Forum Fantastyka Star Trek Prawdziwe życie w ST....

Prawdziwe życie w ST....

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 60 total)
  • Author
    Posts
  • Thengel
    Participant
    #1752

    We wszystkich serialach/filmach nie mamy ukazanego prawdziwego życia. Zawsze mamy kapitana leżącego na swojim łożu... A co z np. stewardami. Mieszkają w małych celach(!) jedzą trzy razy gorsze żarcie i jeszcze ciężko harują.. I nie mówcie mi że kapitan też ma dużo pracy! cholera jeden raport i koniec. Szczególnie jak nie mają jakiś "przygód' 🙂

    Coen
    Participant
    #9470

    Wiesz, w czasach TNG to wszyscy jedza co chca, kapitan ma tone papierków a i on tez kiedys był stewardem. Pozatym kapitan ma jeszcze jeden obowiazek którego mu nie zazdroszcze:

    "Z przykroscia informuje Panią Natasho Rosannko iż pani syn Pter zginąl na słuzbie. Jego odwaga uratowała życi jego kolegów z załogi. Wiem ze ta świadomosc nie zastapi go przy rodzinnym stole ale zginąl jak boahater. Gdyby chciała pani porozmawaic to prosze dzwonic niezaleznie na pore..." kapitan Gideon (Crusade)

    Jak mówilm nie zazdroszcze kapitanom tego obowiazku

    Thengel
    Participant
    #9471

    Hej hej! Jakoś mi się nie chce wierzyć że Picard był stewardem.. Co prawda z TNG oglądałem tylko filmy kinowe ale... Ja też nie zazdroszczę im tego obowiązku ale na czyim miejscu wolałbyś być kapitana czy tego faceta który zginął. P.SNawet jak w TNG tak było to w Entku na pewno nie. Archer miał ojca jednego z wynalazców warp 5 i dlatego został kapitanem, Tucker to był kumpel Archera, Reed miał koligacje rodzinne (zdaje się że jego ojciec był admirałemm czy czymś takim)...

    drupi
    Participant
    #9472

    Nie wiem czy Kapitan ma łatwe życie czy nie, ale w każdym razie to na nim ciąży odpowiedzialność za losy całej załogi, która na okręcie takim jak Enterprise nie jest mała. Co do Archera, dowodzi on pierwszym ziemskim okrętem z napędem Warp, dlatego dowództwo tego okrętu było dobierane wg klucza znajomości napędu itd. Archer z tym był związany od dziecka więc chyba się lepiej zna niz jakiś generałek wojsk lądowych, co umie obsługiwać tylko armatę.

    AHM
    Participant
    #9483

    Kto by oglądał ST gdyby dotyczył życia i codzienności mało ważnego załoganta. Serial musi trzymać w napięciu, musi się coś dziać, a prawda jest taka że im wyżej tym więcej się dzieje. Więc przeważnie dotyczy oficerów pracujących na mostku. I tak to jakoś się kręci, pomijając innych członków załogi, albo mało ciekawe zajęcia oficerów( np czyszczenie przewodów plazmy). Można odnieść wrażenie że przygodami jednego bohatera , można by obdarować z tuzin innych.

    Tazman
    Participant
    #9484

    I jeszcze jedno.

    Czy bawiło by kogoś oglądanie w kółko załogantów wykonujących rutynowe czynności ❓ wątpie. Aż tu nagle bitwa ❗ parę wstrząsów, pełno ludzików biega w tą i z powrotem po korytarzach, drużyny biegną bo Inżynier się drze, że na 5 pokładzie dwie wyrwy. Coś ktoś krzyczy diabli wiedzą co się dzieje. Czy to Romulanie czy Borg diabli wiedzą.

    Po prostu załogant nie ma wglądu w sytuację, no dobra jedno takie ukazanie akcji mogło by być całkiem fajne ale bez przesady serialu na tym nikt nie nakręci 😉

    Coen
    Participant
    #9485

    Jedno takie ukazanie akcji oczami zwykłych roboli był w któryms odcinku ostatniego sezonu B5. Tyle ze zrobili to to tak wymyslnie ze widzowie widzieli i poczynania dowodztwa i innych znanych postaci. Jeśli by tak zrobili kilka odcinków Entka byłbym za

    Anonymous
    Guest
    #9491

    Hej hej! Jakoś mi się nie chce wierzyć że Picard był stewardem.. Co prawda z TNG oglądałem tylko filmy kinowe ale... ( ciach)

    To się popraw 😀 . Stewardem może rzeczywiście nie był, ale egzamin do Akademii Floty zdawał dwukrotnie. Czyli nie "jechał" na znajomościach. A i po wyjściu z Akademii nikt nie zostaje od razu kapitanem. Po kolei: chorąży, porucznik, porucznik-komandor, komandor, kapitan... Wszystkie te stopnie musiał przejść. Dodatkowo musi też podejmować decyzje, bacząc na bezpieczeństwo okrętu. Chciałbyś kiedykolwiek stanąć przed wyborem: poświęcić życie najlepszego przyjaciela, bądź kobiety którą kochasz - czy narazić bezpieczeństwo i życie kilkuset osób załogi przy próbie ratowania tego kogoś?

    Chciałbyś kiedykolwiek podejmować decyzję o samozniszczeniu okrętu wraz ze wszystkimi na pokładzie wiedząc, że to jedyny sposób, aby ocalić np. mieszkańców jakiejś planety?

    Chciałbyś w końcu wyznaczać kogokolwiek do naprawy napędu wiedząc, że skazujesz go tym samym na śmierć?

    Nie mów mi więc, ze kapitan ma lekko...

    fluor
    Keymaster
    #9633

    (...)

    A i po wyjściu z Akademii nikt nie zostaje od razu kapitanem. Po kolei: chorąży, porucznik, porucznik-komandor, komandor, kapitan... Wszystkie te stopnie musiał przejść. (...)Nie mów mi więc, ze kapitan ma lekko...

    No, ale ścieżka kariery Picarda, jakby się dokładniej przyjrzeć nie była aż tak standardowa. Te jego coroczne awanse wskazują, że w młodości był naprawdę wybitnym oficerem, skoro tak szybko został kapitanem. W sumie nie zdziwiłbym się gdyby admiralicja patrzyła na jego poczynania z pewną niechęcią, bo jak tu dać takiemu niewyparzonemu 30-latkowi pieczę nad kilkuset-osobowym okrętem kosmicznym? Talent swoje, ale doświadczenie też w życiu się przydaje.

    Thengel
    Participant
    #9636

    No właśnie... Dlaczego na pokładzie dowolnego statku federacji znajduje się członek załogi w tym samym wieku co kapitan an ie będący nawet oficerem. Wystarczy popatrzyć na twarze..

    Anonymous
    Guest
    #9648

    Fluor: a gdzie jest napisane, że do otrzymania awansu potrzeba odsłużyć ileś lat w danym stopniu ? To nie aikido, że od pasa do pasa musi upłynąć odpowiedni czas 🙂 Owszem, doświadczenie swoje robi...Ale talent również. A jak sam zauważyłeś....Picard był utalentowany :)Thengel: hmm, część może być cywilami...A część po prostu nie awansuje. Tak jak sierżanci weterani w wojsku. Nie każdy podoficer może zostać oficerem. Lata nie mają nic do rzeczy, trzeba jeszcze odpowiednią szkołę wojskową skończyć. Kto wie, może we Flocie jest podobnie... Przecież do Akademii przyjmuje się czworo kandytatów rocznie (wg któregoś odcinka TNG). A na takim Galaxy służy kilkuset członków załogi... Nie każdy może być oficerem, nie każdy do Akademii trafił, nie każdy może przeskoczyć do korpusu oficerskiego.

    Xalein
    Participant
    #9650

    A jak sam zauważyłeś....Picard był utalentowany 🙂

    Czemu mowisz ze byl on dalej jest 🙂

    Przecież do Akademii przyjmuje się czworo kandytatów rocznie (wg któregoś odcinka TNG).

    No a na wykladzie pani admiral Kathryn Janeway z Star Trek Voyager End Game, byla spora grupa sluchaczy i bylo widac ze byli z jednago rocznika.

    Anonymous
    Guest
    #9808

    Fakt, on ciągle żyje :)) Zaś co do jednego rocznika -to się dzieje chyba 20 lat po powrocie Voy'a, więc spory kawałek od czasów TNG - co najmniej ćwierć wieku. Po drodze był Wolf 359 i wojna z Dominium - nic dziwnego, że Federacja ciągle leczy rany i uzupełnia braki... W ST 2 (test Kobayashi Maru) też kadetów było sporo... No cóż, niedopatrzenie reżyserów - nie pierwsze i nie ostatnie.

    fluor
    Keymaster
    #9841

    Fluor: a gdzie jest  napisane, że do otrzymania awansu potrzeba odsłużyć ileś lat w danym stopniu ? To nie aikido, że od pasa do pasa musi upłynąć odpowiedni czas 🙂 Owszem, doświadczenie swoje robi...Ale talent również. A jak sam zauważyłeś....Picard był utalentowany 🙂

    napisałem, że był nie dlatego że nie żyje, lecz by podkreślić, że musiał być BARDZO utalentowany, żeby dokonac takiej sztuczki.

    Otóż... Są pewne limity czasowe. Większość oficerów nie wykonuje jakichś karkołomnych sztuczek i mimo to zostaje awansowana.

    Zwyczajowo przyjmuje się bodajże dwa lata żeby awansować chorążego na ppor., kolejne kilka lat dobrej służby i masz porucznika. A dalej już jest trudniej dokładnie określić czas i rzeczywiście awanse są bardziej nakierunkowane na zasługi.

    Zdaje się, że nawet http://www.startrek.pl opisując rangi czyni podobne uwagi. Chodzi o nabycie nowych umiejętności przez nowych oficerów - w końcu mają oni pierwsi służyć przykładem swoim podwładnym.


    Ciekawi mnie jedno: jak uważacie - czy Picard gdyby został admirałem mógłby się bardziej przysłużyć Flocie?? W końcu talentu i autorytetu odmówić mu nie sposób.

    Seska
    Participant
    #10264

    Czy bawiłoby kogoś oglądanie w kółko załogantów wykonujących rutynowe czynności  ❓  wątpie. 

    😉

    Hhmm... to zalezy co masz na mysli mowiac: "rutynowe czynnosci" hehe 😀

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 60 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram