Forum Trek.pl Newsy Star Trek William Shatner honorowym kapitanem?

William Shatner honorowym kapitanem?

Viewing 15 posts - 31 through 45 (of 63 total)
  • Author
    Posts
  • Silver Phoenix
    Participant
    #78333

    Jest w tym trochę prawdy, bo każdy ma konkretne predyspozycje fizyczne (w tym także odpowiednio rozwinięte ośrodki w mózgu), by być DOBRYM w jakiejś dziedzinie.

    Jeśli mówimy o osiągnięciach wyczynowych, to tak.

    Można jednak posiadać np. muskulaturę wyróżniającą się w tłumie oraz tytuł naukowy. Kwestia samodyscypliny (wbrew pozorom tak jedno jak i drugie wymaga dużo samozaparcia. Stopień trudności wzrasta, gdy trenujący z założenia nie zamierza sięgać po anaboliki ;)).

    Barusz
    Participant
    #78334

    Właśnie chciałem to napisać od jakiegoś czasu. Mało osób ma pracę, w której musi wykazywać się dużą wiedzą i zdolnosciami, a jednocześnie chodzi po kilka razy w tygodniu na siłkę, kosza czy pobiegać po lesie miejskim lub podmiejskim?

    #78340

    Moja dzielnicowa siłownia (przy zakładzie fryzjerskim) jest tego przykładem.Poza tym jak się ma pracę, w której nie trzeba się szczególnie wykazywać umysłowo, to trzeba coś mieć INNEGO, żeby nie zgłupieć.

    Eviva
    Participant
    #78341

    Moja dzielnicowa siłownia (przy zakładzie fryzjerskim) jest tego przykładem.

    Poza tym jak się ma pracę, w której nie trzeba się szczególnie wykazywać umysłowo, to trzeba coś mieć INNEGO, żeby nie zgłupieć.

    Na przykład - forum :)?

    Właśnie chciałem to napisać od jakiegoś czasu. Mało osób ma pracę, w której musi wykazywać się dużą wiedzą i zdolnosciami, a jednocześnie chodzi po kilka razy w tygodniu na siłkę, kosza czy pobiegać po lesie miejskim lub podmiejskim?

    Dzieciaku, im nikt nie proponuje przecież odznaczeń państwowych za osiągnięcia na tym polu! Mi chodzi o tych, których cała wartośc tkwi w mięśniach i bez pierwszego miejsca na jakiejś olimpiadzie ta wartośc równa się zeru. Czy dawanie im odznacze państwowych to nie przesada?

    #78344

    Na przykład. ;)Z mojego własnego doświadczenia: jako studentka postanowiłam zarobić parę groszy w wakacje. a że z pracą cienko zatrudniłam się jako pakowacz w Gillette. Nie wiem jakbym przetrwała ten miesiąc na zmiany gdyby nie ST na Ale Kino i TOS na Pulsie... :ufp2:

    Eviva
    Participant
    #78346

    Na przykład. 😉

    Z mojego własnego doświadczenia: jako studentka postanowiłam zarobić parę groszy w wakacje. a że z pracą cienko zatrudniłam się jako pakowacz w Gillette. Nie wiem jakbym przetrwała ten miesiąc na zmiany gdyby nie ST na Ale Kino i TOS na Pulsie... :ufp2:

    Bo życie bez ST jest fatalne. nie wiem, jak przeżyłam tak długo, nie będąc trekkerką, wiem natomiast, że forum Phoenixa pomogło mi się pozbierać w bardzo trudnym okresie mego życia..

    Barusz
    Participant
    #78347

    Właśnie chciałem to napisać od jakiegoś czasu. Mało osób ma pracę, w której musi wykazywać się dużą wiedzą i zdolnosciami, a jednocześnie chodzi po kilka razy w tygodniu na siłkę, kosza czy pobiegać po lesie miejskim lub podmiejskim?

    Dzieciaku, im nikt nie proponuje przecież odznaczeń państwowych za osiągnięcia na tym polu! Mi chodzi o tych, których cała wartośc tkwi w mięśniach i bez pierwszego miejsca na jakiejś olimpiadzie ta wartośc równa się zeru. Czy dawanie im odznacze państwowych to nie przesada?

    Czyli "Natura jest sprawiedliwa i jednemu da mięśnie, drugiemu mózg.", czy niekoniecznie?

    Eviva
    Participant
    #78348

    Czyli "Natura jest sprawiedliwa i jednemu da mięśnie, drugiemu mózg.", czy niekoniecznie?

    Chodziło mi o to, co dominuje w osobniku i służy mu do utrzymania się na powierzchni. I z nielicznymi wyjątkami tak właśnie jest - albo komuś "idzie w mięśnie", albo w mózg.

    Silver Phoenix
    Participant
    #78353

    Mi chodzi o tych, których cała wartośc tkwi w mięśniach i bez pierwszego miejsca na jakiejś olimpiadzie ta wartośc równa się zeru. Czy dawanie im odznacze państwowych to nie przesada?

    Zważywszy na to, że sport - zwłaszcza gry zespołowe - można traktować jako substytut wojny (niejeden kibol bierze to zresztą dosłownie) oraz to, że jeden mecz reprezentacji wzbudza w społeczeństwie więcej patriotyzmu (krótkotrwałego i często na pokaz, ale zawsze) niż orędzia polityków... To chyba nie.

    Barusz
    Participant
    #78354

    Tylko, że w wyniku wygranej wojny zwycięsca uzyskiwał zazwyczaj wymierne korzyści, w wyniku wygranego meczu zaś niekoniecznie ;>

    Silver Phoenix
    Participant
    #78355

    Hmmm...Pieniądze dla reprezentacji, pieniądze z transmisji, reklam, dochód do Skarbu Państwa (podatek od sprzedaży biletów, gadgetów, piwa, chipsów - w dniu meczu wzrasta spożycie 😉 )...? Wymierne jak najbardziej 😀

    Eviva
    Participant
    #78375

    Hmmm...

    Pieniądze dla reprezentacji, pieniądze z transmisji, reklam, dochód do Skarbu Państwa (podatek od sprzedaży biletów, gadgetów, piwa, chipsów - w dniu meczu wzrasta spożycie 😉 )...? Wymierne jak najbardziej 😀

    Zrujnowane zdrowie, zrujnowane życie, rozbite rodziny... Wyliczaj dalej. Sportowców, wartych miliony, którzy sa na topie, można policzyć w ciągu kilku sekund. Za kazdym z nich kryją się setki tysięcy wyczynowców, którzy poza tym, co wyliczyłam na poczatku, nie zyskują nic i kończą jako inwalidzi lub alkoholicy. Sport wyczynowy to potworna machina, zużywająca masowo życiorysy młodych ludzi, czesto jeszcze dzieci, i wypluwająca ich potem jak ogryzki na śmietnik życia. Oto zyski osobiste.

    A państwowe? Też chwilowe, potem odrzuca się już wyeksploatowanych, by złapać innych. To zaś, co przedstawiłeś jako korzyść dla państwa, jest w rzeczywistosci korzyścią dla prywatnych przedsiębiorców. Państwo ma z tego tylko nader wątpliwą chwałę.

    Silver Phoenix
    Participant
    #78376

    A kto powiedział o zyskach osobistych? Wydawało mi się, że dyskusja wyraźnie mówi o substytucie wojny... A wojna toczy się zazwyczaj między dwoma państwami. To samo dotyczyło też patriotycznych "zrywów".

    Poza tym Barusz wyraźnie napisał:

    Tylko, że w wyniku wygranej wojny zwycięsca uzyskiwał zazwyczaj wymierne korzyści, w wyniku wygranego meczu zaś niekoniecznie

    I tego też dotyczyła moja odpowiedź.

    Zaś co do tego zarzutu...

    To zaś, co przedstawiłeś jako korzyść dla państwa, jest w rzeczywistosci korzyścią dla prywatnych przedsiębiorców. Państwo ma z tego tylko nader wątpliwą chwałę.

    Jesteś w błędzie. VAT - mówi Ci to coś? Państwo swoje ściąga, w ten bądź inny sposób. Jak już napisałem wcześniej - mecz to zwiększone obroty sprzedawców, a od każdej sprzedanej rzeczy, od każdej usługi płacimy VAT. I to jest wymierna korzyść państwa.

    Wygrany mecz to gwarancja, że następną rozgrywkę obejrzy co najmniej tyle samo kibiców. Co najmniej - a pewnie nawet więcej, bo sukces przyciąga. I każdy kibic to potencjalny target reprezentacyjnych zabawek - maskotek, kapeluszy, naklejek, nawet farb na twarz. Mam Ci przypomnieć, jak nie tak dawno jeździły po ulicach samochody z miniflagami, szalikami, brelokami? Sądzisz, że ich posiadacze zrobili je sobie sami? Jak sądzisz, sprzedałyby się w takiej ilości, gdyby reprezentacji szło od początku kiepsko? Od każdej takiej popierdółki państwo ściągnęło 22% ceny. Te 22 % zapłacili właśnie kibice. A gdzie to trafiło? Ano do Skarbu Państwa.

    To Twoim zdaniem też "wątpliwa chwała"? Bo moim jak najbardziej wymierny zysk.

    Eviva
    Participant
    #78379

    Niestety - jeśli wziąć pod uwagę wymierne straty, to jest to chwała jak najbardziej wątpliwa. I żadne VATowskie wyliczenia tego nie zmienią.

    Silver Phoenix
    Participant
    #78380

    Co nie zmienia faktu, że Skarb Państwa po każdym meczu jest bogatszy.

    Poza tym, jeśli już chcesz uprawiać czepialstwo, to bądź tak dobra i nie zapomnij dodać, że zysk z każdej wojny to "wątpliwa chwała", ponieważ wiąże się z zabijaniem, zarabianiem na broni oraz nieszczęściami i tragediami pojedynczych osób.

    Wracając do tematu - nie mam nic przeciwko nadaniu odznaczeń państwowych sportowcom. Swoją grą dali ludziom więcej, niż niejeden nagrodzony w ten sam sposób polityk.

    Podjęłaś temat wyrzucania na śmietnik - ok. O większej części dzisiejszych siatkarskich mistrzów za 10 lat nikt nie będzie pamiętał. Część z nich będzie schorowana, część będzie inwalidami. Te odznaczenia przypomną im, że był taki czas, gdy coś jednak dla swoich rodaków - i dla kraju - zrobili. Skąpisz im tego? Czy może zazdrościsz? Za 10 lat to może być jedyna cenna rzecz, jaka im pozostanie.

    Jeszcze coś. Skoro są tacy dobrzy, to mogli spokojnie grać w barwach innych krajów. Nawet u nas znajdziesz przypadki nadawania obywatelstwa sportowcom (choćby Olisadebe).

    Nie zrobili tego, grali w polskich barwach. Przestań wylewać jad i doceń.

    PS... Dla Twojej informacji: nie oglądałem ani jednego meczu siatkarzy, nie mam pojęcia kto gra w drużynie, ostatni mecz polskiej reprezentacji (jakikolwiek!) obejrzałem jakieś dwadzieścia lat temu. Nie mam na ścianie proporca z godłem, szalik jedynie Chicago Bulls, a piwo pijam do filmu, nie do meczy.

    Skoro jednak ktoś zdecydował, że siatkarzom należą się owe odznaczenia... To widać spełnili odpowiednie wymagania i tyle. Niech mają.

Viewing 15 posts - 31 through 45 (of 63 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram