Wreszcie znalazłem chwilę, by choć jednym okiem obejrzeć ostatni odcinek STD. Skąd ci scenarzyści biorą pomysły nie wiem... Potencjalnie bardzo interesująca postać Airiam nietknięta przez półtora sezonu niespodziewanie otrzymuje odrobinę uwagi, po czym bezceremonialnie (spazmów Burnham chyba nikt już nie traktuje poważnie) zostaje odstrzelona. Zamiast żalu i smutku poczułem rozbawienie... Ponadto, jak się zdaje, byliśmy właśnie świadkami głupoty sezonu. Jak pokonać komputerowy algorytm? Wystarczy zacząć działać niczym idiota, bez ładu i składu. W celu przetestowania tej wiekopomnej teorii proponuję zainstalować pierwszy z brzegu program szachowy i zagrać przeciwko sztucznej inteligencji stosując "strategię na chybił-trafił"... Sztacheta w płocie miewa trafniejsze pomysły. Na szczęście zdarzyło się również kilka chwil szczerej radości, które do pewnego stopnia osłodziły kolejny gorzki zawód. Za każdym razem, gdy Spock pokazywał Burnham środkowy palec ja wznosiłem siarczysty toast na jego cześć. 😀 To dość zaskakujące, ale chyba zaczynam go lubić. 😛 Może by tak brodę zapuścić?...