Forum › Fandom › Kluby i grupy › ISS Paradox › Raport ze spotkania w Skierniewicach - 04.04.2009
To było słoneczne sobotnie południe, kiedy piątka śmiałków zebrała się na niebezpieczną i długą wyprawę: fluor Kronikarz, Asia Odważna, Una Nieustępliwa, The_D Śmiały i Vashar Spolegliwy. Po wstępnym chaosie i zamieszaniu udało się dojść na właściwy dworzec, a nawet kupić bilety. Uprzejma kasjerka ("Ja Panu nie powiem, o której jest pociąg, mogę tylko bilety sprzedać") została szybko unieszkodliwiona i nic już nie stało na przeszkodzie, by dotrzeć tam, gdzie nie dotarł jeszcze nikt z KMOA wcześniej.
Tuż po wyruszeniu naszego pociągu z Warszawy Zachodniej powiadomiliśmy Q, naszego gospodarza, o planowanej godzinie lądowania i umówiliśmy się na dworcu. Godzina w podróży minęła szybko, a pasażerowie skwapliwie łaknęli treksferowych newsów, podsłuchując uważnie nasze rozmowy.
Powyżej pierwszy kontakt ze Skierniewicami po wyjściu z dworca. Kultura zbliżona do naszej, cywilizacja przedwarpowa zdecydowanie, a ludzie przyjaźni, choć ostrożni.
Czas na pamiątkowe zdjęcia away teamu. Na górze od lewej: Una, The_D, Vashar, Asia. Na dole: fluor zamiast Asi. Dobrą miną nadrabiamy nieobecność pewnej osoby, ale nie ma katastrofy - dostaliśmy koordynaty i idziemy dalej...
Jest czołg czyli jesteśmy na dobrej drodze.
Na tablicy napisano:
Polegli na polu chwały podczas wyzwalania Skierniewic 17 stycznia 1945 roku żołnierze gwardii Armii Radzieckiejmł. lejtnant gwardii Karol Parfenowicz Stiopkinst. sierżant Eugeniusz Fedorowicz Kroszkinst. sierżant Mikołaj Nikiforowicz Szadurowsierżant Piotr Aleksandrowicz Warankinszeregowiec Iwan Fedorowicz Korabiejnikowszeregowiec Wasyl Wasylewicz Zazimkoszeregowiec Murabek Alpijewszeregowiec Kurban MustafajewCześć i chwała bohaterskim wyzwolicielomspołeczeństwo miasta
Park...
Lokalna zabudowa.
Brama pałacowa w wikipedii wygląda okazalej, ale i tak jest na co popatrzeć. Tablica informuje o długiej historii tego miasta.
"Spotkamy się w Finezji" - padło hasło. Teoretycznie proste. Patrząc na samochód stojący przed restauracją orzekliśmy, że Q już na pewno jest w środku.
W środku jakaś impreza familijna, która całkowicie absorbowała obsługę lokalu. Nie zauważyli naszego wejścia jak i wyjścia. Wystrój miły dla oka, luksusowy, ale w stylu Borewicza. Q nie ma w środku, więc poczekamy na zewnątrz, bo ładna pogoda jest.
Na ławeczce przed Finezją. Słonko grzeje i fajnie jest, chociaż niektórzy narzekają, że są głodni.
Po pewnym czasie... Czekamy...
I czekamy... Obiad teoretycznie w zasięgu ręki, ale wypada poczekać...
I jeszcze ostatnie 2 minuty, więcej nie czekamy...
Szybki telefon i umawiamy się na rynku miejskim. "To niedaleko stąd" mówi Una, nasza przewodniczka. Jak się okazuje, mieszkała w Skierniewicach przez dość długi czas i dobrze zna miasto. - "Tu po lewej kino i coś w rodzaju teatru."
I pomnik zwycięstwa... A skoro przechodzimy obok, to czemu by nie wstąpić do...
Instytut Warzywnictwa? Warzywa to jedzenie, więc chętnie. Obok wejścia fortyfikacje - to wieża ciśnień, jedna z dwóch jakie mijamy.
"Tu były kiedyś stajnie, a teraz są garaże, więc w sumie się nic nie zmieniło"
Pałacyk arcybiskupi. Skromnie i z klasą. Obecnie zajmowany przez Instytut Warzywnictwa. Nie dziwne, że Komisja Majątkowa zgłasza roszczenia do wszystkiego co się nawinie.
Tylne wejście dla kadr... to pomysł biskupa czy już instytutu?
Miejscowe specjały: wino i mięso. OK, głód na chwilę osłabł, jakoś w hot dogach niespecjalnie gustuję. Ale to tylko efekt placebo i to dość krótkotrwały.
Tu znajdziemy pomoc... Niestety nieczynne.
Pamiątkowe zdjęcia i...
Kaganek oświaty w stylu pomnikowym.
Legendarny rynek, do którego zmierzamy musi być niedaleko... Żołądek nie może się mylić...
Widok jak z pocztówki.
W końcu rynek. Tutaj doprowadza nas już gospodarz, który zjawia się w przynależny dla swojego gatunku sposób (czyli znikąd).
Co chcecie zobaczyć? - Może chodźmy coś zjeść. - Świetnie, znam dobry lokal, ceny warszawskie.
To sprytna pułapka. "To jedzenie nie jest prawdziwe." - zauważam.
Niełatwo zjeść obiad w Skierniewicach... Wszystko pozamykane, a droga wiedzie przez różne niebezpieczeństwa...
Lokalna siedziba PSL. Where the shadow lies...
I jeszcze więcej mroku... Telekomunikacja Polska S.A.
Po wielu trudach, w końcu można usiąść i zjeść. Ceny piwa normalne, pizza trochę tańsza i lepsza.
Przy stole było trochę papierków konwentowych, niestety muzyka przeszkadzała trochę w rozmowach.
Po obiedzie padł pomysł, żeby skoczyć na miejski cmentarz, ale nikomu specjalnie się tam nie spieszyło.
Julius Meinl to imiennik Q. Przypadek? Nie sądzę.
"A tam też prowadziłem interesy."
Kolejny falliczny pomnik, symbol męskiej dumy i patriarchatu.
Ma związek z wojną o czym świadczy artystyczny wzór na pomniku.
"Społeczeństwo ziemi skierniewickiej" maczało w tym palce.
Internacjonalistyczne hasła wiecznie żywe.
"Kiedy myślę Skierniewice..."
Promienie zachodzącego słońca głaszczą mury odnowionego dworca kolei żelaznej. To już koniec naszej wyprawy, czas wracać do Warszawy.
Ciekawa obserwacja - tuż po powrocie na dworcu powietrze było takie suche i zapylone. "Na dworcu brudno, powietrze kiepskie" - tłumaczyliśmy sobie. Ale po wyjściu na miasto powietrze się wcale nie zmieniło...