Forum › Fantastyka › Star Trek › ST Motion Picture - wrazenia
Według mnie całkiem sympatyczny film, trzeba pamiętać jaki musiał w swoich czasach ciężar udźwignąć - powrót oryginalnej obsady po 10 latach. Musiało być trochę przydługich nostalgicznych wstawek i dylematów związanych z aklimatyzacją na odpicowanym Enterprise. Jeżeli chodzi o sam zamysł z V'Gerem to był moim zdaniem genialny, na prawdę zaskoczyły mnie te ostatnie sceny i wyjaśnienie jego pochodzenia (polecam grę Legacy, która w bonusowych filmikach łączy V'Gera z powstaniem Borga - świetna koncepcja). Im bliżej końca filmu tym bardziej mroczny i wkręcający klimat. Obejrzałem z przyjemnością, choć nie miałbym nic przeciwko gdyby kosztem nostalgii i monotonnego brnięcia w nieznane było troszkę więcej akcji 🙂 Ale nie narzekam, przede wszystkim trzeba zrozumieć konwencję tego filmu - to nie action sci-fi tylko mystery/adventure sci-fi 🙂 Przy odpowiednim podejściu filmem można się napawać i rozkoszować, bo na prawdę jest pięknym widowiskiem.
Nie oglądałeś wcześniej TOSa, gdzie był odcinek oparty na pomyśle podobnym jak ten związany z narodzinami V'Gera? ;>
Musiał mi umknąć, nie widziałem wszystkich odcinków. Planuję nadrobić 🙂
Przy odpowiednim podejściu filmem można się napawać i rozkoszować, bo na prawdę jest pięknym widowiskiem.
Otóż to. Ja przez wiele lat nie umiałem powrócić do TMP, dopiero kilka miesięcy temu niemal się zmusiłem do obejrzenia. Chyba musiałem trochę do niego, ja wiem? Dorosnąć? W każdym razie jestem pod wrażeniem tego filmu. Dziś już chyba nie da stworzyć się takiego klimatu. Albo co gorsza, nikomu nie chce się go odtwarzać.
Dziś już chyba nie da stworzyć się takiego klimatu. Albo co gorsza, nikomu nie chce się go odtwarzać.
Klimatu nudy?
Star Trek: The (slow)Motion Picture
Wczoraj, po wielu, wielu latach obejrzałem raz jeszcze TMP. Mówcie co chcecie, ale ten film wcale nie jest taki cudowny. Jest, jak już wspomniałem, nudny. Nie przeczę, że ogólny koncept fabularny jest przyzwoity, a dialogi postaci ciekawe, ale cała reszta to nic tylko ciągnące się minuty i oglądanie jak bohaterowie na coś się gapią - a to na okręt w doku, a to na jakiś LSD moment przy wejściu w korytarz, a to na niebieską chmurę, a to na wnętrze tej chmury... Gdyby to wszystko wyciąć lub skrócić to film absolutnie nic by nie stracił w swej treści, a by trwał może z 40min - czyli tyle co przeciętny odcinek TV. I właśnie takim przeciętnym odcinkiem TOS jest ten film, tyle, że sztucznie wydłużonym niepotrzebnymi efektami specjalnymi. Nie mogłem tym samym filmu obejrzeć za jednym zamachem - musiałem robić przerwy, coś w międzyczasie kliknąć w Internecie itp. Reżyseria po prostu zawodzi. W takim Wrath of Khan sekwencja startu z doku była nie tylko krótsza, ale także urozmaicona o parę wątków humorystycznych ("Do you need a tranqualizer?"). Mimo tego, swego rodzaju "epickości" jej nie brakowało, a widz nie musiał siedzieć prawie 5min patrząc jak dwójka bohaterów lata w kółko i gapi się na okręcik. A to tylko przykład.
No ale na plus muszę zaliczyć ogólny pomysł z V'Gerem oraz sposób prowadzenia fabuły, a także subtelne zachowanie postaci w relacjach z innymi (głównie Kirk vs Decker). Także muzyka Goldsmitha świetna, z kilkoma motywami przewodnimi, które w paru wariacjach przejawiają się na przestrzeni całości filmu. Sam wystrój i przedstawienie Entka też niezłe, ładnie ukazujące rozmiar tego okrętu. No ale tak poza tym TMP nie jest filmem, który bym oglądał dla relaksu. Warto go obejrzeć raz, bo kiepski to on nie jest, ale powtórne seanse to już niestety lekki ból, nawet po paru piwach.
T'RWłaśnie podsunąłeś mi rozwiązanie zagadki, czemu ja nie jestem w stanie oglądać tego filmu - po prostu nie piję!
A mi tam się podoba klimat tego filmu. Jest przeciwieństwem Star Trek XI czyli najgorszego filmu z tych 11-tu.
Jest przeciwieństwem Star Trek XI
Owszem - podczas gdy TMP usypia widza kolejnymi momentami LSD, XI co chwila wrzuca jakąś akcję, która pomimo swej prostoty nie pozwala się nudzić.
czyli najgorszego filmu z tych 11-tu.
Tak jak XI daleko do tradycyjnego treka, tak w życiu bym go nie nazwał gorszym od Nemesis czy The Final Frontier ;>.
po prostu nie piję!
Nikt nie jest idealny ;>.
Nie mogłem tym samym filmu obejrzeć za jednym zamachem - musiałem robić przerwy, coś w międzyczasie kliknąć w Internecie itp.
Jak miło, że ktoś o tym napisał. TMP oglądałam trzy razy. Z czego mój pierwszy raz musiałam rozłożyć, bo dostałam jakiegoś tiku nerwowego i miałam ochotę krzyczeć: Czemu tu nic się nie dzieje?! Do roboty!
I gdy próbuję sobie przypomnieć fabułę TMP to najpierw pamiętam jak bardzo się ciągnię, a dopiero kilka minut później kojarzę, o czym ten film był.
A przecież pomysł był fajny, ale... źle zrealizowany.
No ale przynajmniej Kirk i Spock byli jeszcze wcale młodzi... Bodaj wiadoma część ciała uschła temu, kto zablokował realizację "Phase II" po TMP.
Ostatnio oglądałem po raz kolejny Odyseję Kosmiczną 2001. Na pewno większość z was widziała i na pewno zgodzimy się, że to oczywiście zupełnie co innego niż Trek, niemniej chciałbym zauważyć, że w tym filmie też mało co się dzieje. Podziwiamy obrazy, stajemy się członkiem niezwykłego widowiska - w prawdzie oczywiście TMP nie dorasta Odysei do pięt, jednak te filmy są podobne w wielu aspektach. Trzeba mieć po prostu odpowiednie podejście. TMP dobrze się ogląda w odpowiednich warunkach, kiedy można ten film chłonąć, a nie tylko oglądać, dokładnie tak, jak z Odyseją, której nie obejrzymy przy piwie z kumplami.
No, nie całkiem. TMP jednak jakoś obejrzałam, przynajmniej po raz pierwszy. Nie jestem w stanie zrobić tego po raz drugi, ale jeśli chodzi o "Odyseję", to do dziś nie przebrnęłam za pierwsze pół godziny
Star Trek XI czyli najgorszego filmu z tych 11-tu.
Krótko i treściwie.
Eviva,Ja Odyseję musiałam obejrzeć na raty... tak jak TMP. Nie czuję klimatu żadnego z tych filmów, tylko przy Odyseji się wściekam dwa razy bardziej, bo tam już zupełnie nic się nie dzieje.