Forum Fandom Opowiadania Pojedyncze opowiadania dział tymczasowy USS Chatka Puchatka

USS Chatka Puchatka

Viewing 4 posts - 1 through 4 (of 4 total)
  • Author
    Posts
  • izbkp
    Participant
    #2252

    tagi: Star Trek, ST, Parodia, Opowieści z Siedmiomilowej GalaktykiZapewne co niektórzy jeszcze pamiętają ten zabawny crossover do Stumilowego Lasu. Przedstawiam lekko poprawioną i odprasowaną wersję USS Chatki Puchatka.USS Chatka Puchatka Autor: izbkp v 2.01 wrzesień 2004 CZĘŚĆ PIERWSZA Dziennik Pokładowy USS Chatka Puchatka załoga: Dowódca: kpt. Krzyś I Oficer: komandor Puchatek Gł. inżynier: komandor-por. Sowa Lekarz pokładowy: komandor-por. Kangurzyca Doradca: komandor-por. Kłapouchy Sternik: podporucznik Królik Szef Ochrony: porucznik Dzik "Dziki" Prosiaczek załoga: Krewni i Znajomi Królika ponadto: Tygrysek, Maleństwo (czyli super genialne dziecko Kangurzycy i zaginionego w akcji oficera floty) DG - Niewiadomo kiedy - - Królik, kurs na system Wielkiego Orangutana! - rozkazał Krzyś - Wykonuje - natychmiast odpowiedział Królik, który zdążył się już nauczyć, że Kapitan bardzo łatwo wpada w gniew i dlatego jego rozkazy muszą być wykonywane szybciej niż natychmiast. Krzyś klepnął komunikator - Krzyś do maszynowni! - Zgłasza się Sowa kapitanie - Odpowiedz była natychmiastowa - Potrzebuję pełnej mocy do silników WARP - Kapitanie, nie zmienię praw fizyki - odpowiedział z sekundowym wahaniem Sowa - Kurs wprowadzony - zameldował Królik - Sowa, jak mówię, że cała moc do silników do ma być cała moc do silników!!! - wydarł się Krzyś - Ale kapitanie, systemy podtrzymywania życia i sztuczna grawitacja...- próbował dyskutować Sowa. - Drużyna ochrony do maszynowni, Puchatek i Dzik za mną - Krzyś ruszył w kierunku turbowindy, dwa kroki za nim szedł Prosiaczek. Szybkim krokiem weszli do turbowindy.- Maszynownia ? rzucił w powietrze Krzyś.- bip, bip - Odpowiedziała winda i natychmiast ruszyła. Po chwili znaleźli się w maszynowni. Wszędzie kręcili się komandosi ochrony z odbezpieczonymi fazerami i przygotowanymi na wszelki wypadek pałkami.Krzyś pokazał palcem Sowę - Do aresztu z nim, trzy doby o suchym chlebie i wodzie, zabrać go stąd!Cała ochrona natychmiast rzuciła się na Głównego Mechanika, który próbował stawiać opór ale na nic zdały się jego wysiłki, kilka ciosów pałką i nieprzytomny Sowa został wywleczony z maszynowni. - Pierwszy obejmujesz maszynownie! - Tak jest - odpowiedział Puchatek. - Dziki, proszę wpisać do dziennika, że Sowie zostały wymierzone trzy doby aresztu i kasacja premii! - Tak jest - Prosiaczek, stukając racicami ruszył w stronę turbowindy, tuż przed drzwiami rozdeptał jeszcze dwie mrówki. - Pełna moc do silników, Pierwszy! - Krzyś wyglądał na zadowolonego - Tak jest, kapitanie! - Puchatek podszedł do konsoli i z szybkością androida zaczął wciskać jakieś przyciski. - Uwaga! Za mało energii w systemie podtrzymywania życia, system przestanie działać za 12 minut - rozległ się głos komputera pokładowego. Sekundę później wyłączył się system sztucznej grawitacji, wszyscy nagle oderwali się od podłoża i wściekle machając rękami próbowali znaleźć jakiś punkt zaczepienia. - Cholera, mądraliński jak zwykle miał racje - zaklął pod nosem Krzyś - Puchatek, energia do układów sztucznej grawitacji i podtrzymywania życia... Łup! Załoga, wraz z kapitanem zaliczyła bolesny upadek z wysokości półtora metra. - Aauuu! - zawył Krzyś, kiedy grzmotnął siedzeniem w podłoże - Awaryjny transport do ambulatorium - zarządził Puchatek łułułuł Kapitan z Puchatkiem pojawili się w ambulatorium, Krzyś na stole operacyjnym a Miś o Małym Rozumku i Wielkim Brzuszku tuż obok. Do stołu podeszła Kangurzyca, szybkim ruchem zsunęła z Krzysia spodenki i przejechała leczniczym promieniem po stłuczonym tyłku Kapitana - W zeszłym tygodniu Maleństwo też stłukło sobie pośladki - powiedziała. Tymczasem Puchatek, którego kapitański tyłek wcale nie interesował wymyślał nową mruczankę: Bim Bam Bom pęka rdzeń Bim Bim Bom uciekam stąd Bam Bim Bom wystrzelę rdzeń Bam Bam Bim tu pali się - Puchatek, przestań mruczeć! Leć do Prosiaczka, niech wypuści Sowę! - Krzyś widocznie poczuł się lepiej i znowu przejął inicjatywę - Bam Bim Bom... znaczy tak jest! - Puchatek przestał mruczeć i czym prędzej pobiegł do gabinetu szefa ochrony. - Prosiaczku, Krzyś powiedział, że masz natychmiast zwolnić Sowę. - Hmmm? - Zapytał Prosiaczek - Dzik, ty ze mną nie dyskutuj!!! - ryknął Puchatek - Wykonać poruczniku!!! - wydarł się jeszcze Puchatek - Dziękuję Puchatku - powiedział Sowa jak tylko Dzik wypuścił go z aresztu - Krzysiowi już przeszło? - Tak, miał twarde lądowanie na pupie i najwyraźniej już się na ciebie nie gniewa - Puchatek wyjaśnił, jak tylko umiał najlepiej, zachowanie kapitana. - Ach tak...- Sowa spojrzał sowim spojrzeniem na Prosiaczka - A ty przypilnuj swoich goryli, o mało co mi skrzydeł nie połamali, bezmózgie fizole! - No wiesz poniosło ich, już dawno nie mieli okazji żeby komuś dołożyć...- Prosiaczek próbował się tłumaczyć - Poczekaj Dziku, aż dolecimy do systemu Orangutana - cicho odpowiedział Sowa - będziesz miał okazję wypróbować swoich dzielnych komandosów... DG - niewiadomo kiedy - + 2 dni - Gdzie jest Doradca do jasnej cholery, już trzy dni go nie widziałem! - Krzyś siedział na kapitańskim fotelu i jak zwykle szukał dziury w całym. - Panie Kapitanie, Kłapouchy jest w holodeku 2, siedzi tam już trzy dni - Natychmiast odpowiedział Anonimowy chorąży akurat pełniący służbę na mostku. - Dobra, niech się chłop wyszaleje, nie przeszkadzajmy mu - Krzyś uśmiechnął się obleśnie. W tym samym czasie w kwaterach odbywała się uroczystość przyjmowania do załogi nowych członków. Uroczystość ta znana jest jako obcinka. Szefem zamieszania był niejaki Wilk, który jako najstarszy stażem dyrygował resztą załogantów - Te Mrówkolew, rób szafę grającą! Mrówkolew, przetarł rękawem łzy, których nie mógł powstrzymać od chwili kiedy pięć minut wcześniej przeżył kręcenie wora a chwilę potem baranka z przytupem, pokuśtykał w kierunku szafy, wgramolił się do środka i czekał aż któryś z Panów Załogantów wyrazi swoje życzenie dotyczące ulubionego utworu. Nagle rozległ się cichy chrobot a chwilę później wyleciały w powietrze drzwi, do pomieszczenia wdarł się oddział ochrony pod dowództwem Prosiaczka. - Zamknąć wszystkich! - Krzyknął Prosiaczek - Wilk jest mój! - Rzucił jeszcze dla pewności. Po czym ruszył powoli w kierunku Wilka. Podniósł do góry swój dziki ryj, zabłysły szable, Wilk cofał się powoli aż zatrzymała go ściana. Dzik wbił w niego swoje szable. Po chwili rozorany Wilk leżał w wielkiej kałuży swojej własnej, wilczej krwi. - Życie jest piękne - westchnął Prosiaczek - Komputer wyłącz program. Titit. Pobojowisko zniknęło a zadowolony z siebie Prosiaczek ostro ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się jednak, obrócił i zaczął mówić: - Komputer, rozpocznij rejestrację. Dziennik osobisty Szefa Ochrony. Po serii symulacji holograficznych jestem już pewien, że mogę stawić czoła każdemu zagrożeniu. Niestety nie było jeszcze okazji do praktycznego wykorzystania wszystkich moich zdolności. Z niecierpliwością czekam na ten moment kiedy wreszcie wejdziemy do akcji... Komputer, zakończ rejestrację. Prosiaczek wyszedł z holodeku i idąc w kierunku mesy zobaczył, że z naprzeciwka wlecze się Doradca. - Cześć Kłopouszku - Grzecznie się przywitał - Wyglądasz na bardzo nieszczęśliwego. - Cześć... Dzik, cześć... jestem taki smutny...- Kłapouchy nawet nie podniósł głowy przez co uszy zwisały mu aż do kolan. - Przecież od trzech dni siedzisz w holodeku? - Prosiaczek był bardzo ciekawski. - Aaaa...Dostałem nowy program Napalona Oślica 4.004... - No to powinieneś być zadowolony - Powiedział wesoło Prosiaczek. Kłapouchy podniósł głowę, spojrzał na Prosiaczka i odpowiedział: - Zadowolony? Jak mam być zadowolony, kiedy ta cholerna Oślica ubrana była w jakieś super-wytrzymałe rajstopy, dwa zęby straciłem, próbując się ich pozbyć!!! - Aaaa...- Prosiaczek rozdziawił japę - A... Wyłączyłeś protokoły moralności piątego stopnia? - Eeee... Zapomniałem...- Kłapouchy nagle stężał, obrócił się i oślim galopem ruszył w kierunku wejścia do holodeku - Dzięki, Dziku, dzięki!!! ?Ech, co osioł to osioł? pomyślał Prosiaczek i poszedł dalej w kierunku mesy. Tymczasem w mesie, przy stoliku siedzieli sobie Puchatek z Królikiem. Królik zajadał się zielonym szpinakiem i popijał tranem a Puchatek karmił swój brzuszek Małym Co Nieco. Wszędzie wokół walały się puste słoiki z napisem "Miód". Po drugiej stronie sali wesoło brykał sobie Tygrysek a pod ścianą stało sobie Maleństwo i patrzyło na Tygryskowe wygłupy wzrokiem pełnym litości dla maleńkich, głupiutkich i brykających kiedy tylko się da istotek. Drzwi do mesy otworzyły się i stanął w nich Dzik. Rozejrzał się po pomieszczeniu i szybko podszedł do krzesła na którym siedział Królik. - To moje miejsce - Warknął. - Ale przecież są jeszcze wolne miejsca...- Puchatek był bardzo zdziwiony. - Przepraszam cię Prosiaczku - Królik szybko przesiadł się na krzesło obok a Dzik odwrócił się i podszedł do replikatora - Kanapka z żółtym serem i sok agrestowy. - Proszę sprecyzować o jaki ser chodzi, w bazie danych mamy 45 rodzajów sera żółtego - Opowiedział replikator. - Salami!!! - ryknął Dzik, po czym wyjął kanapkę i szklankę soku z podajnika. Ponownie podszedł do stolika i usiadł na swoim krześle. - O czym rozmawiacie? - Zapytał. - Martwimy się o Kapitana - Odpowiedział Puchatek - Krzyś zrobił się ostatnio bardzo nerwowy. - To prawda - Potwierdził Prosiaczek - Kangurzyca piętnaście minut doprowadzała Sowę do porządku po ostatniej zadymie... - Wiecie przecież, że Krzyś miał trudne dzieciństwo, bawił się z zabawkami - Powiedział Królik. - Co Ty mówisz? - Puchatek był bardzo zdziwiony - Przecież każde dziecko bawi się z zabawkami. - Nie, Puchatku, dzieci bawią się zabawkami a nie z zabawkami - Opowiedział Królik. - Królik ma rację - Stwierdził Prosiaczek - Pamiętasz Kubusiu, jak Krzyś kazał nam, w holodeku, grać w misie-patysie? - Aha, pamiętam, fajna zabawa, zostałem wtedy Wychlapany - Powiedział Puchatek. Titi - zabrzęczał komunikator a chwilę później rozległ się głos Krzysia - Alarm Czerwony, cała załoga na stanowiska! Nastąpiła wielka panika, Dzik rzucił się jak szalony w kierunku wyjścia, jedna z biedronek, która nie zdążyła się odsunąć zginęła pod jego butem. Tuż za Prosiaczkiem, trzymając podskakujący brzuszek, leciał Puchatek a za nim kicał Królik. Na korytarzu Kubuś nie wytrzymał tempa i został w tyle. Królik z Prosiaczkiem wpadli do turbowindy. W tym momencie z krańca korytarza rozległ straszliwy wrzask Kłapouchego: - Nie, nie, nie teraz!!!!!! Nie w taaakiej chwili!!!!!! - Szybciej Puchatku!!! - Królik czasem też potrafił wrzasnąć. - Biee..gnę, już biegn..ę...- Wysapał Puchatek i wreszcie dobiegł do windy.- Poczekajcie na Kłapouchego...chy, chy, chy - Wysapał jeszcze. Wreszcie do windy wbiegł Doradca, w oczach miał łzy, uszy stały mu dęba i cały czas jęczał: - Nie, nie... nie tak miało być... - Mostek - Rzucił krótko Dzik bip, bip - odpowiedziała winda i ruszyła na mostek. - Czemu się tak wleczecie!!! - Wrzasnął Krzyś na widok wychodzących z windy oficerów - Na stanowiska! - Rozkazał. Szybko podbiegli do swoich stanowisk, Puchatek posadził siebie na fotelu obok Kapitana, Królik wskoczył na stanowisko sternika a Prosiaczek stanął obok konsoli taktycznej. - Wykryliśmy ślady jakiegoś statku - Powiedział Krzyś - Za minutę wejdzie w zasięg sensorów. - Napewno się nam nie uda... To Romulanie... - powiedział cicho Kłapouchy. - Rooomuuulaaanie!!! - Wrzasnęli wszyscy. - Będziemy do śmierci dźwigać cegły po schodach i mieszkać w więzieniu!!! - Krzyknął Puchatek - Uciekajmy!!! - Wrzasnął Krzyś i rzucił się w kierunku turbowindy. Sensory nie zdążyły zareagować na tak błyskawiczny ruch i drzwi się nie otwarły. Krzyś wyrżnął wyszczerzonym ze strachu uzębieniem w zamknięte jeszcze drzwi. Odbił się od nich jak piłka i z oszołomiony runął na podłogę. Tuż obok wylądowały jego przednie zęby. - Spokojnie, bez paniki, Romulanie nie używają statków, które przypominają węża boa, który połknął słonia - Powiedział Prosiaczek patrząc na odczyty z czujników dalekiego zasięgu. Krzyś powoli podniósł się i dowlekł do fotela. - Na ekran - Rozkazał. Na ekranie pojawił się obły, kapeluszowaty kształt, który idealnie pasował do opisu jaki wcześniej podał Prosiaczek - Kapitanie, podnieść osłony i załadować broń? - Zapytał Dzik. - Cy ten statek ma podniesione osłony i załadowaną broń? - Zapytał Krzyś. - Sensory nie wykazują aktywności osłon i systemów uzbrojenia na obcym statku - Odpowiedział Królik. - Nie uruchamiac broni i osłon - Rozkazał Krzyś. - Kapitanie, rozwalmy go zanim on rozwali nas! - Dzik najwyraźniej wreszcie znalazł się w swoim żywiole. - Nie! Ty się Dzik uspokój! - Wrzasnął Krzyś - Otfozyc kanał! - Kanał otwarty - Zameldował Królik - Tu kapitan Ksys ze statku Federacy Zielonych Lasóf, plose o identyfikacje. - Kapitanie, wykrywam dwie formy życia, jeden humanoid i jedna forma nieznana, najwyraźniej pochodzenia roślinnego. - Tu mówi Mały Książe, szukamy z Różą Sensu Życia. - Dlacego nie ma wizji? - Wyseplenił Krzyś. - A co to jest wizja? - Zapytał Mały Książe. - Zobac cy nie mas tam takiego psycisku z napisem ?wizja? - Krzyś powoli zaczynał się niecierpliwić. - Mam... I co? - No to go wcisnij! - Wrzasnął Krzyś. W tym momencie na ekranie pojawił się niezwykły mały chłopiec, ubrany w seledynową pelerynę z fioletowym obszyciem, miał szpadę przypiętą do żółtego pasa, wysokie buty i błyszczące niebieskie oczy, idealnie pasujące do bujnej blond czupryny. - Wcisnąłem, i co dalej? - Zapytał chłopiec. - Widzis mnie? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Krzyś - A którym z was ty jesteś? - Zapytał grzecznie Mały Książę. Krzyś zaczął wymachiwać rękami - Tu jestem, tu jestem - Cały czas machał. - Leci ci krew z buzi - Powiedział Mały Książę, kiedy wreszcie zorientował się który to Krzyś - Co się stało z twoimi ząbkami? Krzyś złapał się za twarz, dotknął dziury z przodu szczeki, spojrzał na swoje zakrwawione ubranie a potem zemdlał z wrażenia. - Lekarz na mostek - Rozkazał Puchatek - Jestem komandor Puchatek, pierwszy oficer - Powiedział patrząc na ekran. - Bardzo mi miło, jestem Małym Księciem, co się stało Krzysiowi? - Odpowiedział Mały Książe. - Tuż przed spotkaniem z tobą, miał wypadek z drzwiami - Powiedział Puchatek. Drzwi od turbowindy otworzyły się i na mostek wskoczyła Kangurzyca. - Co się stało? - Zapytała. - Krzyś miał wypadek z drzwiami - Równocześnie powiedzieli Puchatek i Mały Książe. Kangurzyca jednym skokiem podskoczyła do Krzysia, kucnęła i powiedziała: - Maleństwo nigdy nie miało kłopotu z ząbkami... Trzeba go przesłać do ambulatorium i uruchomić Awaryjny Hologram Dentystyczny. - Awaryjne przesłanie do ambulatorium - Rozkazał Puchatek łułułuł Kangurzyca z Krzysiem przenieśli się do ambulatorium, a Puchatek postanowił przedstawić Księciu resztę załogi: - Mały Książe, to jest szef ochrony Prosiaczek, to nasz sternik Królik, to pokładowy Doradca Kłapouchy, to jest Anonimowy chorąży a tamci mali to Krewni i Znajomi Królika. - Bardzo mi miło - Grzecznie ukłonił się Mały Książe - Przybywam z daleka, a wy? - Zapytał. - My też przybywamy z daleka - Uśmiechnął się Kubuś - Lecimy z misją specjalną do systemu Wielkiego Orangutana. - Cicho Puchatku, cicho, to tajne, syyy! - Zasyczał ze złości Prosiaczek - Ojej taka gapa ze mnie - Zmartwił się Puchatek - Panie Księciu, mam nadzieję, że zachowa pan to dla siebie? - Nie martwcie się, nie jestem zainteresowany spiskami, tajemnicami i specjalnymi misjami. - To dobrze - Ucieszył się Puchatek - Może chcesz odwiedzić nasz holodek, pogramy w misie-patysie, potem podjemy Małe Co Nieco w mesie i będzie fajnie! - Dobrze - Zgodził się Książe - Jesteśmy gotowi do transportu. - Teleporter 3, proszę przenieść gości na pokład - Rozkazał Puchatek. - Tu Anonimowy chorąży z przesyłowni trzeciej - Odezwał się komunikator - Dokąd ich przenieść? - Eee, na mostek chorąży - Odpowiedział Puchatek - Tak jest! Po chwili przed Puchatkiem zmaterializowali się Mały Książe i Róża. Na widok Róży, wszystkim zaparło dech w piersiach. Jedynie Doradca mógł poruszyć swoim dekoltem i powiedział: - Witamy, serdecznie witamy! - Muszę szybko skorzystać z toalety - Powiedział Mały Książe. - Z toalety? - Zdziwił się Królik - Gdzieś tu jest... - Tutaj jest! - Wrzasnął Anonimowy chorąży, który właśnie wyszedł z toalety. - Widzę, zaraz wracam, opiekujcie się różą - Powiedział Mały Książe i poszedł do toalety. - Jakaś Ty piękna - Powiedział Królik, patrząc na Różę. - Och, ach - odpowiedziała Róża. Tymczasem w ambulatorium. - Nie, nie, tylko nie dentysta - Prosił Krzyś - Nie, nie... Plose, plose... - Proszę określić przyczynę zaburzeń stomatologicznych - Powiedział AHD. - Nic mi nie jest, ja chce na mostek! - Wrzasnął Krzyś. - Uszkodzenie mechaniczne szczęki, wybite przednie zęby - Powiedziała Kangurzyca. - Ał, boooli, ała, oj, ał...- Próbował oponować Krzyś. AHD znał się trochę na stomatologii i szybkim ruchem podsunął do szyi Krzysia hyper-strzykawkę i po chwili Kapitan został uśpiony. - Rób co musisz, ja jednak nie chcę na to patrzeć - Powiedziała Kangurzyca i szybko wyszła z ambulatorium. W tym czasie AHD uśmiechał się sadystycznie i zakładał długie wiertło dentystyczne na końcówkę specjalnej wiertarki. Po kilku minutach uzębienie Krzysia zostało uzupełnione a AHD wyłączony. - Wstawaj Krzysiu, wstawaj - Kangurzyca stała nad leżącym Krzysiem - Nie, nie, nie pójdę dzisiaj do szkoły - Wymamrotał półprzytomny Krzyś - Krzysiu mamy gości na pokładzie - Mówiła dalej Kangurzyca. Krzyś w końcu oprzytomniał, wstał, poprawił mundur i podszedł do drzwi. - Jak ja nie cierpię dentystów - Powiedział. - Krzysiu, przecież wiesz, że to uraz z dzieciństwa, kiedy przez pomyłkę, zamiast Colargola uruchomiłeś holoprogram Dentysta-Sadysta...- Powiedziała smutno Kangurzyca. - Tak, wiem - Powiedział Krzyś i poszedł na mostek. *** - To jest właśnie holodek - Dumnie powiedział Krzyś, kiedy razem z Księciem, Różą, Puchatkiem, Królikiem, Prosiaczkiem, Sową i Kłapouchym przyszli do holodeku zagrać w misie-patysie. - Ale tu fajnie - Mały Książe, nie ukrywał zachwytu na widok strumyka dopływającego do Lasu. Na skraju lasu strumyk zamienił się w małą rzeczkę. Z Lasu wychodziła ścieżka, wiła się koło strumyka aż wreszcie w pewnym miejscu postanowiła przejść przez rzeczkę. I właśnie w tym miejscu zbudowano mostek czy też kładkę z drewnianymi poręczami z każdej strony. Poręcz była strasznie wysoka, tylko Krzyś sięgał brodą do jej górnej części. Puchatek mógł położyć brodę na dolnej poręczy. Prosiaczek i Królik mogli jedynie wsadzić głowy pod dolną poręcz i obserwować rzeczkę. - Teraz kładziemy się wszyscy na moście i na komendę: "No dalej" wrzucamy zaznaczone patyczki do rzeczki, wygrywa ten, którego patyczek pierwszy wypłynie po drugiej stronie pomostu - Krzyś szybko przedstawił Małemu Księciu zasady gry w misie-patysie. Zabawa bardzo ich wszystkich wciągnęła: - O, widzę mego patysia... Nie, nie widzę, to co innego. Czy widzisz swego patysia Książe? - Zapytał Puchatek - Myślałem że to mój ale to nie mój. O jest! Nie, zdawało mi się. Czy widzisz swojego? - Nie - Odparł Mały Książe - Nie widzę... - A mój patyk chyba utknął - Powiedział zmartwiony Prosiaczek. - Ech, to zawsze trwa dłużej niż ci się zdaje - Odpowiedział Królik - Coś widzę, - Zawołał Książe - Taki, duży i szary, to pewnie twój Puchatku. - Widzę, widzę! - Wrzasnął Puchatek - Płynie, płynie, ale wielki, szary... Ach... to... to Kłapouchy - Zdziwił się - To Kłapouchy!!! - Wrzasnęli wszyscy. - Czy aby na pewno? - Powiedział Kłapouchy jak tylko wygramolił się z wody. - Co ty robisz? - Zapytał Królik. - Co robię! Zgadnij: może dołki kopię, może skaczę z gałązki na gałązkę a może czekam na kogoś, kto by mi wyjaśnił dlaczego wepchnął mnie do wody? - Hmm, to już kiedyś było...- Zamyślił się Krzyś. - Tygrys! To Tygrys bryknął Kłapouchego - Darł się Królik - Ale fajna zabawa - Powiedział Mały Książe - Ale fajnie jest tu u was! - Hahaha - Zaśmiali się wszyscy na widok miny Tygryska, który ze spuszczoną głową stał przed Kłapouchym. - Przepraszam bardzo, ja tylko kichnąłem - Tłumaczył się Tygrysek. - Hahaha - Śmiali się wszyscy. - Książe, po obiedzie pokażę ci inne programy, teraz zapraszam na obiad do mesy - Powiedział Krzyś. Po czym wszyscy poszli do mesy. Po obiedzie Kapitan zaprosił Księcia do holodeku, Kłapouchy zabawiał miłą rozmową Różę a reszta oficerów udała się do swoich zajęć. Minęło kilka godzin. Książe z Różą żegnali się z załogą Chatki. - Zapraszamy do odwiedzin, kiedy tylko będziecie w pobliżu - Powiedział Królik - Dziękuje wam wszystkim, już dawno tak się nie bawiłem - Mały Książe uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym podszedł do Krzysia - Tylko ani słowa Róży - szepnął. - Mam namiar na statek Księcia - Powiedział Anonimowy chorąży. - Przesyłać! - Zarządził Krzyś. - Żegnajcie... łułułuł - Głos Księcia zlał się z dźwiękiem transportera. - Mostek, kurs na system Wielkiego Orangutana, warp 4 - Rozkazał Krzyś. Bip, bip - Co? - Zapytał Krzyś - Mam nadzieję, że to coś ważnego - Podniósł się z koi Krzyś - Kapitanie, za 15 minut system Wielkiego Orangutana znajdzie się w zasięgu sensorów - Powiedział Królik - Idę, idę...- Odpowiedział Krzyś. Po dłuższej chwili, Kapitan wszedł na mostek - Raport! - Rozkazał. - Weszliśmy w zasięg skanowanie sytemu Wielkiego Orangutana, wykrywam jedną planetę klasy M, na orbicie tej planety jest olbrzymi statek - Na ekran - Na ekranie pojawił się trójkątny, naleśnikowaty pojazd z wyraźną prostokątną nadbudówką. - Wywołują nas - Zameldował Anonimowy Chorąży. - Na ekran - Pojawiła się, sylwetka mężczyzna w czarnym habicie, z obszernym kapturem - Jestem Lord Ariel, adept ciemnej strony mocy, poddajcie się nędzne istoty, opór jest bezcelowy - Powiedziała zakapturzona postać. - Tu kapitan Krzyś, z federacyjnego statku Chatka Puchatka, przybywamy z misją pokojową ale ostrzegam w razie aktu agresji odpowiemy siłą - Powiedział Krzyś. - Nie rozśmieszaj mnie, nędzny człowieczku, macie 10 sekund potem zaczniemy strzelać - Roześmiał się Lord Ariel. - Alarm czerwony, podnieść osłony, załadować broń - Rozkazał Krzyś - Cała załoga na stanowiska bojowe - Dziki, status uzbrojenia i osłon! - Broń załadowana, osłony na maksimum - Zameldował Prosiaczek - Okręt zmienia kurs, za dwie minuty znajdzie się w zasięgu strzału - Powiedział Królik. - Połowa na przód - Rzucił Krzyś - Manewry uchyleniowe jak tylko zaczną strzelać. - Tak jest! - Odpowiedział Królik. - Nędzna Federacjo, klasą Miranda na mojego VSD! - Zaśmiał się Lord Ariel - Nie dacie rady nawet pierdnąć, ha ha!!! - Zamknąć kanał! - Zdenerwował się Krzyś. - Kapitanie, jesteśmy w zasięgu! - Powiedział Dziki. - Ognia, Prosiaczku, ze wszystkiego co mamy! - Rozkazał Krzyś. Chatka Puchatka wystrzeliła torpedy fotonowe i parę razy z fazerów. - Kapitanie, zdjęliśmy mu 1% osłon...- Zameldował Prosiaczek - Co? 1% pełną salwą? Wycofujemy się! - Rozkazał Krzyś. - Strzelają do nas! - Krzyknął Królik - Trzymajcie się. VSD otworzył ogień ze swoich turbo-mega-laserów. Wiązki laserowe przecięły próżnię i z całą swoją energią uderzyły w osłony Chatki Puchatka. - Kapitanie, osłony trzymają, 100% - Zameldował Prosiaczek. - To bardzo dziwne...- Zmartwił się Krzyś. W tej chwili na mostek wskoczyła Kangurzyca, której z torby na brzuchu wychyliło się Maleństwo i powiedziało: - Z moich odczytów wynika, że ten okręt stosuje osłony energetyczne, które mają tak dużą moc, że nasze fazery i torpedy nic mu nie zrobią, ale na szczęcie strzela do nas laserami, które mimo tych ogromnych mocy są całkowicie rozpraszane przez nasz deflektor. - I tak dobrze, że to nie Romulanie - Powiedział smutno Doradca. - Eee... I co możemy zrobić? - Zapytał Krzyś. - Kapitanie, osłony tego statku nie stanowią przeszkody dla naszego transportera - Odpowiedziało Maleństwo. - Prosiaczek, szykuj grupę uderzeniową! - Rozkazał Krzyś. Prosiaczek natychmiast klepnął komunikator - Załoga G do teleportera 2. - Myślę, że lepiej przenieść na pokład tamtego statku kilka torped - Powiedziało Maleństwo. - Przesłać torpedy? - Zapytali równocześnie Krzyś i Prosiaczek. - Najlepiej wystrzelić je tak aby swobodnie krążyły a potem kolejno przesyłać - Odpowiedziało Maleństwo. - Kapitanie? - Zapytał Prosiaczek. - Załadować i odpalać! - Krzyknął Krzyś. Prosiaczek kolejno strzelał torpedami. - Przesyłać! - Rozkazał Krzyś. Po chwili było po bitwie, wielki VSD zamienił się w kulę ognia. - Kapitanie, uciekają promem! - Powiedział Anonimowy chorąży. - Królik, kurs na przechwycenie! - Tak jest - Odpowiedział Królik. - Wywołać ich! - Tu kapitan Krzyś, nie macie szans, wyłączyć silniki! - Groźnie powiedział Krzyś. - Nie wygracie z Ciemną Stroną Mocy - Odpowiedział Ariel. - Namierzyć systemy napędowe i ognia - Powiedział Krzyś. - Kapitanie, przesyłam torpedę w ich system napędu. Po chwili prom Lorda Ariela został unieruchomiony.- Prosiaczek, tylko nie przesadzajcie, chce mieć ich żywych! - Powiedział Krzyś do Dzika, kiedy ten wchodził do turbowindy. Dwudziesto komandosów pod dowództwem Dzika przesłało się na pokład wrogiego promu. Całkowicie zaskoczyli obrońców, kilku z ubranych w białe pancerze żołnierzy zostało trafionych promieniami fazerów, zanim zdążyli zorientować co się stało. Kilku innych tuż przed upadkiem wykrzyczało "Chwała Imperium". W końcu grupa uderzeniowa dopadła Ariela. Ten jednak stał na przeciwko komanda i trzymał przed sobą coś co przypominało latarkę. Z końca tego urządzenia wystał świetlny promień. Lord używał tego promienia jak miecza. Nie przewidział jednak że taki mieczyk nie stanowi przeszkody dla promienia fazera. Po chwili Lord Ariel leżał grzecznie u stóp Dzika. - Kapitanie, melduję, że opanowaliśmy prom! - Zameldował Prosiaczek. - Zabrać załogę na Chatkę, a na promie podłożyć ładunki! - Odpowiedział Prosiaczek. - Tak jest! - Prosiaczek przystąpił do wykonywania rozkazów. Po chwili prom zamienił się w chmurę święcącego gazu i pyłu. - I co Ariel teraz powiesz? - Krzyś stał przed polem siłowym, które oddzielało cele od reszty pomieszczenia - No co powiesz cieniasie? Ariel nic nie odpowiedział tylko stał i patrzył na Krzysia. Nagle Krzyś złapał się za gardło i zaczął rzęzić: - Uchrrrrreeeeeee...- Wyrzęził Krzyś upadając na podłogę. Dzik szybko klepnął komunikator - Przesłać więźnia 150 metrów za burtę! Łułułuł - Niech smród będzie z tobą - Przeklął Ariela Dzik. Tak właśnie Lord Ariel przeszedł do historii. Podobno gdzieś w odległej galaktyce jego imieniem nazwano proszek do prania śmierdzących skarpetek. A to oznacza, że klątwa Prosiaczka spełniła się. Dzielna załoga Chatki Puchatka kontynuowała swoją misję w kosmosie. To tu to tam. Szubiduba, przez kosmos gna... - KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ -

    izbkp
    Participant
    #21974

    Zapewne co niektórzy jeszcze pamiętają ten zabawny crossover do Stumilowego Lasu. Przedstawiam lekko poprawioną i odprasowaną wersję USS Chatki Puchatka.

    I. Thorne
    Participant
    #23317

    Uśmiałem się do łez.Dlaczego wcześniej nie zauważyłem tego opowiadania?

    izbkp
    Participant
    #23320

    Dlaczego wcześniej nie zauważyłem tego opowiadania?

    Widac przeoczyles... Pewnie byles zaaferowany jakims fajnym holoprogramem... ;P

Viewing 4 posts - 1 through 4 (of 4 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram