Dziennik oficera naukowego, data gwiezdna [-29]1533.3987
W sobotę 17 stycznia 2004 roku, około godziny 17:50 wkroczyłem wraz z
TV-isem na teren Starego Rynku. Przy Rdzeniu Warp spotkaliśmy Blankę. Tak,
tylko Blankę. Spotkanie to charakteryzowało się bowiem przez cały czas swego
trwania niską liczbą uczestników. Pod Pręgierzem dołączyła do nas Iwona
(zasymilowana przez Blankę), Dante, Kazah, Mirek i Tomaj. W drodze do KFC
spotkaliśmy Ka2. W samym lokalu dołączyli jeszcze Beyonder i Rattlerr. Nikt
więcej się nie pojawił, a Ka2 i Mirek musieli dość szybko nas opuścić. Po
pewnym czasie wyszły również osoby mieszkające poza Poznaniem - Iwona, Teroi
Orel i Tomaj. Do końca spotkania dotrwało więc tylko sześć osób.
Pobyt w KFC rozpoczął się, jak zwykle, od zaopatrzenia się w pożywienie.
Monotonię kulinarną naszych spotkań złamało nowe danie znane pod nazwą
"okura". Potrawa ta, o której w drodze do lokalu wypowiadał się wielokrotnie
Kazah, składa się z ryżu i dodatków, którym nie przyglądałem się zbyt
dokładnie.
Aby nikt nie pomyślał, że jesteśmy normalni, zaczęliśmy przeglądać trekowe
czasopisma z okrętami na rozkładówkach. Ja i TV-is dostrzegliśmy tragiczny
skutek niskiej frekwencji - byliśmy jedynymi graczami CCG, co nie rokowało
dobrze. Sytuację uratowali Beyo i Rattlerr. Ten pierwszy dał sobie nawet
wcisnąć dwie moje karty na krechę. Wywiązała się dyskusja o metodach
współdziałania Dominium z zagrywającymi za darmo Ketracel Son'a. Niemniej
wszyscy zgadzali się, że przy udziale J.C. spotkanie byłoby ciekawsze.
Dość istotna część spotkania upłynęła na rozmowach o twórczości Tolkiena, co
niezmiernie zadowoliło Krzycha. Kazah spytał o godną polecenia książkę
fantasy, przy czym odrzucił Silmarilion i Władcę Pierścieni, zasługując
sobie tym na powszechne potępienie. O tym pierwszym dziele zaczęliśmy
rozmawiać przy okazji problematycznej kwestii wpisania do akt wieku Dantego
(czy w Starfleet Medical nie rozumieją, że przedstawiciele jednych ras się
rodzą, a innych - budzą w pobliżu zbiorników wodnych?). Po owej rozmowie
pozostał mi jeden wniosek: kiedyś musimy drużynowo wziąć udział w konkursie
tolkienowskim na konwencie.
Beyo wspomniał o pomyśle na odcinek podanym na LG przez Atlantisa. Próba
przemienienia tego w zarys scenariusza skończyła się zaskakująco trekową jak
na nasze spotkanie dyskusją o Wolkanach. Rattlerr zdał raport z obecnych
prac Ambasady tej wspaniałej rasy, a po kilku minutach perswazji dał się
zwerbować na stanowisko oficera naukowego U.S.S. DragonAss. Niezwłocznie
przystąpiliśmy do tworzenia karty CCG. Było z tym sporo zabawy, zwłaszcza,
że przypadkiem wyszła karta trzecia pod względem przydatności w dodatku
DragonAss, z sześcioma skillami i sumą atrybutów 24. Zdecydowanie nie należy
tworzyć kart na spotkaniach.
Przed 21 spotkanie weszło w końcową fazę. Stwierdziłem, że czas najwyższy,
bowiem zaczynałem już słyszeć w otoczeniu dźwięki z LCARS-a. Szczęśliwie dla
mojej wolkańskiej równowagi okazało się, że to komórka TV-isa z ulepszonym
zestawem dźwięków (dla przykładu głos komputera mówiący "incoming
transmission" w charakterze dzwonka). Opuściliśmy KFC i rozeszliśmy się w
swoje strony, żywiąc nadzieję na powrót frekwencji do poziomu 15-20 osób od
następnego spotkania.
--
=/=
Oreł
http://dragonass.posnania.org - strona o ST (ze szczegolnym naciskiem na
gry) i literaturze fantasy.
Zapraszam!