Forum › Fantastyka › Inne sci-fi i pozostałe gatunki › Seriale mego dzieciństwa ;-)
Pamiętacie jakies dobre seriale SF sprzed lat?Czasem szukając kolejnego odcinka B5 lub Treka w sieci trafiam na informacje dotyczące seriali, na dźwięk których aż się łezka kręci.Z czasów szczenięcych pamiętam 2:V - visitors, jak dla mnie kultowa produkcja, do tej pory pamiętam scenę w której jedna z obcych zdejmuje oczka i "skórę" pokazując prawdziwe - jaszczurze oblicze. Drugi którego nazwy nie pamiętam ("Partnerzy"? może komuś się przypomni) był raczej filmem sensacyjnym. Typowa opowieść o 2 dzielnych amerykańskich partnerach z radiowozu zajadających pączki z dziurką, z których jeden ma plamki jak narneńczyk, 2 serca i boi się słonej wody. Tło opowieści stanowiło awaryjne lądowanie na ziemi statku niewolniczego kosmitów. Pomysł niezły. Zwłaszcza implikacje, dwie kasty: niewolnicy i panowie zmuszeni do życia w równości na obcej planecie wśród obcej rasy.A jaki tytuł u was wywołuje miłe łaskotanie 🙂 ??
Serialami Sci-Fi mojego dziciństwa są pierwsze sezony TNG i pierwszy DS9 co leciały na TVP. Jakoś innych nie moge sobie przypomnieć...
Ja pamiętam jak razem z całą rodziną siadaliśmy przed czarno-białym telewizorem i z zapartym tchem oglądaliśmy TNG. To były czasy... Teraz to się u mnie dziwią, że to oglądam, ale wtedy to był chyba jedyny serial science-fiction, który był emitowany w Polsce. Może dlatego nie pamiętam innych.
Pierwszy odcinek TNG oglądałem już w swoim pokoju :D. Przypadkiem zobaczyłem czołówkę jak podłączaliśmy TV z ojcem. Do tej pory pamiętam jak stwierdził, ze to chyba jakaś reklamówka. :lol:Ja wtedy tez nie mogłem uwierzyć, że polska telewizja zdecydowała się na emisję takiego serialu 😉
Pierwszym serialem SF jaki zobaczyłam w telewizji była "Załoga G" - historia opowiadająca o walce grupki młodych ludzi (zresztą nieco przypominających supermana :wink:) z tajemniczą organizacją o nazwie Spektra i jej złym szefem Zoltarem. Produkcja oczywiście japońska. Ktoś to jeszcze pamięta?Przypominają mi się jeszcze różne seriale czechosłowackie, w których więcej było 'fantasy' niż 'science' jak choćby Arabella, a tytułów innych już nawet nie jestem w stanie odtworzyć. Albo takie coś jak polska produkcja "Siedem życzeń". Wtedy oglądało się to z wypiekami na twarzy. 😛 A z "prawdziwego" SciFi to pierwsze też było dla mnie TNG emitowane w państwowej telewizji. Ehh, kiedy to było... 😉
Orzeł Jeden do Bazy Księżycowej Alfy!Kosmos 1999. Ech to znoszenie desek do piaskownicy i budowanie Orła 1.Rysunki Orłów i Alfy w każdym zeszycie 😀 🙂 Znajomość z Trekiem, lata później, zacząłem od Voyagera bo myślałem że będzie to coś podobnego do niezapomnianej Space1999, żadnego wracania do bazy, zdani sami na siebie.Ostatnio sciągam ten serial z netu, mam na razie tylko kilka odcinków, i muszę przyznać że się nie zestarzał, czego się trochę obawiałem.Efekty specjalne nieco archaiczne, chociaż wyglądają lepiej niż w TOS alefabuła lepsza niż wielu współczesnych filmów.
Gosiu, widać, że jesteśmy w podobnym wieku. 8) Na każdy odcinek "Załogi G" czekałem z ogromną niecierpliwością. Teraz chyba Cartoon emituje go pod nazwą "Eskadra Orła". Nie wiem czy to jest to samo, czy nowa produkcja, gdyż "Załogę G" oglądałem 24 lata temu. Wtedy jeszcze można było zobaczyć kiczowaty serial "Jazon z gwiezdnego patrolu". 😯 Bardzo mi się podobał serial "Był sobie kosmos". Jest to kontynuacja serialu "Był sobie człowiek". I pomimo mojego wieku z chęcią jeszcze raz bym go sobie obejrzał.Natomiast przygoda z prawdziwym serialem Sci-Fi zaczęła się, podobnie jak u Gosi z TNG emitowanym w piątkowe popołudnia na TVP1. 😀
Gosiu, widać, że jesteśmy w podobnym wieku. 8)
Widzę, że leciwych trekowców nie jest tak mało. Wprawdzie nie pamiętamy dinozaurów, ale ... 😀
Na każdy odcinek "Załogi G" czekałem z ogromną niecierpliwością. Teraz chyba Cartoon emituje go pod nazwą "Eskadra Orła". Nie wiem czy to jest to samo, czy nowa produkcja, gdyż "Załogę G" oglądałem 24 lata temu.
Cóż ja "Załogę G" też pamiętam ledwie, ledwie jakieś pojedyńcze sceny z serialu + chyba jedna zajawka z komentarzy postaci programu którego częścią był odcinek załogi.
Wtedy jeszcze można było zobaczyć kiczowaty serial "Jazon z gwiezdnego patrolu". 😯
Dlaczego kiczowaty?? Mnie sie podówczas podobał do tej pory pamiętam jak biegaliśmy po korytarzach podstawówki strzelając do siebie z "laserowych" temperówek 😉
BTW: Chiba coś Ci się ze słonecznym patrolem skojarzyło, bo Jazon to byl "... z Gwiezdnego Dowództwa"
Bardzo mi się podobał serial "Był sobie kosmos". Jest to kontynuacja serialu "Był sobie człowiek". I pomimo mojego wieku z chęcią jeszcze raz bym go sobie obejrzał.
Oj ja również, zwłaszcza, że sporo odcinków przegapiłem ze względu na pore nadawania (akurat w czwartki po 15 miałem dziwnym trafem zawsze jakieś zajęcia)
Dlaczego kiczowaty?? Mnie sie podówczas podobał do tej pory pamiętam jak biegaliśmy po korytarzach podstawówki strzelając do siebie z "laserowych" temperówek 😉
Jak obejrzałam jakiś pierwowzór "Power Rangers" to na myśl przyszedł mi właśnie ten serial. Teraz raczej bym do niego nie wrócił.
BTW: Chiba coś Ci się ze słonecznym patrolem skojarzyło, bo Jazon to byl "... z Gwiezdnego Dowództwa"
Nie pomyliło mi się. Serial miał tytuł "Jazon z gwiezdnego patrolu".
Gosiu, widać, że jesteśmy w podobnym wieku. 8)
Na to wychodzi, więc najwyraźniej możemy założyć "klub trekowego seniora" 😀 Zwłaszcza, że seriale naszego dzieciństwa niewielu pamięta. Albo po prostu inni nie chcą sie ujawnić.
Bardzo mi się podobał serial "Był sobie kosmos". Jest to kontynuacja serialu "Był sobie człowiek". I pomimo mojego wieku z chęcią jeszcze raz bym go sobie obejrzał.
Dzięki za przypomnienie. 😀 Też bardzo lubiłam "Był sobie kosmos", podobnie jak pozostałe seriale z tego cyklu. Trzeci nosił tytuł "Było sobie życie" i też miał w sobie sporo nawiązań fantastycznych.
Co do "Jazona...", to pamiętam go baaardzo słabo, nie widziałam zbyt wielu odcinków. Za to przypomniała mi się jeszcze rodzima produkcja edukacujna (sic!) - "Przybysze z Matplanety".
Pierwszy serial sf który pamiętam dosyć dobrze to TAS, chociaż był po angielsku. Oprócz tego dobrze wspominam kreskówkę Starcom, emitowaną przez któryś z kanałów TVP. Co ciekawe, pierwszym nieanimowanym sf, który zdobył moje uznanie był odcinek pilotowy Seaquest (obejrzałem go przez przypadek, bo rodzice zrezygnowali z weekendowej wycieczki), a potem dopiero TNG.
A pamięta ktoś przygody He-mana? Co prawda klimatem bliżej mu do Fantasy, ale kilka bajerów rodem ze sf było. Pamiętam jak przemiana Adama (mój imiennik )w tytułowego bohatera działała i na mnie. Miałem nawet miecz z plastiku podobny do tego z filmu
Były przynajmniej dwa seriale He-Man. Z tego jeden ciekawszy The New Adventures of He-Man, z Adamem właśnie, (mam nawet jego figurkę) Szkieletorem i Floggiem, a drugi He-Man and the Masters of the Universe wcześniejszy, nie zawierał elementów sf, tylko fantasy. Statek He-Mana w TNA nazywał się Eternia, z tego, co pamiętam przynajmniej :)Ostatnio widziałem He-Mana na niemieckiej telewizji Tele 5. W niej też często można spotkać inne filmy animowane z dawnych lat.
The masters of the univers nie zawierał takich elementów 😮 ? A lasery, statki powietrzne, bronie energetyczne Szkieletora, pojawiały się też statki kosmiczne (i inne bajery, które wymyślał Wojownik) to co? Świat ten był tak wykreowany by nie dało się odróżnić technologii od magii.
The New Adventures of He-Man imho było beznadziejne. Widziałem też kiedyś film fabularny, który dzieję się na Ziemi i na końcu, którego He-man i Szkieletor giną
Faktycznie sformułowanie ?nie zawierał? jest trochę za silne. Ale z tego co pamiętam to statki nie były zbyt duże i nie działały w przestrzeni kosmicznej, tylko w niższych warstwach atmosfery (mogę się mylić, bo oglądałem ten serial już dawno), a broń energetyczna nie jest dla mnie wyróżnikiem sf, bo występują też w serialach fantasy.Ale masz rację, że elementy technologii tam były i nie można ich tak sobie pominąć.Za to w The New Adventures of He-Man elementów sf było więcej, a ja zawsze uważałem ten gatunek za znacznie ciekawszy od fantasy. Poza tym najpierw oglądałem TNA, a potem dopiero TMU.Filmu nie oglądałem. Może to i lepiej, bo nie lubię takich zakończeń.