Tagged: axanar
Star Trek: Axanar, najgłośniejsza chyba produkcja fanowska ostatnich lat będzie też w wersji polskiej. Grupka fanów z (nie chwaląc się) Trek.pl i Stowarzyszenia TrekSfera (...no dobrze, chwaląc się) nawiązała współpracę z ekipą filmu i przygotowuje właśnie tłumaczenie Prelude to Axanar, krótkometrażowego wprowadzenia do bitwy o Axanar. Już wkrótce będzie dostępne dla oglądających na Youtube.
Dubbing, lektor czy napisy?
Mel, dubbing z moim chorym gardłem może dać ciekawe efekty, ale dla Ciebie wszystko! 😉
Polecam gorące mleko z miodem na gardło.
Fajnie że Polacy będą mieć udział w tej produkcji.Dobrze że ludzie łatają dziury czasowe w uniwersum(przydałoby się coś co fajnie załata dziurę między TOS i TNG)
Mel, dubbing z moim chorym gardłem może dać ciekawe efekty, ale dla Ciebie wszystko! 😉
Podoba mi się ta deklaracja 🙂
No właśnie... 🙂 Generalnie jestem przeciwny dubbingowi (tylko napisy!), ale świadomość, że głosy podkładają ludzie znani z forum czy osobiście ze spotkań byłaby niesamowita. To było by coś! 🙂 Tylko czy mamy takie zdolności aktorskie i technikalia, żeby to zrobić profesjonalnie?
Ogólnie: wielka okejka za nawiązanie współpracy i za pomysł.
Niestety będą tylko napisy. Bo nawet gdybyśmy talenty znaleźli - zapewne tu są - to nagrywanie takich rzeczy to wyższa szkoła jazdy.
Świetna robota. Tak tłumaczenie, jak i film. Naprawdę bardzo dobre.
Dzięki za post, Lo'Rel. Nie było wiadomo, kiedy je dodadzą.
Świetna robota. Tak tłumaczenie, jak i film. Naprawdę bardzo dobre.
Tak po prawdzie to wspomniane tłumaczenie jest dość przeciętne. Nie chcę nikomu robić przykrości, bo tłumaczenie jest całkowicie poprawne pod względem merytorycznym. Jednak często jest zbyt dosłowne, a jego rytm tudzież forma pozostawiają sporo do życzenia.
Poniżej kilka przykładów, które akurat zapamiętałem:
"...Arcanis obraca się w gruz..." - Zwykle używamy w tym wypadku liczby mnogiej, czyli "...w gruzy...".
"...różowoskóry..." - Pewnych rzeczy chyba nie należy tłumaczyć dosłownie, bo brzmią dziwacznie. Moim zdaniem lepiej było napisać po prostu "człowiek".
"...Głównodowodzącym był...wódz..." - No pewnie, że nie kelner:)
"...na Arenie Archera..." - Powinno być raczej "...w Arenie Archera...".
"...było stworzenie klasy okrętu..." - A nie lepiej po prostu "...było stworzenie okrętu..."?
To oczywiście drobnostki nie mające jakiegokolwiek znaczenia dla zrozumienia tekstu, ale sprawiają wrażenie, że tłumaczenie zostało wykonane w popiechu, na kolanie.
"...różowoskóry..." - Pewnych rzeczy chyba nie należy tłumaczyć dosłownie, bo brzmią dziwacznie. Moim zdaniem lepiej było napisać po prostu "człowiek".
Określenie jak najbardziej powinno być przetłumaczone dosłownie, pinkskin jest jednym z określeniem Adorian na ludzi i niesie ze sobą pewną dozę dodatkowej informacji. Tak samo można by było wszelkie określenia typu: niger, czarnoskóry, afroamerykanin, itp. przetłumaczyć tylko i wyłącznie jako murzyn, tłumaczenie dobre, ale nie pełne.
"...Głównodowodzącym był...wódz..." - No pewnie, że nie kelner:)
W tym wypadku "wódz" jest tytułem i jako taki powinien się w tym miejscu znaleźć.
"...na Arenie Archera..." - Powinno być raczej "...w Arenie Archera...".
"Na stadionie" czy "w stadionie"?
"...było stworzenie klasy okrętu..." - A nie lepiej po prostu "...było stworzenie okrętu..."?
Proponowane przez Ciebie sformułowanie sugeruje iż chodziło o zbudowanie pojedynczej jednostki. Zastosowanie określenia "klasy" jednoznacznie wskazuje iż mowa o skonstruowaniu całej linii okrętów, a nie jednej sztuki.
Dzięki, Mel. Ja musiałem chwilę odczekać po przeczytaniu, że to było robione na kolanie. ;>
W tym wypadku "wódz" jest tytułem i jako taki powinien się w tym miejscu znaleźć.
Jakkoklwiek by nie było, to wyszło masło maślane i tylko to miałem na myśli.
"Na stadionie" czy "w stadionie"?
Niewłaściwie dobrana analogia czasem bywa myląca. Pewnie, że zwykle powiemy "na stadionie", bo to otwarty obiekt i zazwyczaj w ten właśnie sposób podkreślamy (świadomie lub nie) tę jego przestronność. Arena Archera, to także wielkie, lecz jednak zamknięte (chyba:)) pomieszczenie. Tak czy inaczej ważniejszy jest tu fakt, że to sala mająca swoją historię, z pewnych powodów istotną. Zatem mniej ważny jest jej rozmiar. Naprawdę bezpieczniejsza (czyt. poprawniejsza) jest w tym wypadku forma "w arenie". "Na arenie" napisalibyśmy tylko wtedy, gdybyśmy chcieli podkreślić przede wszystkim jej rozmiary a nie jej ważność. Ot i wszystko.
Określenie jak najbardziej powinno być przetłumaczone dosłownie, pinkskin jest jednym z określeniem Adorian na ludzi i niesie ze sobą pewną dozę dodatkowej informacji. Tak samo można by było wszelkie określenia typu: niger, czarnoskóry, afroamerykanin, itp. przetłumaczyć tylko i wyłącznie jako murzyn, tłumaczenie dobre, ale nie pełne.
Z różowoskórym sam miałem wrażenie, że się czepiam:) Nadal jednak uważam. że po polsku nie brzmi to dobrze. To zbyt infantylne określenie. A przecież początkowo miało ono wyrażać coś na kształt lekceważenia ze strony Andorian. Nie jestem jednak w stanie wskazać lepszego zamiennika, więc przyjmuję powyższą krytykę. Może "różak" albo "czerwoniak"?:) Nie, też dość słabo... nie wiem...
Niewłaściwie dobrana analogia czasem bywa myląca. Pewnie, że zwykle powiemy "na stadionie", bo to otwarty obiekt i zazwyczaj w ten właśnie sposób podkreślamy (świadomie lub nie) tę jego przestronność. Arena Archera, to także wielkie, lecz jednak zamknięte (chyba:)) pomieszczenie. Tak czy inaczej ważniejszy jest tu fakt, że to sala mająca swoją historię, z pewnych powodów istotną. Zatem mniej ważny jest jej rozmiar. Naprawdę bezpieczniejsza (czyt. poprawniejsza) jest w tym wypadku forma "w arenie". "Na arenie" napisalibyśmy tylko wtedy, gdybyśmy chcieli podkreślić przede wszystkim jej rozmiary a nie jej ważność. Ot i wszystko.
Forma "w arenie" jest językowo niepoprawna, i nie ma tu znaczenia rozmiar obiektu czy też zadaszenie lub jego brak. Chcąc zastosować "w" w odniesieniu do areny powinno się zastosować zmianę struktury zdania poprzez dodanie przydawki.
"Witam w hali Archer Areny" lub "Witam z Archer Areny", ale nigdy "Witam w Archer Arenie"
Z różowoskórym sam miałem wrażenie, że się czepiam:) Nadal jednak uważam. że po polsku nie brzmi to dobrze. To zbyt infantylne określenie. A przecież początkowo miało ono wyrażać coś na kształt lekceważenia ze strony Andorian. Nie jestem jednak w stanie wskazać lepszego zamiennika, więc przyjmuję powyższą krytykę. Może "różak" albo "czerwoniak"? 🙂 Nie, też dość słabo... nie wiem...
Infantylne. Takie też właśnie to określenie jest w oryginale.
Forma "w arenie" jest językowo niepoprawna, i nie ma tu znaczenia rozmiar obiektu czy też zadaszenie lub jego brak. Chcąc zastosować "w" w odniesieniu do areny powinno się zastosować zmianę struktury zdania poprzez dodanie przydawki.
"Witam w hali Archer Areny" lub "Witam z Archer Areny", ale nigdy "Witam w Archer Arenie"
Ja oczywiście nie aspiruję do roli wyroczni językowej czy też jakiejkolwiek innej. Dlatego nie oczekuję, że uwierzysz mi na słowo. Zajrzyj proszę tam, gdzie zwykle zagląda się w przypadku podobnych wątpliwości. Być może, gdy skonfrontujesz swoją wiedzę i wyobrażenia z faktami zechcesz przyznać mi rację. Nie staram się być złośliwy, naprawdę. Po prostu mam szczerą nadzieję, że rozmawiam z człowiekiem skłonnym do bezstronnej analizy. Jeżeli jesteś autorem bądź współautorem tłumaczenia, to przepraszam, bo mam wrażenie, że Cię uraziłem. Nie taka była jednak moja intencja. Forma "w arenie" jest w tym wypadku jak najbardziej poprawna i całkowicie uzasadniona, i znacznie przy tym lepsza niż "na arenie".
Infantylne. Takie też właśnie to określenie jest w oryginale.
A właśnie, że nie taka była intencja Shrana:) Nazywając Archera i Tripa pinkskins chciał im okazać lekceważenie i pogardę, przynajmniej na początku. W poźniejszym okresie wspomniane określenie straciło na intensywności ze względu na rodzaj przyjaźni, jaka połączyła Shrana z Archerem. Wciąż jednak uważam, że nie była intencją Shrana infantylizacja tego określenia. W języku angielskim brzmi to lepiej jak zresztą wiele podobnych wyrażeń. Naprawdę uważasz, że żółtoskóry byłoby lepszym określeniem niż żółtek? UWAGA! Wyrażenia "żółtek" użyłem wyłącznie w celach poglądowych. Słysząc jak jakiś ktoś nazywa innego ktosia różowoskórym miałbym wrażenie, że zamierza obrzucić go garścią malinowych landrynek:) W tym przypadku będę się upierał. Dosłowne tłumaczenie jest w mojej opinii niedobre, bo najmniejszy nawet sposób nie próbuje wyraić konotacji pejoratywnych. Na szczęście każdy ma prawo do własnego zdania.