Złe nie było - ot rozrywkowe kino akcji z niezłą jatką i pierwszorzędnymi efektami specjalnymi. Skyline to dla mnie taki trochę składak. Parę nawiązań do Independence Day, tu i tam przypomina Wojnę Światów, momentami jak The Matrix, a obcy żywcem wzięci z gry komputerowej Command and Conquer 3.
Zakończenie troszkę zaskoczyło. Najwyraźniej będąc kilkakrotnie (za to bardzo krótko) pod wpływem niebieskiego światła, Jarrod musiał się jakoś uodpornić i zachował swoją świadomość po transferze do biomechanicznego ciała.