Forum Trek.pl Newsy Star Trek Wywiad z synem Gene'a i Majel Roddenberrych, część I

Wywiad z synem Gene'a i Majel Roddenberrych, część I

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Author
    Posts
  • Eviva
    Participant
    #4441

    Eugene "Rod" Roddenberry, Jr., niesie pochodnię pozostawioną mu przez ojca - ikonę, wizjonerskiego twórcy Star Trek Gene'a Roddenberry'ego. Jedyny syn Gene'a i Majel Barrett Roddenberrych, idzie w ich ślady, poszukując sposobu, by utopię Roddenberry'ego zmienić w rzeczywistość. Jako szef korporacji Roddenberry Productions, Rod - pilnuje, by spełniała ona swe oryginalne założenia.

    [more]Jest aktywnym filantropem. W 2009 roku ogłosił otwarcie Centrum Rozmnażania Tygrysów im. Majel Barrett Roddenberry Parku Dzikich Zwierząt w San Diego, jako hołd dla pamięci jego matki. Rod założył też fundację szkolną, by pomóc dzieciom z ubogich rodzin w kształceniu się i jest wielkim darczyńcą stowarzyszeń na rzecz ochrony akwenów wodnych.

    Dan Madsen: Co Twój ojciec myślałby o nowym filmie JJ Abramsa?

    Eugene Roddenberry, Jr.: Myślę, że podobałby mu się . Myślę, że objąłby JJ i przekazał mu klucze, że tak powiem. Powiedziałby "Ta dziecinka jest twoj." Miałeś to już w wywiadzie, jaki przeprowadziłeś z moim ojcem w swoim czasopiśmie, Star Trek Communicator, gdzie w skrócie powiedział tak "oczekuję następnego młodego twórcy, który nadejdzie i wyjdzie krok poza to, co zrobiłem, by stworzyć następny Star Trek i uczynić go lepszym." W jego naturze leżała prawdziwa pokora. Myślę, że gdy był już starszy, byłby naprawdę uszczęśliwiony, mogąc przekazać pochodnię komuś młodemu, bystremu i zdolnemu do uczynienia następnego ruchu..Myślę, że JJ mógłby być tym facetem. Myślę, ze gdyby mój ojciec miał okazję poznać JJ Abramsa, byłby zadowolony, oddając mu rządy nad Star Trekiem.

    DM: Ty i twoja matka odwiedziliście plan nowego filmu, prawda??

    ER: Tak, choć nie zrobiliśmy tego razem.

    DM: Jaka była twoja opinia?

    ER: Wpadłem tam na chwilę podczas ostatniego dnia głównych zdjęć. Wyglądało na to, że to wspaniały zespół. Chris Pine i Zachary Quinto byli tam wtedy. JJ wydał mi się reżyserem o swobodnym podejściu do pracy. Było tam sporo luzu i zabawy. Nie mam na myśli, że było to nieprofesjonalne. To była machina, która działała, każdy znał swoje miejsce i wiedział jak wykonać swą pracę. JJ wydał mi się świetnym reżyserem. To nie jest jeden z tych stereotypowych zarozumialców. Po prostu zachowuje się jak równy facet. Rozmawiał z aktorami; sugerując im jakieś rozwiązanie, oni pytali potem "Właśnie tak?" a JJ mówił "Tak, jest świetnie!" To było środowisko pełnej współpracy. JJ miał nad wszystkim kontrolę i dobrze wiedział, do czego zmierza. Wiedział, co robi, a jednocześnie był bardzo przyjazny. Z takimi ludźmi naprawdę chce się pracować, ponieważ potrafią współpracować i słuchają tego, co mówisz. Nie boją się utraty pracy.

    DM: Widziałeś jakieś sceny nowego filmu?

    ER: Niewiele, tylko odwiedziłem plan. Gdy moja matka odeszła, ludzie przychodzili pomóc mi w sprawach technicznych związanych z pogrzebem, gdy ja pracowałem nad upamiętniającym ją video, co pomogło mi pogodzić się z jej brakiem. Skontaktowałem się z biurem JJ'a i powiedziałem mu, że chcę zakończyć video sceną z nowego filmu, w której słychać jej głos z komputera. To był sposób, by przekazać, że ona wciąż żyje. Po kilku telefonach dali nam ten klip. Liczył najwyżej dziesięć sekund i nie żądali podpisania żadnej umowy na nic. Powiedziałem "Macie moje słowo, że zostanie to wykorzystanie wyłącznie w moim video i tylko tam." To, że tak odpowiedzieli, było bardzo miłe. To było wszystko, co widziałem.

    DM: Masz jakieś obawy co do nowego filmu?

    ER: Cóż, nie znam JJ Abramsa tak dobrze, ale zakochałem się w jego serii Lost, i myślę, że jest on niewiarygodnie utalentowany. Jest fantastycznym scenarzystą, producentem i reżyserem. Wiem, ze jest fanem Star Trek. Chcę się jedynie upewnić, że jego nowy film to nie będzie Star Wars. Moje obawy dotyczą tego, że to będzie niesamowity film Star Wars/sci-fi/akcji, ale straci podtekst i metaforykę, które zawsze były sercem ludzkiego wymiaru Star Trek. Nie sądzę, że powinien być tak głęboki jak Star Trek: The Motion Picture, chciałbym jednak być pewny, że czarny charakter nie będzie czarno-biały jak w Star Trek: Nemesis. Chcę być pewny, że pokażą obie strony. Sięgnąwszy trochę głębiej w charakter postaci można znaleźć współczucie i dla pozytywnego, i dla negatywnego bohatera. Na zakończenie będą musieli podjąć trudną decyzję, być może taką, jak musiała być podjęta w odcinku "The City on the Edge of Forever". Mam nadzieję, że będzie w tym głębia i humanizm.

    DM: Jak to się stało, że twoja matka podłożyła głos komputera w filmie JJ Abramsa?

    ER: Domyślam się, że JJ był jej fanem i chciał w ten sposób złożyć jej hołd oraz innym fanom, i zrobić to, co było słuszne - sprowadzić "głos komputera" z oryginalnej serii. Ona podkładała go wszędzie.

    DM: Czy udało się jej ukończyć pracę, zanim odeszła?

    ER: Owszem. Ona to kochała. Jej zdrowie pogarszało się od wielu lat. Gdy było gorzej, słabła jej energia i głos odmawiał posłuszeństwa, miewała wzloty i upadki. Miałem bardzo poważne obawy, gdy skontaktowali się z nią i powiedzieli, że chcą, by podłożyła głos komputera. Powiedziałem: "Nie wiem nawet, czy ona może to zrobić." Musieli mieć kogoś, kto będzie przychodził do domu zapewniał jej komfortowe warunki - nie z powodu jej ego, a z powodu jej zdrowia. Nie wiedziałem, czy mimo wszystko im się to uda. Mieli więc przychodzić i nagrywać jej głos. Byłem ciekaw, czy zrobią to i czy się uda - czy nie orzekną, że to bez sensu. Gdy jej przyjaciółka, Reina, wspomniała jej o tym, jej humor uległ zmianie, była pobudzona i szczęśliwa, i zyskała mnóstwo energii. To nie było udawane.. Szczerze kochała to, co robiła dla serialu i dla fanów. Uważała, że "przedstawienie musi trwać". Myślę też, że zrobiła to dla mojego ojca. Jej miłość do niego i do Star Trek była czymś szczególnym. Słyszałem, ze było to fenomenalne. Wszystkie kwestie nagrano w jej domu. Nie mogła już wtedy podróżować.

    DM: Jak sądzisz, co jest największym dziedzictwem twojej mamy w Star Trek?

    ER: Myślę, że ci, których życie w jakiś sposób naznaczyła. Znam tylko połowę tych historii, zdarzyły się one przed moim urodzeniem albo zanim osiągnąłem wiek, w którym zrozumiałem, czym jest Star Trek. To, co widziałem osobiście, to były jej wspaniałe relacje z fanami. Gdy spotykała się z ludźmi, była nimi szczerze zainteresowana. Nie była jak wielu aktorów, którzy biorą 50$ za autograf i nawet na ciebie nie spojrzą. Ona patrzyła, uśmiechała się i rozmawiała z fanami. I nie zostawała po prostu przez wyznaczoną godzinę; zostawała trzy lub cztery godziny, póki każdy nie dostał autografu. To było takie małe osobiste zaangażowanie. Wciąż mówię ludziom "Paramount ma Star Treka, ale nie zadzierają z Roddenberry'ego, ponieważ istnieje lojalność wobec mojej matki i mojego ojca, i świata Star Trek." Czy mówi się o nich jako o osobach, na scenie, przy stole, rozdających autografy, czy piszących listy, i mając wiedzę o całym wsparciu, jakie dawali przez lata, widzi się, co powoduje lojalność fanów wobec nazwiska Roddenberry. To dlatego Roddenberry będzie żył, jak długo będzie istniał Star Trek.

    Była bardzo przebojowa. Uroczystość pogrzebowa nie była smutnym wydarzeniem. Trzeba wiedzieć, kim była i jaka była. Ukazaliśmy jej prawdziwą postać. Wielu ludzi wchodziło na scenę i mówiło, jaka była energiczna, wspominali, jak siadywała z chłopakami i opowiadała nieprzyzwoite dowcipy! Były elementy Star Treka, ale po to, by pamiętać kim była Majel Roddenberry.

    DM: Jakie były twoje relacje z matką?

    ER: Spędzałem z nią więcej czasu niż z ojcem, niestety, nie było to wiele lepsze. Gdy pracowaliśmy nad serialem "Ziemia: Ostatnie Starcie" zawsze się spieraliśmy. Zawsze jakby zmierzaliśmy w tym samym kierunku, ale z dwóch przeciwstawnych punktów. Kochała mieć kontrolę nad wszystkim i jestem pewny, że odziedziczyłem to po niej i po moim ojcu. Zawsze było dwóch przywódców chcących kontrolować dyskusję. Kochaliśmy się, ale nie byliśmy najbliższymi czy najlepszymi przyjaciółmi... Zbliżyliśmy się do siebie, gdy była starsza. Było mniej rzeczy, o które mogliśmy się spierać.

    DM: Masz jakieś fajne pamiątki twych rodziców z wczesnych dni Star Trek?

    ER: Mam ich kilka. Mamy kilka oryginalnych kostiumów. Zdaje mi się, że jeden jest Sulu, a drugi Kirka. Nie mamy żadnego oryginalnego modelu Enterprise ani niczego takiego. Chodzą plotki, że jako dziecko wrzuciłem go do basenu, ale to nieprawda! Mamy kilka scenariuszy z notatkami mego ojca. Takich materiałów jest sporo. Często nie dostrzegam różnicy między sentymentalnymi a wartościowymi. Niektóre ze starych komputerów mego ojca, na których pisał scenariusze do odcinków The Next Generation są dla mnie szczególnie ważne.

    DM: Myślisz, ze twój ojciec żałował, że wiele lat temu sprzedał prawa do Star Trek?

    ER: Jestem pewny, ze tak. O ile wiem, sprzedał je w 1982 lub 1984, akurat po nakręceniu Star Trek II. Star Trek II odnósł średni sukces, ale wiem, ze mój ojciec cały czas musiał walczyć z Paramountem. Star Trek: The Motion Picture był pojmowany jako całkowita klapa. Mogę wiec zrozumieć, że w tym czasie Paramount mógł przyjść do niego i powiedzieć, "Tu masz wielką sumę dolarów. To więcej niż kiedykolwiek uda ci się na tym zarobić." Prawdopodobnie po prostu wziął te pieniądze. Myślę, że po piątym sezonie Next Generation, około roku 1991, gdy okazało się to takim sukcesem, na pewno żałował, ponieważ jego dziecko znów ożyło.

    DM: Gdyby twój ojciec żył, co stałoby się do dziś ze Star Trekiem?

    ER: Ja wiem dokładnie, co by było. Mój ojciec zajął się Next Generation i potem wyglądało tak, jakby pomyślał "O kurcze! Co ja zrobiłem?!" To była szansa, by odnieść kolejny sukces. Nie żeby pierwsza seria nie była sukcesem, ale dlatego, ze tworząc ją trafił na każdą możliwą przeszkodę. Następne Pokolenie było dla niego szansą do zrobienia wszystkiego dokładnie tak, jak chciał, zgodnie z jego wizją. To on to wszystko zrobił. Po zakończeniu Next Generation powiedziałby, "Zrobiłem to. Udowodniłem to." Zostawiłby to i zajął się czymś innym. Ponieważ Paramount przejął prawa do Star Trek, kontynuowaliby temat w Deep Space Nine tak jak to miało miejsce. Po prostu nie wiem, czy mój ojciec zechciałby stać z boku, powiedziawszy "Teraz to ich gra. Ja swoje zrobiłem." Mógłby powiedzieć, "O cholera, źle to robią! Muszę do tego wrócić." Ale że prawa ma Paramount, to wydaje mi się, że nawet gdyby chciał wrócić i poruszył w tym celu samo piekło, mogliby mu na to nie pozwolić.

    Część druga wywiadu wkrótce.

    Źródło: Mania[/more]

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram