupa latinum?- z niedowierzaniem powiedział siedzący przy barze Takaranin. -Tak. Tylko nie ma być żadnych pytań o ładunek. Jestem pewien, że ten ładunek nie jest tak bezpieczny jak twierdzą. Po co ktoś miałby nam zlecać przewiezienie czegoś do dawno opuszczonej stacji, do tego przez Badlands.- streścił krótko Khoret. -Powiem tyle, coś mi tu śmierdzi w tej sprawie i nie chciałbym przekonywać się o tym na własnej skórze bracie. Nie wiem co to za gostek, ale warto sprawdzić. - rzekł Thorel. Mogłabym to sprawdzić, "delikatna sugestia hipnotyczna" lub "zanalizowanie sytuacji" nie będzie niczym złym.- Powiedziała jak zwykle aktywna Minal (Khoret zawsze twierdził, że dobrze zrobiła wyrywając się z Ktarii. Z jej talentami nawet tam się marnowała). - Najlepiej nic nie robić. Jeszcze się rozmyślą, bo stwierdzą, że wtykamy nos w nie swoje sprawy....i postanowią nam "dyskretnie odmówić". Naprawdę nie wiem jak wy, ale mam ochotę wydostać się szybko z tego zadupia. - dowódca dalej ciągnął swoje. Khebat jednak podjął wyzwanie i powiedział:- A co z ofertą Goula? Statek mógłbym wyremontować za jakieś pół ceny tego co on chciał. - Przykro mi ale jesteśmy spłukani, a poza tym ten mały Ferengi ciągle pęta mi się pod nogami. Nieprzydatna rasa.... - uświadomił go Khoret - W sumie to liczyłem na jakiś korzystny kredyt u naszego "Starego przyjaciela". Gdy to powiedział nastała cisza i nikomu jakoś nie chciało się dalej rozmawiać. Ciszę przerwał najrealniej myślący Scorab który krótko zakończył sprawę: - Spór rozwiązany? Nic nie możemy innego zrobić więc idziemy jutro do doków i witamy Badlands.- po czym wstał i udał się do kajuty. Powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić, a gdy jako ostatnia wychodziła Minal powiedziała jeszcze na odchodnym: - Wiesz. Ja naprawdę mogę to sprawdzić.....nawet się nie zorientują.... -Nie, ale dzięki za chęci. Idź już, rano trzeba wstać, a ja czuję, że przez kilka następnych dni będzie kiepsko ze snem.- Gdy odeszła, został jeszcze trochę w barze aby przemyśleć sytuację, czy przez przypadek nie naraża ich wszystkich na śmierć, przecież oferta Goula jest jeszcze aktualna. Jednak gdy przypomniał sobie sprzedawany przez niego statek i samego małego, zachłannego handlarza powiedział już do siebie: - Nieee.Po czym odwrócił się do barmana i powiedział:- Jeszcze jedno wino Tula, mam jeszcze kilka pasków latinum więc czemu nie skorzystać z "oferty dnia". Macie jeszcze ten program holograficzny?........To chyba było "Galnador Core"....Od trzech dni byli w drodze i w oddali już było widać region Badlands, z jego polami płonącej plazmy i wirami eksplodujących gazów. Podróż przebiegała prawie bezproblemowo, gdyby nie czterech Kardazjańskich ochroniarzy którzy nie dopuszczali nikogo do kajut i do ładowni. Nigdy nie odzywali się do nikogo. Po prostu stali z rękoma na distruptorach. Poza tym były jakieś problemy z niewyjaśnionym promieniowaniem zakłócającym pracę silników. Powoli zbliżali się do miejsca przeznaczenia gdy Elis z właściwym jej spokojem powiedziała: - Statek na prawej burcie, trochę po lewej... - Na ekran.- powiedział Khoret i powiedział do Ji'Rela - Wiesz co to za statek? - Przypomina trochę okręt Xepolitów, ale co oni robią w Badlands. Przecież stracili największego klienta na swoje usługi po incydencie w Strefie Zdemilitaryzowanej....Kardazjan. - rzekł Takaranin i rozpoczął skan statku. - Tak jak myślałem. Mają tarcze i nie ruszymy ich w ten sposób. Wysłać sondę? Załadować broń?....Dowódca chciał już coś powiedzieć, ale przerwał mu głos z interkomu- Kontynuować rejs, oni nie sprawią nam problemu. Za godzinę powinniśmy już dokować przy stacji. - Klient, nasz pan - powiedział Ji'Rel i przerwał badanie okrętu. Załoga kontynuowała podróż i zacumowała do starych pylonów stacji. Kilka minut przed zakończeniem procedury, baza rozbłysła światłem okazując, że wcale nie jest taka opuszczona jakby się wydawało. Wtedy pojawili się najemnicy z karabinami distrupcyjnymi i wskazali im wyjście. Zaprowadzili ich do małego pomieszczenia na stacji i odezwali się po raz pierwszy, informując, że na czas wyładunku mają tu pozostać, dla włąsnego bezpieczeństwa. Po jakimś czasie Minal rzekła: - A teraz mogę ich sprawdzić? Tylko zerknę na ładunek.. -Kategorycznie nie! Coraz mniej na tej cholernej stacji zaczyna mi się podobać. Niech to wyładują i zwiewamy stąd jak najszybciej. Co jest ciekawego w okolicy? - Khoret jak zwykle odmówił Ktariance zaspokojenia swej ciekawości.- Stacja Deep Space 9. Aktualnie pod komendą jakiejś bajorańskiej pułkownik. Ponoć to jakaś bohaterka z czasów wojny. - powiedział Thorel. Na to Scorab:- Jest to pułkownik Kira Nerys. Dawniej Major. Walczyła o wyzwolenie Bajor spod rządów Kardazjan, a następnie razem z Federacją uczestniczyła w wojnie z Dominium. Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich potężny Kardazjanin:- Możecie już odlecieć, dziękujemy za współpracę. Mam nadzieję, że zapomnicie dość szybko o tym rejsie.- powiedział i wskazał powrotną drogę do doków. Weszli z powrotem na statek i szybko odcumowali, aby dotrzeć na DS.9 w dwa dni. Na stacji natomiast Kardazjanin podszedł do okna i powiedział:- Nawet nie wiecie jak szybko o tym zapomnicie. -Kapitanie! Tarcze spadły do 40% i lada chwila puszczą! - próbował przekrzyczeć skwierczenie popękanych obwodów Khebat. - Nie mamy już bocznych phaserów, a dolny szybko się przegrzewa. Mamy więc taki mały problem. -Będzie ciężko. Minal! Próbowałaś ich znów wywołać. - Khoret zwrócił się do Ktarianki. - Brak jakichkolwiek odpowiedzi. -powiedziała nie pozostawiając złudzeń. -Kapitanie mam pomysł. W odległości 500 kilometrów systemy wykryły wrak klingońskiego krążownika. Na pokładzie jest tlen. Silniki są częściowo sprawne. Możemy się tam przesłać, jednak po opuszczeniu osłon będziemy mieli tylko kilka sekund. - Scorab powiedział i zapytał:- Wykonać? Na to Khoret: - Chyba nie jest nam pisane posiadać okręt przez dłużej niż kilka tygodni. Nagle wstrząs szarpnął statkiem i Khebat krzyknął: -Osłony zdjęte. Nawet nie poślemy im kontry! -Natychmiast przesyłać!- krzyknął dowódca i w ostatnim momencie przeciążone systemy statku wykonały polecenie.-Panie. Statek zniszczony powiedział do siedzącego na podwyższeniu Dosiego. -Więc zadanie wykonane i możemy lecieć po odbiór nagrody? Kurs na stację przy pulsarze AR 125. W momencie gdy wypowiedział te słowa statkiem szarpnęło i rozległ się krzyk postawnego Kobliada:- Systemy przeciążone, awaria głównego zasilania! - Co to jest? Tam na lewej burcie?! - zakrzyknął przejęty Dosi. -Stary wrak przeklętych Klingonów, pewnie jest tam tlen. - odpowiedział siedzący przy konsoli taktycznej człowiek. -Statku i tak nie uratujemy! Przesłać natychmiast załogę na pokład tamtego okrętu. Mamy niewiele czasu.- I gdy to powiedział statek rozpadł się w bezgłośnym wybuchu. Systemy nie zdążyły wykonać całego polecenia i część rozproszonych w postaci cząsteczkowej załogantów nigdy nie dotarła na miejsce. Smutna śmierć, powiedziałby człowiek; niehonorowa, dodałby Klingon; nieopłacalna, zakończyłby Ferengi.... Wrak nie wyglądał zbyt ciekawie. Systemy nie działały ale tlenu wystarczyłoby na jakieś dwa tygodnie. Broń została wymontowana a niektóre pokłady rozhermetyzowane. Ji'Rel próbował razem z Khebatem przywrócić statek do życia, a przynajmniej wydobyć z rdzenia napędu chociaż tyle energii aby uzyskać trzecią impulsową, dzięki której będą mogli dotrzeć na taką odległość aby wysłać prośbę o ratunek w stronę Bajor. W międzyczasie reszta załogi rozeszła się w poszukiwaniu jakiejś żywności lub innych przydatnych rzeczy. Wtedy na statku zmaterializowała się załoga okrętu Dosich i nie wiedząc o pozostałych, podzieliła się na dwie grupy i ubezpieczając się wzajemnie ruszyła w tym samym celu co najemnicy.-Słyszałeś coś?- zapytał się Khebat Ji'Rela. -Brzmiało to jak wybuch. -odpowiedział mu Takaranin.- Coś mi się tu nie podoba. Nie wiem jak ty ale wydaje mi się, że nie jesteśmy tu sami. - rzekł inżynier wyjmując i kładąc na konsolę distruptor. Nagle gdzieś na mostku rozległ się krzyk i coś mocno uderzyło o podłogę. Ji'Rel spojrzał za siebie i po chwili kontynuując pracę stwierdził:- Ja będę próbował dalej a ty weź broń i pilnuj drzwi. Tymczasem reszta załogi zbiegła się na mostek aby zobaczyć rozszarpane zwłoki jakiegoś Dosiego. -No dobra, ktoś ma jeszcze ochotę na obiad lub jakiś pomysł co to mogło być -spytał Khoret. -Wygląda na "ręczną robotę", tylko Klingoni tak potrafią, chyba nazywają to "masażem" - odpowiedział z sarkazmem Thorel naśladując głos brata. -Dzięki. -Nie ma za co, polecam się na przyszłość. Na tym bracia zakończyli rozmowę. -Mogłabym się rozejrzeć po okolicy. Znalazłam już coś ciekawego.- rzekła Minal pokazując klingoński karabin distrupcyjny. -Masz moje pozwolenie. Aha, weź jeszcze Scoraba, przyda się "ciężkie wsparcie". Co jak co, ale on najlepiej potrafi otwierać drzwi. I wtedy z korytarza wybiegło dwóch przerażonych Kobliadów, wyglądających jakby coś ich goniło. Załodze nie przeszkodziło to wcale w wyciągnięciu broni i spopielenia nadbiegających. -Właśnie chciałem powiedzieć, że przydałby nam się jakiś żywy, ale cóż. - powiedział po sprawie Khoret. -Lubię taką zabawę! Impreza się rozkręca! - rozpoczęła Dhar - Idę poszukać więcej. Muszą tu być jacyś!- Jednak jej wypowiedź zagłuszył gwałtowny wybuch, gdzieś w okolicy maszynowni. Pobiegli szybko aby sprawdzić i zobaczyli wypalone resztki stalowych drzwi broniących dostępu do tego poziomu. Za nimi zobaczyć można tylko było zobaczyć szybko rosnącą chmurę dymu. I w sam środek tego jak na wyścigi skoczyły Minal i Dhar, udowadniając, że kobiety nie są "słabą płcią". Po chwili wyprowadziły dwóch ogłuszonych Dosich, a zaraz za nimi wyszedł Ji'Rel i Khebat ciągnąc po ziemi coś co wyglądało na małe działko. -Wytwór Breenów, solidna robota, kocham te eksplozje skumulowanej wiązki energii. - stwierdził z uznaniem Thorel. -Co się stało? - zapytał kapitan. -Naprawiałem właśnie systemy, a Khebatowi kazałem pilnować drzwi, gdy ktoś wypalił w nich sporą wyrwę. Rzuciłem wtedy zasłonę dymną przy pomocy starego alternatora plazmy wprowadzjąc do niego promieniowanie na poziomie neutrin przy pomocy tricodera, a wtedy pojawiliście się wy. We mgle widziałem jednak jakąś inną postać. Była średniego wzrostu i trochę przygarbiona. - streścił Takaranin. Jednak nie dostali czasu na przemyślenie sytuacji gdyż zza zasłony dymnej wyskoczył Klingon z Bat'Lethem w dłoniach. Krzyknął tylko i upadł tak nagle jak się pojawił. Podeszła do niego Dhar i po krótkim badaniu tricoderem stwierdziła:- Częściowo porażone tkanki na wskutek wyładowania energii, zapewne z tamtej broni. Trzeba by mu podać jakieś środki medyczne. Weźmy go do ambulatorium, albo do jakiegoś mało zniszczonego pomieszczenia.- Na to jednak Scorab:- Proponuję areszt! - Jednak zorientował się i zamilkł pod spojrzeniem kapitana. - Zajmijcie się tymi systemami, a jak wam uda się je uruchomić to ruszamy w kierunku DS9. Wzięli Klingona i zanieśli go w spokojniejsze miejsce, podczas gdy "mechanicy" zajęli się z powrotem systemami statku.Po kilkunastu minutach, częściowo naprawiony statek pokrył się rozbłyskami drobnych światełek na części poziomów, a statek powoli ruszył w stronę planety Bajor. W ambulatorium Dhar z uznaniem dla "bohatera" opatrywałą rany staremu wojownikowi, a Scorab rozpoczynał "zabawę" ze schwytanymi jeńcami......Opowieść druga:Brath podszedł do dopiero co odkrytego urządzenia, zapewne leżącego w ziemii od setek lat. Bycie najemnikiem nie kojarzyło mu się z pilnowaniem wypraw naukowych na Kardazji, jednak najważniejsze było, że mu płacili. Obszedł obsydianowy stożek pokryty dziwnym pismem i przyjrzał się uważniej równomiernie umieszczonym nacięciom. Pogonił kopaczy aby jak najszybciej wynieśli przedmiot na powierzchnię i zawołał naukowców, oni się tym zajmą...Mały i szybki prom sprawnie uniknął serii z ciężkich federacyjnych phaserów i wszedł w chmurę plazmy. Ghereb wiedział, że musi się spieszyć, te eskortowce zawsze były wystarczająco silne aby uniszkodliwić stary krążownik klasy Keldon, a co dopiero ten mały stateczek. Spojrzał jeszcze raz na dodatkowe panele umieszczone za jego plecami. -Musi się udać. Nie ma innego wyjścia! Za Wielką Kardazję!- krzyknął gdy jego statek gwałtownie wszedł w WARP. Rozpędził się do odpowiedniej prędkości i uformował temporalną chmurę. Po chwili znikł. Ciężki okręt federacji próbował jeszcze skanować anomalię ale po chwili i on się rozmył i znikł.....historia została zmieniona..... Młodemu najemnikowi nie dawał spokoju odnaleziony artefakt. Co chwile wracał do niego i przyglądał mu się z uwagą. Było w nim coś co przyciągało wzrok: majestat i siła. Znowu obszedł go dookoła, a w jego umyśle niewiadomo skąd sformowałą się myśl. -On śpi!- zrozumiał to tak nagle, że ciarki przeszły mu po plecach.Mały okręt pojawił się na granicy prestrzeni federacyjnej i kardazjańskiej. Po krótkim skanie prestrzeni Ghereb odwrócił się w stronę paneli. -Wykonałyście swoje zadanie w 100%. Teraz czas na moją misję. Data się zgadza, ale miejsce nie, hmmm....a to co.- powiedział do siebie Ghereb- "stary" okręt federacyjny kalsy Nebula wychodzi z WARP. Musiałem trafić na "rutynowy patrol". Komputer! Maksimum WARP! Wykonać!- powiedział na głos i usiadł przy konsoli.-Kapitanie! Okręt o nieznanej sygnaturze na lewej burcie! - krzyknął młody chorąży do swego dowódcy. -Na ekran.- rzekł oficer. -Za późno! Kapitanie jego prędkość wynosiła....- z niedowierzaniem powiedział kadet. -Ile?- z naciskiem zapytał kapitan. -WARP 15.....Brath znowu przyjrzał się obsydianowej "skorupie". Próbował już małego dłutka, gdy naukowcy spali. Chciał TO otworzyć. Teraz wyjął distruptor i ustawił na maksimum. Chciał już nacisnąć spust gdy ktoś zza jego pleców rzekł: -Nie rób tego, to i tak nic nie da. -Kim jesteś aby mi rozkazywać? -Ghereb, dawniej Legat Ghereb, przedstawiciel rady Wolnej Kardazji. -Wolnej Kardazji? -Tak się nazywała zanim w roku 2415 nie zostałą przyłączona na własną prośbę do Federacji. -Co!? -Po kolejnej wojnie domowej, brak żywności i ogólny upadek spowodował 3 Wielki Kryzys Kardazjański, wtedy to część rady zgodziła się na to aby nasz kraj został wcielony do "niebieskich szergów". Ale ja na to nie pozwolę! -Ale to przecież jest....-Tak wiem, że to przyszłość, ale ona już się nie wydarzy. A przynajmniej nie dopóki ja żyję. To co stoi przed tobą jest kluczem do najpotężniejszej z bram. Do bramy zarówno czasu jak i przestrzeni. Gdyby nie ja, za kilka tygodni zostałaby wysłana na Bajor jako "symbol pojednania".-Ale co....-Znajdź mi tylko statek i zadbaj o transport w to miejsce......resztę załatwię....Brath rozejrzał się i wszedł ostrożnie do pokoju.-Załatwiłeś transport?-Tak! Kupiłem odpowiedni transportowiec, a dziś wynająłem załogę. Jest jednak jeden problem...-To znaczy?-Są dobrzy to jedno, a z doświadczenia wynika podejrzliwość, mogą zacząć myśleć o tym co....-Nie damy im czasu myśleć, ja uzgodniłem drugą część planu. Jak na razie wszystko w normie.Brath wynajął dobrych ludzi.- myślał sobie Ghereb- Nie mówią zbyt wiele a poza tym ślepo wykonują rozkazy. Robią to za co się im płaci. Jeszcze kilkanaście godzin i będziemy na miejscu. W końcu Kardazja odzyska swą dawną świetność. Sprawdźmy jeszcze raz....linia czasowo-przestrzenna odpowiednia, miejsce też.....promieniowanie w normie.....odskocznia zachowana, w razie czego uda się zapętlić pewne wydarzenie.....wszystko sprawne w 100%.....Ghereb! Rozładunek zakończony, a drugi okręt czeka w chmurze gazów na drodze do DS9. Urządzenie już umieścili przy głównym deflektorze, a technicy rozpoczęli łączenie.- zdał raport Brath. Jest dobrze. Poczekajmy jeszcze trochę, sprawdźmy ponownie systemy, a skanery niech szukają śladów wybuchów w promieniu kilku lat świetlnych.Na stacji zapanował półmrok, a pędzące wiązki elektronów zbiegały się w centrum artefaktu. Powoli wracał on do życia, gdy wszystkie promienie zbiegły się w jego centrum rozłożył swe czarne "płatki" niczym róża, ukazując pulsujące na niebiesko wnętrze. -Natychmiast prześlijcie go do wnętrza!- krzyknął Ghereb. Nagle cały świat zamilkł, a jaśniejący do nie dawna obiekt zapadł się w wibrującej poświacie pulsaru. Nagle jego wibracje ustały a ze środka wyrwała się anomalia, rozjaśniając okolicę światłem od jasnoniebieskiego, do posępnego granatu. -Udało się!- krzyknął Ghereb i dodał - rozpocznijcie skan, a do wnętrza wyślijcie kilka sond, musimy się upewnić że to na pewno włąściwa płaszczyzna czasoprzestrzeni......Myśleli, że nikt na nich nie patrzy, że nikt nie widzi, gdy chowają się gdzieś ukrywając mroczne tajemnice? Nie wszyscy śpią.....są tacy którzy wiecznie czuwają nad tym aby nigdy nie zostać w tyle, aby nie dać nikomu przewagi. Nie zawsze są widoczni, takie jest już ich przeznacznie, ale nie znaczy to, że ich nie ma. Nie wszyscy śpią.....Wiadomości i rozkazy są przesyłane szybciej niż światło, niż pojedyncza myśl. Przechodzą przez stacje przekaźnikowe aby dotrzeć do celu. Tam następują kolejne decyzje napędzające po raz kolejny tą samą maszynę...-Wszystko gotowe?- zapytał Ghereb-Oczywiście, możemy nadawać- odparł siedzący po lewej stronie naukowiec-Otworzyć kanał podprzestrzenny! Teraz!- przybysz z przyszłości wstał i po włączeniu translatora rzekł:-Vorlong! Vorlong! Ck'thome kerat braht! Jaiimee! Tasheg! Latinuum! Luox! Kromen naim! Ghereb gois! Ghereb kilds!......W tym czasie Brath stojąc po prawicy Nowego Imperatora Kardas patrzył z dumą na powoli wylatujące przez "bramę" cielsko gigantycznego okrętu. Nowa era Kardazjan została rozpoczęta, ale czy wszystko było "w 100% sprawne"??