Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Sesja RPG "Przeżyją tylko najsilniejsi...." Odsłona Druga

"Przeżyją tylko najsilniejsi...." Odsłona Druga

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 42 total)
  • Author
    Posts
  • Kaleh
    Participant
    #43878

    jeghbe` tlhInganpu`


    Borak równo ruszył wzdłuż korytarza. Niby przypadkiem zaglądając do otwartych i porządkowanych przez sprzątaczki pomieszczeń. Wszystko wyglądało w porządku. Już miał wrócić gdy coś przykuło jego uwagę. Wyglądający poza drzwi w jednym z sektorów mieszkalnych. Spojrzał na tabliczkę. Sektor B.... pomieszczenie 4. Miał nadzieję, że go nie widział.... nie nie mógł.... był to tylko krótki kontakt a poza tym zasłaniała ich po części bliżej niezidentyfikowana roślina....Wrócił szybkim krokiem... i zajrzał do twojej alkowy.... chrząknął próbując z iście klinghońską gracją Cię obudzić i zameldował gdy zauważył że zaczynasz otwierać oczy:- Pani. Romulanie już tu są!OKIEM ROMULAN


    Tego było tobie trzeba. Jednakże major dawał się czasem uśpić.... Ci mężczyźni.... spojrzałaś na jego spokojnie wznoszącą się w oddechu klatkę piersiową i zastanawiałaś się nad serią ciosów dla przywrócenia stanu gotowości. Nie..... chyba miękniesz z biegiem lat. Twój wzrok spoczął na pulpicie. Połączenie wciąż nie nadchodziło. Myślałaś, że pójdzie im to szybciej, ale cóż. Nie znają ceny czasu to nie Ferengi.... ani tym bardziej Romulanie..... W BLASKU LATINUM


    Tak.... pomieszczenie było czyste.... żadnych pluskiew, kamer. Ferengijski sprzęt nie mógł się mylić. Wyglądało to na dogodną chwilę na sen... chociaż jeszcze zerknąłeś na padd.... aha... wiadomość... pełen wykaz oferowanych możliwości dla Konfederacji Secalich.... uszatki dostarczyły to w samą porę. Przynajmniej nie musiałeś się z nimi kontaktować....ZEMSTA


    Straszliwie bolała Cię głowa. Chyba albo nie doszedłeś do siebie po podróży, albo pomyliłeś wódkę z płynem do mycia cewek warp. Sięgnąłeś po butelkę.... na nalepce widniał jakiś dziwny napis w jakimś archaicznym języku, ale w kącie było napisane 50% więc wszystko powinno być OK..... tylko co Cię obudziło? Spojrzałeś na włączony monitor.... fakt Federacja nigdy nie znała dobrych momentów. Spałeś ledwie 3 godziny a wysłali Ci ich ofertę. Podniosłes ją do zmrużonych oczu i westchnąłeś.... no no no.... chyba zaczynamay się starać.... traktat handlowy, spory zapas dilitium i 2 przezbrojone Mirandy..... całkiem nieźle jak na nieznany artefakt....Już chciałeś rzucić się z powrotem na łóżko gdy rozległ się donośny brzęczyk..... a chwilkę później wyskoczyła minformacja... miejsce w kolejce oczekujących 7... pora negocjacji... dzień jutrzejszy 9.00 czasu lokalnego.... czyli miałeś jeszcze co najmniej 10 godzin....

    I. Thorne
    Participant
    #43977

    OKIEM ROMULAN


    Podłożyła ręce pod głowę zastanawiając się co ci biedny głupcy Secali wymyślą. I co odnaleźli. Pozwoliła, by futrzany koc lekko opadł, ukazując jej piersi. Przyjęta pozycja jeszcze bardziej je uwydatniała. Tak jak sądziła major lekko drgnął. A więc nie spał. Tylko udawał. Cóż nie tylko jest dobry w szachach i łóżku. Potrafi też umiejętnie oszukiwać.Wstała z łóżka, nie wstydząc się swej nagości. Jeśli obserwują ją ukryte kamery to niech widzowie ostro się spocą. Powoli z gracją przeszła do łazienki. Lub czegoś co trochę ją przypominało. Nigdy nie lubiła suchych prysznicy. Wolała wielką wannę pełną piany, gdzie można było leżeć godzinami i rozmyślać o końcu swoich wrogów...Ale co tam. Jak się nie ma czego chce, to się lubi co się ma. Wzieła krótki prysznic i poszła się ubrać. Czarny kombinezon doskonale pasował, wielokrotnie nawet w nim spała i nie odczuwała później żadnych problemów, typu otarcia czy sińce. Tak jak sądziła major juz nie spał. Bez słowa zajął jej miejsce pod prysznicem.Czekając jak skończy powoli sączyła wino z kieliszka. Nawet było dobre jak na replikowane. Nie obawiała się żadnych środków usypiających czy odurzających. Wcześniej dokładnie sprawdziła trunek analizatorem chemicznym.Major wyszedł z łazienki i ubrał się. Bez słowa zasiedli do szachów. Pozostało tylko czekać na sygnał od tych niby kapitalistów.

    Eric Keitel
    Participant
    #45207

    W BLASKU LATINUM


    Doskonale... - Mruknąłem cicho. - Rozebrałem sie i położyłem na łóżku. Miałem jeszcze sporo czasu. Ba, wręcz dużo! Przecież Ferengi byli tutaj jednymi z najważniejszych kontrahentów. Gospodarze nie mogli sobie pozwolić na utratę ich dostaw, wiec miałem pewność że z negocjacjami na mnie poczekają. Łóżko okazało się wygodne, szybko zapadłem w niespokojny sen - oczekując wezwania. Komunikator zostawiłem na szafeczce przy łóżku, wiec powinienem je usłyszeć...

    Romulanka
    Participant
    #45421

    jeghbe` tlhInganpu`


    Coz... Mogla sie tego spodziewac... Ziewnela, zamrugala oczami i zmarszczyla czolo...- Aaaarrrrgh!!! - zawarczala cicho. - Te zdradzieckie psy zawsze pchaja sie w nie swoje sprawy! Musimy byc przygotowani na te ich marne gierki, ale w tej chwili nic nie zdzialamy...- Tak, pani. - wymamrotal Borak.- A teraz czas odpoczac, Borak. Musimy byc w pelni sil i gotowi do starcia.- Tak, pani. - nieco zawiedziony Klingon wycofal sie z pokoju.Ulozyla sie, ale juz nie zamykala oczu... Zostalo jeszcze troche czasu i mozna zaczac planowac jak wykasowac zielonokrwista konkurencje...

    Kaleh
    Participant
    #45746

    jeghbe` tlhInganpu`


    Twe zmęczone oczy zamykały sie powoli ale nieustannie... cóż... ale planowanie działało prawidłowo. Nic nie przerywało twojego zamyślenia. A gdy już stwierdziłaś, że chyba możesz sobie pozwolić na krótką drzemkę odezwał się sygnał wywołania. Najwidoczniej Borak też przysnął gdyż z sąsiedniego pomieszczenia dobiegły zduszone przekleństwa. Chwilkę to zajęło, ale jednak po chwili niby to przypadkiem Klingon wkroczył do pokoju podając Tobie padda z informacjami. Przebiegłaś szybko wzrokiem zapis..... Hmmmm..... tak szybko? Bardzo pokrótce była tam zawarta informacja iż negocjazje odbędą się w sali konferencyjnej numer 7. Poziom główny....W BLASKU LATINUM


    Zdążyłeś się nawet nieźle wyspać. Rzeczywiście zadbano o wszystko więc łóżko zapewniło maksymalny poziom odpoczynku. Może też coś odświeżającego było w powietrzu? Tylko oni raczą wiedzieć. Ważne żeby nie były to żadne psychostymulanty. Komunikator przerwał twoje zamyślenie, a komputerowa sekretarka błyskawicznie wyrecytowała SALA KONFERENCYJNA 5 POZIOM GŁÓWNYOKIEM ROMULAN


    Szachy przeciągnęły się wybitnie. Major był dobry... zdecydowanie za dobry jak na Twój gust co popsuło może odrobinę humor. Ale swą zaciekłość w szachach nadrabiał jej innymi formami. Cóż... tyle plusów co minusów. Już miał zadać decydujący cios i zamatować gdy zabrzmiał odgłos przychodzącej wiadomości. Zerwałaś się niby to przypadkiem wywracając planszę. Podwładny uśmiechnął się jedynie. Wiedział dlaczego...Zerknęłaś na wiadomość. Ciekawe, ciekawe. Sala konferencyjna numer 2 Poziom główny. Major błyskawicznie wyciągnął podręczny zestaw Tal Shiar i sprawdził coś w Sieci Secalich by po chwili zameldować:- Z dala od Klingońskiego ścierwa....ZEMSTA


    Dziesięć godzin okazało się być zbyt krótkim czasem. Głowa dalej bolała, a dźwięk wywoływania rozbrzmiewał donośnym echem wewnątrz czaszki. Klnąc na czym świat stoi wyrwałeś z apteczki Hypospray z silnym środkiem przeciwbólowym i podałeś go sobie natychmiast. Ulga nastąpiła błyskawicznie. W końcu mogłeś przestać chować głowę pod poduszką i podejść do pulpitu. Tak... chyba pora nadeszła. Sala Konferencyjna nr 3 na poziomie głównym. Mając tylko nadzieję że dają darmowe drinki narzuciłeś na siebie odrobinę świeższy mundur i przygotowałeś do wyjścia...

    I. Thorne
    Participant
    #45788

    OKIEM ROMULAN


    Secali nie są idiotami. Nie zależy im na tym, by kupcy pozabijali się jeszcze przed negocjacjami. Po nich zapewne by się tym nie zmartwili. Idziemy, majorze.Mapę do sali konferencyjnej bez problemu zapamiętała. Najpierw w lewo, w prawo, 2 razy prosto i w lewo. Po kilku minutach stała przed drzwiami. Wciągnęła głęboko powietrze w płucach i nacisnęła przycisk otwierania.

    Eric Keitel
    Participant
    #46493

    W BLASKU LATINUM


    Najemnik wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął sie kpiąco. Wytarty i pomiętoszony nieco ubiór zastąpił nowym, przypominającym nieco mundury gwiezdnej floty, z romulańskimi admiralskimi insygniami na kołnierzyku. Co sobie będzie żałował? Żwawo opuścił kwaterę, mając nadzieję że nie dotrze spóźniony. Cała drogę uważnie obserwował otoczenie, pod pretekstem podziwiania architektury szukając ewentualnych widocznych urządzeń szpiegowskich.

    Romulanka
    Participant
    #46571

    jeghbe` tlhInganpu`


    Nie ma sie co ociagac - pomyslala. Szybko sie ogarnela i zwawym krokiem ruszyla do wyjscia. Po drodze zabrala pare wielce przydatnych drobiazgow... Tak na wszelki wypadek, jakby jacys zielonokrwosci krecili sie w poblizu.- Idziemy, Borak. - rzucila do towarzysza. - Czas zobaczyc co oferuja... A, i miej oczy szeroko otwarte... Wrog czuwa i na pewno juz cos uknul...

    CoBrah
    Participant
    #46733

    ZEMSTA


    Zebral sie do wyjscia. Przy drzwiach zatrzymal sie nagle i obejrzal na stolik, na ktorym stala do polowy oprozniona butelka. Podszedł i łyknął sporą ilość. Tak, teraz ten cholerny ból głowy powinien minąć szybciej - pomyslał. Uśmiechnął się do siebie i raźnym krokiem ruszyl w stronę sali konferencyjnej. Zamierzał szybko wygrać nagocjację i wrocić z powrotem na Rise...

    Kaleh
    Participant
    #46771

    jeghbe` tlhInganpu`

    Jeżeli wróg coś uknuł.... ukrył to niezwykle skrzętnie. Ostrożnie zbliżyliście się do sali. Numer i poziom się zgadzał. Czas też, a z resztą który Klingon zwraca uwagę na czas. Sala była pusta. Wkroczyliście, a Borak przyjrzał się otoczeniu i błyskawicznie kiwnął głową. Mruknął tylko: - Pełęn zestaw kamer. Nie widzę, żadnej broni. Zajęliście miejsca. Gdy tylko spoczęliście prawie znikąd pojawiły się służace nalewając do kunsztownie zdobionych metalowych kubków krwawe wino. Borak zerknął i duszkiem wychylił kubek. Uśmiech wypełzł z nienacka na jego twarz. Kiwnął głową i powiedział: - Najlepsze jakie piłem... Spróbowałaś, rzeczywiście świetne. Tylko gdzie są Secali? Te kamery.... wyraźnie czułaś się obserwowana. Dziwne wrażenie. Drzemał tu jakiś niepokój. I prawie dałaś się zaskoczyć. Niemalże bezgłośnie zjawili się negocjatorzy. Ukłonili się i powiedzieli:

    - Proszę wybaczyć ciekawość.... ale jesteście pierwszymi Klingonami w naszych skromnych progach. Dlatego cheiliśmy widzieć się z wami najpierw. Oto specyfikacja objektu, który posiadamy. Prosilibyśmy o waszą pełną ofertę. Tą do której mogliście negocjować. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję. Przy okazji pragniemy was zaprosić na mały bankiet dla naszych gości. I mamy nadzieję, że zachowacie spokój w kontaktach z pozostałymi oferentami. Nie życzymy sobie tutaj żadnych bójek....

    Po tych słowach wyszli tak cicho jak się zjawili.

    W BLASKU LATINUM

    Mało powiedziane, że urządzenia szpiegowskie tu były..... ta stacja była nimi wprost naszpikowana. Niemalże słyszałeś tą nieźle wytłumioną aparaturę chłodzącą cały ten system. Sporo kasy musieli w to włożyć. Dotarłeś szybko na miejsce. Czułeś jakby zeskanowano już wszystkie twoje cechy i zaszufladkowano w odpowiednie miejsce.

    Drzwi otworzyły się bezgłośnie. Musiałeś przyznać, że zaskoczono Cię. Pomieszczenie było urządzone w stylu neoorientalnym. Kapiące zdobienia. Wielkie, wygodne poduszki na podłodze. I złote talerze z poustawianymi karafkami z rozmaitym alkoholem. Cóż, rzeczywiście się starają. Gdybyś był Ferengim brakowałoby Ci tylko masażystek do uszu. Skorzystałeś z karafki. Całkiem niezły likier... słodki, ale z delikatną nutą goryczki. Rozkoszowałeś się trunkiem gdy zjawili się Secali. Usiedli naprzeciw Ciebie i zlustrowali wzrokiem.

    - Domyślaliśmy się, że zaskoczy nas pan czymś, ale tego się nie spodziewaliśmy.

    Przerwali na moment i skłonili się z szacunkiem.

    - Wiedzieliśmy że Izba Handlowa zatrudnia najlepszych. I mamy tego dowód. Zatem przejdźmy do rzeczy. Przedstawi nam pan pełną ofertę. To znaczy na tyle wysoką by nas usatysfakcjonować i na tyle niską by nie zabić pana mocodowaców. Rozważymy ją i przekażemy wynik narady. Specyfikację obiektu przekazaliśmy do pańskiej kajuty. Ale najpierw chcemy zaprosić pana na uroczysty bankiet. Strój wieczorowy. Takie miłe spotkanie na koordynację działań i rozmowy z pozostałymi kontrahentami. Tylko prosilibyśmy o brak agresji. Są to przedstawiciele wielu przeciwnych sobie frakcji i jeżeli zwróciłby pan niektórym uwagę jak się zachowywać bylibyśmy wdzięczni. Nie życzymy sobie przelewu krwi.

    Po tych słowach wyszli tak samo cicho jak się zjawili.

    ZEMSTA

    Droga była długa. Żołądek trochę się buntował, ale gdy przełknąłeś kolejną pigułkę stymulantu przeszło. Przynajmniej na moment. Ściany wyglądały na surowe, ale miałeś niemiłe uczucie, że za nimi kryje się coś więcej. Pewnie było to zmęczenie i kac. Nagle potknąłeś się i wpadłeś na dziwną roślinę znajdującą się w doniczce. Była podejrzanie lekka.... a gdy podniosłeś ją zauważyłeś tkwiącą w środku kamerę. Pomachałeś sztucznemu oku i ruszyłeś dalej. Wiedziałeś, że coś takiego tu będzie. Ale chyba nie pora przestać udawać niedzielnego szpiega? Rola sprawdza się za dobrze. I zbyt się podoba, ale cóż. Dotarłeś na dobry poziom. I znalazłeś się przed dobrymi drzwiam. I wtedy usłyszałeś w oddali ciche kroki. Kilkadziesiąt metrów od Ciebie znajdowały się drugie drzwi. Znajdujące się naprzeciw równoległego korytarza. I wtedy pojawili się oni. Przykucnąłeś aż i skryłeś się za kolejną z roślin. Zakląłeś pod nosem. Romulanie. Diabli nadali ich tak blisko. Gdy weszli wyprostowałeś się i sam wkroczyłeś do pomieszczenia. Twój umysł dalej analizował sytuację. Jeden z nich... a raczej jedna... wydawała się dziwnie znajoma. Nawet za bardzo... abyś mógł się pomylić.

    Wnętrze nie olśniewało. Długi stół żywcem wyjęty z okrętu Federacji z innej epoki i wygodne skórzane fotele. Na srebrnej tacy stały szklaneczki z mile wyglądającym płynem wraz z kostkami lodu. Rozsiadłeś się i skosztowałeś trunku. Znali się na rzeczy. Dawno takij whisky nie piłeś. Musiałeś to przyznać. Secali weszli cicho i rozsiedli się przed Tobą. Najprawdopodobniej ich dowódca powiedział szybko:

    - Dziękuję, że pan się stawił. Stawki są wysokie i mamy nadzieję, że Federacja jest w dalszym ciągu zainteresowana. Wstępna oferta wypadła pryzwoicie, ale proszę o podanie maksymalnej jej wysokości. Należy od razu przejść do konkretów.

    Nieźli byli. Spodziewałeś się milszego przyjęcia, ale może coś im w Tobie nie pasowało.

    - Przepraszam jeżeli mój ton pana uraził....

    Poprawił się natychmiast... skąd wiedział?

    - ...ale muszę przyznać, że zainteresowanie przerosło nasze oczekiwanie. Pełna specyfikacja produktu czeka na pana w banku pamięci. Podobnie jak zaproszenie na bankiet który odbędzie się dziś wieczorem w naszej sali balowej. Strój wieczorowy. Jeśli pana nieprzygotowano nasz krawiec spełni każdą prośbę dotyczącą odpowiedniej odzieży. Mam też małą prośbę o zachowanie spokoju. Bal jest czasem na sojusze i wymianę uprzejmości... a nie na bójki. Mam nadzieję, że pan nas rozumie.....

    Zawiesił swój głos najstarszy po czym wstali wszyscy i wyszli.... dziwna nacja. Cóż... znowu kazano Tobie czekać....

    OKIEM ROMULAN

    Nie byli też idiotami z innych względów. Wasze czujne oczy wychwyciły od razu całą masę sprzętu podsłuchowego i kamer zlokalizowanych na korytarzu. Major mało co nie gwizdnął z zachwytu, ale zmiarkował się i uśmiechnął nerwowo kręcą głową.

    - Lepiej niż w siedzibie Tal Shiar..... - wyszeptał

    Skinęłaś głową. Rzeczywiście byli dobrzy. Kto wie czy ich technika podsłuchowa nie była lepsza nawet od tej z Ferenginar. Mogło być. Wzruszyłaś jednak ramionami. Ich sprawa by nas podsłuchać. Nasza by się nie dać. Brzmiało to jak stara romulańska maksyma. Twój podwładny uważnie lustrował korytarz. Naprzeciwko pojawił się kolejny, ułożony prostopadle do waszego. I drzwi z namalowaną cyfrą 2. Rzeczywiście tu. Wszystko się zgadzało. Równym krokiem przeszliście przez przecznicę i bezgłośnie wkroczyliście przez natychmiast otwarte drzwi. Jedno lustowało lewą, a drugie prawą stronę. Gdy mrok wewnątrz rozjaśnił się usłyszałaś zdawkowy meldunek:

    - Tam był człowiek przy sąsiednich drzwiach. Dziwnie się zachowywał....

    Przyjęłaś meldunek. Ludzie... oni zawsze dziwnie się zachowują.

    Pomieszczenie było urządzone ze smakiem. Wyglądało jak kwatera admiralska na D'deridexie. Punkt dla nich. Wiedzą jak utrafić w gusta. Zajęliście fotele. Major zameldował ponownie:

    - Co najmniej 12 kamer... pełen podsłuch i czytnik DNA. - spojrzał na stół i znajdującą się tam karafkę mówiąc: - Ale... świeże.... nie zatrute - po czym skosztował i podał Tobie pełną szklanicę. Rzeczywiście świeże.

    Wypiliście spokojnie zanim zjawili się Secali. Jeden z nich wypowiadał się w imieniu grupy, która uważnie się wam przyglądałą. W takich sytuacjach można się poczuć jak na wystawie.

    - Przepraszamy, że kazaliśmy na nas czekać, ale zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Mam nadzieję, że poczęstunek smakował - Major skinął głową z uznaniem - Otrzymaliśmy potwierdzenie oferty złożonej przez wasz rząd. Spodobała nam się. I znamy również margines do negocjacji. Jak zawsze negocjacja z wami stanowi przyjemność. Nie zostało prawie nic do przedyskutowania gdyż specyfikację objektu znajdziecie tu. - powiedział podając Majorowi padd z danymi - Ponieważ życzylibyśmy sobie również aby nasza stacja stała się punktem do koordynacji różnych działań i ucierania poszczególnych interesów pragniemy zaprosić was na bankiet który odbędzie się dziś wieczorem czasu lokalnego. Zadbaliśmy o wszystko. Każdy szczegół..... ale prosilibyśmy abyście odłożyli waśnie na później. Wiemy, że znajdują się tu przedstawiciele różnych potęg. I że następują pewne tarcia, ale jest to spotkanie dyplomatyczne i prosilibyśmy o odłożenie waśni na bok. Mam nadzieję, że możemy liczyć na waszą rozwagę. Rozlew krwi mógłby nas zaniepokoić już na samym wstępie.....

    Po tych słowach wstali i wyszli. Zdecydowanie dziwny naród....

    I. Thorne
    Participant
    #46866

    OKIEM ROMULAN


    Oczywiście. - rzekła, gdy Secali juz wyszli z sali. - Postaramy się nie zabijać. Przynajmniej na śmierć. - major uśmiechnął się dyskretnie, wiedząc, że jej słowa już były zapisane, zanotowane i nagrane. - Majorze, wracamy do naszej sali. Trzeba przygotować się do... przyjęcia.

    Romulanka
    Participant
    #47003

    jeghbe` tlhInganpu`


    W milczeniu dotarli do kwatery.- Grrr! W d... niech sobie wsadza ta cala dyplomacje! - zaczela marudzic gdy tylko zamknely sie drzwi. - Nie przybylismy tu by tracic czas na czcze gadanie, ani tym bardziej na wymiane uprzejmosci z naszymi wrogami!- Tak, pani! Tym bardziej, ze te zdradzieckie psy juz knuja jak nam zaszkodzic podczas imprezy. Mozesz byc tego pewna, pani!- No wlasnie... Dlatego powinnismy byc czujni i gotowi. A moze nadarzy sie okazja bysmy to my pozbyli sie konkurencji? - zaczela sie glosno zastanawiac... - W koncu jest kilka sprawdzonych sposobow... Hmm... A w miedzyczasie przyjrzyjmy sie, co dokladnie nam oferuja... - zaproponowala.

    CoBrah
    Participant
    #47012

    ZEMSTA


    Wrócił do kwatery. Spojrzał na zegar - do przyjęcia zostalo jeszcze troche czasu. Zrobił sobie malego drinka i rozsiadł sie wygodniej w fotelu. Wyjął otrzymanego padda i zaczął czytac ofertę Secali.

    Kaleh
    Participant
    #48001

    OFERTA SECALICH

    Nazwa Artefaktu: ZG127 p.11

    Miejsce wydobycia: Pantheon II, odkrywka 117Hx

    Pochodzenie: Okres późnoiconiański

    Przeznaczenie: Nieznane

    Struktura: obiekt owalny, masa około 77 ton, wykonany z wygładzonego metalu nieznanego pochodzenia

    Oddziaływanie: wydziela silne promieniowanie w paśmie IR, powoduje zakłócenie łączności w odległości do 1 roku świetlnego, w bezpośredniej bliskości łączność nie działa, zakrzywia promieniowanie świetlne

    Kwerenda literatury:

    1237 - G'Mokh - ZG127 - Uniwersytet Secali

    145 - H'wral - Okres późnoiconiański - Akademia Naukowa Tzenkethi

    3791 - Zog - Zakłócenia Łączności Regionu Pantheon - Akademia Naukowa Tzenkethi

    OKIEM ROMULAN


    Powrót przebiegł bez zakłóceń. Chociaż przypadkiem napatoczyliście się na grupę Tzenkethi którzy obrzucili was wybitnie niechętnymi spojrzeniami. Cóż, może kiedyś za to zapłacą.I to drogo. I na nich przyjdzie kres. Spokojnie ale ostrożnie weszliście do pokoju. Wszystko wyglądało dokładnie jak przed wyjściem. Major wyciągnął wykrywacz i stwierdził szeptem:

    - 3 nowe pluskwy. Na ubraniach. Myślę, że sobie z tym poradzimy. Dranie są dobrzy. I kolejny prezent - rzekł wskazując na skrzynkę romulańskiego ale na stoliku.

    Szybko włączył zagłuszanie po czym wziął jedną z butelek i szybko sprawdził na obecność toksyn.

    - Czyste i przednie - powiedział i otworzył butelkę rozsiadając się w fotelu. Podał Tobie padda i kolejne ale zagłębiając się w lekturze. Danych było mało, ale wystarczające by stwierdzić, że warto powalczyć o artefakt. W końcu zdobycze Iconian zawsze są w cenie. Szczególnie gdy chcą je też inni...

    Czas upływał... major w końcu dopił trzecią butelkę i lekko zamglonym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu. Westchnął i wziął tabletkę usuwającą alkohol i aldehyd octowy z organizmu. Skrzywił się i spojrzał na chronometr. Zbliżała się godzina bankietu. Wstał i zbliżył się do szafy. Mundury galowe. Przyjrzał się im uważnie i szybko usunął widoczne urządzenia podsłuchowe. Szybko przebrał się na twoich oczach. Znów miałaś okazję podziwiać jego muskularne ciało. Mrugnął porozumiewawczo i szybkim ruchem włożył do buta długi i niezwykle cienkie ostrze. Zerknął czy w standardowym pasie znajduje się garota i mikroskalpel. Chyba wszystko...

    - Pani? - spojrzał pytająco - Coś jeszcze?

    jeghbe` tlhInganpu`


    Wiedzy było mało, ale wystarczająco by się zainteresować. Już samo zakłócanie łączności gdyby dowiedzieć się co je powoduje dałoby solidną przewagę nad jednostkami dowolnego wroga. Borak spojrzał na to, wzruszył ramionami i podszedł do ściany zdejmując pięknie zdobiony batleth. Poćwiczył chwilę i spojrzał na czas. Zostało kilkadziesiąt minut.

    - Pewnie nie pozwolą nam tego wziąć ze sobą na bankiet? Sprawa byłaby prostsza... chociaż można by liczyć na zniewagę dyplomatyczną i pojedynek... - zapytał zdawkowo -... w każdym razie trzeba i tak się przygotowac na wyjście i być odrobinę wcześniej. No i chyba nikt nie będzie miał za złe małego Dktaga w bucie...

    ZEMSTA


    Drink był zaiste dobry. Oferta przyzwoita. Nawet jeśli nie byłeś naukowcem potrafiłeś docenić chociażby zakłócenia łączności. Stacja obronna z urządzeniem zuepłnie wyciszającym łączność byłaby praktycznie niewidzialna. Ciekawe po co to było Iconianom. Kto ich wie. Fotel był miękki, a drink miło rozgrzewał. Zapadłeś błyskawicznie w spokojną drzemkę.

    Zerwałeś się gdy w śnie ponownie B'rel bombardował podziemną kawernę zawalając ją. Ciekawe co się stało z radosnymi rozbitkami. No i jak wiedzie się u Draconitów... Przeciągnąłeś się i ziewnąłeś. W końcu takie sny to normalka. Bywały już gorsze w czasie przymusowego "postoju" na twojej "bezludnej wyspie". Zerknąłeś na chronometr. Masz jakieś 20 minut. Niezły czas. Spojrzałeś na swoje bagaże. Pora się przygotować.

    I. Thorne
    Participant
    #48004

    OKIEM ROMULAN- Pora na mnie. - popatrzyła w szafie na ubrania przeznaczone dla niej i parsknęła śmiechem. Co oni sobie myśleli? Albo luźne i zwiewne suknie balowe, albo stroje dla faceta. Czy oni są idiotami? Zapewne...Na szczęscie był jeszcze replikator. Załadowała do niego swój ulubiony strój. Trochę trwało dopieszczanie szczegółów, ale efekt był tego warty.Strój był białoczarny. Górna imitowała gorset ze skóry ze skromnym dekoltem (po co odsłaniać szyję potencjalnemu zamachowcowi?), ale naprawdę był z tworzyw sztucznym, zapewniających częściową ochronę przed bronią energetyczną. Jednocześnie w poduszeczkach stanika, które miały powiększać piersi, były zminiaturyzowane ładunki wybuchowe, w sam raz do wysadzenia drzwi lub urwania komus głowy. Nie przejmując się kamerami dokładnie dopasowała gorset i zajęła się dołem. Na nogi włożyła cieniutkie rajstopy, które mimo swego wyglądu nie pozwalały na przeniknięcie zimna. Nersa kiedyś przeżyła w nich tydzień w tundrze i czuła się po tych ćwiczeniach wyśmienicie. Do wewnętrznej strony lewego uda przykleiła pochwę z nożem, którego ostrze mogło wystrzelić. Na koniec uważnie założyła największą zmyłkę - długą białą spódnicę, z grubym brążowym paskiem z prawdziwej skóry, pokrytą niezliczoną ilością koronek, zmarszczeń i haftów. Wyglądało, że posiadaczka takiej sukni była niezdolna do walki, ale wystaczyły tylko 2 pociągnięcia za tasiemki przy pasie, by opadała do nóg. Przydawało się, gdy trzeba było kogoś kopnąć lub szybko się rozebrać w mniej bojowym celu. Tylko buty nie pasowały do ideału, agentka nawet nie pomyślała o szpilkach. Mocne, przylegające aż do kostek buty ze wzmocniona podeszwą w kontakcie z zębami dawały zarobić dentystom. Ktoś mógłby się zdziwić tej części stroju, ale spódnica szurała po ziemi i tylko w trakcie biegu ciekawski mógłby to zauważyć. We włosy wpieła kilka spinek, każda nasączoną innym srodkiem. Mała, biała wpinka w kształcie motylka kryła żyłkę do duszenia, zaś pierścionki na palcach po specjalnym ustawieniu dawały kastek. Turkusowe kolczyki kryły pojemniczki z gazem łzawiącym, a kolia z tymi samymi kamieniami była o dziwo całkowicie wolna od niespodzianek.Stanęła zamyślona. Cos jej jeszcze brakowało. Po chwili wiedziała co. Koronkowy kostium, z tego samego materiału z dużą ilością koronkowych wzorów okryło jej ramiona i ręce.- Chodźmy, majorze. - Teraz jestem gotowa. - podjęła go pod rękę i razem wyszli na przyjęcie.

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 42 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram