Forum Trek.pl Newsy Star Trek Polacy też swój Axanar mają

Polacy też swój Axanar mają

Tagged: 

Viewing 15 posts - 61 through 75 (of 98 total)
  • Author
    Posts
  • kotek
    Participant
    #118679

    Mógłbym oczywiście zacytować sam siebie i Twój poprzedni wpis, ale zostałbym jeszcze posądzony o spamowanie:) Lepiej mi będzie dmuchać na zimne:) Zatem mam prośbę. Przeczytaj raz jeszcze posta, którego poprzednio komentowałaś.

     

    Snowman, choćbym zaczytywała się w tych postach nie dostrzegam tam, że podzielamy to samo zdanie.

     

     

    Zgrabnie powiedziane:) I wiesz co? Ja się z tym zgadzam, od samego zresztą początku:) Postokroć wolę przekład piękny, choć chwilami nie do końca wierny niż ten do bólu dosłowny. Bezwględnie wierne powinno być jedynie tłumaczenie instrukcji obsługi/montażu:)

    Wolisz piękny przekład? Twoje prawo. Tylko powiedz mi, jak wyobrażasz sobie "piękny przekład" historii wojny czteroletniej? Spróbujmy.... "Natenczas onegdaj Klingoni obrócili w gruzy..." (bo o gruzie w kontekście liczby mnogiej była już dyskusja 3 strony wcześniej), nie, nie w gruzy, piękniej brzmi, że "w pył obrócili..." Tylko wtedy, jaką mamy zgodność z oryginałem? Skoro odbiorca zamiast pięknego, literackiego pyłu widzi mniejsze lub większe fragmenty budynków. Obawiam się, że odbiorca może się zdenerwować. Może wręcz odnieść wrażenie, że ktoś z niego kpi czy chce u niego wywołać objawy schizofrenii 😉

    snowman
    Participant
    #118691

    Snowman, choćbym zaczytywała się w tych postach nie dostrzegam tam, że podzielamy to samo zdanie.

     

    Mianowicie stwierdziłeś, że Axanar adresowany jest do miłośników Star Treka, którzy: "zrozumieją "pinkskins" bez choćby cienia wysiłku". Stąd wnoszę, że dezruptory też nie będą stanowiły problemu.

     

    Star Trek ma swój własny język. Każde uniwersum ma swoje smaczki. 

     

    Oboje uważamy, że uniwersum ST ma swój własny język. Oboje zgadzamy się, że tłumaczenie terminu "dezruptory" byłoby nie tylko zbędne, ale również niedorzeczne. Czepiając się "dezruptorów" próbowałem po prostu sprowadzić do absurdu istotę naszego sporu. I tu zaczynamy się pozornie różnić. Ja uważam, że termin "pinkskins" także jest już częścią spuścizny po uniwersum ST. Ty i pozostali oponenci uważacie (z przyczyn dla mnie niepojętych:)), że słowo "pinkskins" jest mniej oczywiste w sferze znaczeniowej i w związku z tym w trosce o mniej zorientowanego widza koniecznie należy je przetłumaczyć. A przecież dosłowny przekład któregokolwiek z tych słów brzmi po polsku co najmniej dyskusyjnie:) I to już nie jest tylko moje zdanie. Kilka osób wyraziło w tym wątku podobną, choć mniej kategoryczną opinię.

     

    Wolisz piękny przekład? Twoje prawo. Tylko powiedz mi, jak wyobrażasz sobie "piękny przekład" historii wojny czteroletniej? Spróbujmy.... "Natenczas onegdaj Klingoni obrócili w gruzy..." (bo o gruzie w kontekście liczby mnogiej była już dyskusja 3 strony wcześniej), nie, nie w gruzy, piękniej brzmi, że "w pył obrócili..." Tylko wtedy, jaką mamy zgodność z oryginałem? Skoro odbiorca zamiast pięknego, literackiego pyłu widzi mniejsze lub większe fragmenty budynków. Obawiam się, że odbiorca może się zdenerwować. Może wręcz odnieść wrażenie, że ktoś z niego kpi czy chce u niego wywołać objawy schizofrenii  😉

     

     

    1. Piękny przekład nie musi czerpać ze staropolszczyzny:) Współczesny język polski również potrafi brzmieć pięknie, a przynajmniej ergonomicznie:)

    2. Nawet używając archaicznej dziś polszczyzny można tworzyć sensowne zdania. Ustawienie obok siebie słów "natenczas" oraz "onegdaj" brzmi zaś bez sensu, także dlatego, że nie są to synonimy.

    3. Obrócić miasto w "pył", w "perzynę" czy "wniwecz" jest co najmniej tak samo dobrą alternatywą jak obrócić "w gruzy". Przedziwny argument, czyżby schizofreniczny?:P

    Melnikor
    Participant
    #118692

    Kotek odpuść, niewarto  😛

    Przedziwny argument, czyżby schizofreniczny? 😛

    A Pan się trochę za bardzo nie zagalopował? Sugerowanie komuś choroby psychicznej to już gruba przesada.

    snowman
    Participant
    #118695

    A Pan się trochę za bardzo nie zagalopował? Sugerowanie komuś choroby psychicznej to już gruba przesada.

     

    Schizofrenicznym, czyli wewnętrznie niespójnym wydał mi się wiadomy argument a nie jego autorka. Daleki jestem od sugerowania komukolwiek psychicznej choroby. Poza tym przytoczony przez Pana fragment mojej wypowiedzi nawiązywał bezpośrednio do zarzutu, który postawiła mi moja rozmówczyni. Kontekst jest w tym wypadku naprawdę ważny. Nie wszystko należy traktować ze śmiertelną powagą:)

     

    Czy mam rozumieć, że Pana reakcja sugeruje, iż choroba psychiczna jest powodem do wstydu/napiętnowania? Zapewne nie, przecież to byłaby spora nadinterpretacja. Pan zrobił to samo, nadinterpretował Pan moje słowa. Mam nadzieję, że moje wyjaśnienie rozwiało Pańskie wątpliwości. Na wszelki jednak wypadek przepraszam i Pana, i autorkę wspomnianego argumentu. Być może powinienem był wyrazić się jaśniej.

    Piotr
    Keymaster
    #118706

    Czepiając się "dezruptorów" próbowałem po prostu sprowadzić do absurdu istotę naszego sporu. I tu zaczynamy się pozornie różnić. Ja uważam, że termin "pinkskins" także jest już częścią spuścizny po uniwersum ST. Ty i pozostali oponenci uważacie (z przyczyn dla mnie niepojętych:)), że słowo "pinkskins" jest mniej oczywiste w sferze znaczeniowej [...]

    A powiedz, jak lepiej - pinkskini czy pinkskinowie? ;>

    Dobra, teraz poważnie - mimo trollerskich zapędów poruszasz sprawę, której naprawdę możesz nie rozumieć, a nawet jeśli nie Ty, to ktoś z czytających, kto jest krócej w fandomie.

    Star Trek był u nas szerzej znany dopiero od lat 90. Wtedy był w telewizji i wtedy co bardziej zorientowani zaczęli wytykać niedbalstwo tłumaczy z TV. Wspomniana grupa tłumaczy Think Tank powstała niedługo po tym, jak internet dał możliwość tworzenia i udostępniania napisów do odcinków - głównie po to, by polscy fani rozumieli swoje filmy i seriale, ale też po to, by pokazać "jak to się robi". I pokazali - choć szło jak po grudzie, i właściwie zajęło dwie dekady, to dziś w kinie i telewizji mamy jednak Wolkan, Klingnów itd.

    Ale nie mamy "pinkskins". Nigdzie. Dlaczego? Bo wbrew temu, co twierdzisz, to nie jest żadna "część spuścizny po uniwersum ST", a istota tego sporu nie jest absurdalna z tych powodów, o których mówisz. Absurdalne jest zestawienie słów, które nie mają ze sobą nic wspólnego i udawanie, że to to samo. "Disruptor" to nazwa bez znaczeniowego odpowiednika w naszym języku, coś, co do nas trafiło, było używane, w różny sposób spolszczane, aż stało się dezruptorem. A "pinkskins" to nie dość, że obcy wyraz złożony, który ma dość głęboki kontekst, to jeszcze nieużywany w naszym języku aż do 2014 roku, kiedy to próbował go wprowadzić do słownika pulchny osobnik o nietypowo jasnej cerze. A to sprawia, że Twoje wywody są niespójne nie tylko językowo, ale i temporalnie.

    A poza tym nie mów o pięknym tłumaczeniu, skoro próbujesz w nie wcisnąć obce słowo nawet nie odmieniając go przez przypadki.

    Widzisz, ile Ci brakuje do tego drugiego "L"? ;>

    snowman
    Participant
    #118711

    Funkcjonuje takie znane powiedzenie, że "kto mieczem wojuje ten od miecza ginie". Spróbuję zatem odeprzeć Pański koronny argument powtarzając do pewnego stopnia zastosowaną przez Pana metodę rozumowania. Otóż stwierdził Pan autorytatywnie w imieniu ogółu społeczności, że:

     

    "Disruptor" to nazwa bez znaczeniowego odpowiednika w naszym języku, coś, co do nas trafiło, było używane, w różny sposób spolszczane, aż stało się dezruptorem.

    Zamieńmy teraz w powyższej prawdzie objawionej słowa "disruptor" i "dezruptorem" na odpowiednio "computer" i "komputerem". Otrzymamy wówczas zdanie o treści:

     

    "Computer" to nazwa bez znaczeniowego odpowiednika w naszym języku, coś, co do nas trafiło, było używane, w różny sposób spolszczane, aż stało się komputerem.

     

    Wszystko to brzmi bardzo zgrabnie, ale nie zaprzeczy Pan przecież, że i dziś wciąż można spotkać się z określeniem "maszyna licząca", względnie "maszyna cyfrowa". Co więcej, określenia te pojawiają się także we wszelkiego rodzaju podręcznikach do informatyki czy poważnych encyklopediach. Zatem argument, że nie należy tłumaczyć jakiegoś słowa, bo nie istnieje jego znaczeniowy odpowiednik jest w dość oczywisty sposób nieuprawnione. Krótko mówiąc albo jesteśmy dostatecznie kreatywni i dokonujemy zgrabnego tłumaczenia, albo z tego tłumaczenia rezygnujemy w trosce o komfort użytkownika. Rozwiązania siłowe zwykle po prostu się nie sprawdzają;P

    A teraz wróćmy do sedna sprawy. Zdecydowana większość społeczeństwa używa wyłącznie bądź niemal wyłącznie słowa "komputer". Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że tłumaczenie "maszyna licząca" jest mocno nierytmiczne i nazbyt rozwlekłe, zbyt opisowe, czyli po prostu nieergonomiczne z punktu widzenia codziennego użytkowania. Moim zdaniem z tego samego powodu niedobrze brzmią określenia "różowoskóremu", "różowoskórego", "różowoskórym" i tak dalej, i tym podobnie... Jedyny szczegół, który w kontekście naszego sporu różni określenia "maszyna licząca" i "różowoskóry", to spacja tudzież jej brak;P

     

    A powiedz, jak lepiej - pinkskini czy pinkskinowie? ;>

    Może po prostu "pinkskiny"? Brzmi niedbale i potocznie, a dzięki temu bardziej lekceważąco:P

     

    ...kiedy to próbował go wprowadzić do słownika pulchny osobnik o nietypowo jasnej cerze... 

    To o mnie? 🙂 Nie jestem ani szczególnie blady, ani tym bardziej pulchny. Proszę nie sądzić mnie podług okrutnych stereotypów;P Ten awatar to nie jest moja fotografia tylko wyraz sympatii dla ludzi, którzy przyczynili się do powstania Enterprise.

     

    Wskutek naszej rozmowy zaczynam skłaniać się do wniosku, że najlepiej nauczyć się języka obcego i oglądać filmy oraz/lub czytać książki w oryginale.

     

    Drżę z niepokoju, którą też literkę odbierze mi Pan tym razem. Proszę o łagodny wymiar kary;P

    domirex
    Participant
    #118715

    Każde słowo można spolszczyć. Tyle tylko że po co skoro zapożyczenie jest łatwiejsze do użytku jak sam wspomniałeś. Co do różowych cóż nigdy w polskim języku takiego czegoś jak pinskin nie słyszałem tak jak black czy redskin. Zawsze było czarno lub czerwonoskórzy to dlaczego nie dać różowego?? A dezruptor dla laika może być laserem tyle że ten 1 nie miota fotonami.

    snowman
    Participant
    #118721

    Każde słowo można spolszczyć. Tyle tylko że po co skoro zapożyczenie jest łatwiejsze do użytku jak sam wspomniałeś.

    My point exactly;>

     

    Co do różowych cóż nigdy w polskim języku takiego czegoś jak pinskin nie słyszałem tak jak black czy redskin. Zawsze było czarno lub czerwonoskórzy to dlaczego nie dać różowego??

    Ten argument trudno uznać za jednoznacznie rozstrzygający. Czy słyszałeś, by ktoś na co dzień używał określenia "żółtoskóry" wobec Azjatów?

     

    A dezruptor dla laika może być laserem tyle że ten 1 nie miota fotonami.

    Skoro wiązka dezruptorowa jest widzialna to znaczy, że dezruptor "miota" również fotony. Trudno mi jednak powiedzieć czy długość fali odpowiadającej owym fotonom ma jakiekolwiek znaczenie dla niszczącej roli tej broni. Nigdy specjalnie nie interesowałem się tym zagadnieniem.

    fluor
    Keymaster
    #118723

    Pinkskini soundują awkwardowo.

    Piotr
    Keymaster
    #118724

    Ty chyba lubisz motać się we własnych argumentach. ;> Najpierw obalasz spolszczenie dezruptora i chcesz go tłumaczyć, potem mówisz, że to po to, by pokazać, iż nie wszystko trzeba tłumaczyć i zestawiasz go z obcym słowem, które nijak się ma do dezruptora, a następnie dezruptor zestawiasz z komputerem - zasadnie - a potem znów bezskutecznie próbujesz to połączyć z "pinkskins".

    Bo wiesz, jaki jeszcze szczegół różni określenia "maszyna licząca" i "różowoskóry"? Oczywiście, że wiesz - taki, że zapożyczony z j. angielskiego odpowiednik, czyli "komputer" u nas od lat istnieje i funkcjonuje, a różowoskóry takiego odpowiednika nie ma. Być może dlatego, że samo "pinkskins" pojawiło się w oryginale niewiele ponad 10 lat temu, a być może taki odpowiednik nie był potrzebny - to nieistotne. Co jest istotne, to fakt, iż tłumacz, który dobiera słowa, licząc na znajomość języka czytelników, to, za przeproszeniem, dupa a nie tłumacz, bo to on ma znać język i umieć go przełożyć.

    Więc jeśli kiedyś tłumaczem będziesz, nie zastanawiaj się, jakie słowa odbiorca mógł usłyszeć w reklamach szamponu czy mydła, tylko jakie słowa może używać.

    A co do stereotypu - jestem święcie przekonany, że tysiące bałwanków by się z Tobą nie zgodziło, że jest okrutny.

    snowman
    Participant
    #118727

    Ty chyba lubisz motać się we własnych argumentach. ;>

    Uwielbiam, odpowiedział z przekąsem adresat pytania;P

     

    Najpierw obalasz spolszczenie dezruptora i chcesz go tłumaczyć, potem mówisz, że to po to, by pokazać, iż nie wszystko trzeba tłumaczyć...

    To był logiczny ciąg myślowy:) Pozwolę sobie na krótkie podsumowanie:)

     

    1. Dokonując spolszczenia "dezruptora" posunąłem się do prowokacji.

    2. Otrzymałem z Waszej strony reakcję, której oczekiwałem i z którą się zgadzam. Spolszczanie "dezruptora" nie ma sensu.

    3. Opierając się na punkcie 2. wysnułem ogólniejszy wniosek, że spolszczanie na siłę pewnych wyrażeń czy określeń bywa pozbawione sensu. Mam wrażenie, że na tym poziomie ogólności również się zgadzamy. Prawda?

    4. W zgodzie z wnioskiem zawartym w punkcie 3. uznałem, że spolszczanie terminu "pinkskin" nie ma sensu. Tu się w oczywisty sposób różnimy. Niestety, nie pojmuję dlaczego:)

     

    Gdzież tu motanie? Przejrzystość myśli godna krystalicznie czystej wody z okolic australijskiej rafy koralowej;>

     

    Mój ostatni zabieg z "komputerem" zgodny był natomiast z duchem hasła "dwa w jednym";P Uważam jednak, że pomimo tego został zaprezentowany w dość przystępny sposób.

     

    Bo wiesz, jaki jeszcze szczegół różni określenia "maszyna licząca" i "różowoskóry"? Oczywiście, że wiesz - taki, że zapożyczony z j. angielskiego odpowiednik, czyli "komputer" u nas od lat istnieje i funkcjonuje, a różowoskóry takiego odpowiednika nie ma. Być może dlatego, że samo "pinkskins" pojawiło się w oryginale niewiele ponad 10 lat temu, a być może taki odpowiednik nie był potrzebny...

    "Dezruptor" pojawił się w oryginale jakieś 50 lat temu. Jak jednak sam Pan był łaskaw zauważyć filmy i seriale z uniwersum ST zaistniały w świadomości polskiej publiczności dopiero po roku 1990. Rozumiem, że Pańskim zdaniem tych 15 lat (25-10) to jakaś przeogromna różnica, która niczym ponury Mur Berliński broni wstępu do zamkniętej krainy wiecznej szczęśliwości, którą szumnie nazywamy dziedzictwem uniwersum ST:) Przypominam, że wspomniany mur, nawet w czasach swojej "świetności", nie był całkowicie szczelny, a na koniec z głośnym hukiem obrócił się "w gruzy", "w pył", "w perzynę", "wniwecz":)

     

    Moim zdaniem tych 10 lat istnienia Enterprise w świadomości widzów to jednak wystarczająco długo.

    Piotr
    Keymaster
    #118731

    1. Dokonując spolszczenia "dezruptora" posunąłem się do prowokacji.
    2. Otrzymałem z Waszej strony reakcję, której oczekiwałem i z którą się zgadzam. Spolszczanie "dezruptora" nie ma sensu.
    3. Opierając się na punkcie 2. wysnułem ogólniejszy wniosek, że spolszczanie na siłę pewnych wyrażeń czy określeń bywa pozbawione sensu. Mam wrażenie, że na tym poziomie ogólności również się zgadzamy. Prawda?

    O, choćby tu się motasz - mówiliśmy, nawet Ty, o zbędnym tłumaczeniu, nie spolszczaniu. Spolszczenie już jest, właśnie dezruptor.

    4. W zgodzie z wnioskiem zawartym w punkcie 3. uznałem, że spolszczanie terminu "pinkskin" nie ma sensu. Tu się w oczywisty sposób różnimy. Niestety, nie pojmuję dlaczego:)

    Spoooko, Olaf też nie pojmował, że słonko mu zaszkodzi. Za to był pocieszny. 😉

    "Dezruptor" pojawił się w oryginale jakieś 50 lat temu. Jak jednak sam Pan był łaskaw zauważyć filmy i seriale z uniwersum ST zaistniały w świadomości polskiej publiczności dopiero po roku 1990. Rozumiem, że Pańskim zdaniem tych 15 lat (25-10) to jakaś przeogromna różnica, która niczym ponury Mur Berliński broni wstępu do zamkniętej krainy wiecznej szczęśliwości, którą szumnie nazywamy dziedzictwem uniwersum ST:) Przypominam, że wspomniany mur, nawet w czasach swojej "świetności", nie był całkowicie szczelny, a na koniec z głośnym hukiem obrócił się "w gruzy", "w pył", "w perzynę", "wniwecz":)
     
    Moim zdaniem tych 10 lat istnienia Enterprise w świadomości widzów to jednak wystarczająco długo.

    Ależ oczywiście, że 10 lat to wystarczająco długo - gdy słowo funkcjonuje w języku. Gdzie tam 10, pięć, albo i mniej, to dziś się zdarza dzięki mediom. Ale to nie funkcjonowało, a dziś używa go jedna osoba. Oczywiście niewykluczone, że ktoś je teraz podłapie i za 5-10 lat będzie używane powszechnie, ale dziś musisz uznać, że świat nie jest gotowy na Twój pomysł.

    kotek
    Participant
    #118732

    Snowman, ja nie wiem czy jesteś świadomy, to forum scifi nie językoznawców. Czy naprawdę jest sens toczyć tę dyskusję, teraz mam wrażenie, o rację?

    Jamjumetley
    Participant
    #118733

    Przepraszam, ale muszę wejść pomiędzy dwa walczące behemoty 😛

     

    Używajmy słowa "dYzruptor". Tak naprawdę będzie poprawniej. Nie mówimy przecież "dEsocjacja". To ważne, gdyż przedrostek dys- (lub dyz-) oznacza rozłączność, rozdzielenie. Hej! To pasuje! Przecież dyzruptory w Star Trek zrywają wiązania pomiędzy cząsteczkami!

    Piotr
    Keymaster
    #118734

    Mnie też nie pasowały dEzruptory, ale już je zastałem. Z pewnymi rzeczami nie ma sensu, ani potrzeby walczyć.

Viewing 15 posts - 61 through 75 (of 98 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram