A mi się kiedyś śniło coś takiego:
coś robiłem, ale nie pamiętam co, nagle przede mną pojawiają się gwiezdne wrota, przechodzę i widzę puszczę/las i polanę z perspektywy polany, widzę również żołnierzy chyba amerykańskich, strzelających wiem że do niemców. Słyszę potworny huk i patrzę w niebo, widzę że spada a właściwie pikuje w dół wiem że miranda refit, i dymi się i kopci na ciemno szaro i niebiesko. i wbija się w ziemię prawie że pionowo ale pod lekkim kątem, i nigdzie niema żadnego kratera. podchodzę do niej od tej strony gdzie jest jej nazwa i "tablica rejestracyjna" a tam zamiast normalnych liter jakieś daedryczne pismo jak z obliviona. dalej mam wrażenie jakby sie sytuacja robiła bardziej piekielna ale nie pamietam co dokładnie.
to było z tych przyjemniejszych, co do koszmarów to pamiętam bardzo dobrze jeden.
szedłem jakimś ciemnym ale szerokim tunelem, na jego końcu gdy już wyszedłem ujrzałem piękne zbocze góry usiane kwiatami i wysokimi drzewami i kosodrzewiną ale widziałem to wszystko z odległości ładnych kilkunastu kilometrów. zawróciłem i szedłem tym tunelem dalej, w trakcie marszu spojrzałem za siebie i zobaczyłem że no może nie galopuje ale bardzo szybko zbliża się do mnie niedźwiedź z wielką agresją i wydając typowe dla niedźwiedzi dźwięki (ryki?). uciekam przed nim, biegnę troszeczkę, skacze, chwytam się jakiejś drewnianej kraty albo szczebelków jak w plocie tylko że bardzo chudych zielonych z odpadająca farbą, trzymam się ich chwilę po czym się urwały, znaczy część z nich jest tam gdzie była a część nadal trzymam w dłoniach, i w momencie gdy to się urwało wyskoczyłem z łóżka cały zalany potem.
z moich przeżyć typowo sennych które zdarzają mi się od czasu do czasu najgorsze jest to że budzę się bo nie mogę oddychać, jest mi potwornie gorąco, nie mam siły na nic, nawet powiek nie mogę podnieść, jedyne co mogę robić to myśleć i brać bardzo bardzo małe oddechy bo nie mam siły na większy. gdy z tych malutkich oddeszków nazbieram siłę na większy celowo i świadomie go nie robię bo na pewno będę mieć już wtedy pozamiatane. dopiero po jakiejś chwili mogę wziąć głęboki oddech, potem drugi, potem już otworzyć oczy i palcami poruszać, a następnie zrobić coś cokolwiek, no nie wiem, iść do kuchni i napić się czegoś.
o proszę, ale się zasiedziałem, już czwarta. to cześć. 😉