Horror Crush zamieścił najnowszy wywiad z reżyserem filmu Free Enterprise Robertem Meyerem Burnettem, w którym mówił on o planowanym sequelu i o uniwersum Star Trek. W dalszej części fragmenty tego artykułu.
[more]HC: Uważamy, że tworząc Free Enterprise jako pierwszy przekroczyłeś granicę, że nie trzeba być fanem Star Treka, by polubić trekowy film. Czy dzięki temu łatwiej było go zrobić?
RB: Oczywiście. Gdy mój współtwórca Mark Altman i ja wykorzystaliśmy naszą obsesję na punkcie klasycznego Star Treka jako punkt wyjścia, zawsze mieliśmy na uwadze to, że film ma przemawiać do masowego odbiorcy. Zatem nawet gdy będzie mowa o postaciach, których nie znają widzowie nieobeznani z Trekiem, wciąż mogą zrozumieć, że ci faceci są realni, naprawdę zajęci swymi sprawami. Wszyscy rozumieją lub nawet znają kogoś kto jest w coś bardzo zaangażowany, czy to będzie sport, rock and roll czy cokolwiek.
HC: A więc....FREE ENTERPRISE - GNIEW SHATNERA. Wow! Opowiadaj.
RB: Mark i ja mamy scenariusz. Spotkaliśmy się z Shatnerem w maju i był on bardzo zainteresowany. Kończymy właśnie uzupełniać scenopis i mamy zainteresowanych dystrybutorów. Przy ostatnim sukcesie ożywienia trekowej produkcji przez JJ Abramsa, nie znajdziemy lepszego czasu, by zrobić ten sequel, że sparafrazuję romulańskiego ambasadora ze Star Trek VI.
HC: Jestem pewny, że nie chcesz za wiele ujawniać, lecz jeśli mógłbyś mieć w tym projekcie Leonarda Nimoya, to jaka byłaby jego rola?
RB: Nigdy nie myśleliśmy, by włączyć Nimoya do tego filmu, ale powiedzmy otwarcie, że przez chwilę był on częścią skryptu. Oczywiście ma on prawie pół wieku doświadczenia i osobistych kontaktów z Williamem Shatnerem, łącznie ze znajomością tego, jaki Bill jest naprawdę, mógłby więc mieć jakąś rolę w naszej historii. Może. Gdyby Nimoy był postacią z naszej historii, a nie mówię, że jest.
HC: Co, jako zagorzały fan Star Treka, myślisz o filmie J.J. Abramsa?
RB: Mam uwagi! Ale myślę, że obsada jest świetna, reżyseria i produkcja zadziwiająco dobra i ponownie zainteresowała widownię tym światem. Ten film zrobił wspaniałą robotę w służbie zarówno starym fanom, jak i tym, co dotąd nie widzieli ani jednego odcinka z oryginalnej serii. Podoba mi sią to, że dziesięciolatki, które go obejrzą, mogą potem zobaczyć remasterowaną wersję oryginalnej serii i odkryć, co tak bardzo kochałem w Treku, gdy sam byłem dzieckiem. Jednak na pewno chciałbym służyć jako konsultant przy scenariuszu sequela!
HC: Czy czujesz się częściowo odpowiedzialny za sukces filmów Star Trek, ponieważ przedstawiasz je w taki sposób, że znów wydają się fajne?
RB: Życzyłbym sobie tego! Dla mnie oryginalna seria ZAWSZE była świetna. Uważam, że ludzie zawsze kochali Kirka, Spocka i McCoya, i dlatego te właśnie postacie zainspirowały nowy film. [...] Postacie z późniejszych serii były kalkami postaci z oryginalnej serii. Pół-człowiek, pół-kosmita, sztuczna forma życia, zbuntowany członek załogi. Seriale nie były już alegoryczne, ale były pełne tego, czym był sam Star Trek. Ostatni film z serii Next Generation, NEMESIS, był rozwodnioną wersją "Wrath of Khan" i miał do zaoferowania widzom niewiele ponad to, co widzieli już wiele razy... i w lepszym wykonaniu.
Źródło: TrekWeb[/more]