A ja sobie ogladam tng juz od bardzo dawna, od czasów niezakodowanego sky one 🙂 Przewidywalnośc postaci była bardzo miła, szczególnie, jak sie kiepsko znało angielski. Troi jest przewidywalna w 102 %, uwielbiam natomiast jej matkę za zamieszanie, które wprowadza. Picard (Stewart) jest klasą sam dla siebie.Najbradziej lubie te odcinki, kiedy (na skutek działania obcej formy enrgi najczęsciej ;, oczywiscie) postaci wychodza ze swoich ról.