Forum › Fantastyka › Star Trek › Star Trek: Lower Decks
Czas jakiś temu CBS zapowiedział animację ST zatytułowaną Lower Decks:
http://www.startrek.com/article/new-trek-animated-series-announced
Jej producentem ma być Mike McMahan - współtwórca "Ricka & Morty'ego", scenarzysta Shorta "The Escape Artist" i - co najważniejsze - autor prześmiewczego "ósmego sezonu TNG", który zrodził się na Twitterze:
https://twitter.com/tng_s8
A z czasem doczekał również formy książki:
http://trekclivos79.blogspot.com/2016/01/how-world-was-warped.html
Portret rodzinny 😉 bohaterów serii:
chorąży Tendi, chorąży Rutherford, chorąży Mariner, chorąży Boimler, porucznik Shaxs, kapitan Freeman, komandor Ransom, doktor T’Ana.
I garść informacji o nich:
http://blog.trekcore.com/2019/07/first-look-at-star-trek-lower-decks-character-artwork/
https://trekmovie.com/2019/08/06/stlv19-star-trek-lower-decks-panel-talks-second-contacts-cleaning-holodecks-and-canon/
Wygląda na to, że McMahan, stary fan w końcu (kto nie wierzy, niech zajrzy na kanał YT TrekYards 😉 ), zażartował sobie z Kurtzmana:
😀
Trochę o tym czego (i kogo 😉 ) spodziewać się w najbliższym czasie w Lower Decks (a spodziewać się należy m.in. powrotu w rolach głosowych b. znanych trekowych aktorów, w tym Johna de Lancie w roli mojego imiennika 😉 - Q):
https://www.startrek.com/news/watch-this-season-on-star-trek-lower-decks
https://www.startrek.com/videos/star-trek-day-2020-watch-out-for-these-guest-stars-on-star-trek-lower-decks
Bernd Schneider zrecenzował cały 1 sezon Lower Decks:
https://www.ex-astris-scientia.org/episodes/low1.htm
po czym - niestety - z tego co pisze na swojej stronie, uległ jakiemuś wypadkowi czy coś takiego.
PS. Odnoszę wrażenie, że on te recenzje pisał na bieżąco jak serial leciał, a opublikował zbiorczo w momencie, gdy stał się legalnie dostępny w streamingu. 🙂
Bernd Schneider zrecenzował cały 1 sezon Lower Decks
Widziałem, widziałem 😉 . Warto odnotować, że wyłamał się z chóru, czyli najbardziej chwali (mający na IMDB ocenę raptem 7,7) odcinek "Cupid's Errant Arrow", nie - finał sezonu. Ciekawe co najbardziej go tam uwiodło? TNG-owski, jak pisze, B-plot, nawiązania do "infiltracyjnych" odcinków, podana na wesoło paranoidalna spiskowość, czy fakt, że tym razem i Beckett się ośmiesza (nie tylko Brad)? A może wszystko na raz?
niestety - z tego co pisze na swojej stronie, uległ jakiemuś wypadkowi czy coś takiego
I to wiem. Nawet zdrowia mu w commentach życzyłem.
Odnoszę wrażenie, że on te recenzje pisał na bieżąco jak serial leciał, a opublikował zbiorczo w momencie, gdy stał się legalnie dostępny w streamingu. 🙂
Możliwe, bo b. szybko się pojawiły 😉 .
wyłamał się z chóru, czyli najbardziej chwali (mający na IMDB ocenę raptem 7,7) odcinek "Cupid's Errant Arrow", nie - finał sezonu
Zauważyłem, acz zdanie co do najgorszego odcinka mam identyczne jak on - Veritas to faktycznie niewypał. Ale już bardzo surowej oceny Envoys nie pojmuję - dla mnie to odcinek z podium sezonu, w najgorszym razie o podium się ocierający. 🙂
Możliwe, bo b. szybko się pojawiły
To raz, a dwa - w publikowanych wcześniej recenzjach 3 sezonu DISCO zdarzały mu się jakieś porównania czy odwołania do Lower Decks. Czyli oficjalnie mówił, że nie ogląda, a po cichu oglądał. 🙂
Ale już bardzo surowej oceny Envoys nie pojmuję
Też jej nie rozumiem. Akcja gnała do przodu jak poje... yyy... szalona, ale dużo fajnych scenek przyniosła. A finał to był - przesłaniowo - klasyczny Trek. Stanowczo wolałem od pochwały cwaniactwa w następnym ("Temporal Edict").
Co ciekawe jednak publiczność z IMDB też dla w/w odcinka niezbyt łaskawa.
Obejrzałem Lower Decks dwa razy.
Moja żona twierdzi że to najlepszy Star Trek XXI wieku. Czyli lepszy od wszelkich filmów,.od Discovery, Picarda i Enterprise'a, a nawet końcówki Voyagera.
I kurczę zastanawiam się czy się z tym nie zgodzić ... Bo naprawdę kupuję wszystkie odcinki LD i konwencję i bohaterów.
Btw - startrek.pl upadło tym razem już na amen? Powrotu nie będzie?
Obejrzałem Lower Decks dwa razy.
Ja też wszystkie odcinki widziałem już 2 razy, co lepsze nawet 3. I teraz porównajmy z DSC, które w pewnym momencie przestałem oglądać w ogóle. 🙂
Moja żona twierdzi że to najlepszy Star Trek XXI wieku
Z ery Kurtzmana na pewno najlepszy. Niech tylko pójdą bardziej w kierunku wyznaczonym przez finał. Mniej głupich żartów, więcej trekowego przesłania, i będę w pełni usatysfakcjonowany.
startrek.pl upadło tym razem już na amen? Powrotu nie będzie?
Ponoć wciąż jest szansa, że będzie. 🙂 Wszystko zależy od Kai'a.
Obejrzałem Lower Decks dwa razy.
+
Ja też wszystkie odcinki widziałem już 2 razy, co lepsze nawet 3.
Cóż, wyłamię się z Waszego chóru, i przyznam, że cokolwiek odpadłem od omawianej produkcji, bo nie szukam w ST nawet najbardziej piętrowych autokomentarzy (zwł. zmieszanych z współczesną niskobudżetową kreskówką), a pewnej wizji człowieczeństwa, której w LD nie dostaję - bohaterowie są (w negatywnym znaczeniu) współcześni (wrzeszczą na siebie, migają się od obowiązków, cwaniaczą, itd.), a przy tym, by było śmieszniej, rażąco niekompetentni (choć serducha po starotrekowemu mają raczej dobre) - oraz gry (filozoficzno-naukowo-politycznych) idei (której tym bardziej nie ma się co w Lower Decks spodziewać).
Moja żona twierdzi że to najlepszy Star Trek XXI wieku. Czyli lepszy od wszelkich filmów,.od Discovery, Picarda i Enterprise'a, a nawet końcówki Voyagera.
I kurczę zastanawiam się czy się z tym nie zgodzić ...
Cóż, pewnie trochę to kwestia kryteriów oceny - patrzymy na średni poziom serialu, czy jego najlepsze odcinki. (Ja stosuję ten drugi system, i twierdzę, że LD nie udało się jednak przeskoczyć najlepszych epizodów późnego VOY i ENT, choć wczesnoENTkowe nudy zjada być może na śniadanie.)
Trochę zaś osobistych preferencji. A na płaszczyźnie gustów - jak wspomniałem - jakoś wciąż nie potrafię przekonać się do tej serii, choć wnętrza i mundury w TNG-owskim stylu, a fabuły przypominają te klasyczne, tylko skrócone, nafaszerowane odniesieniami i humorem, i podkręcone do wariackiego tempa, bo - że się powtórzę - dla mnie Trek to był jednak socrealistyczny 😉 heroizm i etos kosmonauty, a tu protagoniści - choć sympatyczni (i, prawdę mówiąc, wszystkich bez problemu polubiłem) - krzyczą, kombinują, i o własne nogi się potykają (przez co wolę już to nieszczęsne Discovery gdzie ten klasyczny startrekowy heroizm miejscami spod nonsensu wygląda). Choć - przyznam - pakledzkie "Oh, no! It's another Enterprise!" bawi mnie nieodmiennie, ilekroć wrócę do niego myślami.
Btw - startrek.pl upadło tym razem już na amen? Powrotu nie będzie?
Zajrzyj - jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś - na swój tutejszy profil, i do wiadomości. Napisałem Ci co i jak.
Z ery Kurtzmana na pewno najlepszy.
Cóż, niewątpliwie najsprawniej, najspójniej, napisany z nich trzech. I najlepiej wywiązujący się ze swoich obietnic - czyli faktycznie będący tym, jako co jest zapowiadany (w przeciwieństwie do rzekomych adult dram).
Kto jeszcze z nowego phoenixowego zaciągu oglądał ten przecudowny serial? Jest dostępny na Amazonie, z polskim dubbingiem, zresztą znakomitym, tak aktorsko, jak i merytorycznie. Nie wiem, kto pisał po polsku te dialogi, ale nie zauważyłam tam żadnych głupot, żadnych "Klingończyków" ani nic w ten deseń, wyczuwam jakiegoś trekkera 🙂
Obejrzałam LD już 2 razy, przeczytałam dyskusje i na Phoenixie (błogosławiony niech będzie powrót forum w wersji archiwalnej), i tutaj, i naekranie, rozmawiam na Discordzie i wciąż nie mogę otrząsnąć się z zauroczenia tym serialem. Czas w końcu napisać o nim kilka słów i tutaj.
Serial niewątpliwie jest parodią, ale nie obliczoną na wyszydzenie, nie na bezlitosny rechot, tylko na uśmiech, na dobrotliwą kpinę, wskazanie z czułością i serdecznością różnych elementów, na które sami tyle razy narzekaliśmy. Ale każdy z nas na tym samym oddechu dodawał: ale i tak kocham treka mimo tego. I czuć, że twórcy serialu też go kochają. Jak w starym dobrym małżeństwie, gdzie zna się na wylot wszystkie wady drugiej strony, ale przymyka się na nie oko i widzi się, że są one tylko uroczym dodatkiem do wszystkiego, co jest w nim/niej wspaniałe. Ten serial jest w gruncie rzeczy hołdem dla Star Treka.
Ile razy zrzędziliśmy na wyłączające się przy każdej okazji protokoły bezpieczeństwa w holodeku. Ataki Obcych z dzidami. Deusy ex machiny. Opały, z których okręt jest wyciągany przez bohaterów jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, oczywiście poprzedzonym stosownym technobełkotem (Kapitan: Komputer, dajesz. Komputer: daję). Obce formy energii. Nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. Dziwne wypadki z transporterem (już wiemy, gdzie wstydliwie zamieciono ich wstydliwe efekty). I tak dalej, i tak dalej...
Mnie się bardzo podoba pokazanie tych pomijanych w dotychczasowych trekach zwykłych członków załogi, tej drugiej strony medalu, niezbędnej, żeby istniała pierwsza. Nawiasem mówiąc, LD pokazuje, że ci Wielcy też bywali omylni, też popełniali błędy, też mieli swoje wady. Trochę tak, jak w rozmowach doktorantów o Wielkim Profesorze przyłapanym na dłubaniu w nosie (autentyk z moich wspomnień). Bohaterowie w ogóle przypominają mi takich doktorantów, bystrych i ambitnych, ale też młodych, rozbrykanych, rozchichranych i z szalonymi pomysłami. Nieprawdą jest natomiast, że nie mają w sobie żadnego etosu. Najlepiej pokazuje to scena, gdy Mariner i Ransom kłócą się o to, kto ma poświęcić życie dla załogi, zupełnie jak Spock z McCoyem. Tak, kombinują, wpadają na lepsze i gorsze pomysły, czerpią benefity z tych pierwszych i ponoszą konsekwencje tych drugich. Nieprawdą jest również, jakoby byli niekompetentni, to oni w końcu wymyślają te cudownie opakowane w technobełkot pomysły na uratowanie okrętu z opresji. Naprawdę nie trzeba mieć dupościsku, żeby być dobrze zapowiadającym się oficerem. Myślę nawet, że sam Boimler był taką kpiną z tych oficerów z dupościskiem. Też by tak chciał, ale Mariner co i rusz mu wyciąga z tyłka ten pręt od firanek. Ale podoba mi się też, że na końcu to on ją przerobił, nie odwrotnie.
Na Phoenixie rozważaliście jeszcze wkład LD w kanon ST. Otóż uważam, że nie ma żadnego wkładu. To utwór w 100% zależny od reszty ST, bez jego dobrej znajomości nie sposób by było ani zrozumieć, ani docenić treści tego serialu. Ma on raczej status fanfika. Nie chodzi w nim o to, aby wnosić coś nowego, tylko bawić się znanymi motywami. Jacyś obcy z dzidami to nie nowy gatunek, który trzeba wciągnąć do Memory Alpha, tylko beka z obcych z dzidami w TOS czy wczesnym TNG. Kochamy Star Treka z jego obcymi z dzidami, prawda? 🙂
przeczytałam dyskusje i na Phoenixie (błogosławiony niech będzie powrót forum w wersji archiwalnej)
Zlinkuję ją tedy:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=4247
Serial niewątpliwie jest parodią, ale nie obliczoną na wyszydzenie, nie na bezlitosny rechot, tylko na uśmiech, na dobrotliwą kpinę
Prawda, co zresztą łączy go z GQ i z ORV (które jednak jest bardziej serio).
Nieprawdą jest natomiast, że nie mają w sobie żadnego etosu.
Nie powiedziałem, że nie mają (choć robię tu za czołowego krytyka LD). Napisałem przecież: serducha po starotrekowemu mają raczej dobre (i na Phoenixie też coś w podobny deseń). (Samo słówko "dobro" oznacza już jakiś etos.)
Na Phoenixie rozważaliście jeszcze wkład LD w kanon ST.
Zlinkuję i to:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=4375
Przy czym zauważ, że robiliśmy to w konwencji żartu, czyli przyjmując reguły gry tego serialu.
Ma on raczej status fanfika.
Jak w zasadzie wszystko, co powstało po Roddenberry'm (góra - po Bermanie z Bragą), ale - tak - LD obnosi się z nim wyraźniej, i dumniej, niż reszta... Pewnie dlatego, że u jego genezy był - o czym wspominałem - mcmahanowy fanfik TNG (znany dziś jako "Warped"*).
* Skoro serial Ci się podoba - sięgnij i po książkę:
https://www.amazon.com/Warped-Engaging-Never-Aired-Season-Generation/dp/1476779058
ps. Przechodząc do roli dyżurnego zrzędy 😉 ... Powtórzyłem sobie w międzyczasie odcinek "Cupid's Errant Arrow" (często zachwalany i liczony do lepszych). I przypomniałem rozczarowanie po pierwszym obejrzeniu. Nie, nie schematem fabularnym - on był oczywisty już na etapie uchylających rąbka tajemnicy zapowiedzi (zresztą to miłe, że Mariner w sumie tak się tym Boimlerem przejmuje, i chyba jest w nim skrycie, a obsesyjnie, zakochana - jak wiecie shippuję tę parę od początku), ani - też dość oczywistym, po ujawnieniu nieoczywistego (co na plus) fabularnego twistu (ładnie to rozegrali, jak pisał już Dreamweb - zarazem nie miała racji, i nie wyszła na kompletną wariatkę, bo przeczucie, że coś tu nie gra jej nie myliło), zakończeniem (jasne było, że epizodyczna blondynka musi zniknąć z serii, i co ją tak naprawdę pociągało). Raczej tym, że dostaliśmy rozkrzyczano-rozbieganego abramsowatego akcyjniaka (ze sceną forsowania Próżni w skafandrze, świeceniem bielizną i efektowną bójką włącznie) tam, gdzie nastawiałem się raczej na grę zwariowanych teorii spiskowych (czyli "The Voyager Conspiracy" do wysokiej potęgi w parodystycznym sosie)*.
(Retrospekcyjne nawiązanie do ery FC i udających ludzi Obcych potworów z MIB odnotowuję. Dość obojętnie.)
Natomiast podobał mi się B-plot. Pokaz dyplomatycznej sprawności p. kapitan na wesoło (połączony z przytarciem nosa zadzierającej go koleżance), i obśmianiem paru schematów (najlepsza była cywilizacja dwojga egoistycznych bogaczy).
C-plot - pogrążeni w typowo geekowskiej rywalizacji Tendi i Rutherford (co ważne - nie chwiała ich wzajemnymi uczuciami, jakiekolwiek są)... Wiem co chcieli nim powiedzieć (o cieniach eksploracyjnego heroizmu), i było to nawet zabawne... Klimat relacji między bohaterami też Trekowy (trochę w nich Bashira z Dax**, trochę o'brienowo-nogowego knucia z biurkiem Sisko). Ale oficerowie Floty ganiający za sobą skrycie z fazerami i kradnący sprzęt (dlaczego właściwie nie dało się go do woli replikować?)... To pasuje do naszych starych sesji RPG, nie do ekranowego - choćby robionego na wesoło - Treka.
Całościowo: nie powiem, że nieoglądalne (choć tempo i hałaśliwość odrzucają), ale nie widzę też tego zachwalanego przeboju... Raczej odcinek LD jak odcinek LD...***
(I jeszcze jedno - faktycznie wygląda na to, że oni na tych korytarzach sypiają, mieszkają...)
* Ok, dostałem to, ale tylko w pojedynczych, b. krótkich, scenach, i nie było dostatecznie zakręcone, stanowiło prostą wyliczankę motywów z klasycznego ST.
** Nie tylko tam zresztą, w relacjach Beckett z Bradem też to pobrzmiewało.
*** Czyli coś, co oglądam tylko z poczucia fanowskiego obowiązku (czyt. żeby móc o tym z Wami pogadać 😉 ), bo Trek bez nauki, filozofii i patosu to dla mnie nie Trek, a tylko barwna bzdura (co być może nas różni, Wy chyba lubicie i tę jego kiczowatą stronę, ja bym ją bez żalu wyrzucił do kosza).
Jest dostępny na Amazonie, z polskim dubbingiem, zresztą znakomitym, tak aktorsko, jak i merytorycznie
Ooo serio? To ciekawe, a jakąś próbkę tego dubbingu gdzieś można zobaczyć? 🙂
O ile w kreskówkach dubbing jak dobrze zrobiony to akceptuję - o tyle w "aktorskich" firmach zmiana głosów aktorów to dla mnie balansowanie na granicy zbrodni. 🙂
Nie chodzi w nim o to, aby wnosić coś nowego, tylko bawić się znanymi motywami. Jacyś obcy z dzidami to nie nowy gatunek, który trzeba wciągnąć do Memory Alpha, tylko beka z obcych z dzidami w TOS
Powiedz to gościom od Memory Alpha. 🙂
A zresztą, dużo łatwiej do niej wciągnąć nowych obcych z dzidami, niż DISCO Klingonów i tłumaczyć że to ci sami Klingoni tylko trochę inni, albo (mający przecież wrócić wkrótce w swoim własnym serialu) DISCO-wy USS Enterprise i tłumaczyć że to ten sam co w TOS, choć tak naprawdę tylko z nazwy...
Powiedz to gościom od Memory Alpha. 🙂
Jak się mieli nałogowi encyklopedyści na nowy materiał - jaki by nie był - nie rzucić? 😉
A wracając do sprawy kompetencji bohaterów LD... Najlepiej chyba jej stopień pokazują ich charakterystyki w STO 😉 :
https://sto.gamepedia.com/Beckett_Mariner
https://sto.gamepedia.com/Brad_Boimler
https://sto.gamepedia.com/Rutherford
https://sto.gamepedia.com/Tendi