Forum › Fantastyka › Inne sci-fi i pozostałe gatunki › Ulubiona Space Opera/Powieść SF
Polecam książki Davida Webera -zwłaszcza te o Honor Harrington i cykl Starfire -Hardcoreove military SF.A z mniej Hardcoreovych SF-ów, to polecam cykl "Sten" -Wieczny Imperator rządzi ;)No i szkoda, że Sapkowski nie napisał jednak "Battle Dust`a" -jest tylko początek -który jest genialny...
No i szkoda, że Sapkowski nie napisał jednak "Battle Dust`a" -jest tylko początek -który jest genialny...
Przecież od początku zaznaczał, że to rodzaj żartu, zabawy konwencją.
Hmmmmm, pamiętaj, że wielu od razu kojarzy się to z "Władcą Pierścieni" 😉
Trochę stary temat, ale IMO godzien odświeżenia... bo w końcu nie samymi serialami człowiek żyje, co nie?
Może na początek coś od siebie:
Zaginiona Flota - Majstersztyk. Cudo. Po prostu brak słów. Cykl się połyka, nie czyta. Gwarantowane kilka wieczorów na każdą część (jak na tą chwilę jest ich 5 o ile dobrze pamiętam i 6 w drodze - ostatni). Za co sobie cenię ten cykl? Za realizm. Żadnych tam fazerów etc, walki w kosmosie trwają góra kilka sekund, bronie opierają się na zasadach fizyki dzisiaj nam znanych... no, po prostu trzeba samemu się przekonać.
Hyperion Cantos - tutaj ekranizacja już blisko. Nie będę się rozpisywał, bo można masę recenzji znaleźć na necie. Początkowo ciężkostrawne, później strasznie wciąga. Cztery naprawdę grube tomy.
Dla bardziej nastawionych na naukę, niż fantastykę polecę jeszcze serię R.K. Stanleya - Mars (Czerwony, Błękitny, Zielony) - jak hipotetycznie będzie wyglądać jego kolonizacja, jakie konflikty spowoduje... całkiem przyjemnie się czyta w długie, zimowe wieczory.
Czego z kolei szukam? Przede wszystkim długiego cyklu, w miarę ze sobą powiązanego. Preferuję akcję odgrywającą się w przestrzeni kosmicznej, a'la gwiezdne wojny etc, aczkolwiek nie jestem wybredny. Aktualnie średnio interesuje mnie klasyka (mam za sobą kilka dzieł Lema i męczą mnie z wolna 'rakietki' latające po galaktyce :)). Miałem się brać za HH, ale prawdę powiedziawszy słyszałem różne opinie na ten temat. Co doradzicie?
Dla bardziej nastawionych na naukę, niż fantastykę polecę jeszcze serię R.K. Stanleya - Mars (Czerwony, Błękitny, Zielony) - jak hipotetycznie będzie wyglądać jego kolonizacja, jakie konflikty spowoduje... całkiem przyjemnie się czyta w długie, zimowe wieczory.
Również polecam.
re: Hyperion CantosJa po drugiej czesci jakos sie zniesmaczylem. Hyperion byl dobry, taka obietnica, ze kontynuacje beda wyjatkowe a wyszedl taki banal troche. Trzecia czesc jest lepsza?
Endymion? O tak, jest dużo lepszy. Jak zaczniesz czytać, to nawet nie wież kiedy dojdziesz do 'Tryufmu'... i ujrzysz ostatnie strony 🙂 Choć, jak każda z części, na początku wymaga odrobiny cierpliwości, bo wprowadzenie jest przydługie... choć z drugiej strony to właśnie tak zagmatwana akcja czyni tę serię wyjątkową :)Btw. tak na zachętę maleńki spoiler - dopiero pod koniec czwartej części dowiesz się co się naprawdę stało z pielgrzymami.
Właśnie wpadł mi w ręce pierwszy tom serii "Starfist" - "Pierwsi w boju".
Wg info na Wikipedii seria ma już 14 tomów ( http://en.wikipedia.org/wiki/StarFist_series ), więc można liczyć na więcej.
W skrócie - akcja dzieje się w XXV-tym wieku i niewiele ma wspólnego z trekową wizją. Zmieniły się czasy, zmieniło się wyposażenie... Nie zmieniła się ludzka natura. I nie zmienili się też Marines... Banda najtwardszych typów z najbardziej niewyparzonymi jęzorami, jakich można spotkać w skolonizowanej przestrzeni... A pewnie i poza nią. Czyli wiecie już, kto jest głównym bohaterem...
Język autorów jest trochę chropawy (może to wina tłumacza, nie wiem), sporo też wychwalania Korpusu oraz odwoływania się do korzeni tkwiących w USMC... Ale zasadniczo da się toto czytać.
Czemu piszę o tym tutaj? Ano dlatego, że nie bardzo widzę sens zakładania nowego wątku dla serii, która może rozwinie skrzydła na naszym rynku - a może nie... I dlatego, że ma szansę stać się czyjąś ulubioną 😉
Ja natomiast czytam teraz tą słynną 'Thiaoouba Prophecy/ Abduction to the 9th Planet'.Opowiada ona o porwaniu przez obce istoty francuza Michela Desmarquet w 1987 roku.Autor utrzymuje do dziś, co i jest opisane w książce, że obcy wyjawili mu wiele tajemnic związanych z ludźmi oraz nawet istotą samego wszechświata.Lektura niezwykle zajmująca, wręcz mam wypieki na policzkach gdy to czytam.Jeżeli to wszystko prawda co tam pisze, to nie mam słów. Jestem gdzieś w połowie teraz i polecam gorąco.Nawet jako lekką powieść science-fiction ;D
Odnotujmy, że w styczniu ukazała się nowa powieść Richarda Morgana (od zekranizowanego "Modyfikowanego węgla") - "Rzadkie powietrze" (jak tytuł wskazuje, jej akcja osadzona jest na skolonizowanym Marsie). Recenzja:
http://katedra.nast.pl/art.php5?id=8099
ps. A to topic o literaturze SF z bratniego forum, bywała tam mowa o Morganie:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=1523
Świeża recenzja zbioru "Wydech" Teda Chianga:
https://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=30688
Noblista Kazuo Ishiguro relatywnie niedawno napisał swoją drugą powieść (z elementami) SF, którą zatytułował "Klara i słońce". Ledwo co ukazała się po polsku:
https://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=30731
Byłbym ciekaw Waszych opinii...
Moją ulubioną powieścią SF jest Wizja Lokalna Lema.
Też b. wysoko cenię, choć "Głos Pana" bardziej, przynajmniej chwilami (bo mi się na tym szczycie często zmieniają) 😉 . "Fiasko" jest zwykle trzecie.
Recka powieści "Projekt Hail Mary" (pióra Andy'ego Weira od "Marsjanina"):
https://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=30921