Forum › Fantastyka › Star Trek › Star Trek i dubbing
W tym odcinku tak było w oryginale Domko więc czasami odnoszę wrażenie że sami twórcy nie są konsekwentni w tym co tworzą.
Niestety, lubimy Star Trek, gadamy o nim, ale nie możemy nie zauważyć, że Star Trek jest pełen niekonsekwencji - nawet w takich drobiazgach. Ech... Szkoda.
Niestety, lubimy Star Trek, gadamy o nim, ale nie możemy nie zauważyć, że Star Trek jest pełen niekonsekwencji - nawet w takich drobiazgach. Ech... Szkoda.
To nie jest przecież żadna niekonsekwencja. Komputer w Voyu nie gada klasycznie, jezeli ktos go wczesniej przeprogramuje/przejmie etc. Po za tym wydaje mi sie, ze technologia trekowa jest chyba tak zaawansowana, ze komputer moze sie komunikowac z kazdym zalogowanym nie tylko roznym glosem ale takze i w roznym jezyku ;P
A co z błędami w Voy, np. kilkukrotne zwracanie się do Chorążego Kima, Poruczniku Kim.?To dopiero burak
To dopiero burak
Wyjaśnieniem tej niekonsekwencji może być tylko zmiana tłumacza. Niekonsekwencji, a nie buraka, bo kto powiedział, że 'ensign' to chorąży??
Wyjaśnieniem tej niekonsekwencji może być tylko zmiana tłumacza. Niekonsekwencji, a nie buraka, bo kto powiedział, że 'ensign' to chorąży??
Ensing to właśnie chorązy , porucznik po angielsku jest inaczej .
Stopień Ensign w US Navy ma odpowiednik w polskiej Marynarce Wojennej podporucznik marynarki. Podobnie odpowiednikiem Ensign w US Army i Royal Army jest Second Lieutenant (w polskiej armi: podporucznik).
Chorąży to stopień podoficerski, po angielsku brzmi "Warrant Officer". Nie wiem dlaczego przyjęło się takie tłumaczenie słowa 'ensign'.
Nie wiem dlaczego przyjęło się takie tłumaczenie słowa 'ensign'.
Pewnie dlatego, że ensign znaczy też chorągiew 🙂 Stąd też tłumacze poszli po najmniejszej linii oporu i nie sprawdzili jakie miejsce w hierarchii wojskowej zajmuje ensign a jakie chorąży.
Pewnie dla tego, że ensign znaczy też chorągiew 🙂
Tłumaczenie: ENSIGN N
F CHORĄGIEW; F FLAGA; N ZNAMIĘ; F BANDERA; M CHORĄŻY; M PODPORUCZNIK
po najmniejszej linii oporu
Może chodzi o linię najmniejszego oporu ?? 🙂
Może chodzi o linię najmniejszego oporu ?? 🙂
Istotnie, chodziło o linię najmniejszego oporu 🙂
Jakby się zastanowić nad tym pojęciem, to najmniejsza linia oporu degeneruje się do punktu, czyli przy pójściu po najmniejszej linii oporu mamy do czynienia z atakiem punktowym (coś jak jedno z założeń blitzkriegu), a nie o to chodziło 🙂
Niekonsekwencja to za lekko powiedziane. Jak można do czegoś takiego dopuścić. Dla mnie to po prostu amatorstwo. Albo kim jest chorążym albo porucznikiem a nie na zmianę w zależności kto tłumaczy. Przecież ktoś mógł zwrócić na to uwagę, choćby aktorzy którzy podkładali głos. Jakby się tłumacz częściej zmieniał to mieli byśmy tajkordery i tym podobne? No ale oczywiście to tylko Star Trek więc kto by się tam przejmował.
Tłumaczy musi być sporo bo jeden by rady nie dał, ale powinni mieć ustalone co jak się tłumaczy (nazwy własne, stopnie wojskowe, ulubione powiedzonka postaci itd.). Taki stały zestaw (zapomniałem jak to się profesjonalnie nazywa). I druga ważniejsza rzecz - dobra korekta. Niestety jest to dodatkowy wydatek, z którego często się rezygnuje. Jednak nawet tak procedur nie jest w stanie ustrzec od wszystkich błędów. Moim zdaniem nie ma co narzekać imo Voy był najlepiej "wydanym" serialem sf w polskiej tv.
Dużo rzeczy na plus naprawdę dobra robota, jeden z lepszych dubbingów jakie słyszałem, ciekawa obsada, ale! Można by rzec wszystko extra gdyby nie ten nieszczęsny Kim. Zastanawia mnie postawa podkładających głosy, kto jak kto ale oni przecież musieli zauważyć różnice, dlaczego nie zareagowali.
Ja wątpię, żeby ktokolwiek taką różnice zauważył (czego dowód sami mogliśmy usłyszeć i zobaczyć). A już zupełnie nie wierzę, że zauważyli ją aktorzy podkładający głosy w serialu. Ich rolą jest nauczenie się/odczytanie tekstu w dobry sposób i już. To tłumacz/scenarzysta/reżyser/producent są od dbania o zawartość merytoryczną. A poza tym Voy to nie Szekspir, żeby aktor głeboko się zastanawiał nad jego tekstem. Był chorązy - ok, jest porucznik - też ok. Może mu dali awans? :clever: Poza tym sesje nagraniowe z reguły są dosyć napięte i wtedy nikt nie ma zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad drobnymi zmianami w tekście. Zwłaszcza, że mają one znaczenie głównie dla fanów (czyli dla nas) a nie dla aktorów czy nawet przeciętnego widza, który ogląda akurat ten serial, który mu się trafil po pstryknięciu pilotem...
I tu się nie zgodzę. Podkładanie głosu do 94 odcinków to nie jest tydzień pracy tylko naprawdę spory kawałek czasu. Ci ludzie nie pracują maszynowo odbębnią swoje i idą do domu, trochę siebie w to wkładają. Nie muszą utożsamiać się ze swoją postacią ale chyba są na bieżąco z fabułą i chcąc czy nie chcąc muszą orientować się w akcji. A gdyby to była np. kapitan cały czas ma stopień kapitana a nagle przez trzy odcinki jest komandorem to oczywiste że Ewa Kania zorientowała by się że jest coś nie tak. Przecież Kim nie jest tak mało ważną postacią by bagatelizować taką sprawę.