Że Ci się chce kopać leżącego... Przecież to (poza paroma fajniejszymi scenami) było nieoglądalne. (A przy tym wyglądało strasznie niskobudżetowo, co się złym filmom regularnie przydarza, niezależnie od tego, ile gotówki na nie pójdzie...)
No, dobra, jest jedna rzecz, którą Dżej Dżejowi pochwalę - w tych nielicznych dobrych 😉 bohaterowie wyglądają sympatycznie, i nawet widać, że się rozwinęli, że wydarzenia poprzednich Epizodów miały na nich jakiś wpływ. (Jasne, powinna to być norma, nie - powód do składania wyrazów uznania, ale w wypadku tej trylogii zasługuje na zauważenie.)