Forum Fantastyka Inne sci-fi i pozostałe gatunki Technologia a sztuki walki

Technologia a sztuki walki

Viewing 7 posts - 1 through 7 (of 7 total)
  • Author
    Posts
  • Silver Phoenix
    Participant
    #6662

    Do napisania poniższego tekstu zainspirowała mnie dyskusja, jaką jakiś czas temu toczono na forum TSS-u ( http://www.trek.pl/forum/index.php?s=&...st&p=121052 ).

    Czy coś tak archaicznego jak walka wręcz ma rację bytu w świecie high-tech?

    Zastanówmy się.

    Z jednej strony mamy zwykle technologię wysokiej klasy: broń energetyczną zdolną przepalić każdy materiał, osłony, skanery, czujniki, empatów - z drugiej zaś gołe ręce lub broń białą.

    Zabawne zestawienie... Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Nasuwa się porównanie do szarży konnicy na czołgi.

    Tyle tylko, że spojrzenie tego rodzaju nie jest w stanie dotrzeć głębiej.

    Oczywiście w bezpośredniej konfrontacji osoba nieuzbrojona ma dużo mniejsze szanse. Nawet dziś żaden mistrz sztuki walki nie jest szybszy od kuli - a co dopiero w świecie Star Treka, gdzie w powszechnym użytku są fazery bądź disruptory.

    Zapominamy jednak o drobnym szczególe. Umiejętność walki wręcz nie może - i nigdy nie miała - zastąpić uzbrojenia!

    No dobrze. Czym więc jest sztuka walki, jeśli nie uczynieniem z człowieka broni?

    Odpowiedzi jest kilka - i każda z nich będzie prawdziwa.

    1. Sztuka walki pozwala na zwiększenie umiejętności samoobrony.

    Każda osoba która coś trenuje, ma większe szanse na obronę w podbramkowej sytuacji niż ktoś, kto nie robi nic. Nie należy oczywiście zakładać, że "teraz nakopię każdemu agresorowi". Zbytnia pewność siebie zgubiła już niejednego. Nasze szanse na jakąkolwiek obronę nieco wzrastają. Tylko tyle... I aż tyle.

    2. Sztuka walki pomaga w zrozumieniu własnego ciała i przełamaniu własnych słabości.

    Intensywny trening rozwija percepcję ćwiczącego. Zaczyna się on uczyć, co jego ciało może wykonać - a czego nie. Wnioski bywają dość zaskakujące. Okazuje się nagle, iż ludzkie ciało pozwala na wiele... O ile pozbędziemy się nawyków z życia codziennego. Często jest to wskazanie drogi, którą nigdy byśmy nie poszli. Nic dziwnego, skoro nie wiedzieliśmy nawet, że ona istnieje.

    Podczas treningów często słyszy się zdanie, że wiele rzeczy jest tak naprawdę jedynie stanem naszego umysłu. Nie możemy wykonać pewnej techniki nie dlatego, że nie pozwalają nam na to nasze fizyczne ograniczenia. To mózg uparł się, że czegoś nie da się zrobić. Jeśli pozbędziemy się mentalnej blokady, wiele rzeczy stanie się nagle prostszych. Jest to łamanie starych, utartych nawyków i zastępowanie ich innymi, korzystniejszymi z punktu widzenia danej sztuki walki.

    3. Trening zwiększa odporność psychiczną.

    Czy to przy negocjacjach, czy to w rozmowie - każdy z nas używa mowy ciała. Niektórzy celowo, niektórzy nieświadomie. Trening sztuki walki ułatwia odczytanie intencji rozmówcy. Co więcej, potrafimy mimowolnie zniwelować wpływ docierających do nas sygnałów niewerbalnych. Czasem może to być nieprzyjemne zaskoczenie dla osoby, która liczyła na dominację w kontakcie.

    Idąc dalej tym tropem - nasza psychika staje się na tyle mocna, że jest nas trudniej sprowokować. Umysł staje się bardziej elastyczny, jeśli chodzi o ocenę zagrożenia - o to, czy należy się już bronić, czy jeszcze nie.

    Przy okazji dowiadujemy się też, gdzie leży limit naszych możliwości - tak fizycznych jak psychicznych. Zawsze jest to zaskoczenie. Czasem na plus, czasem nie - ale granica nigdy nie leży tam, gdzie nam się wydaje.

    4. Sztuka walki jest uzupełnieniem broni innego rodzaju.

    Możemy posiadać najlepszy sprzęt, możemy używać najbardziej zaawansowanej broni... I mimo to ciągle możemy znaleźć się w sytuacji, gdy cała przewaga technologiczna nie będzie warta funta kłaków. Zawsze możemy rozbić się na nieznanej planecie i pozostać z gołymi rękami, bądź dostać się do niewoli. Trudno w takim położeniu liczyć na wyrozumiałość przeciwników. Fazera nam nie zostawią, to pewne. Przy jakiejkolwiek próbie ucieczki, jakimkolwiek oporze znajomość walki wręcz będzie błogosławieństwem.

    5. Regularny trening wpływa pozytywnie na kondycję.

    Tego chyba tłumaczyć nie trzeba. Truizm, ale ciężko go pominąć.

    To nie są wszystkie możliwe odpowiedzi. Wystarczą jednak jako podparcie twierdzenia, iż nawet w najbardziej zaawansowanym technologicznie społeczeństwie sztuki walki mają rację bytu. Można oczywiście deprecjonować ich znaczenie, wyśmiewać bądź traktować je jako prymitywne dziwadło.

    Tyle tylko, iż niezależnie od złośliwych komentarzy to wciąż będą sztuki walki. A sztuka... Zawsze znajdzie dla siebie miejsce.

    Coen
    Participant
    #104280

    W takiej rozmowie wydaje mi się często zapomina się o fakcie, że rozwija się nie tylko broń, ale również środki ochronne. Mieliśmy to w średniowieczu miecz->kolczuga->miecz dwuręczny->zbroja płytowa->broń palna (w uproszczeniu). Potem na długie lata broń wyprzedziła obronę, teraz jednak wraca to do równowagi dzięki kamizelkom kuloodpornym i pancerzom osobistym.A tymczasem skręcenie karku wymagało tyle samo pracy u rycerza, ułana czy współczesnego żołnierza. Co więcej większość współczesnych kamizelek kuloodpornych nie stanowi żadnego problemu dla noża, czy dajmy na to miecza.Nie trudno ruszyć z tym do gwiazd i pchnąć nawet dalej to zagadnienie. Czy to w postaci tarcz energetycznych zatrzymujących tylko szybko poruszające się obiekty (aby posiadacz tarczy mógł usiąść na krześle, albo oddychać w ogólności). Czy w formie urządzeń emitujących promieniowanie wyłączające całą nowoczesna technikę.Można również połączyć nowoczesną technikę z tradycyjnymi sztukami walki, czy to przez rękawice siły, ostrza energetyczne, czy mieczo-działa.Możliwości są rozległe, grunt to po nie sięgnąć.

    Zarathos
    Participant
    #104282

    W świecie sci-fi owszem, macie rację. W świecie rzeczywistym już niekoniecznie. Spójrzcie na współczesne pole walki. Co prawda porządnej wojny dawno nie było, ale widać pewne tendencje przy rozwoju uzbrojenia i taktyki/strategii pola walki. Na razie człowiek jest jeszcze niezbędnym ogniwem, ale to coraz bardziej się zmienia. Coraz więcej przejmują na siebie automaty, wiele systemów broni wymagają już od człowieka tylko potwierdzenia (lub nie) decyzji o użyciu broni. Szczególnie dobrze widać to w lotnictwie i marynarce. Walka naziemna pozostaje (jeszcze) domeną człowieka, ale i to się zmienia i człowiek także na ziemi z żołnierza zmienia się w operatora uzbrojenia.

    Swego czasu zastanawialiśmy się ze znajomymi z różnych części świata jak wyglądać będzie samolot kolejnej generacji i kto będzie jego pilotem. I wyszło nam, że jeżeli obecne trendy się utrzymają to za 50 lat (może szybciej) po niebie sunąć będą tylko automaty a ich pilotów nie będzie się szkolić w akademiach lotniczych, ale rekrutować na formach internetowych, wśród stowarzyszeń zrzeszających graczy symulatorów etc. A sam pilot to będzie okularnik z nadwagą świecący w ciemności od nadmiaru promieniowania z monitora komputerowego. Podobnie będzie rzecz wyglądać w marynarce. Na ziemi - nie wiadomo czy w dobie automatów walka na ziemi nie odejdzie w niebyt, a o dominacji nad danym terenem nie będzie decydować przewaga w powietrzu. Fantastyka? Może, ale wystarczy spojrzeć na nowoczesne rodzaje uzbrojenia wymyślanego przez Izrael i USA do zabijania partyzantów. Wypowiedzi żołnierzy USA którzy uznają obecność Predatora nad polem walki za wygraną także wydają się to poświadczać. A jeżeli przełomy w robotyce będą dalej szły takim tempem to kto wie, może za lat 50 z bezzałogowym okrętem i myśliwcem pole walki wyglądać będzie tak:

    Dołączona grafika

    😀

    I gdzie tutaj miejsce na noże, miecze i skręcanie sobie karku.

    A jeżeli przenieść walkę w kosmos to cała sprawa jeszcze bardziej się uprasza. W kosmosie nie walczy się wręcz - w kombinezonie próżniowym? A i to w ogóle zakładając, że coś takiego jak walka marynarza z marynarzem będzie istnieć. Tutaj też rolę walczących przejmą raczej automaty, a przegrani (pozbawieni dron) będą po prostu ginęli razem z okrętem pozbawionym obrony. I tyle.

    Żołnierzami przyszłości będą komputerowi oszołomi spedzający dzieciństwo nad grami komputerowymi, a dorosłe życie... nad grami komputerowymi. Tyle, że jako dorośli będą mieli szanse, że po przegranej nie będzie przycisku respawn 😀

    --- EDYTKA:

    Roboty - żołnierze już istnieją. Na razie to co prawda małe pojazdy na gąsienicach służące do oczyszczania z wrogów tuneli i innych trudno dostępnych miejsc - ale pierwszy krok za nami.

    Silver Phoenix
    Participant
    #104284

    Coraz więcej przejmują na siebie automaty, wiele systemów broni wymagają już od człowieka tylko potwierdzenia (lub nie) decyzji o użyciu broni. Szczególnie dobrze widać to w lotnictwie i marynarce. Walka naziemna pozostaje (jeszcze) domeną człowieka, ale i to się zmienia i człowiek także na ziemi z żołnierza zmienia się w operatora uzbrojenia.

    To prawda - ale głównie przy konfliktach symetrycznych, gdy mamy do czynienia z regularnymi oddziałami. W przypadku konfliktu afgańskiego sprawa wygląda już inaczej. Co innego stosować zaawansowaną broń przeciw czołgom czy okrętom, a co innego walczyć z partyzantką. Tylko człowiek odczyta z mimiki, tonu głosu zamiary drugiej osoby.

    Jeszcze coś... Życie ludzkie jest w wielu krajach tanie. Dostęp do technologii wysokiej klasy nie oznacza, że sztabowcy zawsze będą skłonni narażać sprzęt warty masę pieniędzy zamiast grupy poborowych.

    Swego czasu zastanawialiśmy się ze znajomymi z różnych części świata jak wyglądać będzie samolot kolejnej generacji i kto będzie jego pilotem. I wyszło nam, że jeżeli obecne trendy się utrzymają to za 50 lat (może szybciej) po niebie sunąć będą tylko automaty a ich pilotów nie będzie się szkolić w akademiach lotniczych, ale rekrutować na formach internetowych, wśród stowarzyszeń zrzeszających graczy symulatorów etc.

    Z tym również trudno się nie zgodzić. Tylko co w momencie utraty łączności ze sterowaną droną? Autonomiczność wszystkiego nie rozwiąże, zresztą - od zakłócenia łączności bliska już droga do zakłócenia elektroniki pokładowej odpowiadającej za sterowanie.

    Po awarii w Czarnobylu roboty kierowane do prac przy resztkach reaktora odmawiały "współpracy" ze względu na zbyt wysokie promieniowanie. Owszem, były to warunki ekstremalne. Nie oznacza to jednak, że nie będzie broni wpływającej na układy elektroniczne w podobny sposób. W chwili obecnej impuls elektromagnetyczny zrobiłby swoje. Zapewne broń przyszłości będzie ekranowana, ale może powtórzyć się sytuacja z wyścigiem pancerz- broń ppanc.

    Wypowiedzi żołnierzy USA którzy uznają obecność Predatora nad polem walki za wygraną także wydają się to poświadczać.

    Nic dziwnego, zwiad to podstawa. Tylko co z terenem zurbanizowanym? I jak UAV odróżni potencjalnego partyzanta od kilkunastu zwykłych kupców na bazarze (ciągle odnoszę się do Afganistanu)?

    I gdzie tutaj miejsce na noże, miecze i skręcanie sobie karku.

    W regularnych działaniach zbrojnych coraz mniejsze (chociaż konserwę nożem otworzyć można ;)). Zauważ jednak, iż rozważam ogólny sens istnienia sztuk walki. Nie odnoszę się stricte do działań zbrojnych. Inna sprawa, że oddziały specjalne mają nadal pole do popisu w walce wręcz.

    A jeżeli przenieść walkę w kosmos to cała sprawa jeszcze bardziej się uprasza. W kosmosie nie walczy się wręcz - w kombinezonie próżniowym? A i to w ogóle zakładając, że coś takiego jak walka marynarza z marynarzem będzie istnieć. Tutaj też rolę walczących przejmą raczej automaty, a przegrani (pozbawieni dron) będą po prostu ginęli razem z okrętem pozbawionym obrony. I tyle.

    W przypadku desantu planetarnego może być różnie.

    Poza tym społeczeństwo wysoko rozwinięte technologicznie nie jest tożsame ze społeczeństwem bez problemów związanych z przestępczością.

    Pole bitwy polem bitwy, ale w głowę można dostać zwykłym kawałkiem pręta.

    Oczywiście nie twierdzę, że trenując sztuki walki nabywa się odporności na ciosy rodem z DnD. Gazrurka rozwali potylicę każdemu tak samo, niezależnie od stażu na macie. Zresztą scena z Indianą Jonesem i Arabem z mieczem (bodajże "Poszukiwacze zaginionej arki") dość dobrze pokazuje, jak może się skończyć konfrontacja dla osoby zbyt pewnej swych umiejętności.

    Nie zmienia to jednak faktu, że trenując SW mamy większe szanse na uniknięcie takiego losu. Zagrożenie pochodzące od spotkanej na ulicy osoby jest bardziej czytelne dla kogoś oswojonego z walka wręcz.

    Jasne, że na polu bitwy walka wręcz straciła na wartości. Tak samo jak i Ty skłaniam się ku poglądowi, że w przyszłości wojny będą prowadzone przez operatorów zza monitorów. Nie zmienia to jednak faktu, że SW nadal mają - i będą miały - swoje miejsce. Choćby ze względów wymienionych przeze mnie w pierwszym poście. 🙂

    Coen
    Participant
    #104286

    Masz Zarrację, ale jest jeszcze jedno zagadnienie o którym zapomniałeś. Równolegle, choć może mniej ambitnie rozwijana jest technika wspomagania zwykłego, ludzkiego żołnierza na polu bitwy. Tu dodatkowo wchodzi też z pomocą rynek cywilny, zainteresowany choćby egzoszkieletami.

    Istnieje więc możliwość, że naprzeciw armii którą pokazałeś na zdjęciu, stanie armia takich żołnierzy:

    Dołączona grafika

    Z resztą Fallout Tactics chyba pod koniec takie coś proponuje 🙂

    r_ADM
    Participant
    #104313

    akapit o UAV

    Obawiam sie, ze incydent z dronkiem, ktorego przechwycili Iranczycy (czy jak kto woli Rosja/Chiny) pokazal jak malo mozna polegac na tego rodzaju broni. Automatyzacja pola walki jest kuszącą perspektywą, ale kanal dowodzenie/kontrola/komunikacja jest strasznie narazony na atak a w dodatku stanowi single point of failure. Poslac UAV nad wiesniakow, ktorych najwyzszą zdobyczą technologiczną jest telefon to co innego niz na kraj wysoko rozwinięty.

    Tak czy inaczej zgadzam sie co do trendu, neguje jedynie hipoteze, ze tego rodzaju bron calkowicie zastapi czlowieka bezposrednio na czy nad polem bitwy.

    Zarathos
    Participant
    #104320

    Coen, a gdzie u takiego ludzika miejsce na sztuki walki w starciu z robotem (humanoidalnym czy nie)? Ok, facet w zbroi pewnie da radę urwać łeb robotowi (zakładając, że robot będzie miał łeb), ale poza tym? Jako sztuka samodoskonalenia się etc - zgoda. Takie hobby, ale jako istotny element arsenału?r_ADM - zgoda, drony mają słaby punkt, ale co będzie, gdy się tego punktu pozbędziemy? Autonomiczne UCAVy już są projektowane i w zasadzie w sytuacji walki z równorzędnym przeciwnikiem (a nie wieśniakami) nawet kwestia ostatecznej kontroli nad uzbrojeniem nie jest wcale taka oczywista. Rzecz jasna mówimy tutaj raczej o samolotach typu bombowiec/szturmowiec - przynajmniej na chwilę obecną zdolności SI nie są jeszcze na tyle duże, żeby mogły podjąć walkę z żywym pilotem czy nawet rozpoznać cel. Za 50 lat - kto wie. Za 100? W państwach zachodniej kultury ceni się życie (własnych krajanów) do tego stopnia, że nawet niewielkie straty (porównując z wojnami toczonymi 20, 30 czy 40 lat temu) mogą wystarczyć do przymuszenia władz do wycofania się z konfliktu. W tej sytuacji automatyczni żołnierze są bezcenni. Kraje zachodnie będzie stać na to, żeby utracić 1000 dron jeżeli dzięki temu nie stracą żadnego żołnierza.Roboty zastąpią ludzi w walce, bo ludzie nie będą chcieli, żeby żołnierze ich kraju ginęli. A że będą mogli ich śmierć oglądać niemal na żywo i wpływy tych śmierci będą miały skutek w postaci obniżenia słupków sondażowych...

Viewing 7 posts - 1 through 7 (of 7 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram