Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Sesja RPG Stargate RPG - SG-U7

RPG - SG-U7

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 129 total)
  • Author
    Posts
  • I. Thorne
    Participant
    #4183

    Kwatera SGC, Góra Cheyenne.

    Generał Landry był wściekły. Nie wściekły jak zwykle - gdy coś się popsuło, drużyna mu zagineła i wróciła po trzech dniach i do tego często ranna czy obcieli mu znowu budżet. Był naprawdę wściekły - w myślach tylko rzucał mięsem. Robiłby to głośno, ale nie pozwalał mu stopień generała, generał nie przeklinał. Za często...

    Myślał, że stanowisko dowódcy SGC będzie dość prostym zajęciem, w końcu Replikatory i Władcy Systemu odeszli w niebyt. Było tam jeszcze parę innych węży, ale oni nie dorastali do pięt tym co już nie żyli. Jak zapewniał go O'Neil to pozostała tylko eksploracja nowych światów i układanie się z wieśniakami. A to kłamliwy bękart...

    Wystarczyło tylko kilka dni pobytu w jednostce, a już Jackson zwabił złych Pradawnych do tej galaktyki. Ci zaczeli się panoszyć po Drodze Mlecznej, na razie tylko wysyłali kapłanów, ale miały przybyć statki bojowe. Do tego nieznani sprawcy wciąż anihilowali ludzi na mało zamieszkanych światach. Podobno byli do superżołnierze Anubisa, ale poza krzykami zamachowca i plotkami nikt tego nie potwierdził osobiście. Powód był prosty - nikt masakr nie przeżywał.

    Ale to nie było powodem wściekłości generała. Prawdziwej wściekłości. IOA właśnie przegłosowało nowe zarządzenie. Stargate Command miało zostać umiędzynarodowione. Chińczycy i Francuzi chcieli więcej nieamerykańskich drużyn, ci ostatni posuneli się nawet do żądania by każdy członek Unii Europejskiej miał mieć swoją! Czy oni oszaleli? Może mamy jeszcze wprowadzić te ich euro do rozliczeń?

    Mimo tego generał przyznawał im po cichu rację. Innym państwom znudziło się już płacenie Amerykanom za badanie nowych światów, jeśli mieli z tego tylko raporty. W końcu kto zapłaci 50 milionów dolarów za kartkę z napisem "Świat niezamieszkany. Brak śladów Pradawnych"? Unia dawała ogromne pieniądze na program i też chciała mieć swoje 5 minut. A prezydent tylko obcinał amerykański wkład, tłumacząc się wojna z terroryzmem.

    Teraz generała czekało wypełnianie setek dokumentów z ocenami kandydatów na członków nowych drużyn. Juz miał ich na biurku 50, a codziennie nadchodziły nowe. Ostatnio nawet Estonia przysłała 10 kandydatów. Byli to niezastąpieni fachowcy, zresztą jak wszyscy inni...

    Dzięki Bogu, Allahowi, Jahwe i komu tam jeszcze (w końcu kandydaci nie byli zawsze chrześcijanami) całe to szkolenie nie odbędzie się na Ziemi. Wszyscy będą przeniesieni na nową ziemską bazę. Tutaj będzie tylko wysyłane zaopatrzenie. Może nawet i powybijają się tam wszyscy? Napuści się Żyda na Araba czy Japończyka na Chińczyka i będzie po sprawie...

    2 tygodnie później, Warszawa

    Gdy po raz pierwszy prezydent Zasadowski zobaczył co znajduje się w dokumentach przyniesionych przez specjalnego oficera NATO pomyślał, że robia z niego idiotę. Obcy? Statki kosmiczne? Samoreplikujące się roboty? Przecież to brednie SF! Tak samo rzekli premier i szef MONu.

    Szybko jednak zmienili zdanie, gdy w formie pokazu jeden z oficerów BORu dostał z jakieś energetycznej broni nazywanej zatem. Choć wątpliwości pozostały, przecież armia amerykańska posiada różne zabawki. Jednak informacja o tworzeniu drużyn specjalnych, które mają bada obce światy nie wydawała się dowcipem.

    Na dziś zorganizowano ostatni pokaz. Za jakieś 5 minut. Prezydent, premier oraz szef MONu i kilku jego podwładnych już czekali w Belwederze. Robili sobie jaja, że pewnie Amerykanie wylądują latającym spodkiem.

    Błysnęło i na środku sali pojawił się ten sam oficer co przekazał tajne dokumenty.

    - Panowie gotowi? - zapytał i gdy nikt się nie sprzeciwił. - Siedmioro do przeniesienia.

    Kolejny błysk i wszyscy pojawili się na statku kosmicznym. Tak wywnioskował Zasadowski, gdy zobaczył przez ogromne okno Ziemię.

    - To niemożliwe! - słyszał za sobą. - To jakieś sztuczki!

    W ciągu następnych 15 minut zjawiali się kolejni ludzie z innych państw Unii i nie tylko. Zasadowski zobaczył premiera Indii oraz Kanady. W oddali widział też kilku Azjatów.

    - Panowie. - na mały podest wszedł amerykański generał. - Jestem generał Landry i dowodzę Stargate Command. Wszystkie dane, które otrzymaliście to prawda. Część z was w to wątpi, więc odbędziemy Prometeuszem mały lot i wrócimy na Ziemie poprzez Wrota. Potem odbędzie się sesja plenarna IOA i tam omówmi szczegóły dalszego uczestnictwa waszych państw w programie.

    Dwa tygodnie później, gdzieś w Polsce

    Kapitan Marek Wilkowski

    Zaczął się kolejny dzień. Pewnie będzie taki sam jak wczorajszy. Śniadanie, zakupy w osiedlowym sklepie, gotowanie obiadu, który zje wraz z żoną wieczorem, robienie porządków i sen po 23. Jak to możliwe, że on, zawodowy żołnierz WP i weteran po Afganistanie został gospodynią domową?

    Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Stał za nimi oficer.

    - Kapitan Wilkowski? Jestem podpułkownik Malczewski z Ministerstwa Obrony Narodowej. Czy zastanawiał się pan nad powrotem do aktywnej służby? Jesli tak to musimy porozmawiać.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67049

    Wilkowski przyjrzał się oficerowi.- Proszę wejść, panie podpułkowniku - odsunął się, robiąc przejście. - Proszę wybaczyć, że nie salutuję, ale nie mam na sobie ani munduru, ani czapki.Malczewski wszedł do środka. Rozejrzał się ciekawie po pokoju, zauważając sporo książek medycznych oraz kilka tomów, traktujących o historii II wojny światowej. Na ekranie stojącego na biurku komputera dało się zauważyć jakiś rysunek techniczny - najwyraźniej Wilkowski właśnie nad czymś pracował.- Proszę siadać - gospodarz wskazał gościowi kanapę. Sam usiadł wygodnie w fotelu.- Więc... Czego chce ode mnie armia i dlaczego przypomniała sobie o mnie właśnie teraz? - spytał. - Spadł gdzieś samolot z kadrą z BDSz i nie ma komu szkolić kotów?Nie spodziewał się już niczego dobrego ze strony MON-u. Nie po tym, jak go potraktowano. Owszem, brakowało mu czynnej służby... Bardzo. Bardziej, niż się do tego przyznawał sam przed sobą. Tylko dlatego zaprosił Malczewskiego do środka. Patrzył teraz na niego z oczekiwaniem.

    I. Thorne
    Participant
    #67051

    - Widzę, że znudziło się panu przebywanie na tym zadupiu i to z fałszywym nazwiskiem. MON o panu nie zapomniał, ale niestety prasa także nie. Oni uwielbiają masakry cywili, a pan jest idealnym kozłem ofiarnym w opisach brutalnej armii. Do tego części parlamentu nie podoba się nasze zaangażowanie w światowe bezpieczeństwo i spore wydatki na modernizacje. Wczoraj jakiś pismak zaczął węszyć w okolicy. To bardzo niedobrze...Oficer wyjął z teczki plik papierów opatrzone napisem "TAJNE" i ŚCIŚLE TAJNE".- To opis tajnego amerykańskiego programu, który trwa od 8 lat. To co jest tam napisane to prawda, a nie dowcip. Teraz został umiędzynarodowiony i prezydent oraz minister obrony narodowej wybrali pana do udziału w tej misji. Dzięki temu ta cholerna prasa odwali się na dobre.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67063

    - Tia, nasz parlament ma jak zwykle klapki na oczach. Zwłaszcza przy rozdzielaniu budżetu - warknął Wilkowski. - Jak przyjdzie co do czego, będziemy się scyzorykami bronić.Wzmianka o krążącym w okolicy dziennikarzu podniosła mu lekko ciśnienie. "Skoro chce zobaczyć brutalność armii... Niech no ja go tylko spotkam..."Przyjął plik papierów od podpułkownika. Zaczął je przeglądać.Oficer czekał cierpliwie.Po jakichś piętnastu minutach Marek podniósł wzrok.- Gdyby nie pańska uwaga na początku, wziąłbym to za scenariusz serialu S-F - powiedział. - Goa'uldowie, statki kosmiczne, Atlantyda... Daeniken chyba by się zlał z radości - pokręcił głową z niedowierzaniem. - No dobrze... I tak nie mam nic ciekawszego do roboty. Pytanie tylko, co na to powie moja żona. Nie kryję, że nie mam ochoty się z nią rozstawać na dłużej niż dzień - oddał dokumenty Malczewskiemu.

    I. Thorne
    Participant
    #67064

    - Pańska żona też została wybrana do tego programu. Ma przeszkolenie medyczne co jest potrzebne w każdej drużynie. Do tego. będzie pracować jako chirurg w bazie gdy będą jakieś wypadki, a takie zawsze się zdarzają. Jeśli pan się zgadza to proszę zacząć się pakować. Program Stargate czeka.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67066

    Wilkowski skinął głową. Widział już, co prawda, oczami wyobraźni reakcję Anny..."Co?! Jaka znowu misja? Czyś ty oszalał? Ja mam tutaj pacjentów, pracę! i jak u diabła mam się spakować w jedną torbę?!"...ale wiedział doskonale, że jest zmęczona ukrywaniem się, problemami, fałszywymi oskarżeniami, pytaniami dziennikarzy. Nawet ten czas, jaki zyskali dzięki zmianie nazwiska, nie ukoił w pełni jej nerwów. Podniósł się z fotela.- Będziemy gotowi do wyjazdu w godzinę po tym, jak moja pani wróci do domu - oznajmił.

    I. Thorne
    Participant
    #67071

    - W takim wypadku moja dalsza obecność u pana jest zbędna. - odparł oficer. Pożegnał się i wyszedł.Kapitan spojrzał jeszcze przed okno i lekko zdziwił się, że nie było żadnego czekającego wozu. Ale wspominano coś o jakieś teleportacji... Zaczął sie pakować.Porucznik Anna WilkowskaDyżur w szpitalu był nadwyraz spokojny. Tylko jeden atak wyrostka robaczkowego. Oczywiście dochodziły do tego wcześniej planowane operacje, ale pracowała w szpitalu powiatowym, a tutaj nie było nic gorszego niż "chirurgia jednego dnia" czyli żylaki, korekty chrząstki nosa czy przepukliny. Gorsze rzeczy trafiały do miasta wojewódzkiego.Siadła właśnie na przerwę śniadaniową, gdy dosiadła się do niej kobieta. Wyjęła swoja bułkę i rzekła po angielsku:- Chciałaby pani powrócić do porządnych operacji na poważnych przypadkach? Rany postrzałowe, oparzenia, wypadki...

    Silver Phoenix
    Participant
    #67091

    Anna poderwała głowę, spinając się wewnętrznie. Natychmiast zdała sobie sprawę z tego, że siedząca naprzeciw niej wie coś, czego nikt w tym szpitalu wiedzieć nie powinien."Dziennikarka? Tylko czemu używa angielskiego?" - przemknęło jej przez głowę.Przez moment miała ochotę udać, że nie rozumie tego języka. Ciekawość jednak przeważyła... Postanowiła podjąć grę. - Każdy przypadek może być poważny, jeśli się go w porę i właściwie nie zacznie leczyć - odpowiedziała również po angielsku. Jej spojrzenie stwardniało.- A teraz... Kim pani jest i czego pani ode mnie chce?

    I. Thorne
    Participant
    #67134

    - Jestem przedstawicielem Ministra Obrony Narodowej. Chcę by oani wróciła do czynnej służby, czas pracy dla cywili się skończył. Potrzebujemy wykwalifikowany personel do niecodziennych zadań. Oto kilka przykładów. Co pani sądzi o takich urazach? - podała Annie kilka karek z opisem uszkodzeń ciała od broni energetycznej.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67163

    Wilkowska wzięła do ręki opisy.- Nie wiedziałam, że językiem urzędowym Ministerstwa stał się język angielski - zakpiła.Wgłębiła się w lekturę. Po kilku chwilach oddała kartki właścicielce.- Takiego zestawienia ran jeszcze nie spotkałam - stwierdziła. - Nie znam rzeczywistej broni, która czyniłaby takie obrażenia. Ktoś eksperymentuje z laserami?

    I. Thorne
    Participant
    #67164

    - Nie to broń plazmowa. - odparła kobieta. - To co teraz powiem jest ścisle tajne. Polska w ramach miedzynarodowego programu rozpoczyna eksploracje innych planet. To nie jest dowcip. Pełny zestaw dokumentów ma obecnie pani mąż, który też został wybrany do tego programu. Sugerowałabym wzięcie urlopu na żądanie i powrót do domu.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67166

    - Niemniej jednak brzmi to właśnie jak kiepski dowcip. No dobrze - westchnęła Anna. - Skoro twierdzi pani, że mój mąż się zgodził, to coś w tym musi być. Zresztą i tak miałam zamiar dziś wcześniej wyjść...Wstała od stolika.- Smacznego - rzuciła na odchodnym i ruszyła na poszukiwanie ordynatora. Ktoś przecież musiał zatwierdzić jej prośbę.

    I. Thorne
    Participant
    #67174

    - Dziękuję. Miłego wypoczynku. - odpowiedziała na odchodne.Ordynator akurat siedział w pokoju pielęgniarek i pił kawę.- Ach... Tak... To pani... Słucham. - rzekł lekko zmieszany.

    Silver Phoenix
    Participant
    #67191

    Anna uśmiechnęła się w duchu. "No tak..."- Muszę poprosić o kilka dni niezaplanowanego urlopu - powiedziała. - Myślę, że pora jest dobra. Jak sam pan zauważył - wskazała na kawę przełożonego - szpital nie ma zbyt wielkiego obciążenia. Pojawiła się nagle pewna sprawa, która muszę się zająć.

    I. Thorne
    Participant
    #67206

    - Urlop na żądanie? Dobrze, dostanie pani 4 dni, ale prosze napisac wniosek i dać go do księgowości.

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 129 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram