PBF - Podporucznik Se'Datha

- Nie - kręce przecząco głową - Mam na myśli wytworzenie silnego pola grawitacyjnego... Co skończyło się powstaniem czarnej dziury dosłownie z niczego. Waszemu przybyciu również towarzyszył nagły lokalny wzrost gawitacji, co mozna było zaobserwować, patrząc na koronę gwiazdy. Dlatego mówię, że podobne...

- Hmm...zaraz, możecie podac dokładne wspóżedne tego mijsca gdzie sie to stało? Bo możliwe że wiem cos o tym wydażeniu

Wywołuję współrzędne, po czym przekazuję je Mimbaryjczykowi. Czekam na ciąg dalszy odpowiedzi. Może to mi coś wyjaśni....

Mimbarczyk przestudiował dane, poczym na swoim panelu cos sprawdził, nastepnie westchna i powiedział

- A więc tak, współżedne zgadzają sie z lokacją gdzie próbowaliśmy stworzyc sztuczna czarna dziure. Wybralismy specjalnie to mijsce bo w pobliżu nie było niczego i wystrzelilismy tam mała sonde, która nastepnie zbombardowalismy całym wachlażem różnorakich czasteczek, jednak nic nie osiągnelismy, wiec zabraliśmy sonde z powrotem i polecielismy tutaj. Kiedy dolecielismy odkrylismy ze sonda znikneła a my nie zostawiliśmy żadnego śladu jonowego. Teraz zdaje sie mamy rozwiazanie tejzagadki. Nasz eksperymant sie udał, ale efekt został przesuniety w czasie, a nasz okret który był pokryty cząsteczkami równiez sotrawił przesuniety w czasie ślad jonowy

Marne to pocieszenie dla tych z załogi Prometheusa, którzy nie żyją...Nic jednak nie mówię na ten temat.- Przynajmniej jedna rzecz się wyjaśniła - odpowiadam. - Dziękuję. Połączę się teraz z Dowództwem, poproszę ich o wsparcie i możemy ruszać... - przerywam połączenie, po czym biorę kubek z kawą i idę na mostek. - Przejmuję okręt - mówię do oficera na moim fotelu, a następnie zajmuję swoje miejsce i wywołuję Dowództwo. Przekazuję im prośbę Mimbaryjczyków.- W porządku -odpowiada admirał. - I tak kilka naszych okrętów czekalow gotowości, zeby udzielić wam wsparcia, jakby co... Wysyłam je natychmiast.- Zrozumiałem. Se'Datha out.Wsparcie? Chyba raczej szczątki pozbierać, bo zanim by się przytelepali, nie byłoby juz Renegede'a...- Formować szyk z jednostką Mimbari. Wyślijcie sygnał, mowiący o naszej gotowości do drogi - polecam pilotowi ze zmiany beta. Szybko się swoja drogą ta zmiana pojawiła na wachcie...Ale to dobrze, wiedzą, co to dysyplina...

Renegade miał przydzielona pozycje na przodzie formacji, jaka przynalezy przewodnikowi. Za nim ustawił sie statek z uchodźcami a po jego bokach dwa krazowniki mimbari i w takiej formacji wskoczyliscie w Warp 6.5, co skruciło wasz lot o 5 dni. Wkrutce po starcie na czujnikach pojawiły sie posiłki federacji zmierzajce do układu, 5 okretów: jeden Galaxy, jedna Akira, dwa Excelsiory i jedna Miranda

Przez całą podróż śpię po cztery godziny na dobę. Dzięki blokadzie założonej na dane załogi nikt się do mnie nie czepia....Wchodzimy w końcu do układu docelowego. Oddycham z ulgą. Nie miałem zamiaru robić za przewodnika dla nikogo, ale cóż...Obowiązków się nie wybiera.- Pełny skan obszaru! - zarządzam. - Kurs na planetę docelową.- Tak jest.Skanery fregaty rozpoczęły przeczesywanie rejonu. Nie spodziewam się kłopotów, ale nigdy nic nie wiadomo.

Z powodu tak małej ilości snu masz problemy z wymawianiem słow poprawnie nie mówiac juz zabardzo o poruszaniu sie, ale nikt ci w meczarniach nie przeszkadza dochodzac widac do wniosku ze je lubisz. Naykowy ze zmiany beta szybko referuje układ

- 6 planet, trzecia plenta klasy M, jej jedyny ksiezyc jest klasy N, dane nie pokazują żadnego inteligetnego życia zwierzecego na planecie klasy M, jest dopiero w stanie rozwojowym i formy zwierzecie dopiero maja sie rozwinąc, na jej ksiezyciu sporo życia w możach, ale nie ma żadnych śladów życia inteligetnego.

- Obraliśmy kurs na trzecią planete, mimbarczycy leca za nami

- Kurs na planetę klasy M. Orbita parkingowa - odklejam sie od fotela. Pora na następne pół litra kawy. Wyśpię się, jak to wszystko się skończy...- Przejmujesz mostek - mówię do kadeta na stanowisku Shincar.- Tak jest.Kieruję się do swojej kwatery. Przechodząc przez drzwi rzucam jeszcze:- Połączcie mnie z Mimbaryjczykami.Czekam na wykonanie rozkazu, w międzyczasie odbieram z replikatora kubek z kawą. Gdy przedstawiciel Mimbari pojawia się na ekranie, mówię:- Naszym celem jest trzecia planeta układu. Proponuję, abyście przeprowadzili własne skanowanie okolicy. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że ta planeta Wam odpowiada...

- Już to robimy, ale tak jak mówisz opwa planeta pasuje najbardziej, a jej ksiezyc bedzie wspaniałym mijscem na pierwsza kolonie, to dobry układ, dziękuje w imieniu swojego ludu - powiedział mimbarczyk - Prosze przekazać swojemu dowudźtwu ze udowodnili iż ów wypadek nei był zamierzonym działaniem jak wielu myslało, i nie ma juz podstaw do niezgody mioedzy naszymi ludami, ewakuacja potrwa jeszcze 3 miesiące i potem bedziemy mogli pomyślec nad przystapieniem do waszej federacji

- Dziękuję za okazane zaufanie - odpowiadam. - Cieszę się, że mogliśmy choć w części naprawić to, co się stało... Oczywiście przekażę Waszą wiadomość Dowództwu. I... Szczęścia w nowym domu. Se'Datha out.Stawiam kawę na biurko, po czym siadam. Poświęcam kilka chwil na wypisanie raportu, po czym przesyłam go do Dowództwa Floty z zapytaniem o dalsze rozkazy. Prawdopodobnie każą nam lecieć do kolonii, ale wolę spytać. Po wysłaniu raportu czekam na odpowiedź, pijąc w końcu w spokoju kawę. Trochę wystygła, ale co tam...

Na odpowiedź dowudźtwa musiałes czekać ponad godzine ale w końcu przyszła. Renegate ma sie zgłosić do bazy gwiezdnej 217 gdzie załoga dostanie 2 dni wolnego na odpoczynek. Odległośc od bazy to 20 lat świetlnych

Kwituję odbiór wiadomości. Klepię komunikator.- Se'Datha do mostka. Prześlijcie Mimbaryjczykom pożegnanie. Kurs na Bazę Gwiezdną 217. Prędkość: Warp 5.- Współrzędne wprowadzone - dobiega z komunikatora.- Start.Fregata wchodzi w Warp. Zastanawiam się chwilę, a potem mruczę do siebie: - Czemu nie?Wstaję i zdejmuję katanę ze stojaka. Wychodzę z kwatery i kieruję się do turbowindy. Rzucam po drodze oficerowi, pełniącemu akurat obowiązki dowódcy:- Będę w holodeku 2. Informować mnie o wszelkich zagrożeniach.Wchodzę do windy.- Pokład 5.Odczekuję, aż winda znajdzie się na pokładzie docelowym, po czym opuszczam ją i kieruję się do holodeku. W środku konfiguruję program. Po chwili zamiast holodeku otacza mnie las, charakterystyczny dla strefyumiarkowanej. Temperatura - 25 stopni Celsjusza. Świeci słońce. Niewielka polana wychodząca na wodospad to idealne miejsce na trening oraz odpoczynek od wydarzeń kilku ostatnich dni...

Kawa jednak nie zastąpi snu, chodźby i galonami pita i chociasz umysł masz w miare przytomny to ciało jest dalekie od najwyższej formy, widzisz neimal jak ospala reaguje na twoje rozkazy, jak trudno przychodzi ci wykonac nawet proste manewry oraz jaka ciezka wydaje sie ta katana której ciezaru juz prawie nei czułeś w czasie ćwiczeń

- Niech to szlag - cedzę. Rozglądam się, po czym widzę ocienione miejsce. Takie akurat na małą drzemkę. W programie nie uwzględniałem obecności dzikich zwierząt, czyli powinienem być bezpieczny. 25 stopni to akurat... Podchodzę do upatrzonego miejsca, wbijam miecz w holoziemię i wyciągam się wygodnie na trawie.- Komputer! Pobudka za sześć godzin.Tyle mi w zupełności wystarczy. Podkładam ręce pod głowę i zamykam oczy. Nareszcie spokój. Żadnych obcych ras, żadnego łamania głowy nad dyplomacją...