Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Star Trek: PBF PL PBF - Komandor McMillan

PBF - Komandor McMillan

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 52 total)
  • Author
    Posts
  • Eric Keitel
    Participant
    #4021

    O tej porze park był jeszcze dość pusty. Szpalery drzew rosnące wzdłuż ścieżek zapewniały odpowiednią ilość cienia - tak potrzebnego w środku lata, lecz mimo to temperatura przekraczała trzydzieści stopni Celsjusza. W takich chwilach wszyscy żałowali że na Ziemi, w przeciwieństwie do Risy, klimat nie był sterowany centralnie. Sceneria w której się znajdowałeś każdego estetę mogła by przyprawić o radość - starannie przystrzyżona roślinność, świeża, soczysto zielona trawa, wysypane żwirem alejki... Miejsce było piękne. Ale nie oglądane po raz ósmy. A właśnie od ośmiu dni trwał twój urlop, połączony z serią obowiązkowych testów psychologicznych. Miałeś tego serdecznie dość - gdzie podziały się czasy gdy wystarczyło powiedzieć że wszystko w porządku by gryzipiórki się odczepiły?- Komandor McMillan? - Dopiero po sekundzie zorientowałeś się że ktoś stoi obok. Szybkie spojrzenie i już widziałeś młodego chorążego w mundurze Gwiezdnej Floty. Odczekał moment zanim skinąłeś głową i kontynuował - Pańskie rozkazy, sir. - wręczył ci padda i szybko odszedł. Zerknąłeś na mały ekranik i po chwili wpisałeś swój kod bezpieczeństwa. Rozkazy były w najlepszym razie zdumiewające. Spodziewałeś się kolejnego przydziału do jakiejś bazy gwiezdnej - tak zazwyczaj postępowano w przypadku oficerów którzy niedawno stracili okręt. Dlatego tak wielkie było twoje zdziwienie gdy dowiedziałeś się że obejmiesz dowództwo zupełnie nowym Achillesem! Co prawda jeszcze nie miał nazwy, ale w rozkazach znajdowała się krótka informacja że możesz ją sam nadać - wystarczająco szybko zgłaszając się do Utopii Planitii gdzie krążownik był właśnie wykańczany. Tam też rezydował admirał Bravis, twój nowy bezpośredni przełożony. W jego biurze miałeś się zameldować na dwa dni, dokładnie w południe. Zostało ci trochę czasu na załatwienie niedokończonych spraw.

    Hemrod
    Participant
    #61940

    "Czyżby usunęli mnie z listy przesranych?" przeleciało mi przez głowę i uśmiechnąłem się lekko, chociaż sam musiałem przed sobą przyznać, że powód był zapewne bardziej prozaiczny: brakowało im dowódców. Na wojnie zginęła masa oficerów i o tym wiedział każdy obywatel Federacji, nie znane im za to były rozmiary strat Wywiadu Gwiezdnej Floty, a te również były spore. Co prawda od zakończenia działań wojennych minęło parę lat, ale teraz nadszedł chyba najgorszy czas. Starsi oficerowie, którzy mieli doświadczenie w przeżywaniu i przetrwali ostatnią wojnę odchodzili na emerytury lub umierali z powodów naturalnych. Masa młodych oficerów bez doświadczenia ... cóż była po prostu zbyt nie sprawdzona, aby dawać im jakieś trudne misje. "Dlatego przypominano sobie o takich jak ja. Straciłem co prawda dwa okręty i chociaż w obu przypadkach, można by argumentować, że to nie moja wina, pewien niesmak pozostaje ... przecież mogę przynosić pecha". Rozmyślając tak ruszyłem w stronę najbliższego transportera. Nie miałem zbyt wiele "niedokończonych: spraw, które miałyby mnie tu trzymać. Z rodzicami zdążyłem się już pożegnać przeczuwając bliski koniec urlopu, mogłem ruszyć do Utopii w każdej chwili ... oczywiście po wcześniejszym spakowaniu się, a jego rzeczy znajdowały się obecnie w małym mieszkaniu na obrzeżach Paryża wynajmowanym przeze mnie na czas pobytu na Ziemi. W milczeniu mijałem przechodniów nadal zastanawiając się nad tym przydziałem. "Są dwie możliwości, albo jest aż tak źle, albo mam jakiegoś wysoko postawionego przyjaciela o którym nie wiem". W końcu dałem sobie z tym spokój przyjdzie jeszcze na to czas. W końcu dotarłem do upragnionego transportera i po krótkiej wymianie zdań znalazłem się przy stacji niedaleko mojego mieszkania. Kolejny spacerek wąskimi uliczkami pomiędzy niewysokimi budynkami zajął mi 10 minut. Mieszkanko znajdowało się nad jednym z barów, w starej kamieniczce. Otworzyłem drzwi i wszedłem po schodach na górę. Od razu spakowałem wszystkie potrzebne mi rzeczy ... to znaczy wrzuciłem parę, które wyjąłem do walizek. Zdjąłem mundur, który miałem na sobie i wrzuciłem do jednej z nich. Z szafy wyjąłem ... bardziej niestandardowy. Miał więcej kieszeni i był o wiele luźniejszy od poprzedniego, na tyle że można było w kaburze pod pachą ukryć niewidoczny dezruptor, co też zrobiłem ... bardziej z przyzwyczajenia niż prawdziwej potrzeby. Kurtka była rozpinana, ale sam zamek praktycznie niewidoczny ... istne dzieło. Po chwili z rzeczami zszedłem na dół do baru.-Piwo - barman i jednocześnie właściciel podał mi zamówiony trunek. Rzuciłem mu klucz i wydałem dyspozycje do przelania odpowiednich funduszy na jego konto. Chwilę delektowałem się smakiem swojego trunku, w końcu go skończyłem i ruszyłem na lotnisko promów, z którego mogłem zabrać się do Utopii. Prom, który mnie tam zawiózł nie był zbyt nowy, ale trzymał się całkiem dobrze. Pilot przyglądał mi się podczas całej drogi ... dobrze, niech się rozniosą plotki, że czułeś piwo od komandora McMillana ... chcę żeby usłyszał to mój nowy dowódca, chcę żeby mnie nie doceniał, to daje mi przewagę. Uśmiechnąłem się lekko gdy posadził prom niedaleko okrętu.-Tędy ... sir- zawiesił się chwilę na tym ostatnim słowie, czas było więc jeszcze zagrać -Jasne, jasne ... nie spieszy się - powiedziałem podnosząc się niezdarnie z fotela i zbierając swoje rzeczy -Dzięki - powiedziałem mu i wyszedłem z jego maszyny. Byłem pewny, że wieczorem będzie o mnie głośno. Główny inżynier zajmujący się projektem siedział w swoim biurze-Komandor McMillan, chciałem się zapytać jak idzie remont i czy mogę tam zamieszkać -

    Eric Keitel
    Participant
    #61941

    - Co... Jak?... Jaki remont? - Kapitan siedzący przed tobą wyglądał na strasznie zdziwionego. Ostatecznie, w tej stoczni było niemal sześćdziesiąt doków. Ale już po chwili odzyskał opanowanie i wstukał kilka komend na konsoli komputera - Już pana mam, komandorze. Wasze maleństwo to nowiutki Achilles... Dok szesnasty. Dolne sześć pokładów nie ma jeszcze grawitacji, ale kwatera kapitańska jest na drugim więc spokojnie możecie się wprowadzać. Mam adnotację że sami chcecie wybrać załogę, więc chwilowo na pokładzie są tylko moje ekipy. Gdybyście czegokolwiek potrzebowali, zgłaszajcie się do porucznika Lawrence'a. Doprowadza wasz deflektor do stanu w którym nie będziecie zaczepiać o każdy kamyk na waszej drodze.

    Hemrod
    Participant
    #61949

    -Dziękuje. Byłbym również wdzięczny gdyby wzięto pod uwagę nadanie mu imienia Hunley - powiedziałem i spokojnym krokiem ruszyłem w stronę doków i mojego okrętu. Otrzymanie własnego okrętu, jeszcze do tego pachnącego świeżością .... no cóż był w końcu wykańczany, było marzeniem każdego oficera gwiezdnej floty. Oczywiście otrzymanie stopnia kapitańskiego, też byłoby niczego sobie, ale nie można mieć wszystkiego. Po wpisaniu kilku komend uzyskałem dostęp do okrętu. Turbowinda zawiozła mnie na pokład drugi, gdzie bez większych problemów odnalazłem kwaterę kapitańską. Była ona większa od tych, które miałem do tej pory zajmować, ale nie to było dla mnie najważniejsze. Posiadała nieduży salon razem z kuchnią, a z niego prowadziło wejście do łazienki i biura, a na drugiej ścianie do dwóch sypialń. Lubiłem funkcjonalność, dlatego zadowoliła mnie w pełni. Rozpakowanie moich rzeczy nie zajęło mi dużo ... w większości polegało na zawieszeniu różnych mundurów w szafie. Pewnie niektórych zdziwiłby całkowity brak ozdób, ale parę takich rzeczy już niestety straciłem i jakoś nie miałem ochoty ich ze sobą wszędzie wozić. Wchodząc ponownie do salonu podszedłem do stojącego w kuchni replikatora -Kawa z mlekiem - uzbrojony w kubek podszedłem do panelu komunikacyjnego i zacząłem wybierać pewien numer. Po chwili na ekranie pojawiła się twarz porucznika w mundurze sekcji inżynieryjnej. Był to śniady człowiek, o czarnych włosach gdzieniegdzie przyprószonych siwizną. -McMillan?- zapytał widząc moją twarz-Witaj Sharm - Porucznik Sharm al Laasa służył pode mną na ostatnim naszym okręcie. Podobno po jego zniszczeniu chciał przejść na emeryturę, ale ostatnio po spotkaniu wspólnego znajomego dowiedziałem się, że jeszcze czegoś takiego nie zrobił. Co więcej, nie miał przyznanej stałej pozycji, a był to świetny szef inżynierów. Człowiek, który musiał znaleźć się na mojej liście załogi-Komandorze czemu zaszczyca mnie pan tym telefonem?--Otrzymałem nowy okręt i poszukuję szefa do mojej maszynowni--Chciał pan chyba powiedzieć mojej maszynowni, bo ja nikogo do siebie nie zapraszam--Zgadzasz się?--Właściwie to myślałem o emeryturze ... - chwilę się nad czymś zastanawiał -ale z drugiej strony brakuje mi kosmosu, od paru lat siedzę na ziemi i szczerze powiedziawszy mam tego dość. Chciałbym się wyrwać choćby po raz ostatni zrobić coś. Możesz mnie wpisać --Dzięki - powiedziałem zapisując odpowiednią adnotację na paddzie -Ale wisisz mi coś ...--A znając ciebie, poprosisz o spłatę długu natychmiast- Sharm zaśmiał się głośno i popatrzył na mnie dobrodusznie, był ode mnie dwa razy starszy i właśnie w jego wzroku było to widać. -Ma pan całkowitą rację, czy ma pan już oficera operacyjnego? - -Kompletowanie listy zacząłem od ciebie, więc nie nie mam--Córka mojego przyjaciela, który zginął podczas wojny została niedawno awansowana do stopnia komandora - porucznika w departamencie operacyjnym. To świetne dziewczyna, a dodatkowo moja chrzestna. Dbam o nią. Wyobraź sobie, że mimo swoich zdolności, nie może znaleźć dla siebie dobrego miejsca --Dlaczego?- wiedziałem o brakach w kadrze, a skoro zdolna oficer, nie mogła sobie znaleźć miejsca, to znaczy że coś mogło być z nią nie tak. -Bo jej dziadek był Klingonem i domieszka tej krwi nadal pozostała. Złamała swojemu przełożonemu rękę w 4 miejscach podczas bójki ... której nie wywołała --Nie chcę wiedzieć o co poszło ... jak nazywa się ta dziewczyna ?--Amanda Harrd - zapisałem na liście kolejne nazwisko -Próbujesz mnie naciągnąć. Dobrze możesz jej dać znać i zacznij zbierać swoich załogantów - Rozłączyłem się i pozwoliłem sobie na nieznaczny uśmiech, miałem już dwóch starszych oficerów, nie wiele więcej było mi potrzeba. Na ekranie wywołałem dane najnowszego rocznika absolwentów akademii. Zacząłem przeglądać dostępne dla mnie informacje i w ten sposób zapisałem dwa kolejne nazwiska: chorąży Helen Star - najlepsza na kursie naukowym oraz chorąży Daen - Andoriański pilot, który osiągał świetne wyniki podczas lotów na symulatorach i testowych. Mając już te informacje przekazałem je do działów personalnych z prośbą o przesłania mi głównego lekarza, taktycznego i pierwszego oficera z rozdzielnika, z adnotacją że byłbym wdzięczny gdyby przy większej liczbie kandydatów pozwolili mi wybrać. Rozłączyłem się i wywołałem potrzebne mi dane o okręcie, chciałem go jak najlepiej poznać.

    Eric Keitel
    Participant
    #61950

    Dane były dość obszerne. Achilles był kontynuatorem linii Defiantów - okrętów stricte bojowych, wyposażonych w minimalne zaplecze badawcze. Za to spis jego uzbrojenia robił prawdziwe wrażenie. Achillesy były odpowiedzią na potrzebę budowy okrętów zdolnych prowadzić samodzielne akcje na terenie wroga, w tym do podejmowania działań ofensywnych. Prace projektowe trwały jedynie kilka miesięcy, jednak powstał prawdziwie wspaniały okręt. Szybszy od Intrepidów, zwrotniejszy od większości krążowników floty i równie ciężko opancerzony i uzbrojony jak Souvereigny. Przelotnie zdałeś sobie sprawę, że trudno byłoby wybrać lepszy okręt do pracy w wywiadzie - zwłaszcza że ostatnio wprowadzono je do seryjnej produkcji, więc łatwo można było ukryć budowę kilku gdyby zaszła taka konieczność. W pliku który otworzyłeś miałeś też załączoną pełną specyfikację techniczną. I wzmianki o kilku drobnych, raportowanych, problemach z deflektorem i dystrybucją mocy. Jeśli wierzyć raportom stoczniowców, nic na tyle poważnego żeby twój główny inżynier sobie nie poradził.Zanim skończyłeś czytać wszystkie wyświetlone informacje ekran zamigotał na moment, po czym pojawił się symbol oczekującego połączenia z działem kadr. Odruchowo potwierdziłeś połączenie. Na ekranie pojawiła się twarz starszego już mężczyzny w stopniu komandora porucznika.- Dzień dobry, panie komandorze. Otrzymaliśmy pańskie zapotrzebowanie na oficerów... Jak zrozumieliśmy, chodzi o ludzi z wysokim dostępem do tajnych informacji. Zacznijmy może od taktycznego. Program Floty mający na celu przyznawanie oficerem w stopniu poniżej kapitana własnych okrętów niestety zawęża pański wybór. W tej chwili mam do dyspozycji porucznika Vidaka - to volcanin. Dwadzieścia dwa lata służby w jednej z większych baz gwiezdnych i kolejne osiem na USS Trafalgar klasy Excelsior. To świetny oficer, chociaż jak każdy volcanin dość nieprzystępny. Podporucznik Vernon Dougters ma ledwie dwadzieścia cztery lata. Zasłużył się w czasie służby na USS Amsterdam, patrolującym pogranicza. Ma na koncie kilka pochwał i medal za odwagę. Specjalizuje się w działaniach na powierzchni, chociaż jest też całkiem niezłym strzelcem pokładowym. Ivone Mayer z kolei, nasza ostatnia kandydatka na to stanowisko, także jest porucznikiem. Akademię ukończyła z pierwszą notą, później wzorowa służba na Lakocie i Enterprise. Dość impulsywna jeśli wierzyć naszym danym. - W chwili gdy komandor skończył mówić na monitorze pojawiły się zdjęcia kryjące linki do danych personalnych - proszę się nie śpieszyć z wyborem. Pomoc oficerom dowodzącym jest moją pracą. gdyby potrzebował pan dodatkowych informacji o którymś z kandydatów, służę pomocą.

    Hemrod
    Participant
    #62006

    Vulcanina na tym stanowisku nie chciałem, co prawda musiał mieć naprawdę wielkie doświadczenie i bądź co bądź być dobrym oficerem, jednakże uważałem, że na tym stanowisku powinna znaleźć się osoba, która byłaby zdolna do improwizacji, potrafiłaby odrzucić sztywne ramy myślenia, narzucane przez regulamin czy wcześniejsze swoje przeżycia. Może i porucznik Vidak się tego nauczył, jednakże jego rasie nie przychodziło to z taką łatwością jak innym. Wybór między podporucznikiem a porucznikiem wydawał się trudniejszy, ale pani Mayer zaimponowała mi przebiegiem służby, dwa tak ważne okręty ... w tym jeden flagowy. Nie każdy mógł otrzymać tam stanowisko, a ona to zrobiła. Poza tym była prymuską w akademii, a to też coś znaczyło. Co z tego, że była impulsywna? Tam gdzie moglibyśmy się znaleźć, mogło to się tylko okazać pomocne, jeżeli oczywiście znajdzie się ktoś, kto powstrzyma ją w nieodpowiednich momentach. Wierzyłem, że sobie poradzę -Proszę poinformować panią porucznik Ivon Mayer, że otrzyma stanowisko oficera taktycznego na moim okręcie - powiedziałem komandorowi gdy przemyślałem już wszystkie za i przeciw tej decyzji.

    Eric Keitel
    Participant
    #62031

    - A więc pani Mayer - oficer widoczny na monitorze wstukał kilka komend na konsoli przed sobą - Dodana do załogi. To może teraz główny oficer medyczny? Od razu odrzucę chorążych, w adnotacji przy pańskim okręcie wspominano by przydzielać doświadczonych oficerów. Zostaje jeden komandor porucznik - Philip Morris. Andorianin. Na własną prośbę chce odejść z wydziału medycznego floty - twierdzi że ma dość pracy w jednym miejscu. Jest jednym z najlepszych chirurgów jakich mamy, ale to już prawie cywil. Nienawykły do regulaminu. Przed transferem na Ziemię służył w Deep Space 11. Drugi uczestnik naszej zabawy to kolejny volcanin. Porucznik T'Revel. Osiemdziesiątka na karku, ostatnią dwudziestkę spędził na Volcańskim okręcie naukowym T'Pau. Raczej nienawykły do ludzkiej anatomii, ale doskonały internista. - Twój rozmówca znowu zerknął na ekran - Psychopatologa i mikrobiologa pomijamy, oni przydają się raczej na bardziej eksploaracyjnych okrętach. Więc mamy jeszcze podporucznika Arnolda Stevensona. Do tej pory służył na Lakocie. Zna więc pannę Mayer. Dość wysokie noty od dowódcy, ale to z wykształcenia internista. Chociaż odrobinę chirurgii leż liznął, poza podstawowym kursem oczywiście. Naszą ostatnią kandydatką jest komandor porucznik Negr'Hevl. Jedyny problem, to to że jest klingonką. Więc do środków znieczulających ma dość luźny stosunek - ale w sali operacyjnej, jeśli wierzyć raportom jest całkiem niezła.

    Hemrod
    Participant
    #62043

    Tutaj wybór wydawał mi się dużo łatwiejszy. Bądź co bądź na tym okręcie można było się spodziewać różnych kontuzji i ran. O ile na zwykłej jednostce badawczej internista by wystarczył tutaj potrzebny był zdolny chirurg. I na całe szczęście takiego mi oferowano, co zaś się tyczy regulaminu ... to sam nie miałem o nim najwyższego zdania, więc taki lekarz nie zaszkodzi- W takim razie może pan powiedzieć komandorowi porucznikowi Philipowi Morrisowi, że nie będzie musiał dłużej się przejmować stacjonowaniem w jednym miejscu. Wezmę go do swojej załogi -

    Eric Keitel
    Participant
    #62047

    - W porządku sir, zapisany. Za to mamy problem z pierwszymi oficerami... Zapisano w wytycznych dla mnie, że muszą być z wywiadu i mieć najwyższy dostęp do tajnych informacji. I być co najmniej komandorami porucznikami - to najniżsi rangą pierwsi dopuszczani do służby na ciężkich krążownikach... A to zostawia panu dwie opcje. Komandor Robert Rhond. Wspaniały przebieg służby. Ostatnio na Victory... To jeden z Charlestonów. Wcześniej na Ticonderodze. Wysokie noty w czasie całej swojej służby. Lista akcji w których brał udział jest w większości zastrzeżona, ale nawet to co zostało robi wrażenie. Problemem jest to, że to straszny służbista. Typ patrioty, który za Federację by poszatkował własną matkę. Tak w każdym razie pisał o nim, w rubryczce 'uwagi' jego poprzedni dowódca. Numerek dwa to Jack Reynolds. Pacyfista, kawalarz i bumelant. Tak w każdym razie o nim tutaj napisano. Ostatnie dwa lata spędził w Bazie Gwiezdnej nr osiemnaście. W sytuacjach stresowych sprawdza się dobrze, ale zagonienie go do prawdziwej pracy gdy nie jest to absolutnie koniczne może się okazać niezłym wyzwaniem... Jeśli żaden nie będzie panu pasował, mogę gdzieś dalej popytać, ale na wiele bym nie liczył. Mamy straszne braki w kadrze dowódczej. każdy komandor porucznik i komandor który nie ma jakichś rażących wad charakteru już dostało swój okręt.

    Hemrod
    Participant
    #62049

    Pokiwałem ze zrozumieniem głową. Wiedziałem, że ze służbistą nie dogadam się, a na okręcie trzeba było mieć świetne relacje ze swoim Pierwszym. Mieliśmy razem współpracować i od nas mogło zależeć życie podwładnych. Cóż będzie to bardzo wesoły okręt -Niech będzie komandor Reynolds - powiedziałem mając nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży

    Eric Keitel
    Participant
    #62051

    - W porządku sir. Niech więc będzie Reynolds - Twój rozmówca spojrzał na ciebie przepraszająco nie mogąc zaoferować nikogo lepszego - Potrzebuje pan jeszcze kogoś? Mamy spory wy.. - Zmarszczył na moment brwi zanim znowu się odezwał. - Spory wybór dobrych podoficerów. To dziwne sir, ale właśnie dostałem informację o zaokrętowaniu kogoś na stanowisku oficera strategicznego. Wiem tylko że nazywa się Siergiej Kowalsky, nic więcej. Nie ma żadnego stopnia ani nic... A ja nie podpisywałem jego transferu!

    Hemrod
    Participant
    #62073

    Kiwnąłem na potwierdzenie głową. To była ciekawa sytuacja i będę obserwował tego człowieka. Nie wiedziałem jak to zrobił, ale na pewno będzie dobrze, mieć na niego ścisłe baczenie. -Dziękuję za tę informacje komandorze, na pewno mi się przyda - odpowiedziałem, zaś po chwili dodałem -Proszę z tym nic nie robić, ja sam wszystko wyjaśnię kiedy pan Sergiej znajdzie się na pokładzie ... co zaś się tyczy podoficerów, jestem pewien, że moi szefowie departamentów, będą zadowoleni, jeżeli sami będą mogli wybrać swoich współpracowników. Sam wybiorę tylko szefa okrętu, w końcu będzie miał być łącznikiem między zwykłą załogą a mną -

    Eric Keitel
    Participant
    #62077

    - Aye, sir. Tutaj też mogę przedstawić kilku kandydatów... Ale mam jedną perełkę. Bosman James Simmons właśnie poprosił o przeniesienie. Służył pod kapitanem Picardem, a ostatnio z Rikerem na Titanie. Najwyższe noty. Trzydzieści lat służby na karku, i żadnej nagany w aktach. Podobno załogi też zawsze bardzo go lubiły, mimo że jest dość twardy. No i jest bezwzględnie lojalny wobec dowódcy.

    Hemrod
    Participant
    #62080

    -Jak mógłbym wypuścić taki klejnot z rąk? - powiedziałem i to była prawda, dwóch tak znanych dowódców Gwiezdnej Floty wystawiło mu najwyższe noty, to coś naprawdę znaczyło. Skoro czasami trzeba podejmować błyskawiczne decyzje, to nie było się nad czym zastanawiać, musiałem go wziąć za nim ktoś mi go nie zabierze sprzed nosa. Na pewno bardzo przyda się na okręcie -Proszę dopisać bosmana do mojej załogi -

    Eric Keitel
    Participant
    #62081

    - W porządku sir... Dopisany. Potrzebuje pan jeszcze kogoś? Trochę uszczuplił pan nasze rezerwy, ale jeszcze paru niezłych oficerów mamy.

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 52 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram