Weźmy teraz na tapetę najnowszą produkcję marvelową, czyli TFATWS.
Ogólnie nie jest źle. Ogląda to się znakomicie, może dlatego, że akcja ma równe tempo, nie ma dłużyzn ani zbędnych elementów.
Jak dla mnie jednak nieco gorzej wypada ten serial niż WandaVision, z kilku powodów.
Po pierwsze efekty specjalne, czyli tak zwane fajerwerki, eksplozje, wybuchy, walka... Trochę za dużo tego i bohaterowie robią za duże wygibasy. W "Wandzie" wszystko jest przedstawione jakoś subtelniej i bardziej strawnie. Tutaj nieraz się gubiłam kto jest na górze, kto co robi, co się dzieje, etc.
Po drugie nie jestem w pełni zadowolona z zakończenia. Ja wiem, że chcieli je zostawić otwarte, niedopięte, ale przez to mam pewien niedosyt. Nie wszystko się wyjaśniło, a nawet niektóre postacie dopiero jakby zaczynały żyć pod koniec własnym życiem i czekają na rozwój.
Trochę się też gubiłam w fabule, kto, gdzie, jak i z kim. Za dużo elementów.
Postacie za to w większości bardzo fajne.
Nasi tytułowi bohaterowie tacy, jacy być powinni - przystojni, silni, mężni <3
Buckyego uwielbiam teraz jeszcze bardziej, chociaż przyznam, że bardziej podobał mi się w długich włosach. Całkiem ciekawy by wątek tej całej jego psychoterapii i zadośćuczynienia pewnym osobom.
Wewnętrzny konflikt Sama, czy słusznie oddał tarczę, czy nie, występuje w sumie przez większość serialu i tak naprawdę jest kołem napędowym całości. Sama nie wiem, jak się czuję widząc go w roli nowego Capa, ale jako Falcona zawsze bardzo lubiłam.
John Walker... Ooo, o nim to by można było pisać eseje 🙂 Bardzo kontrowersyjna postać, chociaż miałam nadzieję, że do końca będzie jeszcze bardziej zepsuty i zły. Mimo wszystko ciekawie pokazano jego mroczną stronę. Aktor wyśmienity, skoro jego postaci takie gro widzów nienawidzi 😉
Zemo - zupełnie nie rozumiem fejsbukowego hajpa i podniecania się, dla mnie był taki "meh" i tyle.
Sharon - kompletnie nie wiem o co chodziło w jej wątku, zwłaszcza na końcu miałam niezłe WTF.
Karli i ta cała banda superżołnierzy jako główni antagoniści - tak bardzo "meh" że aż szkoda w sumie... Trochę się potłukli z głównymi bohaterami, a na końcu umarli, the end. Sądzę, że ich organizacja przetrwała i wielu ludzi nadal popiera ich sprawę.
Całościowo dałabym jakieś 7,5/10, ale ja tam się nie znam ;P
