Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy Sojusznicy - W Czasie Wojny Milczą Prawa - część 2

Sojusznicy - W Czasie Wojny Milczą Prawa - część 2

Viewing 3 posts - 1 through 3 (of 3 total)
  • Author
    Posts
  • Eric Keitel
    Participant
    #2823

    Tagi: Star Trek, GF, Wywiad, Eric KeitelW tej części pojawia się kilka kolokwializmów i jeden czy dwa wulgaryzmy. Ostrzegałem.Fragment jest też mocno ?przegadany? ale to początek cyklu więc chciałbym jak najwięcej powiedzieć o bohaterach i przeszłości projektu. Dlatego spodziewajcie się więcej nawiązań do przeszłości. Rozdział drugi, ?Piraci? skupi się wyłącznie na chwili obecnej, to wam mogę zagwarantować.== Romulańska Baza Ire?Treh ==Wiedzieli co mieli do zrobienia. Niby od niechcenia, Luke, średniego wzrostu terranin, oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Pozostała dwójka szparkim krokiem ruszyła w stronę mesy, szeroko się przy tym uśmiechając do wszystkich mijanych Romulan i przedstawicieli innych ras. A było ich mnóstwo. Baza Ire?Treh była jedną z największych i najważniejszych w całym sektorze. To tutaj krzyżowały się galaktyczne szlaki handlowe i to tutaj dziesiątki podróżnych zatrzymywały się na spoczynek. Wywiad starannie wybrał miejsce - łatwo było zachować dyskrecję i anonimowość w miejscu, gdzie dzień w dzień przybywają setki podróżnych.Szeroki korytarz ciągnął się, przynajmniej w odczucia obu agentów, w nieskończoność. Sądząc po małych sklepikach rozrzuconych tu i ówdzie był odpowiednikiem federacyjnych pasaży handlowych, z tym że tam nie było tylu Romulan i to w większości uzbrojonych po zęby. Nie chcąc wzbudzać najmniejszych podejrzeń nie rozglądali się nadto dookoła - w końcu mieli sprawiać wrażenie handlarzy przebywających na takich stacjach tak często jak to możliwe. Mimo to w duchu uśmiechali się na myśl o lekkomyślności wroga? W tym przypadku jego, sławna już, paranoja nic mu nie pomoże. W końcu, jakim cudem, mieliby sprawdzać każdą dokującą jednostkę? Szczególnie, ze codziennie było takich kilkaset? Wywiad Floty miał całkowitą rację, jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej, Galae naprawdę niewiele wiedziała o prowadzeniu wojen. Mimo błyskawicznej ofensywy i próby dostosowania swoich działań do starannie pielęgnowanych przez całe pokolenia doktryn wojennych, powoli odkrywali że potrzebują pomocy z zewnątrz. Setki okrętów przemytniczych pośpieszyły na apel Imperium, które zaczęło mieć problemy z logistyką wewnątrz swoich terytoriów. I ułatwili tym samym pracę wywiadu? Wprowadzenie agenta do zamkniętej placówki, gdzie wpuszczano jedynie oficerów Galae było trudne. Wprowadzenie do takiej samej bazy przemytnika, przywożącego transport ważnych części ?ukradzionych? Federacji było banalnie proste. A wywiad nigdy się nie chwalił ze zazwyczaj sam ładował ładunek na ?przemytniczą? jednostkę? Taką jak ?Scorpion?.Zresztą, sam Scorpion był statkiem dziwnym. Flota nigdy by się do niego nie przyznała - nawet o nim nie wiedziała. Był zbyt głęboko zakonspirowany? Na tyłach Romulan działał od dwóch miesięcy, w tym czasie szmuglując całe tony towarów, zdobywając przy tym informacje, pozyskując informatorów i wykonując pomniejsze zadania dla Wywiadu. Teraz to miało się zmienić. Akcja, w całości zaplanowana przez Keitela miała na dobre uświadomić Romulanom że wojna nie zawsze musi się toczyć po ich myśli. Uświadomi im to? Dokładnie za siedemdziesiąt dwie godziny. Taak. Trzy dni pochłonęły same przygotowania... Trzeba było przekupić kilku oficerów, zdobyć nieco nietypowego ekwipunku? Jednak, przynajmniej jak myślało dowództwo, opłacało się. Sabotaż, który miała przeprowadzić załoga Scorpiona odciśnie się piętnem w historii tej wojny. I taki był właśnie ogólny zamysł? Mimo że patetyczny i wręcz bezczelny, plan miał spore szanse powodzenia.Dwóch mężczyzn, obaj dość wysocy i wyróżniający się brakiem cech szczególnych stali na szerokim korytarzu i niby od niechcenia wpatrywali się w powieszony na ścianie plan stacji. Po dwóch miesiącach ciągłej nauki w warunkach bojowych nie mieli problemów z rozczytywaniem czegoś, co wcześniej było dla nich tylko romulańskimi szlaczkami. Absolutnie nie chcieli wzbudzać podejrzeń? Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Każdy z nich miał inne zadanie, a w tej misji precyzja i zgranie były najważniejsze. Jeśli jeden z nich się spóźni, zginą wszyscy? I nie tylko oni. Obaj pamiętali naradę z przed kilku dni? Naradę która zmieniła wszystko.== ?Sala Konferencyjna? Okręt Wywiadu ?Scorpion? ==W obskurnym pomieszczeniu panował półmrok, a jedyna znajdująca się tutaj lampa tonęła pod grubą warstwą pokrywającego ją brudu i kurzu. Mały, wygięty w podkowę stół w tej chwili znajdował się pod kilkoma kilogramami różnych papierów, z których i tak żaden nie był związany z prawdziwą misją okrętu. Pozostałymi sprzętami znajdującymi się w pomieszczeniu były cztery fotele. I to wszystko. Dowódca cenił sobie prostotę i funkcjonalność. A także ład i porządek - jednak w tej pracy nawet nie mogło być o nich mowy? W tej chwili wszystkie fotele były zajęte - wszystkie przez mężczyzn. Bynajmniej nie był to zbieg okoliczności. Dowództwo wywiadu uznało po prostu, ze w takiej sytuacji efektywność załogi wzrośnie. I miało rację. Mimo początkowych złorzeczeń na marny los wywiadowców załoga tworzyła zgrany zespół, każdy był gotów poświęcić życie za innych i dzięki temu nie ponosili niemal żadnych strat. Całe godziny spędzali na planowaniu każdej misji i starali się trzymać planu. Może nie wydawało się to trudne admirałom w ich wygodnych biurach, jednak na polu walki tysiące żołnierzy ginęło ponieważ nie potrafiło działać w ustalony sposób? A ci którzy potrafili, ginęli ponieważ nie potrafili improwizować.Teraz mieli do zaplanowania kolejną misję, kolejne zadanie przydzielone im przez wywiad. Informacje o nim dostali ledwie kilka godzin wcześniej podczas wyładowywania ładunku na jednej z romulańskich koloni. Szybki kontakt w środku miasta i przekazanie odpowiednich informacji trwały niespełna godzinę. ?Panowie.? Zaczął dowódca. ?Mamy? Problem. A właściwie ma go kolonia na Alagor VI, zamieszkiwana przez ponad milion kolonistów nie ewakuowana jeszcze z braku środków. Znajduje się bardzo blisko linii frontu i jak udało się dowiedzieć jednej z grup wywiadowczych Romulanie przygotowują się do ofensywy. Nie będą brali jeńców, nie będą przejmować się cywilami? Zniszczą te kilkanaście platform obronnych które wciąż funkcjonują i użyją torped plazmowych. W każdym razie ten milion zginie. Dostaliśmy rozkaz niedopuszczenia do tego.? Komandor przerwał na chwilę i na stół rzucił notes elektroniczny. ?Tutaj są dane wywiadu i informacje od naszego agenta w Tal?Shiar, pseudonim Bocian. Grupa bojowa która przygotowuje inwazję pojawi się za siedemdziesiąt sześć godzin przy bazie przeładunkowej Ire?Treh jakieś dwa lata świetlne stąd. Będzie tam już na nich czekał ich dowódca na pokładzie swojego okrętu dowodzenia z niewielką eskortą. Spędzą w bazie kilka godzin i ruszą do ataku. Dowództwo uważa że to najlepszy moment na nasz ruch bo o ile okręty Galae są nieźle bronione i dostanie się na jeden z nich jest trudne to wpadnięcie do bazy przeładunkowej pod fałszywym pretekstem jest dziecinną igraszką. Oczywiście bez broni.??Eric?? Zaczął taktyczny ale urwał szybko. Głęboko odetchnął i spojrzał w oczy przełożonemu. ?Jak my to do cholery jasnej mamy zrobić?!??Szefie? Wciął mu się w zdanie Bell, główny mechanik. ?Po co? Przecież Flota mogłaby podesłać kilkadziesiąt ciężkich krążowników i byłoby po sprawie???Nie byłoby, Graham? Keitel uśmiechnął się smutno używając imienia podwładnego. ? Z atakiem na tą nieszczęsną kolonię zgrywają się trzy ataki na nasze pozycje planowane przed dowództwo Galae - będziemy potrzebować każdej fregaty, nie wspominając już o krążownikach. Linia frontu w tamtych okolicach zmienia się cały czas, powoli zaczynamy toczyć wojnę pozycyjną. Zwyczajnie nie możemy sobie pozwolić na wygospodarowanie regularnych sił? A to znaczy że będziemy musieli zniszczyć Romulan zanim wyruszą.??To szaleństwo!? Zaprotestował ostatni uczestnik narady, czarnoskóry lekarz o imieniu James. I tylko James, odkąd zaczął pracować w wywiadzie nikomu nie zdradził swojego nazwiska a na całym okręcie znały je ledwie dwie osoby. ?Czy ty naprawdę myślisz że wpadniemy sobie do cholernie dużej, cholernie dobrze strzeżonej i cholernie trudno dostępnej bazy, gdzie jest cholernie dużo Romulan i sabotujemy całą pieprzoną flotę?!??Skąd wiedziałeś?? Eric uśmiechnął się niewinnie i udał szczere zdziwienie. ?Dokładnie to zamierzam zrobić? W ciągu ostatniej godziny próbowałem wymyślić cokolwiek co mogłoby nam pomóc, ale też stwierdziłem że to niemożliwe. Macie jakiekolwiek pomysły?? ?Ja mam. Ujawnijmy się i prześlijmy torpedy kwantowe na okręty tej grupy? Może zdążymy zanim się zorientują.?A może nie zdążymy? Shiran, jest wojna. Nawet stojąc w doku okręty mają uruchomione osłony, na pewno nic nam się nie uda przesłać.?To może ewakuacja? Wystarczyłyby ze dwa transportowce kursujące wahadłowo? W tydzień zabierzemy wszystkich kolonistów.??Jeśli załatwimy kilka krążowników do ochrony? Romulanie nie atakują ze względu na obronę naziemną i stacje orbitalne. Dlatego zbierają grupę uderzeniową, ale każdą, najmniejszą nawet jednostkę wchodzącą do systemu wykryją i zniszczą.? Widząc przeczące gesty przyjaciół kontynuował. Najwyraźniej wyczerpali już pomysły. ?Razem z informacjami od tego agenta wywiadu dostałem? Coś jeszcze.? Teraz na stole położył jeszcze dwa czarne pudełka, jedno wielkości papierośnicy a drugie znacznie większe. ?W tym małym znajduje się kotriazol. To jakiś nowo wynaleziony środek bojowy, wirus, przynajmniej tak utrzymywał nasz kontakt Nie nadaje się absolutnie do walki - zaczyna działać dopiero po dwóch dniach, ale według informacji uzyskanych przez Bociana powinno nam się udać zarazić tym ustrojstwem szefa Grupy Szturmowej. Na pewno będzie chciał zwołać naradę przed walką, wtedy wirus rozprzestrzeni się po pozostałych okrętach jego floty. Wszyscy zginą? Jest na to szczepionka a nawet da się to leczyć? Ale wykryją to dopiero w momencie gdy będzie już dla nich za późno. Pytania???Zastanawiałeś się co się stanie z tysiącami cywilów na stacji, wystawionych przypadkowo na działanie tej zabawki?? Natychmiast odezwał się wzburzony lekarz. Nawet bardzo wzburzony, oddychał głębiej niż zwykle a na jego czole pojawił się pot na myśl co chcą zrobić. ?Zastanawiałem. Widzisz inne wyjście? Kilku tysięcy ich cywili? Albo milion naszych. To nie jest trudny wybór.? Odpowiedział mu chłodno Eric nie spuszczając z niego wzroku. Spodziewał się jego protestów i sam się dziwił że były takie słabe. Jego sumienie wręcz krzyczało by tego nie robić ale nie miał wyboru. To nie oni rozpętali tą wojnę? ?Będzie mi potrzebny spec od komputerów i ktoś z pionu wywiadu. Spotka się tam z naszym agentem na stacji i poprosi ładnie żeby spieprzał póki może. Weźmie ze sobą antidotum i mu je wstrzyknie. Informatyk w tym czasie zajmie się zapewnieniem nam bezpieczeństwa - kontrolując czujniki i kamery.?Mi? My? Ty chyba nie chcesz?? Jęknął Jim?Oczywiście że chce, pieprzony bohater? Keitel, czy chociaż raz pomyślałeś że na okręcie masz mnóstwo osób które są od tego żeby nadstawiać karku?!??Posłuchajcie, nikomu nie pozwolę zostać zabójcą. To trzeba jednak zrobić więc zrobię to ja. Zresztą, moje zadanie jest proste? Wystarczy że uda mi się spotkać z dowódcą stacji i zbić tam fiolkę z wirusami. To jedno z niewielu nie monitorowanych pomieszczeń na stacji, czasami dziękuję niebiosom że Romulanie są takimi paranoikami i boją się że ktoś mógłby ich podglądać. W każdym razie godzinę później ma się tam zjawić głównodowodzący Grupy Szturmowej. Nas już tam dawno nie będzie kiedy się zarazi i wróci na swój okręt???Jak zwykle? Cholerny obrońca uciśnionych. Eric, pracujesz na Scorpionie od samego początku i na ilu misjach nie byłeś? Dwóch? Trzech? I to tylko dlatego że naprawdę musiałeś zostać na pokładzie. W założeniach nasz stateczek jest szoferem dla agentów wywiadu a nie mobilnym szpitalem psychiatrycznym. Po za tym że cierpisz na paranoję i nie chcesz się leczyć jesteś także nadpobudliwy? Co Jim wypomina ci trzy razy dziennie. Nie możesz przystopować???Graham, to nie zależy ode mnie. Przypomnę ci, że wyboru nie mam, albo walczę dalej albo wracam przed sąd wojskowy. Zresztą? Lubię to. Tą adrenalinę towarzyszącą kolejnym zadaniom, poczucie że przysłużyłem się Federacji? To działa jak narkotyk!? Mówił cicho ale jego głos był wręcz nabrzmiały od targających nim emocji.?Nie mam siły do ciebie?? Poddał się mechanik. ?Speca od komputerów wybiorę jutro żebyście mieli czas na odprawę. Kogoś z wywiadu też załatwimy, to nie problem, ostatecznie mamy na pokładzie pół załogi wywiadowców? Przygotuj szczegółowy plan swojego? Małego zadanka. Skoro nie możemy cię odwieźć od twojego pomysłu to przynajmniej pomożemy w jego przygotowaniu.?Dzięki, panowie?. Eric uśmiechnął się smutno. ?To naprawdę wiele dla mnie znaczy? A teraz do roboty. Właśnie ładują nam ogniwa energetyczne i mamy tylko dwa dni na ich dowiezienie, jeśli się spóźnimy to będziemy mieli problem. Na stanowiska!? W jego głosie zabrzmiała rozkazująca nuta. Przestał być tym uparty niespełna trzydziestoletnim idealistą. Stał się dowódcą. Zanim za innymi wyszedł z pomieszczenia przelotnie jeszcze pomyślał co z niego i z jemu podobnych zrobiła wojna?

    Zarathos
    Participant
    #42037

    czesc 2 lepsza niz czesc jeden, ale wiekszosc moich uwag nadal obowiazuje 🙂

    w sumie czyta sie lekko i przyjemnie a o to chodzi

    ok, mam jeszcze jedna uwage - dlaczego wiekszosc ludzi mysli ze wywiad musi cos wysadzac? w 99,99% wywiad nie ma nic wspolnego z walka w jakiejkolwiek postaci. Co wiecej, kazdy normalny wywiadowca (i nie, James Bond nie jest normalny) unika walki jak ognia. Wywiad to gromadzenie informacji, przezucanie agentow, ratowanie ich, werbunek agentow w obozie wroga, analizy danych wywiadowczych i nie tylko. Znam tylko 2 sluzby wywiadowcze ktore prowadzily aktywne dzialania zbrojne - KBG i jego Mokroje Dziela i Mossad. Ale i tutaj w obu przypadkach to byly dzialania przeciwko pojedynczym osobom.

    Od dzialan takich jak opisane w tym opowiadaniu sa oddzialy specjalne - wszelakiej masci komandosi przeszkoleni w operowaniu na tylech przeciwnika. I w wysadzaniu roznego badziewia. I nigdy nie majacy nic wspolengo z wywiadem (no chyba ze ratuja jakiegos szpiona).

    Eric Keitel
    Participant
    #42045

    Z tym że w niektórych sytuacjach sam wywiad utrzymuje takie odddziały specjalne, jak z tego co pamiętam na przykład KGB. A w świecie Star Treka nie pokazano w sumie takich grup, po za marines którzy nie do wszytkiego się nadają i Sekcji 31 - w tej linii czasowej z tego co mówiłeś uznawanej pod przestępców. Dlatego bardzo upraszczając podzieliłem sobie siły Federacji na Gwiezdną Flotę o wiadomym przeznaczeniu i Wywiad Floty pod który podpada cała reszta, łącznie z komórkami odpowiedzialnymi za walkę etc, tymi zajmującymi sie sabotażem a także, co najważniejsze, zbieraniem informacji. Na różne sposoby.

Viewing 3 posts - 1 through 3 (of 3 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram