Coś po między, bowiem istotnie oligarchowie rządzą państwem, ale klasyczna oligarchia to nie jest, ponieważ zwykli oligarchowie mają jakieś własne przedsiębiorstwa, z których czerpią dochody, a na politykę państwa wpływają od czasu do czasu. Tymczasem u nas spora grupa włada majątkiem „publicznym”, nie posiadając prywatnego.
Czyli oligarchowie z nadania publicznego, coś jak w feudalizmie, gdzie król obdzielał swoich dostojników dobrami królewskimi 😉
Ale nie można zaprzeczyć pewnym elementom demokracji, zresztą ta władza oligarchów (Rywina?) nie jest zbyt widoczna, co może sugerować, że tak naprawdę jej nie ma.
Poza tym jeśli mamy jakiś problem w państwie, to pierwsze działanie jakie jest podejmowane, to powołanie „specjalnego pełnomocnika” tudzież „zespołu ekspertów”, a to typowo socjalistyczne działania.
A czy specjalne komisje czy pełnomocnicy do wyjaśniania czy załatwiania specjalnych spraw nie są narzędziem Demokracji?
Odnosząc się do tematu widzę ustrój Polski jako demokrację przedstawicielską, z jednomandatowymi okręgami wyborczymi i mniejszym wpływem partii zaś większym poszczególnych jednostek [polityków] (tak, żeby Q ze swoją PPT miał szanse 😉 ) na politykę państwa. Ze zmniejszeniem liczby posłów (podobnie jak planowała to zrobić PO, chyba widać moje sympatie 😛 ) i zniesieniem immunitetu dla przestępstw popełnianych przez posłów (takich jak kradzieże, jazda w stanie, korupcja, etc).
Gospodarka liberalna, ale nie za bardzo 😉