Wrzucę tu życzenia, które podesłał mi kumpel mający chorą córeczkę. Trafiają do mnie idealnie:
Choć osobą jestem niewierzącą, grudniowe święta mają dla mnie duże znaczenie. Wychowany byłem jako katolik, lecz od pewnego czasu nie czuję się nim i daleko mi od przeżywania rocznicy narodzenia Chrystusa. Jednak znaczenie tych dni, pod względem bliskości z rodziną, jest dla mnie wyjątkowo ważne, szczególnie w tym roku.
Chciałbym życzyć wszystkim, przede wszystkim swojej córce, abyście zawsze i wszędzie mogli być w zgodzie ze sobą bez obaw, że z tego powodu będziecie uznani za ludzi gorszych. Bez względu na to co robicie w sypialni, w pracy, w czasie wolnym od przeszywających spojrzeń - tych mniej i bardziej życzliwych. Żebyście nie zaznali wrogości, żeby nikt do Was nie strzelał w imię jakiegokolwiek Boga lub pod wpływem słów jakiegokolwiek mniej lub bardziej wpływowego polityka, człowieka. Żebyście nie zostali zaskoczeni diagnozą - wyrokiem, z którą stoczycie osobistą walkę. A jeśli taka się przydarzy, to aby ta walka była wygrana. Żeby każdy dzień niósł ze sobą nowe doświadczenie, te mniej i bardziej bolesne, ale zawsze prowadzącej do bycia lepszym człowiekiem. Lepszym od siebie wczorajszego, a nie lepszym od dzisiejszego "kogoś".