Forum Fantastyka Star Trek Star Trek: The Next Generation – 30 lat później

Star Trek: The Next Generation – 30 lat później

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 110 total)
  • Author
    Posts
  • Smok Eustachy
    Participant
    #240929

    Red Letter Media o TNG

    sezon1.
    jeszcze nie widziałem

    Q__
    Participant
    #240930

    Trochę zmaleli w moich oczach, bo wyglądają na wyznawców stereotypowej "mądrości", że pierwszy sezon TNG był zły. A przecież zawierając słabsze odcinki, zawierał i całkiem mocne ("Conspiracy", "11001001", "Home Soil", "The Big Goodbye", "The Neutral Zone"*), poza tym (jak się dawno temu zgodziliśmy z Mavem na ST.pl) traktował swoje obowiązki futurologizowania i bycia SF serio poważniej niż (bardziej wygładzone) późne TNG ery Pillera i Bermana. Zaś zjechany przez nich "Encounter..." to - IMHO - jeden z lepszych epizodów (i najlepszych pilotów) Treka.

    * * Przy czym warto odnotować, że tylko w dwu z w/w pozaziemskie humanoidy (dyżurnych Worfa i Troi nie liczymy) odgrywają istotniejszą fabularnie rolę, a i tam dałoby się je bez trudu zastąpić niehumanoidami. Tak, najwidoczniej G.R. chciał od nich odchodzić, robiąc miejsce dla Obcości bardziej przekonującej.

    Smok Eustachy
    Participant
    #240931

    Można ich zelżyć w komciach i na fejsbuniu

    Q__
    Participant
    #240933

    Można... jak się ma adekwatne konta...

    Smok Eustachy
    Participant
    #240934

    Już po nich jadą:

    Ah yes, I love it when Jay suffers behind the camera because of two middle-aged drunks talking about nerd shit.

    Q__
    Participant
    #240936

    Eee, to to czepialstwo dla czepialstwa... Gdzie merytoryczna polemika?

    USS Bij
    Participant
    #240937

    To nie merytoryczna polemika - albo i jakakolwiek polemika - tylko memowanie wte i wewte. Spójrz na komentarze na yt - kopy tego samego ad nauseam, pod każdym filmikiem. Praktycznie dałem sobie z nimi spokój w pewnym momencie z tego powodu: feed na yt po obejrzeniu czegokolwiek od RLM zmienia się w gnijące wysypisko śmieci.

    Q__
    Participant
    #240951

    Tymczasem powtórzyłem sobie epizod "Datalore". Cóż, zasadniczo jest to kawałek niezłej, prawie hard, SF, zredukowanej jednak do dość prostego kryminału, czy też akcyjniaka. Aktorstwo odtwórcówv głównych ról bywa jeszcze drewniane (ten pokrzykujący Picard 😛 ), ale Spiner błyszczy w podwójnej roli Daty i Lore'a, minimalistycznymi środkami oddając bogactwo różnic między nimi. Fabuła jest nieskomplikowana i (zbyt) szybko gna do przodu, wszakże pada gdzieś tam parę ważkich pytań (czy to z ust bohaterów, czy niewerbalnie, wynikając ze spinerowej dwoistości), które niestety nie doczekują się rozwinięcia. Plan Lore'a wydaje się pretekstowy (i nieszczególnie przekonujący), niemniej puszczenie go w ruch pozwala na introdukcję kolejnego niehumanoidalnego Rozumu o malowniczych kształtach. (Przy czym podoba mi się inteligencja z jaką bliźniak Daty ten plan realizuje, nieporadność Łysego i jego załogi - acz niby uzasadniona intelektualną przewagą przeciwnika - nieco mniej.) Genialna intuicja Łosia superktosia 😉 pozwalająca mu przejrzeć działania złego androida może znów zirytować wielu z Was, trudno jednak zaprzeczyć, że wątek ludzkich przeczuć i ich znaczenia pasuje do odcinka, którego jednym z głównych tematów jest człowieczeństwo. Aluzje do Asimova i jego teorii mózgu pozytronowego jeden doceni (bo zawsze hołd dla klasyki), drugiego one zirytują, bo teoria ta nie ma w sumie (naukowego) sensu. Podobnie z wzmianką o żywieniu się przez Crystalline Entity siłą życiową - jest dość lakoniczna by nie zepsuć zbytnio całości, i wpisuje się w tradycje Trekowego witalizmu sięgającą gdzieś od "The Lorelai Signal" do Beyond, ale to zła tradycja, czerpiąca z przestarzałych, alchemicznych, paradygmatów. Co powiedziawszy muszę przyznać, że choć - jak widać - mam do niego stosunek wysoce ambiwalentny - oglądało mi się tego reprezentanta wczesnego TNG znacznie lepiej niż Discovery, Picarda, czy sporo odcinków Mando, w przeciwieństwie do nich jest to bowiem obrazek z przyszłości, w którego futurologiczną wiarygodność od biedy - tj. przymykając oko na wyliczone elementy wątpliwe - byłbym w stanie uwierzyć. Mogący, gdyby go nieco rozbudować i kilka lat wcześniej nakręcić 😉 , robić za drugoligowy, ale solidny film fantastycznonaukowy z lat '70. I jeszcze jedno: widać tam klasyczny roddeberry'owski styl, bijący też z TOS-u i wczesnej AND.

    ps. Inni o w/w epizodzie:
    https://www.ex-astris-scientia.org/episodes/tng1.htm#datalore
    https://www.jammersreviews.com/st-tng/s1/datalore.php
    http://kethinov.com/startrekepisodes.php?series=2&season=1&epnumber=13
    http://dauntlessmedia.net/startrek/tng/season-1/
    https://www.trektoday.com/reviews/tng/datalore.shtml
    https://www.douxreviews.com/2014/09/star-trek-next-generation-datalore.html
    http://trekkies-log.blogspot.com/2019/01/datalore.html

    kaimada
    Participant
    #240955

    Ten pierwszy sezon TNG jest szalenie nierówny, ale lepszy niż się o nim mówi.

    Ja jestem w szoku po ponownym obejrzeniu pierwszego sezonu DS9. Ostatni raz oglądałem go w 2017, teraz było to moje piąte pełne obejrzenie wszystkich odcinków. W 2017 pokazywałem DS9 żonie która do Treka nie była w 100% jeszcze przekonana i pamiętając że ludzie narzekają na pierwszy sezon, obejrzeliśmy tylko kluczowe odcinki.

    Tymczasem to naprawdę dobry sezon Treka, gorszy od drugiego, ale z według mnie lepszy od wszystkiego co powstało w XXI wieku jako ST.

    I tylko mój trzyletni syn cały czas prosi żebym puścił mu "jego Star Treka z dziadzią i statkiem". Jak widać nawet trzyletni fan potrzebuje Picarda i Enterprise'a do szczęścia. 😉

    Q__
    Participant
    #240957

    Ten pierwszy sezon TNG jest szalenie nierówny

    Tu pełna zgoda, bo poza epizodami dobrymi, czy tylko znośnymi (jak ten, o którym w poprzednim poście wspominałem), zawiera i trudne do oglądania. Pytanie tylko czy istnieje sezon ST wolny od podobnych wpadek...?

    Tymczasem to naprawdę dobry sezon Treka

    No, ba! Jak może być zły sezon zawierający "Duet"? 😉

    A tak w ogóle witaj w gronie doceniających pierwsze, Trekowe, sezony... 🙂

    gorszy od drugiego

    Drugi ma więcej fajnych odcinków*, fakt.

    * Choć nie wiem czy cokolwiek na poziomie "Duetu" (bo to jednak arcydzieło jest)...

    Q__
    Participant
    #242178

    Rowan J Coleman broni Łosia, twierdząc, że to całkiem udana postać:
    https://www.youtube.com/watch?v=1kDb26QG7cY

    Q__
    Participant
    #245769

    Ponieważ, poza IDIC, dołączyła do nas również - jak pokazuje lista aktywnych Userów - Fraa, sięgnąłem powtórkowo po Trekkie's Log, i gdy czytałem - z perspektywy czasu wciąż tak samo interesujące - recenzje wczesnego TNG, uderzyło mnie jak wiele przytoczonych na ich końcu cytatów z odcinków jest subtelnie, inteligentnie, w kompletnie niewymuszony sposób, zabawnych, co dokumentnie gryzie się ze stereotypem sztywnego zkijemwzadkowego serialu (a jednocześnie pokazuje b. wyraźnie skąd - bez podobnej finezji jednak, przynajmniej zazwyczaj, czerpały ORV i LD).

    Nawiasem: chętnie bym zobaczył jak fluor, Pleiades i Fraa dyskutują na forum o tytułowej produkcji 😉 .

    Pleiades
    Participant
    #246741

    Nawiasem: chętnie bym zobaczył jak fluor, Pleiades i Fraa dyskutują na forum o tytułowej produkcji

    Tymczasem powtórzyłem sobie epizod "Datalore".

    Dobra, czuję się wywołana do odpowiedzi, więc sobie podyskutować możemy 🙂
    O "Datalore" już pisałam w burakach. Podstawową wadą tego odcinka jest, że wszyscy stracili szare komórki oprócz Wesleya 😉

    Cóż, zasadniczo jest to kawałek niezłej, prawie hard, SF, zredukowanej jednak do dość prostego kryminału, czy też akcyjniaka

    Akcyjniak jest, o konstrukcji cepa...

    Aktorstwo odtwórcówv głównych ról bywa jeszcze drewniane (ten pokrzykujący Picard 😛 )

    No chyba żartujesz? Patrick Stewart, ten znakomity brytyjski aktor, drewniany? Może odnosisz takie wrażenie, bo jego styl gry (a jest aktorem szekspirowskim) nie pasuje trochę do standardów hamerykańskich? Ja w każdym razie nie odczułam, aby z jego grą aktorską było coś nie tak.
    A może to po prostu Picard, nie znający jeszcze swojej załogi, bo dopiero niedawno ją poznał, jest sztywnym służbistą i dlatego drewnianie się zachowuje?

    ale Spiner błyszczy w podwójnej roli Daty i Lore'a, minimalistycznymi środkami oddając bogactwo różnic między nimi.

    Tu się w pełni zgodzę; jeszcze lepszy popis dał w odcinku "Brothers" (chyba moim ukochanym z całego TNG), gdzie zagrał trzy postacie. Zresztą w "The Schizoid Man" też był rewelacyjny.

    wszakże pada gdzieś tam parę ważkich pytań

    Bardziej mi się wydaje, że ten odcinek był pretekstem, aby trochę wyjaśnić przeszłość Daty. I pod tym względem się sprawdza.

    Plan Lore'a wydaje się pretekstowy (i nieszczególnie przekonujący)

    Właściwie jaki to był plan, bo nawet tego skapować nie mogłam za bardzo?
    Jeszcze nie doszedł do etapu gdzie chce zniszczyć wszystkie organiczne istoty w galaktyce, ten odcinek zdaje się nam mówić, że jest zły, bo po prostu... jest zły (co jest zresztą wierutną bzdurą), żadnej motywacji, głębszych analiz... No chyba że się po prostu wściekł na to, jak bardzo przedmiotowo był traktowany przez załogę Entka...

    niemniej puszczenie go w ruch pozwala na introdukcję kolejnego niehumanoidalnego Rozumu o malowniczych kształtach

    Zawsze miałam słabość do kosmozoanów, a ta istota wszakże jest piękna, zwłaszcza w wersji remastered.

    nieporadność Łysego i jego załogi - acz niby uzasadniona intelektualną przewagą przeciwnika - nieco mniej

    Mózgi im się zawiesiły, i to jest tak głupie, że aż na swój sposób urocze 😛 Ale buraczane bardzo.
    Przynajmniej chociaż ktoś ze scenarzystów poszedł po rozum do głowy i wykreślił Troi z tego odcinka.

    Genialna intuicja Łosia superktosia 😉 pozwalająca mu przejrzeć działania złego androida może znów zirytować wielu z Was,

    No właśnie to jest najbardziej irytujące i aż się nie dziwię, że tyle osób postać Wesleya nienawidzi. Chociaż trzeba przyznać, że w tym "superktosiu" byli konsekwentni i w wielu odcinkach Wesley błyskał i rozwiązywał problemy. Albo je też na załogę sprowadzał 😉

    Podobnie z wzmianką o żywieniu się przez Crystalline Entity siłą życiową - jest dość lakoniczna by nie zepsuć zbytnio całości,

    A ja do tego akurat nic nie mam. Nietrudno mi wyobrazić sobie takiego Branchera, który szuka żywych światów, by się nimi pożywić. W końcu z czegoś tę energię w kosmosie musi czerpać...

    Co powiedziawszy muszę przyznać, że choć - jak widać - mam do niego stosunek wysoce ambiwalentny - oglądało mi się tego reprezentanta wczesnego TNG znacznie lepiej niż Discovery, PicardaCo powiedziawszy muszę przyznać, że choć - jak widać - mam do niego stosunek wysoce ambiwalentny - oglądało mi się tego reprezentanta wczesnego TNG znacznie lepiej niż Discovery, Picarda

    Właśnie się zaksztusiłam kawą... Naprawdę uważasz, że "Datalore" ogląda się lepiej od Discovery i Picarda?? No nie... Picard w szczególności jest o wiele lepszy.

    I jeszcze jedno: widać tam klasyczny roddeberry'owski styl, bijący też z TOS-u i wczesnej AND.

    Tak, jest bardzo w stylu Roddenberry'ego. Przez Wesleya zapewne XD

    ps. Inni o w/w epizodzie:

    Zaraz sobie poczytam.
    Z tego co pamiętam, mój ulubiony recenzent Lorerunner nieco zjechał ten odcinek 😉

    Ten pierwszy sezon TNG jest szalenie nierówny, ale lepszy niż się o nim mówi.

    Ja nie wiem, co jest w nim fajnego. Jest średnio-średni, ma wiele naprawdę tragicznych odcinków, trochę lepiej robi się pod koniec. "Conspiracy" zapadł mi w szczególności w pamięci, jako horror klasy B 🙂

    I tylko mój trzyletni syn cały czas prosi żebym puścił mu "jego Star Treka z dziadzią i statkiem". Jak widać nawet trzyletni fan potrzebuje Picarda i Enterprise'a do szczęścia. 😉

    Ale to jest urocze 🙂 Ja moich dzieci nigdy na Treka nie namówię...

    Rowan J Coleman broni Łosia, twierdząc, że to całkiem udana postać:

    Ja uważam że jest udany i będę bronić Wesleya, miał dużo fajnych odcinków (uwielbiam go w "Pen Pals" i był też naprawdę dobry w "First Duty")

    A swoją drogą, może i na tym forum wstawić te kilka moich recek odcinków TNG, które niegdyś popełniłam?

    • This reply was modified 2 years ago by Pleiades.
    Q__
    Participant
    #246744

    No chyba żartujesz? Patrick Stewart, ten znakomity brytyjski aktor, drewniany? Może odnosisz takie wrażenie, bo jego styl gry (a jest aktorem szekspirowskim) nie pasuje trochę do standardów hamerykańskich?

    Mam wrażenie, że - z całym dla niego zasłużonym szacunkiem - nie wdrożył się jeszcze na tym etapie do roli Picarda (której to postaci zresztą, choć świetnie ją odgrywał, nigdy do końca nie zrozumiał, czy też zrozumieć nie chciał - dowodem wkład kreatywny jaki wniósł w FC-NEM i PIC).

    Mózgi im się zawiesiły, i to jest tak głupie, że aż na swój sposób urocze 😛 Ale buraczane bardzo.

    Nie, to całkiem sensowne na planie ideowym (genialna maszyna kontra wybitni, ale jednak ludzie) natomiast nieudolnie pokazane. Ot, jakby do spisania tej karty z historii GF posadzono jakiegoś małego Jasia, który tak by sfabularyzował znane z dziennikowych streszczeń fakty.

    Naprawdę uważasz, że "Datalore" ogląda się lepiej od Discovery i Picarda??

    Mnie się faktycznie lepiej oglądało, bo przedstawiał obrazek z przyszłości, w który - po relatywnie drobnych poprawkach - mógłbym (przynajmniej w czasie jego powstania) od biedy uwierzyć. (Zresztą mam słabość do klasycznej SF.) Tymczasem DISCO i PIC to bajeczki, bezsensowne technologicznie, naznaczone współczesnym blockbusteryzmem, a więc takie, które trudno traktować serio. (PIC w dodatku, teoretycznie bazując na wizji G.R. potrafi stawiać ją na głowie.)

    nie wiem, co jest w nim fajnego.

    Pomijając samą wizję przyszłości i patenty technologiczne? I wspomniane "Conspiracy"? Choćby pilot - "Encounter at Farpoint", "The Neutral Zone", matka (czy też ojciec) wszystkich odcinków holodeckowych - "The Big Goodbye", (uważany często za pierwszy Wielki epizod TNG) "11001001", ciekawy egzobiologicznie (i dowcipną nazwą podsumowujący nasz gatunek) "Home Soil", pozytywnie melodramatyczny "We'll Always Have Paris". Przy czym by docenić wczesne TNG dobrze być miłośnikiem/miłośniczką fantastyki naukowej w wydaniu hard, a więc bazującej na Pomysłach, ideach, próbach modelowania przyszłości (czy Obcości), a nie na efektowności fabuł.

    "Conspiracy" zapadł mi w szczególności w pamięci, jako horror klasy B 🙂

    Ale jak znakomicie nakręcony. Zresztą klasy A jest ich może z 5. "Lśnienie", "The Haunting", co tam jeszcze...?

    Pleiades
    Participant
    #246747

    Mam wrażenie, że - z całym dla niego zasłużonym szacunkiem - nie wdrożył się jeszcze na tym etapie do roli Picarda (której to postaci zresztą, choć świetnie ją odgrywał, nigdy do końca nie zrozumiał, czy też zrozumieć nie chciał - dowodem wkład kreatywny jaki wniósł w FC-NEM i PIC).

    Ja Picarda jako postać postrzegam inaczej. Jako dobrze zrealizowany i fenomenalnie zagrany jeden z najlepszych kapitanów Floty.
    Co było nie tak z Picardem w FC? Świetny film, zresztą mój ulubiony. NEM i INS nie za bardzo lubię, widziałam może z dwa razy, to się nie wypowiem.
    Picard w PIC był wg mnie tym starym dobrym Picardem z czasów TNG <3

    Nie, to całkiem sensowne na planie ideowym (genialna maszyna kontra wybitni, ale jednak ludzie) natomiast nieudolnie pokazane. Ot, jakby do spisania tej karty z historii GF posadzono jakiegoś małego Jasia, który tak by sfabularyzował znane z dziennikowych streszczeń fakty.

    No i właśnie wykonanie najbardziej kuleje, chociaż sam wątek, oprócz pokazania przeszłości Daty, jest faktycznie jak z jakichś starych SF lat 70' klasy B...

    Mnie się faktycznie lepiej oglądało, bo przedstawiał obrazek z przyszłości, w który - po relatywnie drobnych poprawkach - mógłbym (przynajmniej w czasie jego powstania) od biedy uwierzyć. (Zresztą mam słabość do klasycznej SF.)

    W sumie jak ten epizod oglądałam mając 20-ileśtam lat, to też mi się lepiej go oglądało. Teraz, robiąc niedawno rewatcha wydaje mi się bardziej niestrawny niż pierwotnie.

    Tymczasem DISCO i PIC to bajeczki, bezsensowne technologicznie, naznaczone współczesnym blockbusteryzmem, a więc takie, które trudno traktować serio. (PIC w dodatku, teoretycznie bazując na wizji G.R. potrafi stawiać ją na głowie.)

    Sama nie wiem. Mnie się tam nawet Disco oglądało lepiej niż "Datalore", a przynajmniej pierwszy sezon (bo z drugiego już mało kapowałam ;)) PIC oglądało mi się świetnie i pewnie niedługo zrobię rewatcha.

    Pomijając samą wizję przyszłości i patenty technologiczne?

    No dobrze, przyznaję, że szok technologiczny był i pięknie to wszystko wyglądało. TNG nawet się za bardzo nie zestarzał 🙂

    I wspomniane "Conspiracy"?

    Conspiracy mi się podobało, jak byłam dzieckiem, potem jeszcze bardziej jak zobaczyłam nieocenzurowaną wersję XD Ale to jest dość tani horrorek, tak naprawdę. Taki "Alien" dla ubogich.

    Choćby pilot - "Encounter at Farpoint"

    Trochę meh, jakieś takie płytkie postaci, jeszcze się aktorzy nie rozkręcili, ci jednoodcinkowi byli kiepscy...

    "The Neutral Zone"

    Nie lubię tego epizodu. Ja wiem, że Romulanie, etc, ale ci ludzie z przeszłości są okropnie irytujący i psują całą zabawę.
    Zresztą to już prawie drugi sezon, więc i jakość skryptu trochę podskoczyła.

    matka (czy też ojciec) wszystkich odcinków holodeckowych - "The Big Goodbye", (uważany często za pierwszy Wielki epizod TNG)

    A tego bardzo lubię, a zwłaszcza z powodu Daty, był tak śliczny w tym epizodzie, że aż mi oko zbielało z zachwytu <3

    "11001001"

    Nie powiem, ciekawy. Widzimy wspaniałą bazę kosmiczną i poznajemy bardzo ciekawą rasę humanoidów.

    "Home Soil"

    Ciekawy, chociaż o podobnych formach życia było potem kilka lepszych odcinków, np. mój o wiele bardziej lubiany "Evolution". Niemniej jednak intryga w tym epizodzie wyszła zacnie.

    "We'll Always Have Paris"

    Uwielbiam pętle czasowe, więc jakiś-tam sentyment do tego odcinka mam.

    Przy czym by docenić wczesne TNG dobrze być miłośnikiem/miłośniczką fantastyki naukowej w wydaniu hard

    Powiem w skrócie - nie jestem.
    Ale wymienione wyżej epizody oglądało się przyjemnie. I CO WIĘCEJ są o niebo lepsze od "Datalore", bo przynajmniej mają logiczną fabułę 😛
    Wymienione również epizody są jednak, jeśli brać pod uwagę całe TNG, raczej dość kiepskie. Dlatego napisałam, że pierwszy sezon jest średnio-średni. Powracam do niego z sentymentu zazwyczaj.

    Przy okazji: ranking epizodów http://www.letswatchstartrek.com/tng-episode-guide/ ma większość w/w odcinków zaznaczone jako "skippable". Różne są gusta i guściki...

    Ale jak znakomicie nakręcony. Zresztą klasy A jest ich może z 5. "Lśnienie", "The Haunting", co tam jeszcze...?

    O, ciekawe że akurat w tym Twoim rankingu znalazł się "The Haunting" 🙂 Myślałam, że bardziej w klasyki pójdziesz z przykładami 🙂 Ja ten film bardzo lubię, byłam w kinie, miałam potem na VHS, muszę sobie kiedyś sprawić na DVD albo BD.
    W "Conspiracy" mocna była muzyka. Taka "nawiedzona" 😀

    • This reply was modified 2 years ago by Pleiades.
Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 110 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram