Forum › Fantastyka › Star Trek › Voyager
Swoje tematy mają nuTreki, fan-serie, DS9, TNG, ENT (o TOS-ie też coś się - od biedy - znajdzie), a VOY został jakoś pominięty... Nadrabiam.
Zaczynając od zlinkowania siostrzanego phoenixowego topicu:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=2134
I paru refleksji o VOY "Day of Honor" (bo i ten epizod sobie powtórzyłem). Nie ma tam klasycznej roddenberry'owskiej, skupionej na wyrazistym zagadnieniu (czy wyzwaniu) struktury (który to schemat jest tak dla Treka typowy, że przetrwał do dziś, widzimy go wciąż w ORV, LD, a nawet - relatywnie często - w DSC), zamiast niej pojawia się Piller filler rozszerzony do granic prawie godzinnej, kilkuwątkowej, historii, ale nie jest źle, bo dostajemy sporo w warstwie psychologicznej. B'Elanna, odrzucając - dość głupią - otoczkę klingońskiego Dnia Honoru (piękna scena gdy wyciera ściany kiczowatymi holo-Klingonami), zaczyna jednak rozumieć głębokie znaczenia tego święta i - w dramatycznych okolicznościach - mierzy się w końcu sama z sobą. Seven - niby obojętnie znosząca, że Obcy a nawet załoganci, widzą w niej cząstkę krwiożerczego Borga* (nie dziwota, ile czasu minęło od jej deasymilacji?) - zaczyna (w ekspresowym tempie, ale da się to zaakceptować, w końcu zawsze miała w sobie coś z prymuski) uczyć się najpierw empatyzowania z nowym "kolektywem" (próbując dać mu nową technologię), potem i - w duchu GF - z postronnymi. Neelix ładnie wywiązuje się z roli oficera od morale. A Tom Paris, który sam dostał nie tak dawno szansę od losu (czy raczej od Kaśki) występuje - nie do końca bezinteresownie (bo to dziewczyny i to ładne) 😉 - w roli opiekuna podobnych sobie zagubionych dusz. Do tego dochodzi ściśle powiązany z tamtymi przemianami, bywający ich katalizatorem, wątek spotkania NCC-74656 z niedobitkami cywilizacji Caatati (trochę ENT "Damage" a rebours), dziś może bardziej aktualny, niż wtedy, bo dający się czytać przez pryzmat sprawy uchodźczej. Efektowna w czasie gdy miała premierę scena wyrzucenia rdzenia Warp (jej konsekwencje są już nieco podejrzane, bo przecież Intrepid miał mieć ich więcej niż jeden). I jeden z nielicznych w sumie w Treku momentów rzetelnej space SF (dryfujący w Próżni Paris i Torres wypadają jakoś wiarygodniej w roli kosmonautów "postawionych" w takiej sytuacji od bohaterów "Grawitacji", choć nie mogą liczyć na równie drogie CGI w roli tła) zakończony stanowiącym ważny fabularny zwrot miłosnym wyznaniem.
Przy czym cieszy klasyczny Trekowy optymizm - bohaterowie i Obcy tułacze zmuszeni przez biedę do wejścia w rolę łupieżców znajdą jednak kompromisowe rozwiązanie (widać poczciwym nie tak łatwo stać się złymi), w czym kluczową rolę odegra wiadoma ex-drona, jej nowoodkryty altruizm i wyniesiona z Kolektywu wiedza. Ładnie też poprowadzony jest wątek B'Elanny - w pierwszych scenach tak irytującej, że człowiek się zastanawia jak ją w załodze tolerowali, z każdą kolejną - budzącej coraz większą sympatię i zrozumienie widza (przy czym znamienne jest, że kiedy Torres chce gadać z Chakotay'em jak Maqui z Maqui, sprzeciwiając się jego rozkazom, ten przechodzi na formalny styl oficerów Floty, i ona - naginając się do tej - mówiąc Dukajem - Formy - ulega; jeden z rzadkich, a cennych dowodów ich mentalnej ewolucji). Ba, nawet drobną pętelkę fabularną można docenić - to już kolejna odsłona VOY w niedługim czasie zaczynająca się sceną z ex-Anniką 😉 w Komorze Regeneracyjnej. No i występ - zachowującego się już poprawnie - Vorika trzeba odnotować.
Z obecnej perspektywy można też zadać pytanie czy Caatati nie są aby jakimiś kuzynami Kelpian, bo ich przywódca stylem bycia, a trochę i twarzą, przypomina Saru:
I jeszcze jedno... - teraz łyżka dziegciu - jak to jest, że jak patrzę na dekoracje i ukazane z zewnątrz statki z TNG łykam je jako wizję przyszłości (choćby i postarzałą), w stylistyce DS9 widzę znów akceptowalną Obcość-minimum wedle standardów Le Guin, a gdy oglądam Voyagera czuję jednak, że obcuję z nieco kiczowatym serialem SF sprzed paru dobrych lat, co trochę psuje przyjemność oglądania?
* A obok braku poczucia krzywdy, nie przejawiająca też wyrzutów sumienia z powodu tego, w czym uczestniczyła.
ps. Inni o w/w odcinku:
https://www.ex-astris-scientia.org/episodes/voy4.htm#dayofhonor
https://www.jammersreviews.com/st-voy/s4/day.php
http://kethinov.com/startrekepisodes.php?series=4&season=4&epnumber=3
https://www.trektoday.com/content/2016/09/retro-review-day-of-honor/
http://www.littlereview.com/getcritical/voyreviews/dayhonor.htm
http://www.cynicscorner.org/voy_4/voy_403.html
Lore reloaded o Suderze, i o tym jak ocalił Voyagera:
https://www.youtube.com/watch?v=4mNrXfCK3rw
I ST.com o Lonie S.:
https://www.startrek.com/news/the-ballad-of-lon-suder-star-trek-voyager-tackles-mental-illness
Przy czym warto odnotować, że Dourif zagrał nieco wcześniej b. podobną postać w B5:
https://babylon5.fandom.com/wiki/Edward
Przy czym warto odnotować, że Dourif zagrał nieco wcześniej b. podobną postać w B5:
W ogóle lubuje się w rolach psychopatów, samobójców i morderców, patrząc na jego CV. 🙂 Lot nad kukułczym gniazdem, Egzorcysta III, Laleczka Chucky - i to tylko pierwsze z brzegu.
W ogóle lubuje się w rolach psychopatów, samobójców i morderców
Prawda, aczkolwiek Edwarda z Suderem łączy coś istotnego - śmiała próba spojrzenia na seryjnych morderców od ich najbardziej ludzkiej strony. I o ile Straczynski był tu pierwszy, o tyle twórcy VOY poszli w tym kierunku dalej pokazując, że jednostka taka nie tylko ma pewien ludzki potencjał, który dałoby się z niej wydobyć... hmm... odpowiednią terapią (czyt. destrukcyjnym przeprogramowaniem osobowości, w tym konkretnym przypadku), ale nawet będąc jaka jest człowiekiem pozostaje.
Ładne streszczenie losów (załogi) Voyagera:
https://www.youtube.com/watch?v=paZAtwSIkQE
O przebytym przez NCC-74656 Nekrit Expanse:
https://www.youtube.com/watch?v=8YWzbGKNRgg