Recenzje filmowe

Viewing 15 posts - 31 through 45 (of 46 total)
  • Author
    Posts
  • Gosiek
    Participant
    #34164

    Polecam obejrzenie filmu Tim Burton's Corpse Bride czyli Gnijąca panna młoda. Przezabawna i sympatyczna historia (oczywiście jak wskazuje tytuł z odrobiną horroru w tle ;>) oparta na XIX-wiecznej rosyjskiej legendzie o młodzieńcu, który w przeddzień swojego ślubu budzi zmarłą...;> W filmie główny bohater o imieniu Wiktor (syn kupców) ma ożenić się z córką arystokratów - Wiktorię, którą pierwszy raz widzi dzień przed ślubem, na jego próbie... Ale zaplanowana w każdym szczególe uroczystość raczej nie odbędzie się tak ja powinna...

    Tyle zapowiedzi, żeby nie zdradzać fabuły, w której jest kilka ciekawych zwrotów. Ale moim zdaniem film urzeka przede wszystkim humorem i przepiękną muzyką, która nawiązuje do musicalu i robi to z wdziękiem. 😉 A do tego utrzymana w wiktoriańskim stylu scenografia i świetna animacja oraz głosy dobrych i znanych aktorów sprawiają, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych filmów animowanych od czasu Shreka. Chociaż historia, którą opowiada jest dość prosta i chwilami przewidywalna, ale przez to film nic nie traci ze swego uroku. A taniec szkieletów przy swingującej muzyce po prostu wysadził mnie z fotela. 😉 Obejrzyjcie, bo warto.

    GWYNBLEIDD
    Participant
    #34292

    A ja ostrzegam ze to bedzie antyrecenzja ;> Postanowilem bowiem skorzystac z uslug kina domowego 😉 i obejrzec tak mocno reklamowany film Doom. A chcialo mi sie tym bardziej ze wciaz pamietam niesamowity klimat gry, ktora stala sie prekursorem dla takich pozniejszych tytulow jak Unreal czy Quake i nadal cieszy sie mianem kultowej strzelanki FPP. Tymczasem to, co mozemy zobaczyc na ekranie zaserwowane pod nazwa Doom, ani ladne, ani interesujace nie jest ;> Film strescic mozna wlasciwie w dwoch zdaniach - polaczmy Obcego oraz Resident Evil, dajmy kilku miesniakow, zabijajmy ich co kilka minut i jakos to bedzie ;> Ani w Doomie klimatu znanego z gry ani czegos wiecej ponad plaska i nieskomplikowana bajeczke. Film do tego stopnia jest przewidywalny i nudny ze zakonczylem jego ogladanie na kwadrans przed koncem. Szkoda bylo czasu zeby "poznac" sztampowe zakonczenie 😉 Tak wiec zdecydowanie nie polecam ;>

    PS. Jedynym plusem filmu dla mnie byla ostra, rockowa sciezka dzwiekowa 😉

    Gosiek
    Participant
    #34378

    Jeżeli komuś podobały się takie filmy jak Mikrokosmos oraz Makrokosmos, to z pewnością powinien zobaczyć najnowszą kinową produkcję z życia zwierząt, czyli Marsz pingwinów. Ten francusko-amerykański film opowiada jak wygląda rok z życia pingwinów cesarskich, które od wieków przemierzają ponad dwustukilometrowy szlak przez bezdroża Antarktydy aby powrócić do miejsca swoich narodzin, tam połączyć się w pary i wydać na świat kolejne pokolenie.

    Film urzeka przede wszystkim pięknymi zdjęciami - zarówno otoczenie jak i same zwierzęta wydają się chwilami nierealne, niemal baśniowe. Do tego ciekawa, specjalnie dobrana i skomponowana dla tego filmu muzyka i całkiem przyzwoity komentarz w wykonaniu lektora (w polskiej wersji jest to Marek Kondrat) sprawiają, że można naprawdę poczuć się jak biolog obserwujący z ukrycia ulubiony gatunk zwierząt. Ale w przeciwieństwie do tegoż biologa można to zrobić bez odmrażania sobie *** (tu wstawiamy dowolną część ciała) na 40-stopniowym mrozie, który są w stanie wytrzymać tylko pingwiny. ;>

    Sai
    Participant
    #34538

    Był jakże piękny dzień (może nie aż tak, ale przyjemny, to było z tydzień temu, hahah). Postanowiliśmy z kumplami wybrać się na spotkanie piwno-integracyjne. Los chciał, że przy okazji wylądowaliśmy w kinie. Akurat najbliższym seansem był jakże „pierwszorzędny” film DOOM. Jako że jestem fanem serii tejże gry i pamiętam czasy, gdy z zamiłowaniem męczyłem mojego 486 biednym Doomem. Byłem niezmiernie ciekaw co też tam w filmie zobaczę. Początek mnie zaciekawił, dobra muzyka, która niestety miejscami nie pasowała do filmu (odstawała po prostu), później było już gorzej, zrobiło się totalnie bez klimatu a miejscami nawet śmiesznie. Jako gracz mogłem sobie tylko pooglądać scenerie z Dooma 3. Historyjka banalna, najgorsze, że dla mnie banalniej opowiedziana niż w grze (tam przynajmniej jakiś klimat stwarzała). Najbardziej zdegustował mnie „ukłon” w stronę graczy, czyli ukazanie akcji filmu z perspektywy oczu bohatera. Owszem było to coś innego, ale nie pasowało mi do filmu. Podsumowując obraz płytki jak kałuża, jednakże miejscami nawet można było popatrzeć. Jeżeli ktoś jest fanem serii Doom, lubi popatrzeć na ciągłe strzały i krew, to zapraszam do kina. Ludziom chcącym zobaczyć film z klimatem odradzam.

    Sai
    Participant
    #34726

    Tym razem chciałbym przedstawić państwu subiektywną recenzję filmu „Czterdziestoletni prawiczek”. Musze przyznać, że po usłyszeniu tytułu miałem mieszane uczucia. Jednakże koleżanka wybrała film, więc poszedłem. Na szczęście pomimo tego, że miejscami film był „głupkowaty” (o czym ja tutaj pisze przecież to komedia) podobał mi się. Najważniejsze, że dla mnie niósł jakieś przesłanie. W gruncie rzeczy po obejrzeniu całości bardzo optymistycznie nastawił mnie do życia. Szczerze powiem, że dawno się nie śmiałem w kinie. Niektóre dialogi zapadły mi w pamięć. Reżyser fajnie ukazał, że na nic nie jest za późno, przy tym to co robimy na siłę (bo tak trzeba, wszyscy już tak robili itp.) nie zawsze wychodzi nam na zdrowie, na wszystko przyjdzie pora. Bohater, chociaż miejscami zaskakuje swoimi „umiejętnościami”, jest całkiem sprytnym facetem (wbrew pozorom). Na koniec, chciałbym polecić każdemu ten film. Jest naprawdę optymistyczny i podsumowując nawet nie taki głupi, naprawdę można się solidnie pośmiać. 😀

    Arille
    Participant
    #35235

    Właśnie wróciłam z kina z "Harry Potter i Czara Ognia" i... piorunującego wrażenia to na mnie nie zrobiło. Film zaczyna się mrocznie. Na dzień dobry trup się ściele tylko, że autorom zabrakło konsekwencji w utrzymaniu klimatu. Oto w Hogwarcie ma się odbyć Turniej Trójmagiczny. Na tę okazję zjeżdżają się dwie inne szkoły magii wraz ze swoimi reprezentantami. Udział w Turnieju mogą brać tylko osoby powyżej 17 roku życia. Oczywiście nasz główny bohater ma niepełne 14 ale jego imię również zostaje wyrzucone przez Czarę Ognia...Po pół godziny ma się wrażenie, że przelecieliśmy pół książki, które zostało ograniczone do zaledwie kilku scen. A szkoda bo można było sie popisać. Niestety przejawia się tendencja skrótowa w dalszej części filmu ograniczjąc najbardziej zabawne i istotne watki również do krótkiego zarysu. Film który miałbyć zrobiony z rozmachem po prostu nudzi. Jedyne co go ratuje to bardzo dobre zdjęcia, muzyka i piękne smoki (w Rogogonie Węgierskim się zakochałam, Zielony Walijski jest cudny...). Jak się wybieracie to na własne ryzyko. I nie zabierajcie dzieci poniżej 14 roku życia. Moja jedenastoletnia siostra prawie umarła ze strachu, a ja z nudów...

    mattik
    Participant
    #39317

    Opowieści o zwyczajnym szaleństwe

    "Opowieści..." to czeska tragikomedia. Jak sama nazwa wskazuje (:P) opowiada o "zwyczajnym szaleństwie", o tym do czego mogą doprowadzidć ludzi silne uczucia. Widzimy pracownika cargo na lotnisku który wózkiem widłowym jedzie autostradą, jego matkę, która łazi po ulicy i próbuje straszyć ludzi czy dziewczyne, która podrywa facetów dzwoniąc do budki telefonicznej... Absurdalny humor, absurdalna historia o prawdziwym życiu. Polecam.

    GWYNBLEIDD
    Participant
    #46879

    Troche temat sie zakurzyl wiec postanowilem go odswiezyc. Moja ostatnia wizyta w kinowej sali okazala sie bardzo udana, a ogladalem Casino Royale, czyli najnowszy film o przygodach Jamesa Bonda. Przed seansem slyszalem opinie ze ten Bond jest inny i... faktycznie jest. To nie jest cukierowkowy film pelen pogoni, strzelanin i komiksowego podejscia do przygod agenta 007. Casino Royale ma morczniejszy, twardszy klimat. Nie brak tam scen twardych, momentami brutalnych a chwilami rodem z dobrego romansu. Calosc jednak skupia sie nie na opakowaniu historii ale na jej samej. Pomysl na film niby standardowy dla Bonda - agent kontra zly charakter. Ale po drodze 007 przechodzi przez tarapaty nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Bywa arogancki, zadufany w sobie i spotyka go za to kara, zmienia sie jego podejscie do siebie i do innych. Tresci filmu zdradzic nie chce ale slowo o koncowce. Wydaje sie zaczynac cukierkowo, niemal jak bajka a konczy sie mocnym akcentem dramatycznym, ktory uksztaltuje Bonda na caly okres jego sluzby w MI6. Film z zalozenia ma opowiadac jak Bond zostal Bondem i faktycznie tak jest. Warto obejrzec Casino Royale chocby dla tej historii. Ale takze dla bardzo dobrej gry aktorskiej, ciekawych i lagodnie dawkowanych scen poscigow itp. no i samej glownej rozgrywki jaka toczy sie miedzy Bondem a jego przeciwnikiem. Jednym slowem polecam tym, ktorzy chca sie dowidziec m.in tego jak powstalo slynne Martini a'la Bond...

    General
    Participant
    #47243

    Faktycznie nowy Bond jest troche mniej bajkowy niż był kiedyś ale pierwsza scena pogoni po rusztowaniu była totalnie wydumana, z kosmosu wzięta i w ogule do bani, puźniej już mi się odechciało film oglądać dalej. Poza tym jego szefowa kompletnie nie pasowała do tego filmu. Szefem wywiadu musi być facet żeby to się kupy trzymało. Zraziła mnie troche banalność postaci tego Hitlerjungend co to niby był czarnym charakterem ludzie którzy sprzedają broń terrorystom tak nie wyglądają. Gdyby pozbyć się tych trzech głupot film mugłby być naprawde DOBRY. Oceniam go na 3 w szkolnej skali.

    Slawek
    Moderator
    #56625

    Brak mi słów... Chociaż właściwie na myśl nasuwa mi się ich mnóstwo tylko nie wiem od czego nawet zacząć...

    Zainteresowany ostatnim filmem AVGN postanowiłem obejrzeć Godzilla Final Wars.

    Tjaa... Godzilla... z tym filmem mam nawet miłe wspomnienia z dzieciństwa gdyż mimo swej naiwności były one całkiem przyjemne w oglądaniu a i na swoje czasy całkiem efektowne (ach te gumiaki i plastikowe zabawki ;P).

    Nie oczekiwałem rewelacji, lecz to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania i spowodowało, że musiałem wspomóc się dwoma butelkami piwa aby dotrwać do końca.

    Do rzeczy, już bez owijania w bawełnę, ten film to istna kompilacja wszystkiego co japońskie - czytaj: wszystkiego co w wersji filmowej prezentuje się komicznie i nierealnie. Godzilla? Prawdę mówiąc odgrywa ona tutaj zaledwie małą rolę na tle całej reszty wydarzeń. A co się działo? Godzilla atakuje świat, Godzilla zostaje uwięziona na biegunie południowym, Ziemię atakują różne potwory, przybywają kosmici, ci okazują się być jednak źli i niszczą wszystko co stanie im na drodze. Jedyną(?) deską ratunku jest uwolnienie Godzilli co by się uporała z potworami i kosmitami. Ot tak aby wszystko było logicznie. W międzyczasie nasi bohaterowie borykają się z najbardziej naiwnymi i oklepanymi problemami natury personalnej.

    Może z takiego opisu nie wygląda to tragicznie jak na film japoński ale wierzcie mi - jest. Po pierwsze gra aktorska jest fatalna. Wróć... może nie tyle fatalna ale sceny, które mieli odgrywać aktorzy są wręcz komiczne. Wyobrażacie sobie typowego "bad-ass'owatego" Amerykanina z kataną i typowo pijackim głosem skłonnego walczyć z Godzillą własnoręcznie? Albo paskudnie-super-hiper-bardzo-złego-emo-jrock-obcego-o-azjatyckim-wyglądzie śmiejącego się typowo złowieszczym głosem? Że o wyżelowanym pedałkowatym głównym bohaterze robiącego za wybawcę ludzkości nie wspomnę...

    Wiele osób obeznanych jest chociaż trochę z anime tudzież grami japońskiej produkcji. Wszyscy doskonale orientują się jak często jesteśmy faszerowani różnymi naiwnymi scenami, jak Japońce lubią usilnie dramatyzować a także dorzucać gdzie się da jakieś moralizatorskie gadki itp. Sęk w tym, że o ile w wersji animowanej coś takiego jeszcze jakoś wygląda to w wersji aktorskiej przedstawia się wręcz komicznie i nierealnie. Wyobrażacie sobie połączenie jakichś DragonBallów z Advent Children z elementami Star Wars oraz dużą dawką Matrixa? Nie? No to obejrzyjcie Final Wars... ubaw gwarantowany.

    No dobra, do rzeczy. Problemem filmu nie tylko jest sama reżyseria ale i fabuła, która od niemal samego początku jest totalnie naciągana, bezsensowna, nielogiczna i przesadnie dramatyzowana. Ja rozumiem, że film miał być małym hołdem w stronę Godzilli z okazji 50lecia, stąd taka ilość potworów, no ale kosmici? W dodatku te Matrixowe/Advent Childrenowe elementy całkowicie przysłoniły ducha wielkiego potwora, który stanowił jakby tło do mordoklepek j-rockowców.

    Nie spodziewałem się rewelacji, w końcu to Godzilla - film o wielkim potworze niszczącym miasta i walczącym z innymi potworami. Oczekiwałem tym samym trochę zabawnej ale i wciągającej akcji z udziałem gumiaka. Do obejrzenia zachęcił mnie też ten filmik - http://www.youtube.com/watch?v=JOISbaA2G18 . Powiem tyle - jest to najlepsza ale i najkrótsza scena z Final Wars... cała reszta prezentuje poziom filmów sprzed 15 lat, włącznie z zabawkowymi czołgami i plastikowymi elementami otoczenia. Jak na produkcję z 2004 to niezbyt ciekawie.

    Inną wadą filmu jest beznadziejne wyważenie między scenami typowo komediowymi a poważnymi. I niech mi ktoś wytłumaczy, jak to możliwe, że każdy gada w swoim języku a wszyscy się świetnie porozumiewają? Japońce mówią coś po swojemu do Amerykanina, ten im odpowiada po angielsku i wszyscy wiedzą o co chodzi... Hmm...

    O wadach filmu mógłbym mówić i więcej, ot chociażby wyciągnięcie "z powietrza" małego Godzilli i postaci mu towarzyszących czy też ogólną głupotę bohaterów jak i całej ludzkości. Niemniej jednak skończę na tym...

    Film ogólnie mogę porównać do Advent Children - jest efektownie... wręcz zbyt efektownie i widać totalną przesadę we wszystkim. Niemniej jednak były i pozytywne elementy, szczególnie muzyka oraz odrobina fanservice'u (Gotengo). Ogólnie jest to film, który można obejrzeć ze znajomymi w celu wspólnej rozrywki (coś jak Terminator 3 - można się razem pośmiać) lub też samemu ale po kilku piwach.

    PS. Oglądałem wersję japońską. Wolę nawet nie myśleć jak fatalny musi być dubbing (niczym w powyższym filmiku)...

    fluor
    Keymaster
    #62643

    Ostatnio wybrałem się na film Mroczny Rycerz i przyznam, że kino akcji nawet niezłe. Film rysuje świat bardziej mroczny niż komiksy, które pamiętam z dzieciństwa, czy film Batman z Jackiem Nicholsonem jako Jokerem. To nie stare Gotham, tutaj Joker (Heath Ledger) idzie na wojnę totalną i rządzi miastem faktycznie przez większość filmu. Christian Bale jako Bruce Wayne jest znośny, ale w kostiumie Batmana staje się zupełnie niezrozumiały.

    Scenariusz i fabuła potrafią zainteresować, o ile oczywiście lubi się herosów w kinach 🙂

    Anonymous
    Guest
    #64199

    Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów 2008

    Cóż mam mieszane uczucia po obejrzeniu tej animacji , ale najpierw opis dystrybutora o później moje refleksje..

    Na frontach wielkiej, międzygalaktycznej wojny pomiędzy dobrem i złem młodsi i starsi fani Gwiezdnych Wojen spotkają swoich ulubionych bohaterów, takich jak Anakin Skywalker, Obi-Wan Kenobi i Padmé Amidala, a także zupełnie nowe postaci, jak padawański uczeń Anakina, Ahsoka. Bezlitośni najeźdźcy – pod wodzą Palpatine’a, Hrabiego Dooku i Generała Grievousa – zamierzają zagarnąć władzę nad galaktyką. Stawka jest wysoka, a los wszechświata "Gwiezdnych Wojen" znowu spoczywa w rękach nieustraszonych Rycerzy Jedi. Ich śmiałe wyczyny ożywiają dynamiczne bitwy i prowadzą do zaskakujących zwrotów akcji, które wypełniają "Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów".

    Osią fabuły nowej animacji spod znaku Gwiezdnych Wojen jest konflikt pomiędzy Siłami Republiki ( pod wodzą Palpatine'a oraz Yody ) a Siłami Separatystów pod wodzą hrabiego Dooku. Zarówno armia droidów jak i klonów do zwycięstwa w wojnie wstrząsającej Galaktyką potrzebują pomocy rodu Huttów - ich pozwolenia na przekroczenia kontrolowanego przez nich terytorium dla flot i armii obu stron co ma kluczowe znaczenie dla wygrania wojny domowej na rubieży galaktyki.

    Na początku spotykamy znajomych Obi-wana i Anakina Skywalkera walczących na odległej planecie z armią droidów , która jest od włos od zwycięstwa. P4rzygywa także posłaniec od mistrza Yody, nowy padawan dla Anakina Skywalkera młodziutka ( nazywana przez Anakina dzieciakiem ) Ashoka Tano - z misją od mistrza Yody...

    Ten duet będzie kluczowy dla fabuły tego filmu. Zwłaszcza, że ta para jest swoim przeciwieństwem. 🙂

    Razi czasami infantylizm postaci np; Palpatine'a , który domaga się rzeczy irracjonalnych i wysoce podejrzanych od Jedi. Coś jakoś jego talent dyplomatyczno-polityczny wyparował. 😛

    Tak samo naiwność Amidalii ( ją także ujrzymy na srebrnym ekranie ).

    Dodatkowo uważam , że kreska jak film będący interwałem pomiędzy częściami II i III jest stanowczo zbyt mało mroczna i zbyt dziecinna. Chociaż kuszenie Anakina przez wiadomo kogo jeszcze się nie zaczęło...

    Magia zwłaszcza oryginalnej trylogii jakoś wyparowała , niestety film jest ucztą dla oczu przeważają sceny walki. Jest dosyć dużo humoru , który niestety nie rekompensuje płycizny psychologicznej postaci ( co na tle innych tego typu animacji z wyższej półki niestety razi ), magia oryginału niestety zginęła pod naporem efektów specjalnych.

    Jest to film na 1 raz, zobaczyć , rozerwać się i zapomnieć. A szkoda bo film miał potencjał.

    Ocena: 3+

    Dalek
    Participant
    #64855

    Moim zdaniem ten film nie miał potencjału.

    Ma za to wszystkie te wady, które miała nowa trylogia. Tj. infantylność - kierunek (wyłącznie) na młodego widza, kiepski humor stnowiący mętne odbice tego z oryginalnej trylogii, bardz bardzo zły scenariusz, w szczególności dialogii, olanie Expanded Universe i przepaskudne, drętwe aktorstwo (Anakin! - http://www.thatguywiththeglasses.com/video...wars-episode-ii http://www.thatguywiththeglasses.com/video...rs-episode-iii). Oczywiście to ostanie nie występuje w filmie i serialu clone wars, ale cała reszta jest obecna. Dowcipy są na żenujacym poziomie (n.p. dowcip obi wana gdy anakin wysadza tarczę, dowcipy o smrodzie młodego hutta), całość jest tak infantylna, że aż można się porzygać (np. w 1szym odcinku serilu yoda przypomina staruszka z demencją, a nie dziwacznego, wiekowego mędrca). Fabuła jest pretekstem by pokazać możliwości nowoczesnych komputerów i grafików. Jabba potęzny władca pdoziemia daje się wodzić za nos i oszukiwać obu stronom. Gość amśrodki, które pozwoliłby mu przeszukać całą galaktykę - 2 razy! Tymczasem nie może ustalić nawet kto prował jego dzieciaka. Jedyne co dobre w tym filmie to Ashoka. Relacje mistrz-uczeń nie są przedstawione tragicznei, ale mogłoby być lepiej.

    Muzyka, coś na co nigdy nie moglibyśmy narzekać w star warsach jest paskudna i jest nowoczesną parodią oryginalnych star warsowych themów.

    Ogólnie słabiutko.

    Reyden
    Participant
    #88372

    Polecam oglądnąć parę filmów trochę starszych , z tych należących nie jako do gatunku B jak to nie którzy mówią :Pierwszy - z roku 1986 pt. Wraith . O ile tytuł mało co mówi to pewno opis znacznie wam rozjaśni w głowie :Fabuła jest dosyć prosta - pewien chłopak zostaje zamordowany przez młodociany gang , powraca na ziemię pod postacią innego człowieka , aby się na nich zemścić .Uw gang zdobywa auta wygrywając je w nielegalnych wyścigach po drogach Arizony , ww. chłopak staje do wyścigów z nimi wypasionym autkiem , note bene prawdziwym - nie żaden pojazd powstały na potrzeby filmu tylko realny Dodge M4S ( co prawda powstało mało sztuk , ale wygląd auta nawet dziś robi wrażenie ) . No wiec poszczególni członkowie gangu stają w szranki z nim , nie wiedzę ( na początku ) że nie dojadą do mety , w pewnym momencie wyścigu ( najczęściej wyjście z ostrego zakrętu albo inny punkt z ograniczoną widocznością ) główny bohater ustawia auto w poprzek drogi zabijając w ten sposób jednego ze swoich oprawców . Po tym zdarzeniu auto się odradza a cały cykl powtarza się od nowa - w każdym kolejnym wyścigu ginie kolejny członek gangu ( oprócz jednej osoby , który nic nie miał wspólnego ze śmiercią bohatera oraz 2 młotków którzy giną w warsztacie samochodowym ) . Do tego elementy romansu - okazuje się że główny bohater miał dziewczynę która jest teraz z szefem gangu , próbuje ją odzyskać co mu się udaje w końcu . Młody Charlie Sheen w w jednej z pierwszych swoich ról , partneruje mu piękna, młodziutka ( ma zaledwie 21 lat w filmie ) Sherilyn Fenn , do tego Nick Cassavetes i Randy Quaid oraz wspomniany Dodge M4S . Dwa kolejne filmy to w zasadzie duologia - Pierwszy to Mutronica ( Guyver z 1991 roku ) a drugi to Guyver - Bohater Ciemności nakręcony 3 lata później . Fabuła jest równie prosta - na ziemi przebywają obce formy życia , obcy tworzą coś w stylu bio pancerza ( tytułowy Guyver ) , Młody człowiek odkrywa urządzenie pozwalające na transformacje jego ciała w cyborga superbohatera. Gdy zaczynają pojawiać się straszne potwory, próbując odebrać mu to urządzenie, młodzieniec zaczyna odkrywać sekrety genetycznego projektu, dzięki któremu powstają owe kreatury zagrażające ludzkości. .W jednej z głównych ról w pierwszej części Mark Hamill znany też jako Luke Skywalker . Wraith i drugą część Guyvera pamiętam z czasów dzieciństwa - dziś może trochę zbledły ale nadal ogląda się je świetnie .

    Romek 63
    Participant
    #95658

    Filmowe hity i kity według NASA

    http://www.rp.pl/artykul/590726_Filmowe-hi...edlug-NASA.html

    Najgorsze filmy science fiction wg NASA:

    1. „2012” (2009)

    2. „Jądro Ziemi” (2003)

    3. „Armageddon” (1998)

    4. „Wulkan” (1997)

    5. „Reakcja łańcuchowa” (1996)

    6. „Szósty dzień” (2000)

    Najbardziej realistyczne filmy wg NASA:

    1. „Gattaca” (1997)

    2. „Kontakt” (1997)

    3. „Metropolis” (1927)

    4. „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” (1951)

    5. „Kobieta na Księżycu” (1929)

    6. „Rzecz" (1951)

    7. „Jurassic Park" (1993)

    I co Wy o takich ocenach myślicie ❓ 🙄

Viewing 15 posts - 31 through 45 (of 46 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram