Pamiętacie jeszcze poprzednie filmy o przygodach Supermana? O.K. Teraz wyobraźcie sobie jak Zack Snyder wyciąga z kieszeni neuralizer i błyska wam oślepiającym światłem prosto w oczy. Christopher Reeve? Brandon Routh? Nie... To tylko gaz bagienny odbijający światło z Wenus...
[more]
Mówiąc zwięźle - masz, drogi widzu, zapomnieć o istnieniu wszelkich wcześniejszych ekranizacji Człowieka ze Stali. Reżyser chce być wierny kanonowi, ale jednocześnie nie zamierza stać się niewolnikiem własnego dzieła. Takie podejście przypomina trochę zabiegi jakie zastosowano przy rewitalizacji innego bohatera DC Comics - Batmana (Christopher Nolan jest zaangażowany również przy Supermanie).
Jedyną stałą w przypadku nowej produkcji ma być osoba głównego bohatera. Reszta to - jak określa Snyder - "dziewiczy obszar". Przy całym tym konserwatyzmie dotyczącym postaci Kal-Ela, reżyser uchyla się jednak od odpowiedzi na pytanie o kostium jaki przyodzieje Cavill.
Jedno jest pewne - film będzie trudnym przedsięwzięciem. Będzie musiał zmierzyć się z legendą. Nie da się uniknąć porównań z poprzednimi odsłonami (pardon - "gazami bagiennymi"). Wyniku tego starcia nie da się przewidzieć. Pochwalić jednak należy twórców za odwagę w podążaniu własnymi ścieżkami.
Superman: Man of Steel (tytuł roboczy) zapowiedziany jest na grudzień 2012. Na chwilę obecną potwierdzono obsadzenie dwóch ról - Henry Cavill jako Superman, oraz Diane Lane jako Martha Kent. Według Snydera dalsza obsada będzie "czymś fantastycznym". Nadal nie wiadomo co z Kevinem Costnerem, o którym pisaliśmy w newsie - Kevin Costner u boku czy naprzeciw Człowieka ze Stali? Na razie musimy traktować tę ciekawostkę jak zwykłą plotkę.
Źródło: Los Angeles Times[/more]