Może owo zgorzknienie ma coś wspólnego ze ślubem Jurka Takei?
Aleście naskoczyli na faceta, robiąc z niego jakieś zarozumiałe potworzysko, które nabawiło się choroby psychicznej i myśli, że jest Kirkiem 😮
A facet ma dystans do siebie, ma go też do tej roli, bo nie raz ją sam parodiował (przynajmniej w 2 filmach), wyśmiewając kult, który niektórzy wokół niej wytworzyli
Dzięki, Toreth. Choć jedna osoba nie przyłączyła się do tego chóru obszczekującego Shatnera.
[/b]Shatner wcale nie musiałby wystąpić jako Kirk. Nie musiałby wogóle występować. Mógłby współpracować przy scenariuszu, być konsultantem lub czymś w tym stylu. Nie ubliżając spółce Orci&Kurzman pomoc Shatnera bardzo by się im przydała, może w scenariuszu byłoby mniej buraków.
Masz racje mógłby zagrać np. ojca Kirka lub jakąś inną postać.
może w scenariuszu byłoby mniej buraków.
Eviva, ponieważ, jest to nowy Star Trek, a nie kontynuacja, to o burakach nie może być mowy.
A Shatner? Zwęszył, że film odnieść może sukces i teraz ratuje własną skórę żeby załapać się przy realizacji 12go Treka. Niech facet się pogodzi z tym, że Trek z jego udziałem już się skończył i nic tego nie powinno zmienić.
Moim zdaniem trzeba dać szanse dla nowych aktorów, a dawnych czas już minął zwłaszcza tych tosowych i nie ma sensu zbytnio ich dalej wciągać na pokład. Shanter może pomagać dla producentów, być konsultantem i tyle, zagrać mógłby, ale ile już można wystarczy, tak samo mógłby zgarać Stewart, ktorego ja bym chętniej zobaczył jeszcze raz w roli Picarda, ale raczej szanse powinno się dać młodszym aktorom.
Eviva, ponieważ, jest to nowy Star Trek, a nie kontynuacja, to o burakach nie może być mowy.
A dlaczego? Jesli ja, powiedzmy, zechcę opisac młode lata Wołodyjowskiego i napiszę, ze był wysokim brunetem, to nie będzie burak? Z Twojej definicji wynika, że nie.
Zwęszył, że film odnieść może sukces i teraz ratuje własną skórę żeby załapać się przy realizacji 12go Treka.
Wiesz co, to już taka bezinteresowna złośliwość, że w słowniku ludzi kulturalnych brakuje słów na jej określenie.
Niech facet się pogodzi z tym, że Trek z jego udziałem już się skończył i nic tego nie powinno zmienić.
A według mnie powinno. Według mnie psim obowiązkiem Abramsa było wciągnąć go do pracy nad tym filmem.
Według mnie psim obowiązkiem Abramsa było wciągnąć go do pracy nad tym filmem.
Dlaczego i w jakim charakterze?
Eviva, ponieważ, jest to nowy Star Trek, a nie kontynuacja, to o burakach nie może być mowy.
A dlaczego? Jesli ja, powiedzmy, zechcę opisac młode lata Wołodyjowskiego i napiszę, ze był wysokim brunetem, to nie będzie burak? Z Twojej definicji wynika, że nie.
(...)
Jeżeli ogłosisz, że to rzeczywistość alternatywna, że tylko luźno nawiązujesz do arcydzieła Sienkiewicza, to to nie będzie burak.
Jeżeli ogłosisz, że to rzeczywistość alternatywna, że tylko luźno nawiązujesz do arcydzieła Sienkiewicza, to to nie będzie burak.
No to tym bardziej nie widze, co Shatner mógłby tam przeszkadzac - alternatywna, to alternatywna.
Popatrz na to o tak, napiszę w punktach, bo to daje większą jasność:1) Kto miał większe zasługi dla Treka, Shatner czy Nimoy? Co to w ogóle za pytanie, obaj są wielkimi, niepowtarzalnymi indywidualnościami w tym uniwersum, obaj zrobili dla niego bardzo dużo, poświęcili mu dużą część życia.2) Więc obaj zasłużyli na to, by godnie się z nim pożegnać, by mieć wielkie odejscie.3) Czy Shatner takie miał? Jasna, cały film Generations.4) Czy Nimoy mu w nim przeszkadzał? Nie.5) Więc niech teraz Shatner nie przeszkadza Nimoyowi, który dostał je o wiele później.
A czy Shatner Nimoyowi przeszkadza? Nie przesadzaj, bo słuchać hadko.
Dlaczego i w jakim charakterze?
O tym już pisałam i powtarzac się nie będę.
Owszem, jeżeli film ma być głównie o młodszej załoge, to ze starszej może być jedna super-gwiazda.
William odszedł ze Star Treka w bardzo fajny sposób w ósmym filmie, miał swoje ostatnie 5 minut, a teraz to co robi przy nowej produkcji jest wielką kompromitacją. Dla niejednego trekkera cały ten cyrk w roli głównej z Shatnerem przyćmi jego dokonania. Wtedy Limoy nie zachowywał się tak jak Stary Kirk teraz, a William jest po prostu w mojej opinii zazdrosny o Limoya.
O tym już pisałam i powtarzac się nie będę.
Ale poza emocjami to tam nic nie ma wiec chcialem sie upewnic.
A prawda jest taka, ze po drugiej strony kamery Shatnerowi to nie bardzo szlo. Byl pomyslodawca historii i sam rezyserowal najgorzej ocenianą pelnometrazowke spod znaku ST. Jego dzialalnosc poza aktorska zaczela i skonczyla sie na tym filmie. W jakim wiec charakterze mialby pomagac przy scenariuszu?
Jak powiedzieli juz przedmowcy postac samego Kirka miala okazje na pozegnanie z seria wiec i tu Shatner szukac czego nie ma.
Zasadniczo zgadzam się z Twoim postem - z wyjątkiem tego fragmentu:
Jego dzialalnosc poza aktorska zaczela i skonczyla sie na tym filmie.
Chyba jednak nie. Swego czasu R'Cer przypomniał serial "TekWar", źródła internetowe dodają do tego nowele - jako autora podają Shatnera.
To tak gwoli uściślenia.