Znowu kładą nacisk na akcję i jeszcze się tym chwalą.
A kto by wytrzymał dwie godziny pierdzenia w stołki i wydumanego pseudofilozoficznego ględzenia o bzdurach? No film tego typu nie będzie nigdy głębokim dziełem poruszającym do szpiku kości i rozprawiającym się z demonami życia.
Ale, jeśli będzie to film akcji z sensowną fabułą, do tego może w apokaliptycznym klimacie, niekoniecznie w stuprocentowym happy endem, to dlaczego nie?
Dlatego miło wspominam czasy, gdy kinówki ST bez większego bólu komponowały się z serialami
To bardziej były filmy telewizyjne emitowane w kinie. Mają swój nieodparty urok. Ale nigdy nie pretendowały do pozyskania nowej widowni, ale do zadowolenia tej już stałej i pewnej. Czy to zaleta, czy wada, nie wiem. Pewnie jedno i drugie po trochu.