(...)
A i po wyjściu z Akademii nikt nie zostaje od razu kapitanem. Po kolei: chorąży, porucznik, porucznik-komandor, komandor, kapitan... Wszystkie te stopnie musiał przejść. (...)Nie mów mi więc, ze kapitan ma lekko...
No, ale ścieżka kariery Picarda, jakby się dokładniej przyjrzeć nie była aż tak standardowa. Te jego coroczne awanse wskazują, że w młodości był naprawdę wybitnym oficerem, skoro tak szybko został kapitanem. W sumie nie zdziwiłbym się gdyby admiralicja patrzyła na jego poczynania z pewną niechęcią, bo jak tu dać takiemu niewyparzonemu 30-latkowi pieczę nad kilkuset-osobowym okrętem kosmicznym? Talent swoje, ale doświadczenie też w życiu się przydaje.