Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Star Trek: PBF PL PBF - SoghHom Kruge

PBF - SoghHom Kruge

Viewing 15 posts - 46 through 60 (of 62 total)
  • Author
    Posts
  • Kruge
    Participant
    #17037

    trzy B'Re'e zwinnie i szybko mknely przez mglawice... w zasiegu czujnikow pojawily sie frachtowce... zadowolony wstalem z fotela

    - Darth, przeslij reszcie, ze atakuj...

    wtem z mglawicy wyszedl krazownik Dominium, skutecznie zagradzajac droge jednostkom klingonskim

    - kapitanie, wywoluja nas... - odrzekl Darth

    spojrzalem tylko przed siebie i odrzeklem

    - na ekran, zobaczmy, czego chca... Torlek, cale uzbrojenie w pogotowiu.

    trzy B'Rel'e ustawil sie na przeciw jednostki Jem'Hadar, lekko ja oskrzydlajac...

    Coen
    Participant
    #17038

    Na ekranie pojawilł się dośc szczupły i młody Vorta

    - Dowódco klingońskiej eskadry - zaczą - z przykrością musimy przynać iż został pan wmieszany w wewntrzne sprawy Dominium i zostaliście zaatakowani przez zdrajców ktorzy odwrucili się od założycieli, w ich imieniu dziękujemy wam za zniszczenie ich szturmowców, jeśli pozwolicie chcielibysmy teraz dokonczyc walke niszaczac te transportowce. Proszę, nie ingerujcie - powiedziawszy to zakonczył rozmowe i na ekranie widzicie jak krazownik zaczą zajmowacpozycje do otwarcie ognia

    Kruge
    Participant
    #17039

    sposob, w jaki zostalem potraktowany przez plugawego Vorte, rozloscil mnie...

    - co ten p'tah mysli... ze kim on niby jest? - powiedzialem gniewnie

    spojrzalem na Darth'a

    - Darth. przeslij na krazownik, ze na pokladzie frachtowcow znajduja sie klingonscy wojownicy z urzadzeniami rozpraszajacymi skanery... maja na celu przejac frachtowce i doprowadzic ich kapitanow i zalogi przed oblicze rady... jezeli otworza ogien, uznamy to za wrogi akt i zostana zniszczeni.

    komunikacyjny zaczal przekaz a ja w miedzyczasie odezwalem sie do Torlek'a

    - Torlek, skoro nie maja oslon, to ich systemy sa duzo bardziej podatne na uszkodzenia. jezeli zacznie sie walka celuj w witalne systemy... najlepiej w naped, systemy uzbrojenia i podtrzymywania zycia, sensory... zeby ich jak najbardziej unieruchomic.

    - tak jest, kapitanie - odpowiedzial mlody kadet

    spojrzalem jeszcze raz przed siebie...

    - Darth... przeslij rowniez do naszych jednostek, by przygotowali sie na atak... niech w szczegolnosci uwazaja na pierwsza salwe... te ich torpedy sa mocne.

    spojrzalem na Daras...

    - to sie rowniez nas tyczy...

    Daras tylko skinela glowa i w pelnej gotowosci oczekiwala kolejnych wydarzen[/b]

    Coen
    Participant
    #17049

    Ledwo skończyłeś mówić a krążownik odpalił pełną przednią salwę w stronę obu celów. Transportowce nie miały najmniejszych szans i nieomal od razu znikły w kulach ognia. Kiedy tylko to się stało krążownik zaczął się oddalać od was z pełną impulsową

    Kruge
    Participant
    #17146

    na ekranie widac bylo, jak krazownik otwiera ogien, a po chwili frachtowce znikaja w kuli ognia... wsciekly uderzylem w fotel

    - Darth... przeslij do reszty, ze atakujemy krazownik! niech wszyscy celuja w sensory! jak beda slepi to padna, jak muchy... i niech uwazaja na pierwsza salwe! - rozkazalem

    - nie beda jakies plugawe p'tah z nas idiotow robili. - glosno powiedzialem do obsady mostka

    mlody klingon usmiechnal sie do siebie i zaczal wykonywac rozkazy

    - Daras... kurs na krazownik... 1/2 impulsowej. uwazaj na te torpedy... reszte wytrzymamy... powinnismy...

    - Torlek... celuj dobrze... pierwsze strzaly musza wejsc idealnie... bo inaczej zaraz sie znajdziemy w Sto'Vo'Kor. a na to trzeba najpierw zasluzyc... - podsumowalem

    trzy zwinne B'Rel'e zaczely leciec w kierunku krazownika, by po chwili jednoczesnie otworzyc ogien w jeden punkt... systemy czujnikow. zielone pociski dezruptorow i trzy czerwone torpedy pomknely w kierunku krazownika Dominium...

    Coen
    Participant
    #17176

    3 Drapieżne ptaki błyskawicznie wyrwały do przodu i salwy z dezruptorów uderzyły w jednostke wroga nim szczatki transportowców wytraciły predkość. Krązownik zaczą się odrazu odwaracac aby odpowiedziec ogniem, ale przy jego zwrotnosci nim zdazył to zrobic dopadły go trorpedy z B'Relów. Dwie trafiły w głowny system sensorów niszcząc przy tym czesc uzbrojenia. Ostatnia trafiła w gondole warp odrywajac jej przednią część. Krązownik najpierw wszedł lekko w dryf ale szybko ruszył w waszą stronę by po chwili eksplodowac w jasnym rozbłysku. Energja udaru była na tyle durza aby zapalic niektore gazy w mgławicy powodując w porimieniu kilkudziesięciu kilometrów od mijsca ekspolozji małe wybuchy. Wszystkie 3 klingońskie Drapieżne Ptaki znalazły się w zasiegu tych wybuchów. Siła licznych eksplozji rzuciła jednostkami w prawie wszystkie strony, nieomal naraz, zas jak jakas eksplozja była blisko powodowała wyrwy w kadłubie.

    Cha'Tang: oslony 0%, pola integrujace 0%, integralność kadłuba 74%, wyrwy w kadłubie w maszynowni, na szyji i na dolnej tylnej czesci dziobu, uszkodzenie napędu Warp i maskowania

    Ron: osłony 0%, pola integrujace 12%, kadłub 100%, brak uszkodzeń

    Gor: oslony 0%, pola integrujące 0%, integralnośc kadłuba 93%, uszkodzenie deflektora, wyrwa w poszyciu lewego skrzydła

    Kruge
    Participant
    #17185

    trzy B'Rel'e pluly dezruptorami i torpedami w ociezaly okret Dominium... na glownym ekranie IKC Cha'Tang widac bylo, jak okret wroga powoli zaczyna ginac...

    - dalej Daras. kurs 30 na 13. pelna salwa!

    zwinny B'Rel podlecial do wrogiej jednostki i otworzyl ogien... dwa pozostale B'Rel'e nie pozostawaly w tyle... rowniez sialy spustoszenie... wtem jedna z torped trafila w gondole warp...

    - kapitanie. wykrywam potezne fluktuacje w systemie przesylania energii krazownika... Jem'Hadar nie radza sobie z jej opanowaniem... zaraz zgina! - pelen radosci glos Matok'a nie zwiastowal nic groznego...

    i wtedy krazownik wybuchl... potezna eksplozja nic by malym okretom KSO nie zrobila, jednak zapalila pobliskie gazy... w mglawicy zaszla ogromna reakcja lancuchowa...

    - kapitanie! - krzyknal tylko naukowy...

    gdy zobaczylem co sie dzieje mocno zlapalem sie fotela...

    - trzymac si...

    nie zdarzylem dokonczyc... wielka fala uderzeniowa dopadla mala jednostke, ktora jak deska poplynela na jej czole... kilka drobnych wybuchow wystapilo na mostku... jeden z nich rzucil Goron'em, pierwszym, przez caly poklad dowodzenia. mlody klingon z impetem przelecial przez swoj panel i z wielka sila uderzyl w Matok'a - naukowego. konsola Daras rowniez eksplodowala posylajac juz nieprzytomna klingonke dobry metr do tylu... jeden ze wspornikow mostka zalamal sie i uderzyl mnie w plecy, urywajac fotel i przygniatajac mnie do ziemi. tuz za mostkiem kadlub nie wytrzymal naprezen zwiazanych z wybuchem i wielka wyrwa pojawila sie na szyi drapieznego ptaka. zaden z wojownikow nie znajdowal sie wowczas w tym przedziale... niestety najgorzej oberwalo sie maszynowni. jedno z wyladowan chmury gazow uderzylo centralnie w poklad z maszynownia, powodujac potezna wyrwe. trzech klingonow, ktorzy stali przy przy tamtej scianie blyskawicznie zostalo wessanych w przestrzen kosmiczna... jeden z kadetow, trzymajac sie pokrzywionych rurek, zdolal uruchomic awaryjne pola silowe. cisnienie blyskawicznie sie wyrownalo. podczas calego incydentu glowny mechanik uderzyl plecami w oslone rdzenia. jedna z barierek oderwala sie i przebila czlowiekowi noge na wylot. Payne od razu stracil przytomnosc... inna z barierek z impetem uderzyla w rdzen powodujac mikropekniecia... na szczescie pola kontaminacyjne blyskawicznie zaskoczyly, przez co obsadzie maszynowni nic sie nie stalo z powodu tych pekniec. calym okretem targaly wstrzasy... w koncu okret przebil sie przez czolo i prawie martwy zaczal dryfowac w mglawicy.

    dwa pozostale B'Rel'e mialy wiecej szczescia... jeden z nich wogole nie ucierpial. znajdowal sie odrobine za dwoma pozostalymi okretami i zdarzyl w miare bezpiecznie leciec przed czolem fali. kilka lekkich wyladowan dopadlo jego kadlub, jednak pola integracyjne okretu wchlonely ich energie. drugi z B'Rel'i, ktory atakowal ramie w ramie z IKC Cha'Tang krazownik Dominium, doznal lekkich uszkodzen poszycia kadluba na skrzydle... jedno z wyladowan dopadlo lewy dezruptor kompeltnie odrywajac go od okretu... na skutek wewnetrznych wybuchow rowniez deflektor ulegl uszkodzeniu. na pokladzie IKC Gor kilku klingonow rowniez zawitalo w Sto'Vo'Kor, siadajac u boku Kahless'a.

    po kilku minutach od przebicia sie przez fale...

    - cholerna m... - zlapalem za wspornik i odrzucilem go za siebie - mglawica! - powiedzialem rozgniewany

    wstalem i poszulem, ze cos mi w srodklu krwawi...

    - przezyje... juz nie takie rzeczy mnie dopadaly - pomyslalem.

    podszedlem do Matok'a

    - Matok... Matok! wstawaj... - kopnalem go lekko w bok

    naukowy tylko pomruczal, zlapal sie za glowe, po czym wstal... jemu nic nie dolegalo. razem podeszlismy do Goron'a... mlody klingon byl caly we krwi... ale oddychal.

    - jeszcze nie tym razem powedrujesz do Sto'Vo'Kor, bracie. - powiedzialem do pierwszego

    odwrocil sie na plecy i odrzekl, plujac troche krwia...

    - tak... cudowna bitwa to byla! ale jakie beda kolejne! - odrzekl uradowany klingon

    do Daras podszedlem sam... usiadlem obok niej i odwrocilem...

    - zyje... jest tylko nieprzytomna. - odrzeklem

    spojrzalem na wszystkich!

    - HA! pokazalismy tym plugawym Jem'Hadar kim sa prawdziwi wojownicy! - odrzeklem uradowany

    wstalem i spojrzalem na swoj fotel...

    - cholera... trzeba bedzie nowy zamontowac. - burknalem do siebie

    spojrzalem na naukowego

    - Matok, jak sie okret trzyma? - zapytalem

    lekko kustykajac mlody klingon podszedl do swojej konsoli, ktora o dziwo byla w miare sprawna... wcisnal kilka przyciskow i po chwili na ekranie glownym pojawil sie obraz okretu... z zaznaczonymi uszkodzeniami.

    - wyrwa na pierwszym pokladzie... tuz za mostkiem. kolejna wyrwa w maszynowni... pola trzymaja... narazie. - odrzekl

    podszedlem do konsoli Daras...

    - no tak... mamy maksymalnie 1/4 impulsowej... warp nie odpowiada. lekki dryf... - odrzeklem do siebie.

    pomachalem tylko glowa...

    podszedlem do konsoli taktycznego... ktory, jak dopiero zauwazylem, lezal oparty o sciane mostka... jego lewa reka byla wylamana... ale mlody wojownik spojrzal na mnie i odrzekl...

    - innym razem zasiade u boku Kahless'a, kapitanie...

    spojrzalem na jego konsole... byla prawie nieczytelna... jedynie kontrola maskowania dzialala... niestetyu samo maskowanie bylo kompletnie zniszczone... nadawalo sie tylko do wymiany. rowniez systemy uzbrojenia nie byly sprawne... co gorsza, jedno z wyladowan doslownie urwalo tylna czesc wyrzutni torped!

    - no i jeden system mniej... ehh... - pomachalem tylko z rozczarowaniem glowa. - tylko cudem zyjemy. dobrze, ze wyrzutnia byla pusta, bo by juz po nas bylo - dokonczylem.

    podszedlem do Darth'a... mlody klingon siedzial zadowolony na swoim stanowisku...

    - no kapitanie... takiej walki oczekiwalem od dnia zakonczenia akademii! HA! - powiedzial

    spojrzalem tylko na niego... za zadowoleniem klepnalem go w ramie.

    - Kruge do maszynowni... jaka u was sytuacja? - otworzylem polaczenie z pokladem inzynieryjnym

    - tu kadet Wrath. glowny mechanik lezy nieprzytomny z przebita noga... bedzie zyl. reaktor narazie stabilny. pola kontaminacyjne trzymaja. trzech z obslugi wessalo w przestrzen... zgineli w walce! odeszli z honorem! - odrzekl mlody kadet.

    - w porzadku... sluzby medyczne zaraz zajma sie czlowiekiem... powinny. - zachnalem sie

    . Kruge do sanitariusza... idz do maszynowni i pomozrannemu czlowiekowi. potem przyjdz na mostek...- wydalem rozkazy...

    podszedlem do Matok'a, ktory stal juz przy swojej konsoli...

    - czy pozostale B'Rel'e sie trzymaja? - zapytalem

    - tak... im sie duzo mniej oberwalo. - odpowiedzial

    spojrzalem na Darth'a

    - w porzadku... przekaz im, ze obieramy kurs na wyjscie z mglawicy. 1/4 impulsowej... my wiecej nie pociagniemy.

    podszedlem do konsoli Daras, usiadlem za sterami i wprowadzilem kurs...

    trzy zwinne B'Rel'e ruszlyl w kierunku wyjscia z mglawicy... zalogi wszystkicj okretow zajmowaly sie rannymi i staraly sie przywrocic choc czesciowo wszystkie systemy do dzialania...

    Coen
    Participant
    #17207

    Zwycięskie ale pokiereszowane okety ruszyły do domu z powrotem pod skrzydła reszty floty gdzie będą mogły wylizać się z ran. Lot trwał długo, ale dzięki temmu większośc głownych uszkodzeń zdołano naprawić. Na Cha'Tangu załatano mnijsze wyrwy zapasowymi płytami kadłuba, zaś głowną dziurę łatały pola integrujące. Zrezygnowano z łatania wyrwy przy wyrzutni torped bo tam i tak nikt schodził nie bedzie teraz a energie z tamtych pół przesłono w dwa pozostałe mijsca. Gor również połatyał co sie dało ale do czasu kompletnej naprawy deflektora nbedzie niezdolny do lotów w Warp.

    Po dłuższym czasie jednostki wyleciały z mgławicy ale konwój juz dawno był sporo dalej podązajac swoim kursem w strone docelowego układu

    Kruge
    Participant
    #17438

    kiedy wylecielismy z mglawicy podszedlem do Matok'a i zapytalem...

    - jaki jest stan floty?

    naukowy tylko spojrzal na swoja konsole...

    - my sie trzymamy... dwie wyrwy zabezpieczone, trzecia nie jest grozna... Warp 4, wiecej nie polecimy. IKC Ron jest w pelni sprawny... IKC Gor nie jest zdolny do Warp... deflektora nie naprawili. - odpowiedzial

    spojrzalem na Darth'a

    - kaz IKC Ron wlaczyc maskowanie i leciec do floty z maksymalna predkoscia... niech przysla tutaj jakis statek ktory odholuje IKC Gor... my w tym czasie zostaniemy z bracmi i przypilnujemy ich... mozliwe, ze jakies plugawe Jem'Hadar sie w poblizu czaja. - rozkazalem

    klapnalem w komunikator na scianie...

    - Kruge do maszynowni...

    uslyszalem ludzki glos

    - tu Payne... o co chodzi?

    usmiechnalem sie tylko

    - slysze, ze wrociles juz do maszynowni... tym lepiej. zobacz, czy nie mamy jakis zbednych czesci do deflektora... moze uda nam sie chociaz troche naprawic IKC Gor...

    w tle slychac bylo, jak Max przeklina cos do jednego z kadetow, po czym odpowiada...

    - poszukam, ale nie wiem, czy cos sie znajdzie.

    tymi slowami polaczenie z maszynownia zostalo zakoncze.

    IKC Ron najpierw rozplynal sie, wlaczywszy maskowanie, by potem obrac kurs na flote i wejsc w Warp... zgodnie z rozkazami okret KSO lecial z predkoscia Warp 8... bo nie dlugim czasie dotarl do floty... natomiast przy mglawicy dwa pozostale B'Rel'e lizaly rany po bitwie i oczekiwaly powrotu wsparcia.

    Coen
    Participant
    #17442

    Godziny mijały powoli, ale dało to czas na wytchnienie i odpoczynek po bitwie, dla obu załóg. Niestety jednak wyrwa w dezruptorze była nie do naprawienia bez doku, dlatego do czasu kapitalnego remonu Gor pozostanie uziemiony. Na szczęscie po jakimś czasie nagle przestrzeń przed wami zafalowała i ujawnił się krązownik klasy Vor'Cha biorąc uszkodzoną jednostke na chol i zaczynajc was wywoływac

    Kruge
    Participant
    #18250

    godziny mijaly powoli, wszyscy byli zajeci usuwaniem uszkodzen po bitwie... ja sam znajdowalem sie w ambulatorium, gdzie medyk skladal jeden z moioch zoladkow... na liscie zostalo mu jeszcze osiem zlamanych zeber i naderwany miesien prawego uda. po kilkunastu minutach wstalem na nogi i skierowalem sie do wyjscia.

    - czas zobaczyc, jak sobie radza z uszkodzeniami - powiedzialem do siebie i ruszylem w kierunku maszynowni

    po drodze kilku kadetow podchodzilo do mnie, zdawajac raporty i proszac o kolejne wytyczne. po niespelna dwoch minutach drzwi do maszynowni otworzyly sie z sykiem. na powitanie uslyszalem Payne'a, glownego mechanika, ktory, widac, byl juz w stanie kierowac naprawami...

    - ty cholerny idioto! jak podlaczyles ten konwerter?! - terranin wydzieral sie na jednego z klingonow, by na koniec cisnac w niego jakims padd'em.

    usmiechnalem sie tylko do siebie...

    - co z okretem? - spytalem bez namyslu

    czlowiek nawet sie nie odworcil, widocznie myslal, ze to kolejny z mechanikow gra mu na nerwach

    - zjezdzaj stad... dostales ode mnie cos do roboty... wiec rob to! - wycedzil przez zeby, nadal nie zdajac sobie sprawy z kim rozmawia.

    - nalegam, bys mi powiedzial - rozbawiony cala sytuacja ponownie sie odezwalem

    Max odwrocil sie i zapewne chcial czyms cisnac, gdy nagle zauwazyl, ze rozmawia z kapitanem... o dziwo nie przejal sie swoimi slowami i kontynuowal

    - aaa... to ty, kapitanie. kiepsko idzie... Ci cholerni kadeci robia wiecej szkod, niz Jem'Hadar, z ktorymi walczylismy... - powiedzial z irytacja w glosie

    czlowiek nagle oderwal wzrok ode mnie i zaczal wymachiwac rekoma jednoczesnie krzyczac na jednego z obsady maszynowni...

    - co Ty tam do cholery robisz? nie podlaczaj...

    glowny mechanik nie zdazyl dokonczyc. konsola, przy ktorej pracowal jeden z klingonow, eksplodowala. na szczescie lekko, nie powodujac obrazen zaskoczonego kadeta. swiatla w maszynowni lekko przybladly, by po chwili ponownie powrocic do poprzedniej jasnosci.

    - ja nie moge! dwie godziny poszly sie... czy Ci twoi kadeci potrafia naprawic cokolwiek? - z wsciekloscia krzyknal terranin i spojrzal na mnie.

    usmiechnalem sie tylko, coraz bardziej rozbawiony wszystkim... poczatek nowej przygody... ten przydzial zapowiada sie bardzo interesujaco.

    - z takim mechanikiem szybko sie naucza, co i jak naprawic - poklepalem Payne'a po plecach

    czlowiek tylko parsknal i kontynuowal

    - rdzen jest stabilny... mam taka nadzieje. naped bedzie sprawny za 3-4 godziny. Warp 5 i to maksymalnie... bez doku wiecej nie pociagniemy - powiedzial zrezygnowany terranin - dezruptorow to mozemy uzyc na odpalenie ogniska... wiecej energii z nich nie wykrztusze... oslony na 34%... pola na szczescie trzymaja - dokonczyl swoj raport

    rozejrzalem sie po maszynowni

    - dobrze... uzbrojenie i naped... to sa priotrytety... reszta moze poczekac - odwrocilem i skierowalem do wyjscia

    zanim drzwi sie za mna zamknely z ust terranina poszla kolejna wiazanka skierowana do jednego z kadetow... jednak zamykajace sie drzwi uniemozliwily im uslyszenie jej do konca. skierowalem sie na mostek... po niedlugim czasie wszedlem na poklad dowodzacy... przy sterze siedziala Daras, widac odzyskala juz sily po walce... odezwalem sie do pierwszego, ktory rowniez juz byl na swoim miejscu

    - Goron... dobrze Cie widziec... stan zalogi? - spytalem

    mlody klingon umiechnal sie tylko i odpowiedzial

    - stracilismy dwoch z obsady maszynowni... wyssalo ich w przestrzen. jednego z kadetow przebil wspornik na korytarzu... zapewne siedzi juz u boku Kahless'a. lacznie trzech z zalogi... jeden z zolnierzy zginal od wybuchu przekaznikow energii na drugim pokladzie. razem czterech. pozostalych 32 zalogi na swoich stanowiskach... staraja sie postawic okret spowrotem na nogi - skonczyl swoj raport

    - calkiem niezle... zwazywszy, ze poslalismy do piachu krazownik...

    usiadlem na swoim fotelu, ktory juz zostal spowrotem zamontowany... siedzenie wydalo jednak lekkie skrzypienie... spojrzalem na naukowego...

    - Matok... co z IKC Gor? - spytalem

    naukowy przyjrzal sie swojej konsoli, wcisnal kilka przyciskow i odpowiedzial

    - niestety, w Warp nie wejda... za duze uszkodzenia poszycia... stracili 3 kadetow... poza tym w miare sprawni sa...

    pomachalem glowa rozczarowany

    - trzeba bedzie poczekac na posilki... - skwitowalem

    kolejne godziny mijaly... zalogi obu okretow oczekiwaly powrotu wsparcia... po jakims czasie uslyszalem glos Torlek'a

    - Kruge... tuz przed nami maskowanie zdjela Vor'Cha... sam general przylecial nam z pomoca! niesamowite... - powiedzial zaskoczony taktyczny

    odrazu odezwal sie Darth

    - wywoluja nas...

    szybko wstalem z fotela i odrzeklem do Darth'a

    - na ekran... niech general nie czeka...

    Coen
    Participant
    #18321

    - Musze ci pogratulować Kruge - powiedział generał - dokonałes bardzo wiele, wielu wrogów imperium nie bedzie nam już przeszkadzać ogromne osiągniecie jak na tak młodego wojownika, odcholuje was teraz, mozecie odpocząc - to powiedziawszy wołaczył kanał i wziął twój oket na hol, obok niego ujawnił się K'Vort biorąc na hol drógiego B'Rel i wyruszyliście w dalsza drogę.

    Zajeło wam to ponad tydzień aby dotrzec do docelowego układu, ale reszta oketów juz tam dotarła i kiedy wy przybyliscie ujrzeliscie ze jedna SOS jest już gotowa a następne jest budowana. Własnie przy tej gotowej zadokowali oba wasze okety i odrazu rozpoczeto naprawy, technicy weszli do twojego B'Rela ty zaś otrzymałes polecenie za 15 minut zgłosić się do Brygadiera dowodzącego stacją

    Kruge
    Participant
    #18383

    gdy general pochwalil moje czyny pochylilem lekko glowe i odrzeklem

    - meh wo'

    ekran spowrotem zamienil sie w widok mglawicy, ktora zostawilismy za soba. Vor'Cha wziela moj okret na hol... natomiast K'Vort, ktory sie pojawil tuz obok jednostki generala, pochwycil wiazka holownicza IKC Gor...

    - czas odpoczac! i swietowac nasze zwyciestwo! Goron, przyslij tutaj paru kadetow, niech popilnuja mostka...

    piewrszy tylko sie usmiechnal, po czym opuscil mostek... rozejrzalem sie po moich oficerach...

    - Torlek... za 12 godzin w glownej mesie... zwolaj wszystkich... powinno starczyc miejsca dla calej zalogi...

    spojrzalem na Daras... usmiechnalem sie lekko... i skierowalem sie do swojej kajuty. po trzydziestu minutach uslyszalem, jak ktos stara sie otworzyc drzwi do mojej kwatery... stanalem tuz przy wyjsciu, tak, aby wchodzaca osoba mnie nie widziala... zgasilem rowniez swiatlo... gdy tylko 'intruz' wszedl do srodka, rzucilem sie na niego... razem wyladowalismy na podlodze... przygniotlem swoim ciezarem, jak sie okazalo, mloda klingonke... spojrzalem na nia...

    - Daras... co za...

    usmiechnalem sie

    - mila niespodzianka...

    wtem zwinna klingonka jedna noga owinela mnie w pasie i rzucila na plecy, jednoczesnie blokujac mi rece nad glowa

    - czekalam na to od momentu wejsca na mostek po bitwie... - powiedziala zalotnym glosem

    klingonka pochylila sie nade mna i dosc solidnie ugryzla mnie w szyje... potem zbilzyla swe usta do mojej twarzy... zapach krwi spowodowal, ze przestalem sie kontrolowac... drzwi od mojej kajuty zamknely sie z sykiem i dosc szczelnie wytlumily wszystko, co sie pozniej dzialo wewnatrz...

    11 godzin i trzydziesci minut pozniej wyszedlem zadowolony ze swojej kwatery i skierowalem sie w kierunku mesy... Daras kilka minut wczesniej wrocila do swojej. liczne zadrapania i oznaki ugryzien nie daly sie ukryc na moim ciele... nawet tego nie chcialem... przypomnialem sobie, jak ludzie traktuja takie rzeczy...

    - ehh... Ci terranie... sa tacy smieszni... nigdy ich nie zrozumie...

    z zadowolona mina wszedlem do mesy... byla pusta, nie liczac Torlek'a i Payne'a, ktory, widac, mial juz dosc swoich kadetow... podnioslem trzy kufle wypelnione krwawym winem i przynioslem towarzyszom...

    - kapitanie - powiedzieli obaj

    usmiechnalem sie...

    - gdzie reszta? - zapytalem

    wtem drzwi do mesy otworzyly sie z sykiem i do pomieszczenia wparowala istna 'defilada'... na czele szla Daras z Goron'em, trzymajac wielkiego Targ'a, juz przygotowanego do zjedzenia, na poteznej misie... z nimi szedl Matok i Darth, obladowani wielkimi pojemnikami z krwawym winem... krzyknalem tylko z radosci...

    - a wiec swietujmy! za poleglych braci!

    dalo sie slychac okrzyki radosci... po paru chwilach cala mesa byla wypelniona klingonami... i jednym terraninem. panowal wielki gwar, wszyscy przekrzykiwali sie w opowiesciach o wielkiej bitwie, ktora stoczylismy... o smierci plugawych Jem'Hadar i o honoprowej smierci naszych towarzyszy... podszedlem do misy z Targ'iem i oderwalem solidny kawalek. potem z radoscia na twarzy odgryzlem kawal miesa... smakowalo rewelacyjnie... lekko surowy, cieply... z posmakiem goryczy... prawdziwy przysmak... popilem wielkim lykiem krwawego wina... po czym podszedlem do obsady mostka i zaczelismy opowiadac i przygodach, ktore nas spotkaly, o bitwach, ktore wygralismy... i o naszej przyszlosci. tak tez zabawa trwala przez nastepne 20 godzin. na koniec ostali sie ja, Torlek, Daras i... o dziwo... Payne, ktory wykazywal wrecz fenomenalna wytrzymalosc na krwawe wino... porownujac go oczywiscie do innych terran.

    - no towarzysze... pora odpoczac... jutro tez jest dzien! i kolejne zwycieskie bitwy!

    z tymi slowami opuszcilismy mese...

    przez nastepne 7 dni, na holu, lecielismy do kolonii docelowej... obsada mostka dotarla na swoje stanowiska kilkanascie minut przed przylotem...

    - dolatujemy do ukladu Maw'jap... wykrywam jedna Stacje Obrony Strategicznej... druga jest w budowie... - zameldowal taktyczny

    wstalem z fotela

    - na ekran - rozkazalem

    moim oczom ukazala sie stacja klingonska... wszystkie trzy pylony byly wolne. Vor'Cha i K'Vort puscily oba okrety z uscisku wiazki holowniczej i juz o wlasnych silach polecielismy w kierunku stacji... oba B'Rel'e zadokowaly... od razu mechanicy ze stacji zaczeli wchodzic na poklad mojej jednostki...

    - Payne do mostka... co te cholery robia w mojej maszynowni? - zapytal poirytowany glowny mechanik

    usmiechnalem sie do siebie...

    - no tak... moglem to przewidziec - pomyslalem

    - pomoga Ci w naprawach, Max... - z usmiechem na twarzy czekalem na reakcje

    jak sie spodziewalem, terranin nie byl zachwycony

    - wiesz, gdzie sobie mozesz taka pomoc wsadzic? - z furia odpowiedzial czlowiek

    Goron zaczal sie smiac, nie mogac juz wytrzymac...

    - spokojnie, przyjacielu, bedziesz wszystkim dowodzil... - uspokoilem Payne'a

    z lekko zmienionym tonem glosu, jednak nadal pelnym pretensji, odpowiedzial

    - no ja mysle... Payne out

    wstalem od fotela i juz mialem sie udac do swojej kajuty, gdy odezwal sie Darth

    - kapitanie... pilna wiadomosc ze stacji...

    spojrzalem na mlodego klingona

    - kontynuuj

    Darth niepewnie sie na mnie spojrzal

    - masz natychmiast udac sie do brygadiera... to pilne...

    z zastanowieniem na twarzy opuscilem mostek i udalem sie na stacje... gdy juz na nia wszedlem, podszedlem do jednego z obslugujacych ja klingonow

    - jak sie dostac do brygadiera tej stacji? - zapytalem

    po uslyszeniu odpowiedzi udalem sie we wskazane miejsce... po kilku minutach stanalem p rzed drzwiami, uderzylem w nie trzy razy, a gdy uslyszalem 'wejsc', otworzylem drzwi... gdy przekroczylem prog, drzwi zamknely sie z sykiem...

    - Lagh Kruge... zglaszam sie zgodnie z rozkazem...

    Coen
    Participant
    #18388

    Brygadier jest bardzo wysokim ale stosunkowo szczupłym męzczyną, koło 50, moze 60 o jasnych włosach i ciemnej karnacji. Popatrzył na ciebie z pogardą, poczym wstał i ruszył powoli w twoją stronę.

    - Taaak... Lagh Kruge - popatrzył na ciebie oskarżycielsko - czy zdajesz sobie sprawe co zrobiłes? Dowodzac tylko kilkoma małymi Drapieżnymi Ptakami ośmieliłes sie zniszczyć 10 szturmowców Jem'Hadar, jeden krązownik Jem'Hadar oraz doprowadzić do zniszczenia 2 transportowców z wojskiem. Przez to wszystko ... - podszedł do ciebie stajac turz przed toba i patrzac ci w oczy dokonczył - składam ci hołd, SoghHom Kruge - i uderzywszy cie lekko w ramie roześmiał się

    Kruge
    Participant
    #18432

    troche ze zdziwieniem sluchalem poczatkowych slow brygadiera... lecz, gdy uslyszalem koniec, usmiechnalem sie szeroko i zasmialem

    - smierc wrogom Imperium!

    brygadier usmiechnal sie tylko...

    - dziekuje za zaszczyt - dodalem

    uscisnalem jego reke, jak na klingona przystalo

    - chwala albo smierc w imie Imperium... nie zawiode

    brygadier wrocil do swojego biurka

    - mam jakies nowe rozkazy z Dowodztwa? - zapytalem, chcac jak najszybciej zaznac walki...

Viewing 15 posts - 46 through 60 (of 62 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram