Czemu badania Soonga miały takie znaczenie, mówiono o nich, że przełomowe, że był geniuszem w swojej dziedzinie, skoro już wcześniej istniały androidy?
Wcześniejsze były niedoskonałe - brakowało im nieuchwytnej ludzkiej cechy (Penrose zwie to pozaobliczalnością), której nieobecność była też udziałem V'Gera z TMP, co czyniło je w pewien sposób ułomnymi (z tych samych powodów nie udawało się uploadowanie biologicznych umysłów do maszynowych ciał - traciły pełnię człowieczeństwa), albo też odczuwały emocje ale nie były w stanie sobie z nimi radzić (jak potem biedna Lal). W dodatku nie były typowym tworem Federacyjnej nauki, tylko albo bazowały na technologii wymarłych Obcych, albo były (a dokładniej była, jedna Rayna) dziełem nieśmiertelnego Flinta, który żył na uboczu ziemskiej/federacyjnej cywilizacji*.
* I, jeśli wierzyć Curtowi Danhauserowi, w czasach Kirka odsunął się od niej jeszcze dalej, odlatując w nieznane wraz z kosmicznym odpowiednikiem Biblioteki Aleksandryjskiej:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=1467&page=1#msg302707
ale mimo wszystko drażnią mnie takie nieścisłości.
Nie Ciebie jedną...