Miałem właśnie okazję zobaczyć całkiem świeżutki film produkcji naszego ukochanego SyFy. Już po tytule można domyślić się nawiązań do książki H. G. Wellsa - Wehikuł Czasu. Fabułę można opisać krótko: Wojsko otwiera portal prowadzący do przyszłości. Wkrótce staje przed problemem - z przeciwnej strony przechodzą krwiożercze potwory a jak na złość ginie maszynka która pozwala zamknąć wrota czasowe. Gdyby tego było mało - zaczynają pojawiać się pęknięcia w czasoprzestrzeni, grożące fuzją teraźniejszości z przyszłością. Wojskowi zwracają się o pomoc do twórcy maszyny czasu, który po błędzie z przeszłości i usunięciu z projektu zajął się pisaniem książek sci-fi.

Hewlett wciela się w naukowca bardzo podobnego do McKaya, choć nie towarzyszy mu już humor. Z drugiej strony w przeciwieństwie do Rodneya, postać ta zdaje sobie sprawę z własnych wad i potrafi krytycznie ocenić swoje zachowania. Picardo gra typowego, wysoko postawionego wojskowego, który pragnie wykorzystać technologię do własnych celów, a dąży do nich po trupach.

Na tle innych produkcji z katalogu stacji, Morlocks wypada moim zdaniem ciut lepiej. Trochę nieścisłości, w dużej mierze przewidywalny scenariusz, CGI gorsze niż obrazy w grach komputerowych, ale ogólnie film dostarcza niezłej rozrywki. W końcu nie można spodziewać się wiele po budżetowej produkcji. Zobaczyć i zapomnieć.
Dwa klipy można obejrzeć na stronie SyFy.