Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Podporucznik Se'Datha
Prom wystartował gładko i wyleciawszy z hangaru pomnka w strone mimbarskiego krazownika. Sinclar krazoyłą chwile szuakjc włazu od hangaru az w koncu go znalazła i wlecieliscie do środka. Właz zamkna sie za wami zas wnętrze krazownika była jasno oswietlone, ściany były czarne z wcietymi w nie fioletowymi kryształami w formie trujkontów. Na ladowisku czekał juz komitet powitalny
Czekam na przyziemienie; z promu i tak niewiele zobaczę...Po wyladowaniu wychodzę jako pierwszy i oceniam czekających.
Prom wyladował równie delikatnie jak wystartował. Komitet powitalny to 15 osób, 10 w długich białych habitach, i 5 w czarnych strojach jak ten admirała, trzymaja oni w dłoniach długie piki, nie zakonczone jednak grotem i wykonane z metalu. Ci w białychszatach podeszli do was i pokłonili sie lekko móiac abyscie poszli za nimi
Instynktownie oddaję uklon, po czym kieruję się za przewodnikami, rozglądąjąc się dookoła.- Dobre lądowanie, pierwsza - mówię cicho do Shincar. Przynajmniej mi żołądka nie odbiło. Małe a cieszy...
- Nie ma za co - odparła równiez ruszajc za przewodnikami. Okret ma dosc szerokie korytaże, szersze niz na wiekszosci okretów federacji, jednak mniej wiecej tak samo wysokie. Większosc drzwi jest przeźroczysty z wymalownymi na nich znakami okreslajacymi za pewnie co to za pomieszczenia. Mimbarczycy których mijacie patrza na was ciekawie, tylko ci na czarno ubrani jakos z niechecia. Przewodnicy zaprowadzili was do sporego pomieszczenia z długim stołem na środku i krzesłami koło niego. Był tam tez jeszcze jeden mimbarczyc w białej szacie z kosturem w reku zakonczonym jakim fikusnym grotem.
- Nazywam sie Dukhat, jestem przywudca naszego ludu - pokłonił sie wam lekko - usiadźcie, mamy wiele do przedyskutowania-
Czekam, aż usiądą moi ludzie, dopiero sam zajmuję miejsce. Siadam w postawie wskazującej na szacunek i czekam, co powie Mimbaryjczyk. On powinien zacząć. To na jego zaproszenie tu jesteśmy.
On równiez usiadł poczym zaczą po chwili -zapewnie chcecie wiedziec dlaczego tak zareagowalismy kiedy dowiedzielismy sie kim jestescie. Otóż, widzicie, przez was za niecałe 10 miesięcy nasze słonce eksploduje
Siedzę przez chwilę, trawiąc myśli.- Zaraz. Moment- zaczynam spokojnym głosem, starając się panować nad swoimi emocjami - Jak to przez nas? Po raz pierwszy spotkaliśmy was właśnie teraz. Jak mozecie nas o to winić? Poza tym twierdzicie, że to za dziesięć miesięcy. Skąd wiecie? Przyszłość jest nieokreślona. Dodatkowo - waszemu pojawieniu się towarzyszyło zjawisko, podobne do tego, które zniszczyło jeden z naszych okrętów. Jak to wytłumaczycie?Wszystko mówię nie podnosząc głosu, jednostajnie. Po prostu stwierdzam fakty.
- Wasz statek tak, ale pare lat temu przez nasz układ przepuślislimy innny wasz statek, USS Voyager, który podrużował z jak to okreslili kwadrantu delta do kwadrantu Alfa. Nie mielismy w obec nich wrogich zamiarów a bylismy w trakcie bardzo ciezkiej wojny wiec porozumielismy sie z nimi ze w zamian za leki pozwolimy im na przelot. Poinformowalismy ich iż jakis czas temu prowadziliśmy badania majace umożliwic stworzenie stabilnych piunktów skoku miedzy odległymi mijscami w których nzjaduja sie czarne dziury lub odpowiedni typ gwiazdy. Udało nam sie wtedy stworzyc taki punkt prowadzacy do tego układu i załozylismy tu baze a potem wysłali okret naukowy który miał w jakimś pustym mijscu przestrzeni speóbowac stworzyc czarna dziure, ale nic z tego nie wyszło więc zarzucilismy projekt zwłaszcza ze wkrótce wybuchła owa wojna. Kapitan jejnway była zainteresowana ta technologia, niestety układ w którym znajdowała sie odpowiednia giwazda był juz zajety przez wrogów i nie było by sposóbów aby sie dostali tam wiec zaproponowali aby spróbowac zrobić taki eksperyment z nasza gwiazda. nie widzieliśmy wtedy w tym nic złego, wiec zgodzilismy się, ale nic z tego nie wyszło wiec Voyager ruszył w dalsza droge. Jakiś czas potem odkryliśmy ze wskutek owego eksperymentu rekcje termojadrowe w naszej gwieździe zaczeły stopniowo przyspieszac i wkrutce ona eksploduje. Nasi wrogowie równiez sie o tym dowiedzieli i postanowili pokonac nas raz na zawsze i przy urzyciu poteznej głowicy podprzestrzenniej zniszczyli pdprzestrzeń w promieniu 20 lat świetlnych od naszego maicerzystego układu, jedynego jaki nam juz wtedy pozostał. Poczuliśmy wtedy jak ramiona smierci zaciskaja sie na naszych szyjach, ale zaświtała iskierka nadzieji. Okazało sie bowiem iz przyspieszajce rekcje w słoncu uczyniły nasza gwiazde odpowiednia do stworzenia takiego punktu skoku jaki mieliscie okazje ogladać. Zdołamy dzieki temu przetrwać, ale niestety, przez was, nasz śwait macierzysty jest skazany na zagłade. A czas który nam został obliczylismt na podstawie tego jak zwieksza sie tempo rekacji w gwieździe. Natomiast co do waszego okretu...cóz to nie moglismy byc my, mozliwe iz nasi wrogowie zdobyli owa technologie na jednym z naszych statków i próbują teraz z nia eksperymentowac, ale nasze sensory nie wykryły żadnych szczatków w tym sektorze, nie liczac naszej starej stacji badawczej.
Siedzę jak ogłuszony. Zastanawiam się przez jakieś pięć sekund, a potem pytam:- Czy ten punkt skoku działa w obie strony?Nie zamierzam wypierać się winy. Jeśli to rzeczywiście wskutek eksperymentu Voyagera gwiazda ma eksplodować, to nie ma nawet o czym mówić.
- Tak i nie, wymaga to bowiem instalacji na orbicie gwiazdy emitera qantorów, specjalnego rodzaju promieniowania, które otwieraja wtedy jednokierunkowy tunel. Ale bardzo niewiele giwzd sie do tego nadaje, do tej pory znaleźlismy tylko dwie takie gwazdy, jedna ta i jedna w tamtym układzie. No i teraz nasza gwiazda sie w taka zmieniła, ale nie wiadomo jak dlugo ten stan sie utrzyma, dlatego nadalej za kilka dni rozpoczniemy masowa ewakuacje, jednak najpierw sciagniemy tu nasza flote
- Muszę wrócić na swój okręt - odpowiadam. - Chcę załatwić kilka rzeczy... Prawdopodobnie potem poproszę was o pomoc przy dostaniu się do waszego układu. Zamierzam w tej chwili połączyć się ze swoim Dowództwem. Przekażę wam częstotliwość, na której będę z nimi rozmawiał - żeby nie było niedomówień.Milknę i czekam na odpowiedź Mimbaryjczyka.
- Niestety, nie predko bedziesz mugłsie dostac do naszego układu, jako ze nasze wszystkie wysiłki budowlane beda teraz skupione na budowie statków ewakuacyjnych, a nie zaryzykujemy udostepnienia wam naszej technologji abyscie sami mogli zbudowac emiter.
Wzruszam ramionami. Trudno.- W porządku. Ale na okręt chyba wrócić mogę?