Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Sesja RPG RPG - Kapitan Alex Joseph Moon

RPG - Kapitan Alex Joseph Moon

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 194 total)
  • Author
    Posts
  • Hemrod
    Participant
    #52085

    Skinąłem mu głową -Przygotować się do odlotu - powiedziałem po czym obserwowałem jak załoga sprawnie zajmuje swoja miejsca, słyszałem ich głos gdy powiadamiali o rozkazie, słyszałem przytłumione meldunki sekcji. Był to pokrzepiający widok. Co prawda wcześniejszy wylot psuł trochę sprawę z odprawą, ale jeszcze zdążę ją przeprowadzić. Jestem pewien, że podczas tej misji czeka mnie wiele odpraw. Po chwili na mostku weszła pozostała część zmiany alfa.-Wszystkie pokłady meldują gotowość - zameldował Vulcanin-Wszystkie systemy sprawne - dodał inżynier i uśmiechnął się szeroko. Na tą chwilę czekałem długo ... wyprowadzenie z doku, zawsze było ważne. Od niepamiętnych czasów. Popatrzyłem na sternika -Chorąży Luca ... proszę odpalić silniki impulsowe --Si, sir - odpowiedział mi z typowym włoskim akcentem. Mimowolnie uśmiechnąłem się. -Wszystko sprawne ... -Na mostku zapadła cisza, była to swego rodzaju msza. Znana wszystkim marynarzom. -1/8 impulsowej z doku - -Jest 1/8 impulsowej- odpowiedział mi Toni i wpisał odpowiednie komendy. Okręt ruszył do przodu. Byłem pewny, że na wszystkich pokładach załoga ustawia się przy oknach, aby popatrzeć na ten widok. Aby popatrzeć ostatni raz na dok. USS Lee wyruszał z misją. Zająłem swoje miejsce i przypatrzyłem się odczytom na swojej konsoli. -Panie Luca przyspieszamy do 1/2 impulsowej w stronę Plutona. Tam zbiera się flota. --Tak jest kapitanie- mostek żył już codzienną pracą, a ja wpatrywałem się w ekran. Zastanawiałem się, co tam na mnie czeka.

    Kaleh
    Participant
    #52092

    W impulsowej dotarliście do Plutona. Małego okrucha skalnego zawieszonego w przestrzeni. Jego słaba orbita ledwo wystarczała dla umieszczenia tu małej stacji wydobywczej, jednakże flota wykorzystywała często to miejsce do dokonywania przegrupowania sił, w bezpiecznej odległości od Ziemi. Spojrzałeś na odczyty. Kilkanaście jednostek już tu było, a kilka kolejnych poruszało się za Tobą. Saren zameldował:

    - 2 Exelsiory, 8 Centaurów, 7 okrętów klasy Miranda, 1 Ambassador i 2 Soyuzy. Dosyć silne zgrupowanie, ale słabe jednostki. - zadumał się

    Hemrod
    Participant
    #52095

    Zastanowiłem się chwilę nad słowami mojego oficera operacyjnego. Duże zgrupowanie, ale słabe okręty. Z drugiej strony, flota mogła spokojnie lecieć w warp 6. Czyżby mieliśmy działać jako szybka grupa wypadowa? Misje typu uderz i zniknij? -Sternik ustaw nas w formacji - powiedziałem trochę nieobecnym głosem przypominając sobie osiągi okrętów grupy. Najmocniejszy wydawał się Ambassador, ale to mi Admirał kazał poprowadzić okręty na Vulcan. Ciekawe. Przypatrywałem się jak młody chorąży operuje sterami, majestatycznie okrążając okręty floty. Uświadomiłem sobie, że pozwala aby pozostali nas obejrzeli. Cóż pamiętam jak ja zaczynałem swoją służbę, też byłem dumny ze swojego okrętu-Chorąży bez wygłupów - rzuciła moja pierwszy oficer. Uśmiechnąłem się. Nawet kiedy wydawało się, że ci ludzie kłócą się między sobą, był to świetnie zgrany zespół. Przepychanki były pewnym sposobem radzenia sobie ze stresem. Pamiętam jak przyszedłem na ten okręt pierwszy raz, miałem wtedy oparcie tylko w Jimie. I ktoś mi powie, że kosmos jest duży. Ja jednak spotkałem swojego byłego współlokatora z czasów akademii. Gdyby nie doktorek, to moja aklimatyzacja mogła by być gorsza. Niektórzy dowódcy twierdzą, że lepiej się nie angażować, że trzeba utrzymywać żelazną dyscyplinę. Cóż ja wzorowałem się na innych kapitanach. Mieliśmy spędzać ze sobą wiele czasu, byliśmy prawie jak rodzina ... poza tym. Wiedziałem, że moje decyzje mogą doprowadzić do śmierci, któregoś z moich podwładnych. Jak bym miał ich posłać tam nie znając ich? Jak bym miał dowodzić nie wiedząc jakie są ich słabości. Byliśmy tak zgrani ponieważ znaliśmy się. -Panie Saren czy Gwiezdna Flota ustaliła ostateczny skład zgrupowania, czy mamy po prostu zabrać co zdąży się pojawić?- Vulcanin zaczął sprawdzać dane. "Mam nadzieję, że Micheal mnie nie wkopał w jakąś kabałę" pomyślałem jeszcze raz patrząc na skład floty.

    Kaleh
    Participant
    #52096

    - Nie mamy żadnych takich informacji. Wygląda na to, że to tymczasowy przydział. Przewija sie informacja jednak o tworzeniu jakiegoś nowego zawiązku taktycznego w ramach 4 floty. Nie wiem jednak co może to dla nas oznaczać. - powiedział Wulkanin

    -Okaże się na miejscu - dodała krótko pierwsza

    Hemrod
    Participant
    #52098

    Wstałem ponownie ze swojego fotela i podszedłem bliżej głównego wyświetlacza. Obserwowałem system słoneczny. Rozkazy były wyraźne, poprowadzić flotę na Vulcan, tam wszystko się okaże. -Panie Suren, proszę połączyć się z okrętami floty i podać cel docelowy: Vulcan. Standardowy szyk marszowy. Dostosowujemy prędkość do naszych najwolniejszych jednostek, to znaczy Mirandy ... warp 6. - Vulcanin skinął głową i zaczął łączyć się z jednostkami -Proszę zaczekać na potwierdzenie od wszystkich okrętów --Oczywiście sir- odparł przypatrując się swojej konsoli. Ja w tym czasie podszedłem do młodego Włocha. -Kurs na Vulcan warp 6. My wejdziemy jako ostatni po wszystkich--Sir, spływają potwierdzenia - usłyszałem od strony porucznika -Świetnie, niech pierwsze jednostki z kolumny rozpoczną lot-Ruszyłem w stronę pokoju narad.-Pani Blaze, proszę się wszystkim zająć tutaj, kiedy wejdziemy w warp, zwołaj zebranie dowódców departamentów. Jakaś krótka odprawa przyda się im--Oczywiście- Wszedłem do pokoju i zająłem swoje miejsce przy stole konferencyjnym. Uruchomiłem program aby jeszcze raz sprawdzić wprowadzone na moim okręcie zmiany. Miałem trochę czasu zanim ruszymy na Vulcan. Zagłębiłem się w szczegółowe specyfikacje, a jednocześnie intensywnie myślałem. Musiałem sam przed sobą przyznać, że bałem się. Wolał bym poprowadzić okręt w misję eksploracyjną, a nie wojnę. "Prawdziwa odwaga, polega na byciu wystraszonym na śmierć a i tak wykonaniu zadania" przypomniałem sobie niedokładny cytaty.

    Kaleh
    Participant
    #52101

    Nawet nie poczułeś gdy okręt wszedł w WARP, a sala zaczęła się powoli zapełniać. Myślami wciąż wracałeś do swego snu. Woda, żagle, wiatr... trudno było o tym zapomnieć. Ostatnia weszła Linda i zameldowała:

    - Wszyscy w komplecie.

    Hemrod
    Participant
    #52102

    Poczekałem, aż latynoska zajęła swoje miejsce. Patrzyłem po twarzach zebranych starając wyczytać się jakieś emocje. Cóż byli z pewnością zdeterminowani, gotowi. Podniosłem się ze swojego miejsca i zacząłem przechadzać się po sali. 9 par oczy obserwowało mnie uważnie. Była tu też nasza doradczyni, ona z pewnością mogła mi powiedzieć o emocjach innych. To był plus trzymania empatki na pokładzie. W końcu odezwałem się -Wojna, wiedzieliśmy, że może nadejść. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko ... nie spodziewaliśmy się, że zacznie się w ten sposób - Po twarzach zebranych przebiegł jakby grymas bólu. -Nie będę roztrząsał tego co się stało. Nie możemy tego naprawić, możemy tylko sprawić aby więcej się to nie powtórzyło--Kapitanie jakie rozkazy otrzymaliśmy? - zapytał Evans patrząc na mnie z ciekawością. Wiedziałem, że dla mojego starego przyjaciele było to cięższe niż dla innych. Był lekarzem w większym stopniu niż żołnierzem.-Udajemy się do systemu Vulcan. Tam odbędą się ćwiczenia, oraz zostanie stworzony nowy związek taktyczny. Nie wiem do jakiego trafimy, nie wiem jakie będzie nasze konkretne zadanie, ale nie będę was oszukiwał. Trafimy na front, trafimy w strefę działań bojowych - zamilkłem na chwile przechadzając się po sali. Dałem im czas na przetrawienie usłyszanych wiadomości. -Kapitanie czy mogę mówić otwarcie?- zapytał mnie porucznik Antonov - Oczywiście po to jest to zebranie --To dobrze, ci Cardassianie muszą zapłacić za to co zrobili. Jak to mówią Klingoni. Zemsta to danie, które najlepiej smakuje podawane na zimno ... ale ja chyba wolę na ciepło - Na mojej twarzy pojawił się grymas -Panie Antonov ... nie bądź zbyt entuzjastyczny w zabijaniu. Ta wojna kiedyś się skończy i wrócimy do domów .... ale, jeżeli zabijesz zbyt dużo, nigdy już nie wrócisz z wojny - 24 latek patrzył na mnie z ciekawością. Nie byłem od niego dużo starszy, ale brałem udział w wielu potyczkach. Widziałem co może stać się z człowiekiem ... Nie wiedziałem czy zrozumiał moje słowa, ale miałem nadzieję, że je przemyśli. -Trafimy w końcu w strefę wojenną. Tam będziemy musieli być ostrożni. Zwiększone zabezpieczenia ... wierzę, że ochrona podoła temu zadaniu?--Bez dwóch zdań kapitanie - odpowiedział porucznik-Posłuchajcie mnie. Nasi załoganci będą nas obserwować, nawet jeżeli się boicie, nie dajcie tego po sobie poznać. Bądźcie silni, aby oni mogli czerpać z waszej siły. Załoga jest świetnie wyszkolona, jeżeli zadbamy o okręt, on zadba o nas. Wrócimy do domu - Widziałem, że moje słowa podniosły ich trochę na duchu. -A teraz chcę usłyszeć wasze raporty -Z uwagą słuchałem słów moich oficerów. Wszystko wyglądało bardzo dobrze. W końcu skończyli-Pamiętajcie moje słowa. Poradzimy sobie - wszyscy zaczęli powoli wychodzić. Pozostał tylko komandor Evans. Popatrzyłem na niego i uśmiechnąłem się -Doktorze --Alex ... ile lat ciebie znam?--Długo, strasznie długo --Tak, posłuchaj jeżeli jest to wojna, na pewno będą ranni i zabici. Będą straty ...--Wiem Jim, wiem o tym doskonale. Ale ufam także w twoje i twoich ludzi umiejętności. Gdyby coś się stało poskładacie nas --Wiesz, że wolał bym tego nie robić--Ja też Jim, ja też. Nie mamy innego wyboru, musimy bronić tych, którzy nie mogą obronić się sami. --Cóż może to nie pasuje do mnie, ale mam nadzieję, że oni będą mieli więcej kłopotów niż my- mój przyjaciel uśmiechnął się i wyszedł -A jak nowe ambulatorium--Całkiem nieźle, musisz kiedyś tam wpaść. Wiesz, że powinieneś poddać się badaniom--Nie teraz ... jak znajdę czas--Ehh, ty nigdy nie traktowałeś tego zawodu poważnie - obaj uśmiechnęliśmy się i wróciliśmy na mostek. Poczekałem, aż Linda zajmie z powrotem swoje miejsce i usiadłem w fotelu. Jak tak dalej pójdzie to przyrosnę do niego-Panie Luca, czas przybycia do celu? -

    Kaleh
    Participant
    #52104

    Przy aktualnej prędkości zajmie nam to 19 godzin i 32 minuty. Biorąc pod uwagę, że zamierzamy oszczędzać silniki. Długi spacerek...

    Hemrod
    Participant
    #52115

    19 Godzin i pół godziny. Cóż pod pewnymi względami była to długa podróż. Poruszaliśmy się w grupie i trzeba było dostosować prędkość. Z drugiej strony 19 godzin nie jest czasem w ciągu, którego zdąży się coś sensownego przygotować. Wszelkie treningi będą musiały zaczekać do czasu przybycia nad cel. "Mam tylko nadzieję, że nie skrócą nam przygotowania nad Vulcanem" pomyślałem. Wiedziałem, że nadszedł również czas przemówienia do załogi. Nie wiadomo kiedy znowu wrócimy na ziemię. Nacisnąłem interkom. Na całym okręcie rozległ się dźwięk gwizdka bosmańskiego. Załoga odrywała się od swoich prac z zaciekawieniem wpatrując się w głośniki -Uwaga mówi wasz kapitan. Wszyscy wiecie o ostatnich wydarzeniach ... dużo bardziej wolał bym poprowadzić was na spokojną misję eksploracyjną, ale Cardassianie nie pozwolili nam na to. Ruszamy nad Vulcan aby odbyć tam ćwiczenia i ostatnie testy. Stamtąd z całą pewnością ruszymy nad granicę ... na front. Jeżeli dojdzie do walk to pamiętajcie, że oczy federacji zwrócone są na nas, nadzieje i modlitwy kochających wolność, będą z nami gdziekolwiek się znajdziemy. Pamiętajcie, że walczycie nie tylko za Federację, nie tylko za swoje rodziny ... walczycie także, dla swoich towarzyszy. Dla tych, którzy są teraz u waszego boku. Parafrazując jednego z najsłynniejszych mówców XX wieku ... Musimy się przygotować na nasze obowiązki i znieść je tak, że jeżeli Ziemia i Federacja przetrwają mielenia, wszyscy będą mówić : "To była ich najlepsza godzina" .... pamiętajcie, że nie jesteście sami. Moon out. Wyłączyłem interkom i popatrzyłem po twarzach zebranych. Trzeba było dotrwać do końca wachty. Potem będę mógł odpocząć.

    Kaleh
    Participant
    #52119

    Wachta upłynęła w spokoju. Okręty przemieszczały się bezproblemowo przez przestrzeń Federacji kierując się w stronę planety największego z sojuszników... a zarazem rodzinnej planety Sarena. Ciekawe czy spotka kogoś z rodziny. Nawet jeśli czasy są trudne, każdy powinien móc się zobaczyć ze swymi bliskimi. Może właśnie nawet dlatego...

    Wachta beta zjawiła się w samą porę by was zmienić. Młodzi ludzie, ale już doświadczeni, nawet w krótkich potyczkach z różnymi okrętami pirackimi. Całe szczęście jednak, że tu powinno byc jeszcze bezpiecznie.

    Hemrod
    Participant
    #52124

    Kiedy zmiana alfa zeszła aby się odprężyć, wiedziałem że mnie to jeszcze nie czeka. Uroki bycia CO okrętu ... zawsze na służbie. Udałem się do swojego gabinetu i zacząłem przeglądać raporty sytuacyjne z frontu, specyfikacje okrętów, informacje wywiadu. Słowem wszystko co może mi się przydać. Od kolejnego raportu oderwał mnie dźwięk dzwonka -Wejść- do środka wpadł doktor uśmiechając się -Alex jesteś po służbie, a ja jako twój lekarz i przyjaciel radzę abyś się nie przemęczał. Będziesz miał na to jeszcze dużo czasu- powiedział i uśmiechnął się -Z pewnością doktorze, ale jest to pewnego rodzaju lektura obowiązkowa. Nie chcemy aby spotkała nas jakaś nie miła niespodzianka--Daleko w przestrzeni Federacji? Nad Vulcanem, jedną z planet założycieli? Raczej mało prawdopodobne. Jedyne co może się stać złego, to zanudzenie się na śmierć - Uśmiechnąłem się -Cóż Risa to z pewnością nie jest - odłożyłem raport i wstałem z krzesła. -Zalecenie lekarza?--Z całą pewnością - odpowiedział Evans patrząc na mnie-Cóż, to chodźmy do mesy. Opowiesz mi o urlopie - W mesie była całkiem spora grupka załogantów zajętych swoimi sprawami, przez gwar rozmów trudno było "usłyszeć " własne myśli. Usiadłem z doktorem przy jednym ze stolików, zamawiając obiad, który powinienem w końcu zjeść. Zupa ogórkowa i kurczak z grilla. Doktor wziął herbatę -Nie jesz?--Ja już zdążyłem zjeść - -No to opowiadaj ... -Słuchałem z uwagą opowieści o weekendzie w Alabamie i odwiedzinach u kuzynki z Iowa. Doktor o dziwo miał dar opowiadania ciekawie. Zdążyłem zjeść i zamówić sobie kawę, kiedy skończył opowiadać. W tym samym momencie, zauważyłem Lindę w cywilnych ubraniach siedzącą przy stoliku z jakimś facetem. A raczej wstającą od niego z wściekłością wymalowaną na twarzy. -Widzisz, chyba kolejny ideał okazał się, niewypałem --Tego jeszcze nie widziałem. Kto to?--Jeden z laborantów, z sekcji naukowej. Byli ledwo na kilku randkach-Kiwnąłem głową -Cóż, ma charakterek nie uważasz - komandor przeszła obok naszego stolika patrząc na nas -Mogę się dosiąść ?--Oczywiście - odpowiedziałem. Zajęła wolne krzesło i popatrzyła na uśmiechniętego doktora.-Coś zabawnego?--Ależ skąd, ale chłopak wydaje się załamany - kobieta spiorunowała Jamesa wzrokiem i powiedziała cicho -I dobrze mu tak ... - dałem lekki znak ręką abyśmy nie kontynuowali tego tematu. Evans popatrzył na mnie i skinął głową na potwierdzenie -Widzieliście ostatnie mistrzostwa w siatkówce? - ....=Jakiś czas później w mojej kwaterze=Zdjąłem mundur wieszając go w szafie. Szybko przebrałem się w strój bardziej "roboczy". Miałem trochę wolnego, nikt nic nie chciał. Rozmowa w mesie potrwała dłużej niż mogłem przypuszczać. Położyłem się na zaścielonym łóżku i podniosłem padda, leżącego na podłodze. Mogłem przynajmniej trochę poczytać.

    Kaleh
    Participant
    #52126

    Nie znalazłeś wiele informacji w oficjalnych źródłach Floty. Trudno było w to wierzyć, ale wiadomo było jedynie, że wojna trwa i w zależności od punktu na granicy przeważali Kardazjanie lub Federacja. Tak to już jest z wojnami w przestrzeni. Bardziej Ciebie zmartwił zupełny chaos w danych udostępnionych służbom cywilnym. Oni już zupełnie nie wiedzieli wiele ponad to, że "bohaterskie siły Federacji stawiają czoła odwiecznemu wrogowi". Z rozkazów do poszczególnych dowódców przepływających przez sieć dało się zauważyć pośpiech w przerzucaniu sił na pogranicze. Coś musiało się tam dziać i to coś dużego. Zmartwiło to Ciebie odrobinę. Sen jednak okazał się silniejszy. Zapadłeś w niego głęboko... jednakże nie przyniósł on snów... tylko uczucie wyczekiwania... na to co miało nadejść.

    Hemrod
    Participant
    #52130

    Otworzyłem oczy w kwaterze było jasne. "Musiałem szybko zasnąć nie pamiętałem aby zgasić światła". Sprawdziłem godzinę po czym udałem się pod prysznic. Stojąc pod zbawienną wodą, po raz kolejny powróciłem myślami do domu. Brakowało mi jego. Dawno nie byłem tam na dłużej. Wyszedłem przebierając się w mundur. Popatrzyłem na biurko. Było tu trochę bałaganu, to była jedna z moich wad. Miałem problem z utrzymywaniem porządku, kiedyś robiła to za mnie Rita ... a raczej poganiała mnie do tego. Cóż, widać mimo wszystkiego nie byliśmy sobie pisani. A może byliśmy a w moim życiu pojawiła się inna kobieta ... okręt. Włączyłem system. "Dziennik kapitański, data gwiezdna" -USS Lee jest w drodze na Vulcan, gdzie zostanie włączone do nowo powstającego związku taktycznego i przerzucone na front. Dziwi mnie zamęt informacyjny panujący od ataku na Setlik III. Jest to dość dziwne, żeby nie powiedzieć podejrzane. Po raz pierwszy od długiego czasu tylko minimalna ilość informacji spływa do agencji cywilnych. Nadal nie znam szczegółowych rozkazów. Mam tylko nadzieję, że Admiralicja posiada pełny wgląd w sytuację na froncie. - Przerwałem zapis i zacząłem sprawdzać informacje o okrętach, które z nami podróżowały. Zastanawiałem się, kto obejmie dowództwo nad nowo sformowaną flotą.

    Kaleh
    Participant
    #52135

    Większość z tych okrętów w ostatnich czasach pełniło funkcje szkolne, a obsadzone były młodymi załogami wspartymi jedynie grupami doświadczonych weteranów. Jeżeli ten związek pa powstać będzie potrzebował świetnego dowódcy, kogoś kto byłby w stanie zmusić ich do skoordynowanego działania. Na pewno wymagany też będzie pełen ciąg ćwiczeń.

    Spojrzałeś na pełną listę okrętów:

    Exelsior Class

    USS Darlington

    USS Trafalgar

    Centaur Class

    USS Defiant

    USS Tirpitz

    USS Bremerhaven

    USS O'Donovan

    USS Priestly

    USS Firefly

    USS Tornado

    USS Rogue

    Miranda Class

    USS Mefisto

    USS Bullfrog

    USS Manticore

    USS Osprey

    USS Yeager

    USS Avenger

    USS Dauntless

    Ambassador

    USS Cemetary Hill

    Soyuz

    USS Gagarin

    USS Islander

    A następnie zestawiłeś ją z dowódcami. Nie znałeś prawie nikogo poza kapitanem na USS Dauntless, który był z rocznika wyżej od Ciebie w akademii oraz obsadą mostka na Cemetary Hill, z którymi wielokrotnie spotykałeś się na zajęciach z taktyki. Zawsze to coś. Przynajmniej ich mogłeś być pewien. Ciekawe co z pozostałymi? Kim są? I kogo zostawili za plecami.

    Z zamysł wyrwał Ciebie odgłos wywołania. Spojrzałeś na pulpit. Meldunek o zmianie wachty na deltę... znaczyło to tylko tyle, że za 3 godziny dotrzecie do systemu.... a co was tam czeka?

    Hemrod
    Participant
    #52140

    Odwróciłem się na krześle patrząc na portret Generała. "Cóż ktokolwiek będzie dowódcą czeka, go długa droga, aby z luźnych grupek stworzyć dzielnych żołnierzy". Uśmiechnąłem się gdy zdałem sobie sprawę z ironii losu. Oto kolejny Lee prowadzi na wojnę ochotników mających stać się żołnierzami. "Mam tylko nadzieję, że okręt skończy lepiej niż jego protoplasta". Za 3 godziny wszystko się wyjaśni. Otworzyłem książkę "Na zachodzie bez zmian" i zacząłem ją czytać. Ot tak dla zabicia czasu. Robiłem to już od jakiegoś czasu, ale jakoś nigdy nie mogłem jej skończyć. Zawsze coś mi przerywało.

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 194 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram