Forum › Fantastyka › Komiksowe światy i ich ekranizacje › Superbohaterowie - ogólnie i porównawczo
Zebrałam się i wreszcie dokończyłam.
Widzę 😉 :
http://trek.pl/forum/topic/thor-ragnarok-niepopularna-opinia/
I już czytam 🙂 .
A właśnie, wyciągnęłam też ze startrek.pl moje inne stare recenzje, nieco przeredagowałam i wrzuciłam na Tumblera:
https://diassaveratzanoworld.tumblr.com/tagged/recenzja
I fajnie 🙂 .
Z innej beczki... O crossoverze "Inferno", który jedni uznają za koniec klasycznego Universum Marvela, a inni - przeciwnie - za moment where the fun starts:
https://acomicbooksite.com/2019/07/12/marvels-inferno-is-30-years-old/
Oraz taka oto lista aspiracyjnych postaci komiksowych:
10 Comic Book Characters You Wish You Could Be
10. Death Of The Endless
9. Green Arrow
8. Grendel
7. Black Panther
6. Kitty Pryde
5. Tony Stark
4. Tank Girl
3. Jesse Custer
2. Wolverine
1. Wonder Woman
https://whatculture.com/comics/10-comic-book-characters-you-wish-you-could-be
O, Tony Stark i Black Panther się załapali 🙂
A'propos Black Panther, kupiłam sobie na blue rayu, obejrzałam. Film fajny, ale nie zachwycił mnie jakoś szczególnie. Już bardziej trylogia CA mi się podobała.
Film fajny, ale nie zachwycił mnie jakoś szczególnie.
Bo fabularnie, a pod koniec i technicznie, jest taki sobie. Urzekł mnie worldbuildingiem, villainem z niekomiksową motywacją i wplecionymi w akcję sensami.
Już bardziej trylogia CA mi się podobała.
Druga część tej trylogii to jeden z najlepszych filmów superbohaterskich jakie powstały i moim zdaniem:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=3742&page=0#msg280664
Bo fabularnie, a pod koniec i technicznie, jest taki sobie. Urzekł mnie worldbuildingiem, villainem z niekomiksową motywacją i wplecionymi w akcję sensami.
Co do villaina to się zgodzę, tak też jeśli patrzeć na sens całej fabuły. A jednak dla mnie taki trochę film bez polotu...
Druga część tej trylogii to jeden z najlepszych filmów superbohaterskich jakie powstały i moim zdaniem:
No widzisz, a ja znowu uwielbiam trzecią część 🙂 Uważam ją za bardzo udaną zbiorówkę 🙂
A jednak dla mnie taki trochę film bez polotu...
Realizacja* nie dogania tematyki, fakt...
* Scenografii nie licząc.
Uważam ją za bardzo udaną zbiorówkę 🙂
Cóż... Ma chyba najlepsze sceny walk (zwł. o tej lotniskowej mówię 😉 ) ze wszystkich, klarownością bijące te z Transformerów Bay'a o kilka długości...
O kopiach X-Menów:
https://www.cbr.com/x-ploitation-15-blatant-x-men-copycats/
Wspominkowo o jednym ze spotkań podopiecznych Xaviera z jedną z tych kopii 😉 :
https://comicbook.com/comics/news/pipeline-1073-wildstorm-x-men-and-adam-hughes/
Plus fanowska wizja rozegrania tego samego na versusowo:
https://comicvine.gamespot.com/forums/battles-7/wildcats-vs-x-men-12158/
I - w nawiązaniu - o Wild C.A.T.s-copycats 😉 od strony mocy:
https://www.cbr.com/dc-image-comics-wildcats-powerful-members-ranked/
Jak widać, w kwestii WV i FatWS nie tylko my... Nagrody MTV:
NAJLEPSZY SERIAL
WandaVision
NAJLEPSZA ROLA W SERIALU
Elizabeth Olsen – WandaVision
NAJLEPSZY BOHATER
Anthony Mackie – The Falcon and the Winter Soldier
NAJLEPSZY ZŁOCZYŃCA
Kathryn Hahn – WandaVision
NAJLEPSZA WALKA
WandaVision – Wanda vs. Agatha
NAJLEPSZY DUET
The Falcon and the Winter Soldier – Falcon (Anthony Mackie) & Winter Soldier (Sebastian Stan)
To się nazywa wykoszenie konkurencji 😉 . Ciekawe jak sytuacja będzie wyglądać w wypadku Hugo, Nebuli i Saturnów. I która z w/w serii zdobędzie puppiesowego Dragona?
ps. Z innej beczki... Ranking superbohaterskich siedzib:
10 The X-Mansion
9 The Legion Of Superheroes Headquarters
8 Titans Tower
7 The Baxter Building
6 Avengers Mansion
5 Avengers Tower
4 The Fortress Of Solitude
3 The JLA Watchtower
2 The Batcave
1 The Mutant Island Of Krakoa
https://www.cbr.com/best-superhero-headquarters-comics/
Z jeszcze innej beczki, czyli o polityce i reprezentacji w komiksach... Uprzedzam, nie będzie ideologicznych zapałów (w żadnym kierunku idących), ani krytyki współczesnych, niekoniecznie udanych, prób introdukcji pewnych morałów i przesłań masowej widowni.
Będzie o tych, którzy robili to dobrze, o klasykach.
Zacznijmy od Chrisa Claremonta i mniej zauważanego aspektu "Dark Phoenix Sagi". Historia owa cieszy się zasłużoną estymą, chwalono też jej akcesywność wynikającą z tego, że czytelnik ogląda wydarzenia z perspektywy nowicjuszki w zespole, Kitty Pryde, i dziwi się wszystkiemu tak jak ona... Ale... chyba mało kto odnotował, iż Claremont realizuje tam wszystko to, o czym dziś się mówi pod hasłem reprezentacji, zadając zarazem kłam tezie b. popularnej zarówno wśród jej zwolenników, jak i najgorętszych, jawnie seksistowskich i rasistowskich, przeciwników - że odbiorca potrzebuje postaci, z którą dzieli maksimum cech. Nie da się bowiem ukryć, że komiksy były w owych czasach adresowane głównie do nastoletnich chłopaków, tymczasem Kitty jest - jak wiemy - dziewczyną... co nie przeszkadza czytelnikowi dowolnej płci, i w dowolnym wieku, wczuć się w jej sytuację. Następnie, już na etapie współpracy z Romitą, Claremont każe dorastającej pannie Pryde zmierzyć się z jej żydowskim, wschodnioeuropejskim, dziedzictwem. I - ponownie - nie trzeba być Żydem, czy nawet innym potomkiem ofiar hitlerowców, by empatyzować z nią.
Wróćmy jednak do "Sagi...". Jednym z kluczowych czynników heroicznej inicjacji Kitty jest tam jej babska przyjaźń ze Storm. Być może późniejsza Shadowcat nie byłaby tak dzielna, gdyby nie chęć ratowania szybko polubionej Ororo. I znów nie trzeba takiej przyjaźni doświadczyć, by to zrozumieć. (Nawiasem: Storm jest silną czarnoskórą postacią kobiecą, i nie słyszałem by ktokolwiek ją hejtował, przeciwnie, jest bodaj najpopularniejszą amerykańską superbohaterką, lubianą bardziej niż Wonder Woman. Skoro o niej mowa... Claremont, z Windsor-Smithem dla odmiany, b. przeczołguje ją psychologicznie w "LifeDeath", fundując nam zarazem jej love story z Forge'm, postacią też różnorodną - Czejenem - teraz zwykle pisze się: Szejenem - i inwalidą wojennym, który odzyskał sprawność dzięki cyborgizacji. I po raz kolejny - odmienność koloru skóry, kulturowego backgroundu ani doświadczeń - nikt z nas nie walczył w Wietnamie, a tym bardziej nie ma, ani nie stracił, supermocy - nie stanowi przeszkody by wczuć się w nich.)
Albo taki run Wild C.A.T.s Alana Moore'a*... Ktoś może narzekać, że Mistrz poszedł w komercję, i trochę racji będzie mieć, bo konwencja jest tam jednak rozrywkowa, ale wątek kosmiczny, czy też kherański, to modne dziś subwertowanie oczekiwań (czytelnika, niekoniecznie Jima Lee, bo on dał Moore'owi swoje błogosławieństwo, i z nim przy tworzeniu tego podcyklu współpracował), tyle, że w b. dobrym wydaniu. Bohaterowie - owszem, witani jak herosi na ojczystym globie (swoim czy też przodków) - rychło dowiadują się, że wojna z Daemonitami stanowiąca sedno ich życia dawno się w skali międzygwiezdnej zakończyła, że ich starcia z siłami Helsponta to nieistotne potyczki oddziałów, które los rzucił z dala od głównej linii frontu. Potem natomiast - nieco wolniej - odkrywają, że wymarzony dom to, mimo swoich powabów, zakłamane, opresyjne, kastowe i rasistowskie społeczeństwo. Nie jest przypadkiem, choć stanowi pogranie dość grube, że pierwsza doświadcza tego na własnej skórze czarnoskóra, choć nie dlatego, a jako potomkini Daemonity, w getcie umieszczona, Voodoo, a na samym końcu usadzony na szczycie społecznej drabiny Emp, ale z czasem dociera do wszystkich, że niesprawiedliwe społeczeństwo daje się we znaki nawet uprzywilejowanym, i jest symboliczne, że to właśnie ów lord w finale dobitnie, a gorzko, stwierdza, że nie ma już ojczyzny.
Przy czym b. mądre jest wrzucenie w świat chcący ich podzielić sztucznymi barierami postaci, które zdążyła już połączyć przyjaźń i braterstwo broni. Dzięki temu wspomniana sztuczność ostrzej wychodzi na jaw. Jeszcze mądrzejsze jest pokazanie, iż świat ów, choć niesprawiedliwy, ma też i swoje... plusy - kłaniają się jednoznacznie pozytywne, odbiegające od przeżyć kolegów, doświadczenia Warblade'a. Dodaje to całości zrównoważonego zniuansowania, powoduje, że nie zmienia się ona w agitkę.
A najmądrzejsze - zrównoważenie wątku kherańskiego ziemskim wątkiem T.A.O. Postać owa, co do genezy "kuzyn" M.O.D.O.K.-a, , charakterologicznie bardziej GOLEM-a XIV z Doctorem Manhattanem, a jeszcze bardziej Odd Johna z Calderem, to - mimo kompletnie ludzkiego ciała - przenikliwy nadumysł, bystry krytyk ludzkości, jej ograniczeń i wad, a zarazem ogarnięty obsesją powiększania swojej potęgi fanatyk, który odrzucając wady, odrzuca też zalety człowieczeństwa (na które jest najwidoczniej ślepy) i wyrasta na potwora.
Tak to potępienie społecznego zła kontrapunktowane jest potępieniem nie oglądającego się na nic rewolucjonizmu, który wylewa dziecko z kąpielą. A przeciwieństwa się spotykają, bo jego jednostkowe poczucie wyższości okazuje się dziwnie pokrewne zbiorowemu elityzmowi Kherubimów.
* Trochę o nim:
https://www.tor.com/2012/06/25/the-great-alan-moore-reread-wildcats/
I na koniec kilka zdań o morrisonowych The Invisibles. Autor splata tam umiejętnie polityczny anarchizm, okultystyczną magię chaosu i wątki queerowe (kłania się Lord Fanny, dziewczyna o ksywie Boy, Jolly Roger, i nie tylko) w jedną ideologię wyzwolenia z ograniczeń, skutecznie budząc w czytelniku sympatię do bohaterów, ale zarazem nie unikając pokazywania ciemniejszych stron ich charakterów i działalności. Są dobrzy, bo to z czym walczą jest znacznie gorsze, nie dlatego, by byli aniołkami. Reprezentują sobą najszerzej pojętą, ukazaną bez szczególnych upiększeń, wolność z jej blaskami i cieniami. A z czasem ewoluują, odwracając się od swoich pozawymiarowych mocodawców (których niewiele dzieli od ich wrogów), dojrzewając etycznie, i odrzucając ze wstrętem swoje dawne, brutalne, metody. (Chaotyczność i barwność broni ich przed monomanią w stylu T.A.O., nawet monomanią na tle chaosu.)
ps. Będzie to offtop: do powyższego wygrzebywania głębszych znaczeń zachęciła mnie w pewnym stopniu lektura poświęconych analizie twórczości Le Guin szufladowych tekstów Aldony Kobus:
http://szuflada.net/tag/ursula-k-le-guin/
I jeszcze subiektywny ranking superpań:
Best female superheroes of all time
25. Witchblade
24. Jane Foster
23. Faith
22. Jessica Jones
21. Wasp
20. Rocket
19. Vixen
18. Jean Grey
17. Kitty Pryde
16. Monica Rambeau
15. Kamala Khan
14. Black Canary
13. Sailor Moon
12. Scarlet Witch
11. Raven
10. Catwoman
9. Captain Marvel
8. She-Hulk
7. Supergirl
6. Harley Quinn
5. Invisible Woman
4. Black Widow
3. Batgirl
2. Storm
1. Wonder Woman
https://www.gamesradar.com/best-female-superheroes/
Nadal twierdzę, że Marvel ma lepsze universum 😉 Ale to ja jestem fanką marvela, zwłaszcza MCU 🙂
Zgodzę się z tym bez wahania (choć mógłbym się zastanawiać czy - jeśli chodzi o komiksy - bardziej ma, czy może bardziej miał*), acz DC nadrabia znakomitymi wszechświatami alternatywnymi, od poważnych światów Watchmen i DKR, przez mroczno-szalone Vertigo, po - nabyte - uniwersum Wildstorm, czerpiące z bardziej rozrywkowej strony MU.
* Co mówię mimo sympatii do Kamali Khan, Milesa Moralesa i nowego Novy.