Starpulse publikuje wywiad z Sonitą Henry, aktorką najnowszego "Star Treka", w którym zagrała lekarkę odbierającą poród Winony Kirk (narodziny Jamesa Tiberiusa). Tłumaczenie wywiadu w dalszej części wiadomości.
[more]
Najbardziej oczekiwany "Star Trek" od filmu Roberta Wise'a "The Motion Picture" z 1979 r. będzie miał premierę 8 maja 2009 r. w reżyserii J.J.Abramsa.
Sonita Henry, grająca rolę pierwszej osoby, która spotyka Jamesa Tiberiusa Kirka - lekarza położnika - opowiada o swojej roli, o pracy z Abramsem, o kilku mniejszych spojlerach i możliwości zdobycia figurki z jej podobizną.
Mike Ryan: Występujesz w nowym filmie "Star Trek". Czy wiesz w co się wpakowałaś?
Sonita: Dopiero się tego dowiaduję. Najpierw byłam zadowolona, że to kolejna fajna rola. A teraz zaczynam się zastanawiać czy nie ma żadnych haczyków... (śmiech) Na pewno to będzie zabawne.
Mike: Występowałaś w "Piątym elemencie", prawda?
Sonita: Tak, więc wiem na czym to polega. Ale Star Trek to zdecydowanie coś większego.
Mike: Czy byłaś fanką serialu?
Sonita: Oczywiście! Mój starszy brat i ojciec byli wielkimi fanami TOS.
Mike: Fani Treka nie patrzą na to czy Twoja rola była mniejsza czy większa, będą zainteresowani Twoją osobą przez wiele najbliższych lat.
Sonita: Byłam na dwóch konwentach Comic Con. To zawsze ciekawe przejść się po konwencie i zobaczyć śpiewających aktorów. Gdyby spytać ich kogo właściwie zagrali, odpowiedzieliby: "Cóż, zagrałem trzeciego porucznika z lewej.". Tak trzymać (śmiech).
Mike: Cóż, jeśli chodzi o Ciebie, to będziesz miała zawsze specjalne miejsce w fandomie, ponieważ Twoja postać była pierwszą osobą, która spotkała Kirka.
Sonita: Zgadza się. To ja odbieram poród i później trzymam małego Kirka. Lubię myśleć, że gdybym wtedy kichnęła lub przewróciła się (śmiech) co wówczas by się stało ze Star Trekiem?
Mike: Grasz pediatrę Kirka? Czy to właściwe określenie?
Sonita: Hmm... to lekarz. Gram ginekologa Winony Kirk.
Mike: Twoja postać figuruje na liście jako "Lekarz". Nie ma żadnego imienia?
Sonita: O ile wiem nie.
Mike: Czy nie chcesz jej nadać imienia teraz?
Sonita: A jakie powinno być to imię? Nie wiem nawet jak ona wygląda.
Mike: Naprawdę? Dodali później efekty?
Sonita: Tak. Będą efekty specjalne. Nie wiem skąd pochodzi moja postać, nikt mi tego nie powiedział. Nie dowiem się jak wyglądam, dopóki nie obejrzę filmu.
Mike: Widzę, że sprawa jest naprawdę trzymana w tajemnicy, skoro nie pokazali Ci nawet jak wyglądasz.
Sonita: To wielka, wielka tajemnica. Widziałam jedynie jakieś szkice na ten temat.
Mike: Twoja postać będzie quizową postacią przez lata: "Kto był pierwszą osobą, którą spotkał kapitan Kirk". Odpowiedź: "Lekarz".
Sonita: Właśnie dlatego ona potrzebuje imienia! Odpowiedź na pytanie nie może brzmieć "lekarz", to za proste.
Mike: Tak... zupełnie jak "Kto był kapitanem Enterprise przed Kirkiem?". Nie możesz po prostu powiedzieć "Kapitan".
Sonita: Tak, to bezcelowe pytanie. Myślę, że powinniśmy ogłosić konkurs na imię dla pani Lekarz. Każdy może przysyłać propozycje, a my wybierzemy najlepszą.
Mike: To może wymagać zgody J.J.Abramsa najpierw.
Sonita: (śmiech) Prawdopodobnie.
Mike: Jak się pracowało z J.J. Abramsem?
Sonita: Jestem fanką od pierwszego sezonu "Agentki o stu twarzach". Był osobą, którą możesz zapytać o wszystko. Najmilszy i najsłodszy na całej planecie, nie żebym poznała wszystkich z całej planety. Nie mieliśmy scenariusza, nie wiedzieliśmy co się zaraz stanie, co było wcześniej. Nic nie wiedzieliśmy. I oczywiście będzie mnóstwo efektów specjalnych generowanych komputerowo, o których też nie mieliśmy pojęcia. On jest tak precyzyjny i inteligentny, potrafił naszkicować nam całą scenę. Siedział na podłodze z wszystkimi i mówił: to nastąpiło, to jest teraz, a tamto nastąpi za minutę... To było bardzo pomocne.
Mike: Niektóre z Twoich scen są na USS Kelvin?
Sonita: Tak, to nasz okręt. Ojciec Kirka jest kapitanem. W ujęciu z trailera Kelvin zostaje zniszczony. W tym samym czasie Winona Kirk rodzi.
Mike: Wydaje mi się, że występowałaś już kiedyś w filmie z Winoną Ryder?
Sonita: Tak. "Celebrity" Woody'ego Allena.
Mike: Ona grała matkę Spocka, więc podejrzewam, że Wasze postaci się nie spotkały.
Sonita: Niestety nie. Kiedy dowiedziałem się, że mam grać lekarza położnika, powiedziano mi tylko "Będziesz grać z Winoną". Ucieszyłam się bardzo, że będę pracować z Winoną Ryder, którą uwielbiam od lat. Później pojawiam się na planie zdjęciowym i widzę Jennifer Morrison - która gra bardzo fajnie w "Dr House" - zdziwiło mnie, że użyto imienia jej postaci, a nie prawdziwego.
Jennifer jest bardzo fajna, co jest dobre, ponieważ trzeciego dnia zdjęć w większości scen mam głowę pomiędzy jej nogami (śmiech).
Mike: Dobrze, że otwarcie jej nie odrzuciłaś dlatego, że okazała się nie być Winoną Ryder.
Sonita: (śmiech) Nie jesteś Winoną Ryder, nie mogę z Tobą pracować. Proszę bez kontaktu wzrokowego, dziękuję.
Mike: Jak Leonard Nimoy pasuje do całego filmu?
Sonita: Nie mam pojęcia. Jednego dnia odwiedził plan i to było bardzo fajne. Bardzo miły facet. Ale nie wiem w jaki sposób rozwiązali problem młodego i starego Spocka w tej samej linii czasowej.
Mike: To musiało być całkiem emocjonujące, gdy przyszedł na plan.
Sonita: Absolutnie. To było jak odwiedziny Elvisa.
Mike: Czy Twoja postać będzie miała figurkę?
Sonita: Bardzo bym chciała! Chciałam mieć figurkę z "Piątego elementu", ale nigdy się to nie udało. Myślę, że teraz jest to także mało możliwe.
Mike: Cóż, przede wszystkim najpierw powinna mieć jakieś imię. Nie mogą jej nazwać "Lekarz".
Sonita: Dokładnie, gdyby tylko miała imię... Mogliby zrobić doczepiane dziecko (śmiech). Moja mama prawdopodobnie kupiłaby tony takich figurek. Może jeśli będzie serial na bazie filmu, to Lekarz wróci (i dostanie w końcu swoją figurkę).
Mike: Albo skoncentrują serial i nazwą go "Lekarz, która odebrała kapitana Kirka" i wszystkie jej przygody podczas odbierania porodów kolejnych przyszłych kapitanów Gwiezdnej Floty.
Sonita: Star Trek: Ostry dyżur!
Mike: Powinnaś zgłosić to do J.J.
Sonita: Tak, a ja jako George Clooney, tylko żeński.
Mike: Albo lepiej, zatrudnić także Clooneya.
Sonita: Dokładnie.
Mike: Wiemy już, że USS Kelvin spotka zły los. Czy Twoja postać przeżyje?
Sonita: Tak. Powiedziałam J.J., że powinien zrobić sequel, i że chcę w nim wystąpić. Odpowiedział, że to możliwe, bo moja postać przeżyje.
Mike: Wiesz, gdybyś tego nie wiedziała lub nie powiedziała, to zamierzałem spytać o kolor Twojego munduru i czy to nie był przypadkiem czerwony.
Sonita: Te biedne redshirty (śmiech). Ale prawdopodobnie są teraz na jakimś konwencie, zarabiając setki tysięcy dolarów za wydawanie autografów.
Źródło: Starpulse[/more]