Trzeba dać światu jakiś znak, że Mazowsze jeszcze żyje i spotkania się odbywają, więc postanowiłam skreślić kilka słów. 😉 Co prawda ostatnimi czasy intensywność życia towarzyskiego wśród mazowieckich trekerów znacznie osłabła, ale wiadomo - mrozy nie zachęcają do wychodzenia z domu (przynajmniej tak to działa u sporej części populacji), niektórzy pewnie zapadli w sen zimowy... 😉 Może odżyją z wiosennymi roztopami, zobaczy się. :PDlatego do Marhaby w ostatnią sobotę, na późniejszą niż zwykle godzinę 18, dotarły zaledwie 4 osoby. W kolejności pojawiania się w lokalu - ja, fluor, Tom i ashka. Zapowiadał się jeszcze Maciek (aka Eric Keitel), który był tego dnia w W-wie, ale niestety nie dotrwał do naszego przyjazdu. Spotkanie długie nie było, późno zaczęliśmy i niedługo po zamówieniu fajki wodnej, zimnego piwa (lub gorącej herbaty dla zmarzluchów ;)) i kebabów, obsługa zaczęła się zabierać za sprzątanie zaplecza, co było sygnałem do rychłego rozpoczęcia ewakuacji. Tradycyjnie pogadaliśmy trochę o tym, co się dzieje u każdego z nas, o serialach, filmach, grach, muzyce itp. i rozeszliśmy się do domów.